środa, 8 marca 2023

"Amerykańska Prawda: Putin jako Hitler?"(video)

 

Demonizacja Władimira Putina jako drugiego Hitlera





Przez lata wybitny badacz Rosji Stephen Cohen uważał prezydenta Rosji Władimira Putina za najbardziej konsekwentnego światowego przywódcę początku XXI wieku. Pochwalił ogromny sukces człowieka w ożywieniu kraju po chaosie i nędzy lat Jelcyna i podkreślił swoje pragnienie przyjaznych stosunków z Ameryką, ale coraz bardziej obawiał się, że wchodzimy w nową zimną wojnę, jeszcze bardziej niebezpieczną niż poprzednia.

Już w 2017 roku nieżyjący już prof. Cohen twierdził, że żaden zagraniczny przywódca nie był tak bardzo oczerniany w najnowszej historii Ameryki jak Putin, a inwazja Rosji na Ukrainę dwa tygodnie temu wykładniczo zwiększyła intensywność takich donoszeń medialnych, prawie odpowiadając histerii, jakiej nasz kraj doświadczył dwie dekady temu po ataku 9/11 na Nowy Jork. Larry Romanoff dostarczył użyteczny katalog kilku przykładów.

Do niedawna ta skrajna demonizacja Putina ograniczała się w dużej mierze do demokratów i centrystów, których dziwaczna narracja Russiagate oskarżała go o zainstalowanie Donalda Trumpa w Białym Domu. Ale reakcja stała się teraz całkowicie ponadpartyjna, a entuzjastyczny zwolennik Trumpa, Sean Hannity, wykorzystał ostatnio swój program FoxNews w najlepszym czasie antenowym, aby wezwać do śmierci Putina, do czego wkrótce dołączył senator Lindsey Graham, republikanin w Senackiej Komisji Sądownictwa. Są to zdumiewające groźby wobec człowieka, którego arsenał nuklearny może szybko unicestwić większość amerykańskiej populacji, a retoryka wydaje się bezprecedensowa w naszej powojennej historii. Nawet w najciemniejszych dniach zimnej wojny nie przypominam sobie, aby takie nastroje społeczne były kiedykolwiek skierowane przeciwko ZSRR lub jego najwyższym komunistycznym przywódcom.

Pod wieloma względami reakcja Zachodu na atak Rosji była bliższa wypowiedzeniu wojny niż tylko powrotowi do zimnowojennej konfrontacji. Ogromne rezerwy walutowe Rosji trzymane za granicą zostały przejęte i zamrożone, jej cywilne linie lotnicze zostały wyłączone z zachodniego nieba, a jej wiodące banki odłączone od globalnych sieci finansowych. Bogatym rosyjskim obywatelom skonfiskowano ich nieruchomości, narodowa drużyna piłkarska została wykluczona z Mistrzostw Świata, a długoletni rosyjski dyrygent Filharmoników Monachijskich został zwolniony za odmowę potępienia własnego kraju.

Taki międzynarodowy odwet na Rosji i poszczególnych Rosjanach wydaje się skrajnie nieproporcjonalny. Jak dotąd walki na Ukrainie spowodowały minimalną śmierć lub zniszczenie, podczas gdy różne inne duże wojny ostatnich dwóch dekad, wiele z nich pochodzenia amerykańskiego, zabiły miliony i całkowicie zniszczyły kilka krajów, w tym Irak, Libię i Syrię. Ale globalna dominacja amerykańskiej propagandy medialnej zaaranżowała zupełnie inną reakcję ludową, tworząc to niezwykłe crescendo nienawiści.

Rzeczywiście, najbliższą paralelą, która przychodzi na myśl, byłaby amerykańska wrogość skierowana przeciwko Adolfowi Hitlerowi i nazistowskim Niemcom po wybuchu II wojny światowej, na co wskazują powszechne porównania między inwazją Putina na Ukrainę a atakiem Hitlera na Polskę w 1939 roku. Proste wyszukiwanie w Google "Putin i Hitler" zwraca dziesiątki milionów stron internetowych, a najlepsze wyniki wahają się od nagłówka artykułu Washington Post po tweety gwiazdy muzyki pop Stevie Nicks. Już w 2014 roku Andrew Anglin z Daily Stormer udokumentował pojawiający się mem "Putin jest nowym Hitlerem".

Chociaż takie analogie Putin-Hitler są niezwykle popularne, nie pozostały niezakwestionowane, a niektóre media, takie jak London Spectatorzdecydowanie się z tym nie zgodziły, argumentując, że strategiczne cele Putina były dość ograniczone i rozsądne.

Wielu trzeźwo myślących analityków strategicznych obszernie podkreślało ten sam punkt i bardzo sporadycznie ich przeciwne poglądy zdołały prześlizgnąć się przez blokadę mediów.

Chociaż FoxNews stał się jednym z najbardziej wrogo nastawionych do Rosji, niedawny wywiad z jednym z ich stałych gości dostarczył zupełnie innej perspektywy. Płk Douglas Macgregor był byłym głównym doradcą Pentagonu i stanowczo wyjaśnił, że Ameryka spędziła prawie piętnaście lat ignorując niekończące się ostrzeżenia Putina, że nie będzie tolerował członkostwa Ukrainy w NATO ani rozmieszczenia strategicznych pocisków na jego granicy. Nasz rząd nie zwrócił uwagi na jego wyraźne czerwone linie, więc Putin został w końcu zmuszony do działania, co doprowadziło do obecnej katastrofy:

Prof. John Mearsheimer z Uniwersytetu w Chicago, jeden z naszych najwybitniejszych politologów, spędził wiele lat na przedstawianiu dokładnie tych samych punktów i obwinianiu Ameryki i NATO za kryzys na Ukrainie, ale jego ostrzeżenia zostały całkowicie zignorowane przez naszych przywódców politycznych i media. Jego godzinny wykład wyjaśniający te nieprzyjemne realia po cichu siedział na Youtube przez sześć lat, przyciągając stosunkowo niewiele uwagi, ale potem nagle eksplodował popularnością w ciągu ostatnich kilku tygodni, gdy konflikt się rozwinął, i dotarł do światowej publiczności ponad 17 milionów. Jego inne wykłady na Youtube, niektóre całkiem niedawno, obejrzały kolejne miliony.

Tak ogromna globalna uwaga w końcu zmusiła nasze media do zwrócenia na to uwagi, a New Yorker poprosił o wywiad z Mearsheimerem, pozwalając mu wyjaśnić niedowierzającemu pytającemu, że amerykańskie działania wyraźnie sprowokowały konflikt. Kilka lat wcześniej ten sam prowadzący wywiad wyśmiał prof. Cohena za to, że wątpi w realia Russiagate, ale tym razem wydawał się znacznie bardziej pełen szacunku, być może dlatego, że równowaga sił mediów została teraz odwrócona; 1,2 miliona subskrybentów jego magazynu zostało przyćmione przez globalną publiczność słuchającą poglądów jego tematu.

Podczas swojej długiej i wybitnej kariery w CIA były analityk Ray McGovern kierował Oddziałem Polityki Radzieckiej, a także służył jako Briefer Prezydencki, więc w innych okolicznościach on lub ktoś taki jak on będzie obecnie doradzał prezydentowi Joe Bidenowi. Zamiast tego kilka dni temu dołączył do Mearsheimera, przedstawiając swoje poglądy w dyskusji wideo zorganizowanej przez Komitet na rzecz Republiki. Obaj czołowi eksperci zgodzili się, że Putin został popchnięty ponad wszelkie rozsądne granice, prowokując inwazję.

Przed 2014 rokiem nasze stosunki z Putinem były dość dobre. Ukraina służyła jako neutralne państwo buforowe między Rosją a krajami NATO, z ludnością równo podzieloną na elementy rosyjskie i zachodnie, a wybrany rząd oscylował między dwoma obozami.

Ale podczas gdy uwaga Putina skupiła się na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi w 2014 r., pro-natowski zamach stanu obalił demokratycznie wybrany prorosyjski rząd, z wyraźnymi dowodami, że Victoria Nuland i inni neokonserwatyści skupieni wokół sekretarz stanu Hillary Clinton zorganizowali go. Na ukraińskim Półwyspie Krymskim znajduje się kluczowa rosyjska baza morska w Sewastopolu i tylko szybkie działanie Putina pozwoliło mu pozostać pod rosyjską kontrolą, a także zapewnił wsparcie dla separatystycznych prorosyjskich enklaw w regionie Donbasu. Porozumienie mińskie podpisane później przez rząd ukraiński przyznało autonomię tym ostatnim obszarom, ale Kijów odmówił honorowania swoich zobowiązań i zamiast tego kontynuował ostrzał tego obszaru, powodując poważne straty wśród mieszkańców, z których wielu miało rosyjskie paszporty. Diana Johnstone trafnie scharakteryzowała naszą politykę jako lata rosyjskiej nękania niedźwiedzi.

Jak przekonująco argumentowali Mearsheimer, McGover i inni obserwatorzy, Rosja najechała Ukrainę dopiero po tym, jak takie niekończące się prowokacje i ostrzeżenia były zawsze ignorowane lub odrzucane przez nasze amerykańskie przywództwo. Być może ostatnią kroplą była niedawna publiczna wypowiedź prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, że zamierza zdobyć broń jądrową. Jak zareagowałaby Ameryka, gdyby demokratycznie wybrany proamerykański rząd w Meksyku został obalony w zamachu stanu wspieranym przez Chiny, z zaciekle wrogim nowym rządem meksykańskim spędzającym lata zabijając amerykańskich obywateli w swoim kraju, a następnie wreszcie ogłaszając plany zdobycia arsenału nuklearnego?

Co więcej, niektórzy analitycy, tacy jak ekonomista Michael Hudson, mocno podejrzewali, że elementy amerykańskie celowo sprowokowały rosyjską inwazję z powodów geostrategicznych, a Mike Whitney wysunął podobne argumenty w kolumnie, która stała się super-wirusowa, gromadząc ponad 800 000 odsłon. Gazociąg Nord Stream 2 transportujący rosyjski gaz ziemny do Niemiec został ostatecznie ukończony w ubiegłym roku i miał zostać oddany do użytku, co znacznie zwiększyłoby euroazjatycką integrację gospodarczą i rosyjskie wpływy w Europie, eliminując jednocześnie potencjalny rynek dla droższego amerykańskiego gazu ziemnego. Rosyjski atak i wynikająca z niego ogromna histeria medialna wykluczyły teraz taką możliwość.

Tak więc, chociaż to wojska rosyjskie przekroczyły granicę ukraińską, można mocno argumentować, że zrobiły to dopiero po najbardziej ekstremalnych prowokacjach, a te mogły być celowo zamierzone właśnie w celu osiągnięcia takiego rezultatu. Czasami stronami odpowiedzialnymi za rozpoczęcie wojny niekoniecznie są ci, którzy ostatecznie oddają pierwszy strzał.

Hitler i początki II wojny światowej

Jak na ironię, argumenty Mearsheimera i innych, że Putin został bardzo sprowokowany, a może nawet zmanipulowany do ataku na Ukrainę, podnoszą pewne intrygujące paralele historyczne. Legiony ignoranckich ludzi Zachodu, którzy bezmyślnie polegają na naszych nieszczerych mediach, mogą potępiać Putina jako "drugiego Hitlera", ale myślę, że nieumyślnie poparli się w prawdzie.

Kilka miesięcy temu przeczytałem wreszcie znakomity tom Gerda Schultze-Rhonhofa z 2011 roku, analizujący lata poprzedzające wybuch II wojny światowej, dzieło, które gorąco polecam. Autor spędził swoją karierę jako w pełni główny nurt zawodowego wojskowego, awansując do rangi generała majora w armii niemieckiej przed przejściem na emeryturę, a jego relacja wywołała niesamowite paralele do obecnego konfliktu z Rosją.

Jak większość z nas wie, II wojna światowa rozpoczęła się, gdy Niemcy zaatakowali Polskę w 1939 roku nad Gdańskiem, prawie całkowicie niemieckim miastem granicznym kontrolowanym przez Polaków.

Ale mniej znane jest to, że Hitler faktycznie podjął ogromne wysiłki, aby uniknąć wojny i rozwiązać ten spór, spędzając wiele miesięcy na bezowocnych negocjacjach i oferując niezwykle rozsądne warunki. Rzeczywiście, niemiecki dyktator poczynił liczne ustępstwa, których żaden z jego demokratycznych weimarskich poprzedników nie chciał wziąć pod uwagę, ale wszystkie zostały odrzucone, a prowokacje nasiliły się, aż wojna z Polską wydawała się jedyną możliwą opcją. I podobnie jak w przypadku Ukrainy, politycznie wpływowe elementy na Zachodzie prawie na pewno próbowały sprowokować tę wojnę, używając Gdańska jako iskry do rozpalenia konfliktu, podobnie jak Donbas mógł zostać użyty do wymuszenia ręki Putina.

Powinniśmy przyznać, że pod wieloma względami standardowa narracja historyczna o II wojnie światowej jest jedynie zastygłą wersją propagandy medialnej tamtej epoki. Gdyby Rosja została pokonana i zniszczona w wyniku obecnego konfliktu, możemy być pewni, że kolejne podręczniki historii całkowicie demonizowałyby Putina i wszystkie decyzje, które podjął.

Chociaż byłem pod wielkim wrażeniem skrupulatnie szczegółowej analizy Schultze-Rhonhofa okoliczności prowadzących do wybuchu wojny w 1939 r., jego relacja tylko wzmocniła moje dotychczasowe poglądy, które już wcześniej były całkowicie podobne.

Na przykład w 2019 roku wykorzystałem kontrowersyjny bestseller Pata Buchanana z 2008 roku o II wojnie światowej jako punkt wyjścia do bardzo długiej i szczegółowej dyskusji na temat prawdziwych źródeł tego konfliktu:

Jednak większość książki skupiała się na wydarzeniach prowadzących do II wojny światowej i to była część, która zainspirowała takie przerażenie u McConnella i jego kolegów. Buchanan opisał skandaliczne postanowienia traktatu wersalskiego narzucone upadłym Niemcom i determinację wszystkich kolejnych niemieckich przywódców, aby to naprawić. Ale podczas gdy jego demokratyczni weimarscy poprzednicy zawiedli, Hitlerowi udało się odnieść sukces, głównie dzięki blefowi, jednocześnie anektując niemiecką Austrię i niemieckie Sudety Czechosłowacji, w obu przypadkach przy przytłaczającym poparciu ich ludności.

Buchanan udokumentował tę kontrowersyjną tezę, opierając się w dużej mierze na licznych wypowiedziach czołowych współczesnych postaci politycznych, głównie brytyjskich, a także na wnioskach szanowanych historyków głównego nurtu. Ostateczne żądanie Hitlera, aby 95% niemieckiego Gdańska wróciło Niemcom tak, jak chcieli jego mieszkańcy, było absolutnie rozsądne i tylko straszliwy błąd dyplomatyczny Brytyjczyków doprowadził Polaków do odrzucenia prośby, prowokując w ten sposób wojnę. Rozpowszechnione później twierdzenie, że Hitler dążył do podboju świata, było całkowicie absurdalne, a niemiecki przywódca faktycznie dołożył wszelkich starań, aby uniknąć wojny z Wielką Brytanią lub Francją. Rzeczywiście, był ogólnie dość przyjazny dla Polaków i miał nadzieję zwerbować Polskę jako niemieckiego sojusznika przeciwko zagrożeniu ze strony stalinowskiego Związku Radzieckiego.

Chociaż wielu Amerykanów mogło być zszokowanych tym opisem wydarzeń prowadzących do wybuchu II wojny światowej, narracja Buchanana dość dobrze zgadzała się z moim własnym wrażeniem z tego okresu. Jako student pierwszego roku Harvardu wziąłem udział w kursie wprowadzającym do historii, a jednym z podstawowych wymaganych tekstów na temat II wojny światowej był tekst A.J.P. Taylora, znanego historyka Uniwersytetu Oksfordzkiego. Jego słynna praca z 1961 roku Origins of the Second World War bardzo przekonująco przedstawiła przypadek podobny do przypadku Buchanana i nigdy nie znalazłem żadnego powodu, by kwestionować osąd moich profesorów, którzy go wyznaczyli. Jeśli więc Buchanan wydawał się jedynie popierać opinie czołowego oksfordzkiego donu i członków wydziału historii Harvardu, nie mogłem zrozumieć, dlaczego jego nowa książka miałaby być uważana za niewiarygodną.

Niedawna 70. rocznica wybuchu konfliktu, który pochłonął tak wiele dziesiątek milionów istnień ludzkich, naturalnie sprowokowała liczne artykuły historyczne, a wynikająca z tego dyskusja skłoniła mnie do odkopania mojego starego egzemplarza krótkiego tomu Taylora, który przeczytałem ponownie po raz pierwszy od prawie czterdziestu lat. Uznałem ją za równie mistrzowską i przekonującą, jak w czasach pokoju w akademiku, a świecące okładki sugerowały natychmiastowe uznanie, jakie otrzymała praca. The Washington Post wychwalał autora jako "najwybitniejszego żyjącego historyka Wielkiej Brytanii", World Politics nazwał go "potężnie uargumentowanym, błyskotliwie napisanym i zawsze przekonującym", The New Statesman, wiodący brytyjski lewicowy magazyn, opisał go jako "arcydzieło: klarowne, współczujące, pięknie napisane" i dostojny Times Literary Supplement scharakteryzował go jako "prosty, druzgocący, superlatywnie czytelny i głęboko niepokojący". Jako międzynarodowy bestseller z pewnością jest najsłynniejszym dziełem Taylora i mogę łatwo zrozumieć, dlaczego wciąż znajdowała się na mojej liście obowiązkowych lektur prawie dwie dekady po jej pierwotnej publikacji.

Jednak wracając do przełomowych badań Taylora, dokonałem niezwykłego odkrycia. Pomimo całej międzynarodowej sprzedaży i uznania krytyków, odkrycia książki wkrótce wzbudziły ogromną wrogość w niektórych kręgach. Wykłady Taylora w Oksfordzie cieszyły się ogromną popularnością przez ćwierć wieku, ale w wyniku kontrowersji "najwybitniejszy żyjący historyk Wielkiej Brytanii" został niedługo potem usunięty z wydziału. Na początku swojego pierwszego rozdziału Taylor zauważył, jak dziwne było dla niego to, że ponad dwadzieścia lat po rozpoczęciu najbardziej katastrofalnej wojny na świecie nie powstała żadna poważna historia, która dokładnie analizowała wybuch epidemii. Być może odwet, który spotkał, doprowadził go do lepszego zrozumienia części tej układanki.

Niedawno ponownie przeczytałem książkę Pata Buchanana z 2008 roku, ostro potępiającą Churchilla za jego rolę w katastrofalnej wojnie światowej i dokonałem interesującego odkrycia. Irving jest z pewnością jednym z najbardziej autorytatywnych biografów Churchilla, a jego wyczerpujące badania dokumentalne są źródłem tak wielu nowych odkryć, a jego książki sprzedają się w milionach. Jednak nazwisko Irvinga ani razu nie pojawia się ani w tekście Buchanana, ani w jego bibliografii, chociaż możemy podejrzewać, że większość materiałów Irvinga została "wyprana" przez inne, drugorzędne źródła Buchanana. Buchanan obszernie cytuje A.J.P. Taylora, ale nie wspomina o Barnesie, Flynnie ani różnych innych czołowych amerykańskich naukowcach i dziennikarzach, którzy zostali usunięci za wyrażanie ówczesnych poglądów nie tak odmiennych od poglądów samego autora.

W latach 1990. Buchanan był jedną z najwybitniejszych postaci politycznych w Ameryce, mając ogromny ślad medialny zarówno w druku, jak i telewizji, a jego niezwykle silne rebelianckie starty w nominacji prezydenckiej Republikanów w 1992 i 1996 roku ugruntowały jego narodową pozycję. Ale jego liczni ideologiczni wrogowie pracowali niestrudzenie, aby go osłabić, a do 2008 roku jego dalsza obecność jako eksperta w kanale kablowym MSNBC była jednym z jego ostatnich przyczółków o dużym znaczeniu publicznym. Prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że publikowanie rewizjonistycznej historii II wojny światowej może zagrozić jego pozycji i wierzył, że jakiekolwiek bezpośrednie powiązania z oczyszczonymi i oczernianymi postaciami, takimi jak Irving czy Barnes, z pewnością doprowadziłyby do jego trwałego wygnania ze wszystkich mediów elektronicznych.

Dziesięć lat temu byłem pod wrażeniem historii Buchanana, ale później dużo czytałem o tamtej epoce i za drugim razem byłem nieco rozczarowany. Poza często przewiewnym, retorycznym i nienaukowym tonem, moja najostrzejsza krytyka nie dotyczyła kontrowersyjnych stanowisk, które zajmował, ale innych kontrowersyjnych tematów i pytań, których tak starannie unikał.

Być może najbardziej oczywistym z nich jest pytanie o prawdziwe pochodzenie wojny, która spustoszyła znaczną część Europy, zabiła może pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt milionów i dała początek późniejszej erze zimnej wojny, w której reżimy komunistyczne kontrolowały połowę całego euroazjatyckiego kontynentu światowego. Taylor, Irving i wielu innych całkowicie obaliło absurdalną mitologię, że przyczyną było szalone pragnienie Hitlera do podboju świata, ale jeśli niemiecki dyktator wyraźnie ponosił tylko niewielką odpowiedzialność, czy rzeczywiście był jakiś prawdziwy winowajca? A może ta ogromnie niszczycielska wojna światowa wybuchła w nieco podobny sposób do swojej poprzedniczki, którą nasza konwencjonalna historia traktuje głównie jako wynik zbioru błędów, nieporozumień i bezmyślnych eskalacji?

W latach 1930. John T. Flynn był jednym z najbardziej wpływowych amerykańskich postępowych dziennikarzy i chociaż zaczynał jako zdecydowany zwolennik Roosevelta i jego Nowego Ładu, stopniowo stał się ostrym krytykiem, dochodząc do wniosku, że różne plany rządowe Roosevelta zawiodły w ożywieniu amerykańskiej gospodarki. Następnie w 1937 r. nowe załamanie gospodarcze spowodowało wzrost bezrobocia do tego samego poziomu, jaki wynosił prezydent, co potwierdziło Flynn w jego surowym werdykcie. I jak pisałem w zeszłym roku:

Rzeczywiście, Flynn twierdzi, że pod koniec 1937 roku Roosevelt zwrócił się w kierunku agresywnej polityki zagranicznej mającej na celu zaangażowanie kraju w poważną wojnę zagraniczną, głównie dlatego, że wierzył, że była to jedyna droga wyjścia z jego rozpaczliwego gospodarczego i politycznego pudełka, fortel nieobcy wśród przywódców narodowych w całej historii. W swoim artykule z 5 stycznia 1938 r. w "New Republic" ostrzegał niedowierzających czytelników przed zbliżającą się perspektywą rozbudowy sił zbrojnych i działań wojennych na horyzoncie po tym, jak jeden z czołowych doradców Roosevelta prywatnie chwalił się mu, że wielki atak "militarnego keynesizmu" i poważna wojna wyleczą pozornie niemożliwe do pokonania problemy gospodarcze kraju. W tym czasie wojna z Japonią, być może o interesy Ameryki Łacińskiej, wydawała się zamierzonym celem, ale rozwój wydarzeń w Europie wkrótce przekonał Roosevelta, że najlepszym sposobem działania jest podżeganie do powszechnej wojny z Niemcami. Wspomnienia i inne dokumenty historyczne uzyskane przez późniejszych badaczy wydają się ogólnie popierać oskarżenia Flynna, wskazując, że Roosevelt nakazał swoim dyplomatom wywrzeć ogromną presję zarówno na rządy brytyjski, jak i polski, aby uniknąć jakiegokolwiek wynegocjowanego porozumienia z Niemcami, co doprowadziło do wybuchu II wojny światowej w 1939 roku.

Ostatni punkt jest ważny, ponieważ poufnym opiniom osób najbliższych ważnym wydarzeniom historycznym należy nadać znaczną wagę dowodową. W niedawnym artykule John Wear zebrał liczne ówczesne oceny, które implikowały Roosevelta jako kluczową postać w organizowaniu wojny światowej poprzez jego ciągłą presję na brytyjskie przywództwo polityczne, politykę, którą prywatnie nawet przyznał, może oznaczać jego impeachment, jeśli zostanie ujawniona. Wśród innych świadectw mamy wypowiedzi polskich i brytyjskich ambasadorów w Waszyngtonie oraz amerykańskiego ambasadora w Londynie, który przekazał również zgodną opinię samego premiera Chamberlaina. Rzeczywiście, niemieckie przechwycenie i publikacja tajnych polskich dokumentów dyplomatycznych w 1939 r. ujawniły już wiele z tych informacji, a William Henry Chamberlin potwierdził ich autentyczność w swojej książce z 1950 r. Ale ponieważ media głównego nurtu nigdy nie podały żadnej z tych informacji, fakty te pozostają mało znane nawet dzisiaj.

Ukryta rola Żydów w organizowaniu tych konfliktów

Problemy ekonomiczne Roosevelta doprowadziły go do wojny zagranicznej, ale prawdopodobnie to przytłaczająca wrogość Żydów wobec nazistowskich Niemiec skierowała go w tym konkretnym kierunku. Poufny raport polskiego ambasadora w USA cytowany przez Johna Weara zawiera uderzający opis sytuacji politycznej w Ameryce na początku 1939 roku:

W Stanach Zjednoczonych panuje obecnie uczucie naznaczone rosnącą nienawiścią do faszyzmu, a przede wszystkim do kanclerza Hitlera i wszystkiego, co związane z narodowym socjalizmem. Propaganda jest głównie w rękach Żydów, którzy kontrolują prawie 100% radia, filmu, prasy codziennej i periodycznej. Chociaż propaganda ta jest niezwykle ordynarna i przedstawia Niemcy tak czarne, jak to tylko możliwe – przede wszystkim prześladowania religijne i obozy koncentracyjne są wykorzystywane – propaganda ta jest jednak niezwykle skuteczna, ponieważ tutejsza opinia publiczna jest całkowicie nieświadoma i nic nie wie o sytuacji w Europie.

Obecnie większość Amerykanów uważa kanclerza Hitlera i narodowy socjalizm za największe zło i największe niebezpieczeństwo zagrażające światu. Sytuacja tutaj stanowi doskonałą platformę dla mówców publicznych wszelkiego rodzaju, dla emigrantów z Niemiec i Czechosłowacji, którzy wieloma słowami i najróżniejszymi oszczerstwami podburzają publiczność. Wychwalają amerykańską wolność, którą przeciwstawiają państwom totalitarnym.

Warto zauważyć, że w tej niezwykle dobrze zaplanowanej kampanii, prowadzonej przede wszystkim przeciwko narodowemu socjalizmowi, Rosja Sowiecka została prawie całkowicie wyeliminowana. Rosja Sowiecka, jeśli w ogóle jest wymieniona, jest wspominana w sposób przyjazny i rzeczy są przedstawiane w taki sposób, że wydaje się, że Związek Radziecki współpracował z blokiem państw demokratycznych. Dzięki sprytnej propagandzie sympatie amerykańskiej opinii publicznej są całkowicie po stronie Czerwonej Hiszpanii.

Biorąc pod uwagę duże zaangażowanie Żydów w finansowanie Churchilla i jego sojuszników, a także kierowanie amerykańskiego rządu i opinii publicznej w kierunku wojny z Niemcami, zorganizowane grupy żydowskie prawdopodobnie ponosiły główną odpowiedzialność za sprowokowanie wojny światowej, co z pewnością zostało uznane przez większość kompetentnych osób w tym czasie. Rzeczywiście, dzienniki Forrestala odnotowały bardzo wymowne oświadczenie naszego ambasadora w Londynie: "Chamberlain, jak mówi, stwierdził, że Ameryka i Żydzi zmusili Anglię do wojny".

Trwająca walka między Hitlerem a międzynarodowym żydostwem od lat przyciągała znaczną uwagę opinii publicznej. Podczas swojej kariery politycznej Hitler ledwo ukrywał swój zamiar wypędzenia niewielkiej populacji żydowskiej w Niemczech z dławiącego uścisku, jaki zdobyli nad niemieckimi mediami i finansami, a zamiast tego rządził krajem w najlepszym interesie 99% niemieckiej większości, propozycja, która wywołała gorzką wrogość Żydów na całym świecie. Rzeczywiście, natychmiast po objęciu przez niego urzędu duża londyńska gazeta opublikowała pamiętny nagłówek z 1933 roku, ogłaszający, że Żydzi na całym świecie wypowiedzieli wojnę Niemcom i organizują międzynarodowy bojkot, aby zagłodzić Niemców do uległości.

W ostatnich latach nieco podobne zorganizowane przez Żydów wysiłki na rzecz międzynarodowych sankcji mających na celu rzucenie krnąbrnych narodów na kolana stały się regularną częścią globalnej polityki. Ale w dzisiejszych czasach żydowska dominacja amerykańskiego systemu politycznego stała się tak przytłaczająca, że zamiast prywatnych bojkotów, takie działania są bezpośrednio egzekwowane przez rząd amerykański. Do pewnego stopnia miało to już miejsce w Iraku w latach 1990., ale stało się znacznie bardziej powszechne po przełomie nowego wieku.

Chociaż nasze oficjalne dochodzenie rządowe wykazało, że całkowity koszt finansowy ataków terrorystycznych 9/11 był absolutnie trywialną sumą, zdominowana przez neokonserwatystów administracja Busha wykorzystała to jako pretekst do ustanowienia ważnego nowego stanowiska Departamentu Skarbu, podsekretarza ds. terroryzmu i wywiadu finansowego. Biuro to wkrótce zaczęło wykorzystywać amerykańską kontrolę nad globalnym systemem bankowym i handlem międzynarodowym denominowanym w dolarach do egzekwowania sankcji finansowych i prowadzenia wojny gospodarczej, przy czym środki te były zazwyczaj skierowane przeciwko osobom, organizacjom i narodom uważanym za nieprzyjazne Izraelowi, zwłaszcza Iranowi, Hezbollahowi i Syrii.

Być może przypadkowo, chociaż Żydzi stanowią zaledwie 2% populacji amerykańskiej, wszystkie cztery osoby zajmujące to bardzo potężne stanowisko w ciągu ostatnich 15 lat od jego powstania – Stuart A. Levey, David S. Cohen, Adam Szubin, Sigal Mandelker – byli Żydami, a ostatni z nich był obywatelem Izraela. Levey, pierwszy podsekretarz, rozpoczął swoją pracę za prezydenta Busha, a następnie kontynuował ją bez przerwy przez lata za prezydenta Obamy, podkreślając całkowicie ponadpartyjny charakter tych działań.

Większość ekspertów ds. polityki zagranicznej z pewnością zdaje sobie sprawę, że żydowskie grupy i aktywiści odegrali kluczową rolę w doprowadzeniu naszego kraju do katastrofalnej wojny w Iraku w 2003 r. i że wiele z tych samych grup i osób spędziło ostatnie kilkanaście lat pracując nad wywołaniem podobnego amerykańskiego ataku na Iran, choć jak dotąd bezskutecznie. Wydaje się to dość przypominać sytuację polityczną z końca lat 1930. w Wielkiej Brytanii i Ameryce.

Osoby oburzone wprowadzającymi w błąd doniesieniami medialnymi na temat wojny w Iraku, ale które zawsze od niechcenia akceptowały konwencjonalną narrację o II wojnie światowej, powinny rozważyć eksperyment myślowy, który zasugerowałem w zeszłym roku:

Kiedy staramy się zrozumieć przeszłość, musimy uważać, aby nie czerpać z wąskiego wyboru źródeł, zwłaszcza jeśli jedna ze stron ostatecznie odniosła zwycięstwo polityczne i całkowicie zdominowała późniejszą produkcję książek i innych komentarzy. Przed powstaniem Internetu było to szczególnie trudne zadanie, często wymagające znacznego wysiłku naukowego, nawet jeśli tylko w celu zbadania oprawionych tomów niegdyś popularnych czasopism. Jednak bez takiej staranności możemy popaść w bardzo poważny błąd.

Wojna w Iraku i jej następstwa były z pewnością jednym z centralnych wydarzeń w historii Ameryki w latach 2000. Przypuśćmy jednak, że niektórzy czytelnicy w odległej przyszłości będą mieli tylko zebrane archiwa The Weekly StandardNational Review, strony z artykułami WSJ i transkrypcje FoxNews, aby dostarczyć swojego historycznego zrozumienia tego okresu, być może wraz z książkami napisanymi przez współpracowników tych mediów. Wątpię, czy więcej niż mały ułamek tego, co przeczytają, można zaklasyfikować jako jawne kłamstwa. Ale masowo wypaczone relacje, zniekształcenia, przesady, a zwłaszcza zapierające dech w piersiach pominięcia z pewnością dostarczyłyby im wyjątkowo nierealistycznego obrazu tego, co faktycznie wydarzyło się w tym ważnym okresie.

Inną uderzającą historyczną paralelą była zaciekła demonizacja rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, który sprowokował wielką wrogość elementów żydowskich, kiedy usunął garstkę żydowskich oligarchów, którzy przejęli kontrolę nad rosyjskim społeczeństwem pod pijackimi złymi rządami prezydenta Borysa Jelcyna i całkowicie zubożył większość populacji. Konflikt ten nasilił się po tym, jak żydowski inwestor William F. Browder zaaranżował uchwalenie przez Kongres ustawy Magnitskiego, aby ukarać rosyjskich przywódców za działania prawne, które podjęli przeciwko jego ogromnemu imperium finansowemu w ich kraju. Najostrzejsi neokonserwatywni krytycy Putina często potępiali go jako "nowego Hitlera", podczas gdy niektórzy neutralni obserwatorzy zgodzili się, że żaden zagraniczny przywódca od czasu niemieckiej kanclerz w latach 1930. nie był tak ostro oczerniany w amerykańskich mediach. Patrząc z innej perspektywy, może rzeczywiście istnieć bliska korespondencja między Putinem a Hitlerem, ale nie w sposób zwykle sugerowany.

Kompetentne osoby z pewnością były świadome kluczowej roli Żydów w organizowaniu naszych wojskowych lub finansowych ataków na Irak, Iran, Syrię i Rosję, ale wyjątkowo rzadko zdarzało się, aby jakiekolwiek wybitne osoby publiczne lub szanowani dziennikarze wspominali o tych faktach, aby nie zostały potępione i oczernione przez gorliwych żydowskich aktywistów i media, które dominują. Na przykład kilka lat temu jeden sugestywny tweet słynnej agentki CIA przeciwko proliferacji Valerie Plame wywołał tak ogromną falę obelg, że została zmuszona do rezygnacji ze stanowiska w znanej organizacji non-profit. Bliska paralela z udziałem znacznie bardziej znanej postaci miała miejsce trzy pokolenia wcześniej:

Fakty te, obecnie mocno ugruntowane przez dziesięciolecia nauki, dostarczają niezbędnego kontekstu słynnemu kontrowersyjnemu przemówieniu Lindbergha na wiecu America First we wrześniu 1941 roku. Podczas tego wydarzenia oskarżył trzy grupy w szczególności o "popychanie tego kraju do wojny [:] brytyjską, żydowską i administrację Roosevelta", a tym samym rozpętał ogromną burzę ataków medialnych i potępień, w tym powszechne oskarżenia o antysemityzm i sympatie nazistowskie. Biorąc pod uwagę realia sytuacji politycznej, wypowiedź Lindbergha stanowiła doskonałą ilustrację słynnego dowcipu Michaela Kinsleya, że "gafa jest wtedy, gdy polityk mówi prawdę – jakąś oczywistą prawdę, której nie powinien mówić". Ale w konsekwencji niegdyś heroiczna reputacja Lindbergha doznała ogromnych i trwałych szkód, a kampania oczerniania odbijała się echem przez pozostałe trzy dekady jego życia, a nawet znacznie dłużej. Chociaż nie został całkowicie usunięty z życia publicznego, jego pozycja z pewnością nigdy nie była taka sama.

 

Mając na uwadze takie przykłady, nie powinniśmy być zaskoczeni, że przez dziesięciolecia to ogromne zaangażowanie Żydów w aranżowanie II wojny światowej było starannie pomijane w prawie wszystkich późniejszych narracjach historycznych, nawet tych, które ostro kwestionowały mitologię oficjalnej relacji. Indeks obrazoburczych prac Taylora z 1961 roku nie zawiera absolutnie żadnej wzmianki o Żydach, i to samo dotyczy poprzednich książek Chamberlina i Grenfella. W 1953 roku Harry Elmer Barnes, dziekan historycznych rewizjonistów, zredagował swój główny tom mający na celu obalenie kłamstw II wojny światowej i po raz kolejny prawie całkowicie brakowało jakiejkolwiek dyskusji na temat roli Żydów, z tylko częścią jednego zdania i zwisającym krótkim cytatem Chamberlaina pojawiającym się w ponad 200 000 słów tekstu. Zarówno Barnes, jak i wielu jego współpracowników zostało już usuniętych, a ich książka została wydana tylko przez małego wydawcę w Idaho, ale nadal starali się unikać pewnych niewymienialnych.

Nawet arcyrewizjonista David Hoggan wydaje się ostrożnie omijać temat żydowskich wpływów. Jego 30-stronicowy indeks nie zawiera żadnego wpisu o Żydach, a jego 700 stron tekstu zawiera tylko rozproszone odniesienia. Rzeczywiście, chociaż cytuje on wyraźne prywatne wypowiedzi zarówno polskiego ambasadora, jak i brytyjskiego premiera, podkreślające ogromną rolę Żydów w promowaniu wojny, to raczej wątpliwie twierdzi, że te poufne oświadczenia osób najlepiej rozumiejących wydarzenia powinny być po prostu ignorowane.

W popularnej serii o Harrym Potterze Lord Voldemort, wielki nemezis młodych magów, jest często identyfikowany jako "Ten, którego nie wolno nazwać", ponieważ sama wokalizacja tych kilku konkretnych sylab może przynieść zagładę mówcy. Żydzi od dawna cieszą się ogromną władzą i wpływem na media i życie polityczne, podczas gdy fanatyczni żydowscy aktywiści demonstrują chęć potępiania i oczerniania wszystkich podejrzanych o niewystarczającą przyjazność wobec swojej grupy etnicznej. Połączenie tych dwóch czynników wywołało zatem taki "efekt Lorda Voldemorta" w odniesieniu do żydowskiej działalności u większości pisarzy i osób publicznych. Kiedy rozpoznamy tę rzeczywistość, powinniśmy stać się bardzo ostrożni w analizowaniu kontrowersyjnych kwestii historycznych, które mogą zawierać wymiar żydowski, a także być szczególnie ostrożni wobec argumentów z milczenia.

Demonizacja Adolfa Hitlera

Innym aspektem ważnych badań Schultze-Rhonhofa, który był dla mnie nowy, ale jeszcze bardziej ugruntował moje wcześniejsze wnioski, była jego analiza publicznych przemówień Hitlera. Chociaż niemiecki Führer jest notorycznie przedstawiany jako przerażający podżegacz wojenny, jego rzeczywiste wypowiedzi nie dostarczają absolutnie żadnych dowodów na jakiekolwiek plany agresywnej wojny, a zamiast tego podkreślają znaczenie utrzymania międzynarodowego pokoju w celu wspierania wewnętrznego rozwoju gospodarczego Niemiec. W innym artykule z 2019 r. podobnie sugerowałem, że każda analiza renomowanych współczesnych źródeł ujawnia, że Hitler z naszych książek historycznych jest jedynie groteskową karykaturą polityczną, podobną do tej, którą obecnie coraz częściej rysuje Putin:

Chociaż demoniczny wizerunek niemieckiego cesarza został już zastąpiony bardziej zrównoważonym traktowaniem w ciągu kilku lat od zawieszenia broni i zniknął po pokoleniu, podobny proces nie miał miejsca w przypadku jego następcy z II wojny światowej. Rzeczywiście, Adolf Hitler i naziści wydają się być dziś znacznie ważniejsi w naszym kulturowym i ideologicznym krajobrazie niż bezpośrednio po wojnie, a ich widoczność rośnie, nawet gdy stają się bardziej odlegli w czasie, co stanowi dziwne naruszenie normalnych praw perspektywy. Podejrzewam, że swobodne rozmowy przy stole na tematy związane z II wojną światową, które lubiłem z moimi kolegami z Harvard College na początku lat 1980., byłyby dziś całkowicie niemożliwe.

Do pewnego stopnia przekształcenie "Dobrej Wojny" w świecką religię, z jej wyznaczonymi potworami i męczennikami, może być analogiczne do tego, co wydarzyło się podczas ostatecznego rozpadu Związku Radzieckiego, kiedy oczywista porażka jego systemu gospodarczego zmusiła rząd do coraz częstszego zwracania się ku niekończącym się świętowaniu zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej jako głównego źródła jego legitymizacji. Realne płace zwykłych amerykańskich pracowników stoją w miejscu od pięćdziesięciu lat, a większość dorosłych ma mniej niż 500 dolarów dostępnych oszczędności, więc to powszechne zubożenie może zmuszać naszych przywódców do przyjęcia podobnej strategii.

Myślę jednak, że znacznie większym czynnikiem był zdumiewający wzrost żydowskiej potęgi w Ameryce, który był już dość znaczący nawet cztery lub pięć dekad temu, ale teraz stał się absolutnie przytłaczający, czy to w polityce zagranicznej, finansach czy mediach, z naszą 2% mniejszością sprawującą bezprecedensową kontrolę nad większością aspektów naszego społeczeństwa i systemu politycznego. Tylko ułamek amerykańskich Żydów wyznaje tradycyjne wierzenia religijne, więc bliźniaczy kult państwa Izrael i Holokaustu służył wypełnieniu tej pustki, a jednostki i wydarzenia II wojny światowej stanowiły wiele centralnych elementów mitu, który służy zjednoczeniu społeczności żydowskiej. I jako oczywistą konsekwencję, żadna postać historyczna nie zajmuje wyższej pozycji w demonologii tej świeckiej religii niż legendarny Führer i jego nazistowski reżim.

Jednak przekonania oparte na dogmatach religijnych często ostro odbiegają od rzeczywistości empirycznej. Pogańscy druidzi mogą czcić konkretny święty dąb i twierdzić, że zawiera on duszę ich opiekuńczej driady; Ale jeśli arborysta stuka w drzewo, jego sok może wydawać się podobny do każdego innego.

Nasza obecna oficjalna doktryna przedstawia nazistowskie Niemcy Adolfa Hitlera jako jeden z najokrutniejszych i najbardziej bezwzględnie agresywnych reżimów w historii świata, ale w tym czasie te istotne fakty najwyraźniej umknęły przywódcom narodów, z którymi były w stanie wojny. Operacja Pike dostarcza ogromnego bogactwa materiałów archiwalnych dotyczących tajnych wewnętrznych dyskusji brytyjskich i francuskich przywódców rządowych i wojskowych, a wszystko to sugeruje, że uważali oni swojego niemieckiego przeciwnika za całkowicie normalny kraj i być może czasami żałowali, że w jakiś sposób wplątali się w wielką wojnę o to, co równało się małemu polskiemu sporowi granicznemu.

Pod koniec 1939 roku duży amerykański syndykat informacyjny wysłał Stoddarda, aby spędził kilka miesięcy w Niemczech w czasie wojny i przedstawił swoją perspektywę, a jego liczne depesze pojawiły się w The New York Times i innych wiodących gazetach. Po powrocie opublikował w 1940 roku książkę podsumowującą wszystkie jego informacje, pozornie tak samo bezstronną, jak jego wcześniejszy tom z 1917 roku. Jego relacja stanowi prawdopodobnie jeden z najbardziej obiektywnych i wszechstronnych amerykańskich opisów przyziemnej wewnętrznej natury narodowosocjalistycznych Niemiec, a zatem może wydawać się dość szokująca dla współczesnych czytelników przesiąkniętych osiemdziesięcioma latami coraz bardziej nierealistycznej hollywoodzkiej propagandy.

  • W ciemność
    nieocenzurowany raport z wnętrza Trzeciej Rzeszy na wojnie
    Lothrop Stoddard • 1940 • 79 000 słów

I chociaż nasza standardowa historia nigdy by tego nie przyznała, rzeczywista droga do wojny wydaje się być zupełnie inna, niż sądzi większość Amerykanów. Obszerne dowody dokumentacyjne od dobrze poinformowanych polskich, amerykańskich i brytyjskich urzędników pokazują, że presja ze strony Waszyngtonu była kluczowym czynnikiem stojącym za wybuchem konfliktu europejskiego. Rzeczywiście, czołowi amerykańscy dziennikarze i intelektualiści tamtych czasów, tacy jak John T. Flynn i Harry Elmer Barnes, publicznie oświadczyli, że obawiają się, iż Franklin Roosevelt stara się wywołać wielką wojnę europejską w nadziei, że uratuje go ona przed widoczną ekonomiczną porażką reform Nowego Ładu, a może nawet dostarczy mu pretekstu do ubiegania się o bezprecedensową trzecią kadencję. Ponieważ tak właśnie się ostatecznie stało, takie oskarżenia nie wydawałyby się całkowicie nieuzasadnione.

W przeciwieństwie do wewnętrznych niepowodzeń Roosevelta, sukcesy gospodarcze Hitlera były ogromne, uderzające porównanie, odkąd obaj przywódcy doszli do władzy w odstępie kilku tygodni na początku 1933 roku. Jak zauważył obrazoburczy lewicowiec Alexander Cockburn w artykule Counterpunch z 2004 roku:

Kiedy [Hitler] doszedł do władzy w 1933 roku, bezrobocie wynosiło 40 procent. Ożywienie gospodarcze przyszło bez stymulacji wydatków na zbrojenia... Były rozległe roboty publiczne, takie jak autostrady. Nie zwracał uwagi na deficyt ani na protesty bankierów przeciwko jego polityce. Stopy procentowe były utrzymywane na niskim poziomie i chociaż płace były sztywne, dochód rodziny wzrósł z powodu pełnego zatrudnienia. Do 1936 roku bezrobocie spadło do jednego procenta. Niemieckie wydatki wojskowe pozostawały niskie do 1939 roku.

Nie tylko Bush, ale Howard Dean i Demokraci mogliby wyciągnąć kilka lekcji z polityki gospodarczej od tego wczesnego, keynesowskiego Hitlera.

Wskrzeszając zamożne Niemcy, podczas gdy prawie wszystkie inne kraje pogrążyły się w światowym Wielkim Kryzysie, Hitler zyskał wielkie uznanie od osób z całego spektrum ideologicznego. Po długiej wizycie w 1936 roku David Lloyd George, były premier Wielkiej Brytanii z czasów wojny, wychwalał kanclerz jako "Jerzego Waszyngtona Niemiec", bohatera narodowego największej rangi. Przez lata widziałem tu i ówdzie wiarygodne twierdzenia, że w latach 1930. Hitler był powszechnie uznawany za najpopularniejszego i odnoszącego sukcesy przywódcę narodowego na świecie, a fakt, że został wybrany Człowiekiem Roku magazynu Time w 1938 roku, wydaje się potwierdzać to przekonanie.

Tylko międzynarodowe żydostwo pozostało głęboko wrogie Hitlerowi, oburzone jego udanymi wysiłkami wypędzenia 1% żydowskiej populacji Niemiec z dławiącego uścisku, jaki zdobyli nad niemieckimi mediami i finansami, a zamiast tego rządzili krajem w najlepszym interesie 99% niemieckiej większości. Uderzającą paralelą była ostatnio ogromna wrogość, jaką Władimir Putin poniósł po tym, jak usunął garstkę żydowskich oligarchów, którzy przejęli kontrolę nad rosyjskim społeczeństwem i zubożyli większość populacji. Putin próbował złagodzić tę trudność, sprzymierzając się z pewnymi elementami żydowskimi, a Hitler wydaje się robić to samo, popierając nazistowsko-syjonistyczne partnerstwo gospodarcze, które położyło podwaliny pod utworzenie państwa Izrael, a tym samym doprowadziło do położenia małej, ale rosnącej żydowskiej frakcji syjonistycznej.

W następstwie ataków 9/11 żydowscy neokonserwatyści popchnęli Amerykę ku katastrofalnej wojnie w Iraku i wynikającemu z niej zniszczeniu Bliskiego Wschodu, z gadającymi głowami w naszych telewizorach bez końca twierdzącymi, że "Saddam Husajn jest drugim Hitlerem". Od tego czasu regularnie słyszymy ten sam slogan powtarzany w różnych zmodyfikowanych wersjach, słysząc, że "Muammar Kaddafi jest drugim Hitlerem" lub "Mahmoud Ahmadineżad jest kolejnym Hitlerem" lub "Władimir Putin jest innym Hitlerem", a nawet "Hugo Chavez jest innym Hitlerem". Przez ostatnie kilka lat nasze amerykańskie media były nieustannie wypełnione twierdzeniem, że "Donald Trump jest drugim Hitlerem".

Na początku lat 2000. oczywiście zdawałem sobie sprawę, że władca Iraku był surowym tyranem, ale szydziłem z absurdalnej propagandy medialnej, wiedząc doskonale, że Saddam Husajn nie był Adolfem Hitlerem. Ale wraz ze stałym rozwojem Internetu i dostępnością milionów stron czasopism dostarczanych przez mój projekt digitalizacji, byłem dość zaskoczony, gdy stopniowo odkryłem, że Adolf Hitler nie był Adolfem Hitlerem.

Może nie być całkowicie poprawne twierdzenie, że historia II wojny światowej polegała na tym, że Franklin Roosevelt próbował uciec od swoich wewnętrznych trudności, organizując wielką europejską wojnę przeciwko zamożnym, miłującym pokój nazistowskim Niemcom Adolfa Hitlera. Myślę jednak, że ten obraz jest prawdopodobnie nieco bliższy rzeczywistej rzeczywistości historycznej niż odwrócony obraz częściej spotykany w naszych podręcznikach.

Ameryka i obecny układ sił przeciwko Rosji

Przez ponad sto lat wszystkie liczne wojny Ameryki toczyły się przeciwko całkowicie prześcigniętym przeciwnikom, przeciwnikom, którzy posiadali zaledwie ułamek zasobów ludzkich, przemysłowych i naturalnych, które kontrolowaliśmy my i nasi sojusznicy. Ta ogromna przewaga regularnie rekompensowała wiele naszych poważnych wczesnych błędów w tych konfliktach. Tak więc główną trudnością, przed którą stanęli nasi wybrani przywódcy, było jedynie przekonanie często bardzo niechętnych obywateli amerykańskich do poparcia wojny, dlatego wielu historyków twierdziło, że takie incydenty jak zatonięcie Maine i Lusitanii oraz ataki w Pearl Harbor i Zatoce Tonkin zostały zaaranżowane lub zmanipulowane właśnie w tym celu.

Ta ogromna przewaga potencjalnej potęgi miała miejsce z pewnością w przypadku wybuchu II wojny światowej w Europie, a Schultze-Rhonof i inni podkreślali, że imperia brytyjskie i francuskie wspierane przez Amerykę dysponowały potencjalnymi zasobami wojskowymi znacznie przewyższającymi te z Niemiec, średniej wielkości kraju mniejszego niż Teksas. Niespodzianką było to, że pomimo tak przytłaczających przeciwności, Niemcy odnosili sukcesy przez kilka lat, zanim ostatecznie ponieśli porażkę.

Jednak sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Jak omówiłem w artykule z 2019 roku, przez ponad trzy pokolenia wszystkie nasze książki historyczne całkowicie wykluczały jakąkolwiek wzmiankę o jednym z najważniejszych punktów zwrotnych XX wieku. Na początku 1940 roku Brytyjczycy i Francuzi byli bliscy rozpoczęcia poważnego ataku na neutralny ZSRR, mając nadzieję na zniszczenie pól naftowych Baku Stalina za pomocą największej strategicznej kampanii bombowej w historii świata, a być może w konsekwencji obalenie jego reżimu. Tylko nagła inwazja Hitlera na Francję udaremniła ten plan, a gdyby to pancerne natarcie opóźniło się o kilka tygodni, Sowieci zostaliby zmuszeni do wojny po stronie Niemiec. Pełny niemiecko-sowiecki sojusz wojskowy z łatwością dorównałby zasobom aliantów, w tym Ameryki, tym samym prawdopodobnie zapewniając zwycięstwo Hitlera.

Ale ta bardzo wąska ucieczka przed strategiczną katastrofą podczas II wojny światowej została całkowicie wypłukana w pamięć i wątpię, czy jeden obecny decydent DC na stu jest tego świadomy, nie mówiąc już o właściwym rozpoznaniu jej znaczenia. To wzmacnia ogromną pychę, że Ameryka nigdy nie będzie musiała stawić czoła przeciwstawnym siłom o porównywalnej sile.

Weźmy pod uwagę postawę przyjętą podczas obecnego konfliktu z Rosją, ostrej zimnowojennej konfrontacji, która może stać się gorąca. Pomimo wielkiej siły militarnej i ogromnego arsenału nuklearnego, Rosja wydaje się tak samo niedościgniona, jak każdy amerykański wróg z przeszłości. Włączając w to kraje NATO i Japonię, amerykański sojusz ma przewagę 6 do 1 w populacji i przewagę 12 do 1 w produkcie gospodarczym, kluczowych ścięgnach międzynarodowej potęgi. Tak ogromna rozbieżność jest ukryta w postawach naszych planistów strategicznych i ich rzeczników medialnych.

Jest to jednak bardzo nierealistyczny pogląd na prawdziwą korelację sił. Przed wybuchem wojny na Ukrainie Ameryka przez lata koncentrowała się przede wszystkim na swojej wrogości wobec Chin, tworząc sojusz wojskowy przeciwko temu krajowi, stosując sankcje, aby sparaliżować Huawei, globalnego mistrza technologicznego Chin, i pracując nad zrujnowaniem Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, jednocześnie zbliżając się bardzo do czerwonej linii aktywnego promowania niepodległości Tajwanu. Twierdziłem nawet, że istnieją silne, być może przytłaczające dowody na to, że wybuch Covid w Wuhan był prawdopodobnie wynikiem ataku bronią biologiczną przeprowadzonego przez nieuczciwe elementy administracji Trumpa. Tak więc zaledwie dwa tygodnie przed rosyjskim atakiem na Ukrainę Putin i chiński przywódca Xi Jinping odbyli 39. osobiste spotkanie w Pekinie i oświadczyli, że ich partnerstwo "nie ma granic". Chiny z pewnością będą wspierać Rosję w każdym globalnym konflikcie.

Tymczasem niekończące się ataki Ameryki i oczernianie Iranu trwają od dziesięcioleci, a kulminacją było nasze zabójstwo dwa lata temu najwyższego dowódcy wojskowego kraju, Kasema Sulejmaniego, który był wymieniany jako wiodący kandydat w wyborach prezydenckich w Iranie w 2021 roku. Wraz z naszym izraelskim sojusznikiem zamordowaliśmy także wielu czołowych irańskich naukowców w ciągu ostatniej dekady, a w 2020 roku Iran publicznie oskarżył Amerykę o rozpętanie broni biologicznej Covid przeciwko ich krajowi, która zainfekowała znaczną część parlamentu i zabiła wielu członków ich elity politycznej. Iran z pewnością stanąłby po stronie Rosji.

Ameryka, wraz ze swoimi sojusznikami z NATO i Japonią, posiada ogromną przewagę w każdym teście globalnej potęgi przeciwko samej Rosji. Nie byłoby tak jednak w przypadku koalicji składającej się z Rosji, Chin i Iranu, i rzeczywiście myślę, że ta ostatnia grupa może faktycznie mieć przewagę, biorąc pod uwagę jej ogromną populację, zasoby naturalne i siłę przemysłową.

Od upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku Ameryka przeżywa jednobiegunowy moment, panując jako jedyne hipermocarstwo na świecie. Ale ten status sprzyjał naszej arogancji i międzynarodowej agresji przeciwko znacznie słabszym celom, ostatecznie prowadząc do stworzenia potężnego bloku państw gotowych stanąć przeciwko nam.

Jednym z największych atutów strategicznych Ameryki jest nasza przytłaczająca kontrola nad globalnymi mediami, które kształtują postrzeganą naturę rzeczywistości dla wielu miliardów, w tym większości światowych elit. Ale jednym z nieodłącznych niebezpieczeństw takiej niekwestionowanej siły propagandowej jest prawdopodobieństwo, że nasi przywódcy mogą w końcu uwierzyć we własne kłamstwa i przesadę, podejmując w ten sposób decyzje oparte na założeniach, które nie pasują do rzeczywistości.

Kiedy w końcu opuściliśmy Afganistan po dwudziestu latach okupacji i wydanych bilionach dolarów, nasi planiści wojskowi byli pewni, że ciężko uzbrojony reżim kliencki, który pozostawiliśmy, pozostanie u władzy przez co najmniej sześć miesięcy lub dłużej; zamiast tego w ciągu kilku dni padł łupem talibów.

Znacznie ważniejszy przykład został podkreślony przez Raya McGovern'a w jego prezentacji z 3 marca. Podczas czerwcowego szczytu Biden-Putin nasz prezydent powiedział rosyjskiemu przywódcy, że w pełni rozumiemy straszliwą presję, z jaką musi się zmierzyć ze strony Chińczyków i jego strach przed ich zagrożeniem militarnym. Takie oświadczenia musiały być uważane przez rosyjskie kierownictwo bezpieczeństwa narodowego za czyste szaleństwo i silny znak całkowicie urojonej natury amerykańskiego establishmentu polityki zagranicznej, z którym mieli do czynienia. Ponieważ takie dziwaczne przekonania mogą skłonić Amerykę do podjęcia działań szkodzących rosyjskim interesom, Putin próbował przebić tę bańkę nierzeczywistości, organizując wspólne publiczne oświadczenie ze swoim bliskim chińskim odpowiednikiem, potwierdzając, że ich relacje są "czymś więcej niż sojuszem".

Ta bardzo widoczna deklaracja miała zmusić establishment DC do uznania istnienia potężnego bloku rosyjsko-chińskiego, a tym samym skłonić go do uzyskania ważnych ustępstw ze strony państwa klienckiego na Ukrainie, ale najwyraźniej bezskutecznie. Zamiast tego Ukraina publicznie zadeklarowała zamiar zdobycia broni jądrowej, a Putin zdecydował, że wojna jest jego jedyną opcją.

Bismarck rzekomo zażartował kiedyś, że istnieje specjalna Opatrzność dla pijaków, głupców i Stanów Zjednoczonych Ameryki. Obawiam się jednak, że zbyt wiele razy korzystaliśmy z tej Opatrzności i możemy ponieść tego konsekwencje.

Powiązana lektura:


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.unz.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz