piątek, 19 stycznia 2024

Vice City: "Czy dekadenckie elity Davos naprawdę mogą rozwiązać problemy świata podczas swego pełnego grzechów zgromadzenia? Dla wielu zgromadzenie reprezentuje wszystko, co jest nie tak ze światem i stało się przedmiotem wszelkiego niezadowolenia"

 Autor: Henry Johnston, redaktor RT. Przez ponad dekadę pracował w finansach i jest posiadaczem licencji FINRA Series 7 i Series 24.

W przełomowej powieści Tomasza Manna „Czarodziejska góra” sanatorium dla gruźlików położonych wysoko w Alpach Szwajcarskich zaczyna reprezentować europejskie burżuazyjne w przededniuch zasilaniach I wojny wywołane. W tym wydaniu w tym samym mieście Davos, które zainspirowało Odbywa się epickie dzieło Manna, coroczne Światowe Forum Ekonomiczne.

Vice City: Can the decadent Davos elites really solve the world's problems at their sin-filled gathering?

Nie jestem pierwszym, który nawiązał takie połączenie.

Tak naprawdę decyzja założyciela Klausa Schwaba o zorganizowaniu wydarzeń w Davos została podjęta ze świadomością symbolicznego związku z publikacją Manna, jaki zapewnij to miejsce.

W artykule magazynu Time z 1981 roku wyróżnionym „Magiczne miejsce spotkań” ogłoszono, że to miejsce może mieć przywódców biznesowych i wykonawczych do zrelaksowania się i szczerej rozmowy.

Wszystko zadziałało na to, że Schwabowi właśnie na takie wyzwalające efekty merytoryczne i odnawialne odpowiedzi, jakie sobie przewidywał. Obecnie odnoszące się do powieści są jak zawsze trafne, choć nie w tak entuzjastyczny sposób, jak w artykule z „Time” z 1981 roku.

Jeśli powieść oferuje migawkę Europy, która znajduje się w katastrofalnej walce, to, co obecnie stanowi Davos, jest równo alegorycznym portretem ginącego społeczeństwa. Take samo rozstrzygnięte jak Sanatorium Berghof Manna i uznaniece więcej niż symbolu fin de siecle – nie wspominając o nieznośnym mesjanistycznym charakterze – współczesnym zgromadzeniu w Davos jest miejscem, w myśl oderwana od kontaktu globalna elita podwaja dokładnie to samo członków zachowań i polityk, które przedstawiają początek wśród mas pejoratywnego określenia Człowiek z Davos. Hipokryzja działa na całym świecie, którzy przybywają prywatnym odrzutowcem do Davos, aby uzyskać dostęp do tematu wyłączenia, wywołanego ładunkami sardonicznego dowcipu.

Powiązane jak w pełni usługe towarzyszące i imprezy „bunga bunga” z rozwinięte kokainy.

Dla wielu Davos wszystko, co jest nie tak na świecie, stało się coś w rodzaju pracy treningowej na podstawowym rodzaju niepokoje.

Ale to, co oznacza Davos, ma znacznie głębsze znaczenie. Historyk Arnold Toynbee, gigant w dziedzinie filozofii historii XX wieku, jako jedną ze swoich głównych tez rozwinął pogląd, że tym, co zabija cywilizację, jest rozłam między jej przywództwem – obejmującym nie tylko władców, ale całą elitę klasa – i wszyscy inni.

We wschodzącej cywilizacji przywódcy tworzą coś, co nazywa „twórczą mniejszością” (odnosząc się do małej kohorty, a nie mniejszości rasowej), która zdobywa szacunek ludzi, którym przewodzi, reagując na problemy i wdrażając rozwiązania, które faktycznie działają. Jednak kłopoty pojawiają się, gdy wyczerpują się siły witalne cywilizacji, ponieważ ta klasa ludzi przestaje wprowadzać innowacje i nie oferuje już twórczych odpowiedzi na rzeczywiste problemy.

Zamiast tego zamieniają się w despotyczną mniejszość, po prostu nalegającą w kółko i coraz bardziej stanowczo, aby preferowane przez nich rozwiązania były stosowane, nawet gdy staje się coraz bardziej oczywiste, że nie działają. „Twórcza mniejszość przeradza się w mniejszość dominującą, która próbuje siłą utrzymać pozycję, na którą przestała zasługiwać” – napisał Toynbee. Należy zachować ostrożność, aby zbyt dosłownie nie stosować tak szerokiego uogólnienia historii, a Toynbee oczywiście spoglądał na horyzont znacznie szerszy niż ewolucja WEF.

Nie ma jednak wątpliwości, że obserwując współczesną elitę Zachodu – zwłaszcza jej najbardziej skoncentrowaną w Davos – analiza Toynbee uderza w strunę. Ewolucja WEF wydaje się niemal naśladować szeroko zakrojony obraz upadku kulturowego autorstwa Toynbee’ego.

Spotkanie, które początkowo odbyło się pod zdecydowanie bezpretensjonalnym tytułem „Europejskie Sympozjum Zarządzania” w 1971 r., rozpoczęło się jako poważne i trzeźwe wydarzenie, które miało na celu zgromadzenie rzeczywistych liderów biznesu w celu poszukiwania kreatywnych rozwiązań różnych problemów.

Ostatecznie przerosło swój pierwszy format i w 1987 roku przemianowano go na Światowe Forum Ekonomiczne.

Jednak odnowione forum faktycznie odniosło szereg znaczących sukcesów na początku: rozmowy dyplomatyczne między Turcją a Grecją w 1988 r. i spotkanie południowoafrykańskiego przywódcy ery apartheidu F.W. de Klerka z aktywistą Nelsonem Mandelą w 1992 r.

Jednak obecnie w Davos nie słychać już wyrafinowanych i kreatywnych rozwiązań.

Prawdziwa dyplomacja nie istnieje.

Raczej emanuje przewidywalnym bębnieniem banalnych tematów, które każdego roku dotyczą mniej więcej tego samego tematu: pewnej kombinacji integracji gospodarczej, dekarbonizacji, równości płci, walki z ubóstwem i rozwoju technologicznego.

Jeśli w ostatnich latach pojawiło się coś w rodzaju przeciwwagi w postaci nacisku na „odbudowę zaufania”, to tylko dlatego, że niezadowolenie mas choć w niewielkim stopniu przeniknęło do błyszczących barów koktajlowych w Davos. Jak zauważyło Vanity Fair w zeszłorocznym ostrym artykule, Schwab „przekształcił Forum z poważnego spotkania politycznych maniaków w olśniewające zgromadzenie najbogatszych ludzi świata”. W artykule czytamy dalej, że „podstawowe działania Forum – trzeźwe przemówienia i dyskusje panelowe – od dawna zostały przyćmione przez wydarzenia pozalekcyjne, które dominują w Davos poza jego oficjalnymi patronatami: przyjęcia koktajlowe i bankiety organizowane przez globalne banki i firmy technologiczne”. Uczestnicy wydarzenia „przechwalają się, że nie uczestniczyli w żadnych panelach i nigdy nie weszli do głównej sali zgromadzeń – co jest cynicznym wyrazem wyrafinowania – podczas świętowania zaproszeń na notoryczne wieczory pełne uprzywilejowanej rozpusty”. Stopniowe przekształcanie się forum w wydarzenie, na którym można zobaczyć, co można zobaczyć, zbiegło się dość ściśle z pogłębiającym się brakiem zaufania do światowej elity i rosnącym poglądem, że ta sama elita robi bałagan, kierując sprawami światowej elity. świat. „Czarodziejska góra” kończy się w chwili, gdy rozpoczyna się I wojna światowa.

Kiedy bohater powieści w końcu po siedmiu latach spędzonych w Berghof powraca do podziemnego świata, zostaje wciągnięty prosto w wojnę – a tym samym w świat, którego unikał podczas swojego długiego pobytu.

To zapadający w pamięć obraz. Jeśli wśród nas znajdzie się nowy Tomasz Mann, przyszłe pokolenia będą mogły zobaczyć przenikliwy portret sklerotycznej i oderwanej od rzeczywistości elity rządzącej oddychającej tym samym wysublimowanym powietrzem i spoglądającej na te same imponujące Alpy, jakie opisał niemiecki pisarz. lata temu, zanim zeszli do chaosu poniżej, w tworzeniu którego sami mieli swój udział. Więcej artykułów na temat gospodarki i finansów znajdziesz w sekcji biznesowej RT Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/business/590796-davos-elite-west-decline/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz