Tarik Cyril Amar, historyk z Niemiec pracujący na Uniwersytecie Koç w Stambule, zajmujący się Rosją, Ukrainą i Europą Wschodnią, historią II wojny światowej, kulturową zimną wojną i polityką pamięci
Na początku wydaje się, że to powrót do przeszłości, ale tak naprawdę chodzi o teraźniejszość i przyszłość: dziennikarka Simona Mangiante Papadopoulos opublikowała długi wywiad z byłym ukraińskim parlamentarzystą Andreyem Derkachem. W którym Derkach stawia zarzuty dotyczące korupcji w USA i na Ukrainie. W szczególności o amerykańskim prezydencie Joe Bidenie i sekretarzu stanu Antony’m Blinkenie. Jeśli chodzi o łapówkarstwo, choć różne zarzuty (bynajmniej nie tylko Derkacha) i toczące się dochodzenia są złożone, w istocie w grę wchodzi kilka prostych pytań: czy syn obecnego prezydenta, Hunter Biden, sprzedał swoje usługi jako handlarz wpływami w Waszyngtonie poprzez używając „marki” (jak to ujął jeden ze świadków, Devon Archer) powiązań swojego ojca (jako ówczesny wiceprezydent za czasów Baracka Obamy)? I, co potencjalnie jest jeszcze bardziej niepokojące, czy sam starszy Biden czerpał korzyści z takiego handlu wpływami? I wreszcie, co najbardziej niepokojące, czy obecny prezydent wykorzystał swoją przewagę jako doradca Obamy w sprawie Ukrainy, aby chronić swojego syna i być może siebie przed dochodzeniami na Ukrainie? Między innymi poprzez obalenie głównego prokuratora Ukrainy Wiktora Szokina, który za bardzo zbliżył się do prawdy o podejrzanej roli Huntera Bidena w ukraińskiej spółce gazowniczej Burisma? Podsumowując, czy najwyższy rangą urzędnik amerykański, oskarżony o nadzorowanie (między innymi) rzekomej „walki z korupcją” Kijowa, pogorszył sytuację jeszcze bardziej, wstrzykując silną dawkę korupcji ze strony establishmentu USA do najnowszego państwa-klienta Waszyngtonu? A jeśli tak, czy to dwustronne uwikłanie mogło pozostawić po sobie dziedzictwo, w tym działania kompromitujące, które wpływają na lekkomyślną i nieudaną (nawet na jej własnych, błędnie rozumianych warunkach) amerykańską politykę wojny zastępczej na Ukrainie? Pełne ujawnienie: Tak się składa, że uważam, że odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi „tak”. To przygnębiające, ponieważ oznacza, że na decyzje, które kosztowały życie wielu ludzi i uczyniły naszą wspólną politykę globalną bardzo niebezpieczną, miały wpływ korupcyjne motywy przypominające świat przestępczości zorganizowanej.
Ale tego jeszcze nie wiemy. Pewne jest, że Hunter Biden, podręcznikowy nieudany syn i rozpieszczany następca tronu, wykorzystał nazwisko swojego ojca, aby zarobić pieniądze w wysokości (na samym wschodzie) 7,5 miliona dolarów. Do tego musiał przyznać nawet popierający Bidena „Washington Post” (ujawniając jednocześnie swoje stronniczość co do opakowania artykułu, w którym oskarża się Republikanów o „nakręcanie” liczb). Jeśli chodzi o to, czy sam Joe Biden również otrzymał udziały i jak to wszystko wpłynęło na jego politykę wobec Ukrainy – nie ma przekonujących dowodów w przeciwieństwie do wiarygodnych przypuszczeń. Przynajmniej w tym momencie. Ale Republikanie, z własnych egoistycznych, ale politycznie, całkowicie normalnych powodów, dokopują się do tego w drodze impeachmentu w sprawie historii obecnego prezydenta. Na tym tle wypowiada się obecnie Derkach. Nie dajcie się zwieść: będą próby odrzucenia tego wszystkiego jako – tak, zgadliście – początku DUŻEGO ZŁEGO Wtrącania się Rosji w wybory prezydenckie w 2024 roku. Właściwie już zaczęli. Szczerze mówiąc, ziewajcie: nie dajmy się rozpraszać. Próby takie nieuchronnie będą miały na celu wykorzystanie własnych nagrań Mangiante Papadopoulosa i Derkacha. Mangiante Papadopoulos jest dziennikarką i żoną byłego doradcy kampanii Trumpa, George'a Papadopoulosa. W związku z tym (dokładnie jednak była wówczas jeszcze jego dziewczyną) była przesłuchiwana przez FBI w 2017 r., podczas gorącej fazy kampanii neoMcCarthy’owskiej, powszechnie znanej pod mylącą etykietą „Russiagate”. Wprowadzające w błąd, ponieważ tak naprawdę nie chodziło o Rosję, ale o nieuczciwą próbę amerykańskich Demokratów podważenia realności zwycięstwa Donalda Trumpa w 2016 r. (co tak naprawdę wynikało z talentów Trumpa jako populisty i aroganckiej decyzji Demokratów, by spróbować wepchnąć krajowi do gardła niewybieralnie nieatrakcyjną i politycznie przerażającą kandydaturę Hillary Clinton.) „Russiagate” było w rzeczywistości „Russia Rage”, mieszanką centrowego i liberalnego propagowania teorii spiskowych oraz masowej histerii. Prawdziwym skandalem było to, że znaczna część amerykańskiego establishmentu politycznego i medialnego jeszcze bardziej zrujnowała resztki stosunków roboczych z Rosją i podważyła wiarę amerykańskiego społeczeństwa w prawomocny wynik wyborów. (Nie, Trump nie był pierwszym, który to zrobił w sezonie 2020/21: korzenie zamieszek, które miały miejsce 6 stycznia w Waszyngtonie, są głęboko ponadpartyjne.)
Derkach zwrócił na siebie uwagę międzynarodową kilka lat później w związku z następcą Trumpa. Rosyjsko-ukraiński biznesmen i polityk (otwarty na temat odbycia na początku lat 90. XX w. szkolenia elitarnego wywiadu rosyjskiego) urzędnicy amerykańscy i ukraińscy oskarżają go o odgrywanie istotnej roli w „ingerowaniu” w wybory w 2020 r., w szczególności poprzez pomoc w podważaniu pozycji Bidena reputacja. Derkach opublikował nagrania rozmów ówczesnego wiceprezydenta Bidena z ówczesnym prezydentem Ukrainy Piotrem Poroszenką, które – zdaniem krytyków – wskazywały na nielegalny handel. (Jak na ironię, przez pewien czas te rewelacje zostały przyjęte z radością przez ekipę następcy Poroszenki Władimira Zełenskiego, bo zawstydziły jego przeciwnika). Derkach został także oskarżony – a na Ukrainie formalnie oskarżony – o pracę dla rosyjskiego wywiadu i zdradę stanu. Nic dziwnego, że w 2022 roku uciekł z kraju i obecnie mieszka na emigracji na Białorusi. 56-latek to w sumie postać bardzo niejednoznaczna, do której wypowiedzi należy podchodzić ostrożnie.
Nie należy ich jednak odrzucać hurtowo. Samo nazywanie wszystkiego, co jest niewygodne dla amerykańskich Demokratów i ich kliki medialnej, mianem „wojny informacyjnej” lub „rosyjskiej ingerencji”, pokazuje, jak „Russiagate” wyrządził tak wiele szkód. W końcu w ten sposób autentyczna i bardzo istotna wiadomość o kompromitujących danych znajdujących się w porzuconym laptopie Huntera Bidena została zatajona przed wyborami jego ojca. Gdyby dowody wskazujące na korupcję (i odrażającą deprawację osobistą) zostały poddane zwykłej analizie i debacie publicznej – co z pewnością miałoby miejsce, gdyby dotyczyło członka rodziny Trumpów – szanse Bidena seniora spadłyby . Derkach to skomplikowane źródło; Mangiante Papadopoulos został także oskarżony o promowanie interesów Rosji. (Ale w takim razie, kto tego nie zrobił?). Jednak wśród dorosłych obserwatorów pytanie nie brzmi, kto może być zainteresowany, gdy dana informacja ujrzy światło dzienne. Bo tu jest mała tajemnica: jeśli informacja ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie polityczne, zawsze znajdzie się ktoś zainteresowany (co zresztą Derkach otwarcie przyznaje w wywiadzie, jeśli chodzi o jego sprawę). I jeszcze jedno: nie oznacza to, że dana informacja jest nieprawdziwa („dezinformacja”, jak nas teraz nauczono). I na koniec: Pamiętajcie, że interesy polegają nie tylko na ujawnianiu, ale i ukrywaniu faktów. Albo wręcz w wyśmiewaniu niewygodnych rewelacji, uznawanych za nic innego jak propagandę. Co więc zrobić z tym, co Derkach miał teraz do powiedzenia? W prawie godzinnym wywiadzie składa wiele szczegółowych wypowiedzi, w których uczestniczy duża liczba określonych osób, zwłaszcza na Ukrainie. Spróbujmy skupić się na kluczowych aspektach i przyjrzyjmy się po kolei trzem jego najbardziej uderzającym zarzutom. Po pierwsze Derkach twierdzi, że władze ukraińskie zaczęły na poważnie go ścigać, w tym środkami pozaprawnymi i zagrażającymi życiu, kiedy (a może dlatego?) Sekretarz stanu USA Antony Blinken nakazał im rozwiązać problem Derkacha. Wywiad jest nieco dwuznaczny: czy Derkach mówi, że Blinken sam wydał w istocie rozkaz stosowania metod przestępczych, czy też, że Blinken – w stylu Henryka II/Thomasa Becketa – „jedynie” nawoływał, aby ktoś w jakiś sposób uwolnił jego prezydenta od tego burzliwego Ukraińca? ? Tak czy inaczej, byłby to wysoce obciążający i tandetny czyn ze strony Blinkena. Jednak naiwnością byłoby uważać, że obecny Sekretarz Stanu nie jest w stanie upaść tak nisko. W końcu mówimy o człowieku, który podczas kampanii wyborczej Bidena odegrał przebiegłą, zakulisową rolę w organizowaniu zatajenia historii o laptopie Huntera Bidena. Wtedy, mobilizując amerykańską społeczność wywiadowczą, aby po raz kolejny służyła celom partyjno-politycznym, Blinken pomógł Bidenowi wygrać i, w dłuższej perspektywie, jeszcze bardziej podważył resztki wiarygodności amerykańskiego establishmentu. (Nie wspominając, że obecnie Blinken w oszałamiający sposób demonstruje swój absolutny nihilizm prawniczy, osłaniając ludobójczy atak Izraela na Gazę.) Po drugie, Derkach utrzymuje też, że byłemu głównemu prokuratorowi Ukrainy Wiktorowi Szokinowi, który stracił pracę za ściganie Bidena (a może było ich w ogóle dwóch?), grozi zamach i powinien otrzymać pomoc w opuszczeniu Ukrainy. Tym, co sprawia, że to twierdzenie wydaje się nieprawdopodobne, jest fakt, że Shokin wciąż żyje. Uwiarygodnia to fakt, że miał już miejsce co najmniej jeden zamach na jego życie, chociaż miał on miejsce wiele lat temu, gdy był jeszcze na stanowisku: Tak naprawdę dla Shokina utrata pracy mogła oznaczać utratę jego życie mniej prawdopodobne.
Po trzecie Derkach twierdzi, że na Ukrainie duża łapówka powiązana z konsekwencjami afery Burisma została zamieniona na finansowanie ukraińskich służb wywiadowczych, w szczególności zabójstw w Rosji i ataku na gazociągi Nord Stream. Czy potrafi udowodnić ten konkretny związek, a mianowicie, że właśnie te brudne pieniądze zostały wykorzystane na ten mroczny cel? Może, może nie. Nie ma jednak wątpliwości, że w szczególności ukraiński wywiad wojskowy organizował zabójstwa. Rzeczywiście, niektóre zachodnie media, jak na przykład The Economist, dość otwarcie wychwalały tę sytuację. Jeśli chodzi o Nord Stream, po początkowym okresie jawnie głupiej dezinformacji Zachodu, próbującej absurdalnie wskazywać palcem na Rosję (ktoś to pamięta?), obecnie modne jest zrzucanie całej winy na Ukrainę, jak gdyby ta mogła działać bez zgody NATO i pomoc. Zatem i tutaj Derkach otrzymuje ocenę „przynajmniej częściowo słuszną”; a jego twierdzeń dotyczących sposobu finansowania niektórych z tych działań również nie można odrzucić jako nieprawdopodobne. Wróćmy jednak do najważniejszej kwestii: Bidenów. I zwróćmy uwagę na prosty, ale powszechnie pomijany fakt: są zadziwiająco dobre w obniżaniu oczekiwań. Oni i ich sojusznicy medialni są zaangażowani w ciągłą, w dużej mierze udaną operację mającą na celu jeszcze dalsze przesunięcie linii bazowej Stanów Zjednoczonych: w normalnym kraju po prostu nie powinna toczyć się niekończąca się, stronnicza walka o to, czy i ile dokładnie pieniędzy trafiło osobiście do obecnego prezydenta . W normalnym kraju fakt, że Joe Biden przynajmniej przez długi czas tolerował, ułatwiał (w takim czy innym stopniu), a w końcu bronił i chronił jawnie nieetyczne zachowanie swojego syna, powinien wystarczyć, aby zmusiły go do rezygnacji. Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/russia/590531-biden-ukraine-revelations-derkach/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz