W brytyjskiej telewizji dni między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem to czas starych filmów, a kultowy Lawrence z Arabii Davida Leana został pokazany po raz n-ty. Jak wszystkie filmy oparte na prawdziwych wydarzeniach, jego związek z rzeczywistością jest nieco elastyczny. Przypomniało nam to jednak o dwulicowości i arogancji Wielkiej Brytanii i Francji, które wytyczyły linię Sykesa-Picota, aby podzielić ziemie osmańskie w Palestynie ponad głowami zamieszkujących plemion, bez względu na ich prawa terytorialne i udaną arabską rewoltę Lawrence'a, która po raz pierwszy zjednoczyła plemiona beduińskie.
Niezależnie od tej politycznej rzeczywistości, dziedzictwo Lawrence'a i jego rola w zjednoczeniu plemion beduińskich w narody arabskie dały Wielkiej Brytanii trwałe wpływy w regionie, z pewnością jeszcze długo po II wojnie światowej. Ale Syke'owie z Sykes-Picot nie byli jedynymi wtrącającymi się wścibskimi ludźmi w Londynie. Premier Balfour swoją Deklaracją w 1917 roku otworzył puszkę Pandory, którą dziś jest współczesne państwo Izrael. Jednak rozsądek w Westminsterze od czasu do czasu zwyciężał.
Kiedy w 1960 roku Harold Macmillan wygłaszał w Kapsztadzie przemówienie o zmianach, Wielka Brytania przyznała, że nie jest już w stanie dłużej opierać się rosnącej fali nacjonalizmu zalewającej Afrykę i inne kraje. Kilka miesięcy wcześniej mianował mojego wuja, Iaina Macleoda, sekretarzem ds. kolonii, aby przyspieszyć proces uzyskania niepodległości przez wiele brytyjskich kolonii. Później, w latach 60., kiedy Harold Wilson był premierem z ramienia Partii Pracy, porzucił brytyjską obecność wojskową "na wschód od Suezu". Brytyjscy politycy z obu partii zaakceptowali rzeczywistość słabnących wpływów Wielkiej Brytanii. Dzisiaj amerykański establishment ma inne zdanie, nie jest gotów nawet wziąć pod uwagę spadku swoich wpływów. Gdyby tylko Stany Zjednoczone były bardziej pragmatyczne, być może świat miałby mniej wojen.
Pomimo niezwykle kosztownych kampanii powojennych w Korei, Wietnamie i do dnia dzisiejszego, amerykańskie zwycięstwa miały jedynie pyrrusowy charakter, rujnując naród i dolara. I pomimo upadku upadającego imperium, ta etatystyczna wersja Don Kichota wciąż walczy z wyimaginowanymi azjatyckimi wiatrakami. Ale pyrrusowe zwycięstwa zamieniają się teraz w jawne porażki. Afganistan, a teraz Ukraina, która wciąż jest katastrofą.
Z najnowszych informacji wynika, że naczelny dowódca armii ukraińskiej Walerij Załużny rozmawiał z szefem sztabu generalnego armii rosyjskiej Walerijem Gierasimowem i pierwszym wiceministrem obrony Rosji o rozejmie i pokoju. [i] Co najważniejsze, prezydent Zełenski został pominięty. W odpowiedzi podwaja swoje wysiłki, aby zwerbować więcej żołnierzy w uszczuplonej populacji mężczyzn. Spotyka się jednak z rosnącą apatią ze strony swoich zwolenników z NATO.
Z informacji Seymoura Hersha wynika, że choć Biały Dom nadal jest przeciwny propozycjom pokojowym, to stanie się to bez zgody Bidena. Podsumowując, politycy na Ukrainie i w Waszyngtonie są teraz poza obiegiem.
To już drugi raz, kiedy dowiadujemy się, że Zachód odrzucił rozmowy pokojowe, w których za pierwszym pośredniczyła Turcja. Od tego czasu na Zachodzie pojawiły się doniesienia, że doszło do 70 000 niepotrzebnych ukraińskich ofiar wojskowych. Ale te liczby są oparte na rządowej propagandzie, więc prawdziwa liczba jest prawie na pewno znacznie wyższa.
Na tym tle Rosjanie nasilają ataki rakietowe na budynki użyteczności publicznej tak daleko na zachód, jak Lwów, blisko granicy z Polską. Wiedzą, że ukraińska armia ma już dość, i wiedzą, że poparcie dla Zełenskiego słabnie, zarówno na Ukrainie, jak i w NATO. Wygląda na to, że wojna Ukrainy zostanie porzucona przez jej własną armię, a tym samym przez jej sojuszników z NATO w nadchodzących miesiącach.
Izrael zbuntował się
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania będą miały trudności z utrzymaniem linii w sprawie Ukrainy. A teraz w Izraelu jest o wiele trudniejszy problem do rozwiązania. Ma w sobie cały potencjał chaosu, który zamienił zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda w I wojnę światową.
Jeśli chodzi o zachodnie media, wszystko zaczęło się od najazdu Hamasu na południowy Izrael 7 października, kiedy to zabili wielu Izraelczyków i wzięli zakładników. Ale z palestyńskiego punktu widzenia uzasadnieniem ich najazdu na izraelskie osiedla było zbezczeszczenie przez Izraelczyków meczetu Al-Aksa, trzeciego najświętszego miejsca islamu, i rosnąca przemoc osadników wobec Palestyńczyków. Punkt widzenia Hamy podziela dwa miliardy muzułmanów, jedna czwarta światowej populacji. Świat muzułmański coraz częściej postrzega Izraelczyków jako dokonujących czystek etnicznych, przejmujących historycznie posiadane terytoria arabskie. Podejrzewa się, że istnienie znaczących złóż ropy naftowej u wybrzeży Gazy daje Izraelczykom kolejny powód do wyeliminowania nie tylko Hamasu, ale także Gazy.
Pierwszą reakcją Ameryki było poparcie Izraelczyków, a BBC nieustannie nam przypomina, że rząd Wielkiej Brytanii uznaje Hamas za organizację terrorystyczną. W przeszłości działania Izraela prawdopodobnie spotkałyby się z bezwarunkowym poparciem ze strony członków NATO, którzy kłaniali się amerykańskiej linii. Ale to było zanim arabska jedność ustawiła się przeciwko Izraelowi i jego zwolennikom – jedność, która teraz obejmuje Saudyjczyków i Iran ze zbuntowanymi Huti w Jemenie. I to jest dziś zasadnicza różnica: amerykańskie działania w regionie zawsze miały arabskie poparcie przynajmniej ze strony niektórych głównych graczy. Czasy amerykańskiej polityki "dziel i rządź" na Bliskim Wschodzie już minęły.
Z podzielonym światem muzułmańskim, dwa lata temu flota amerykańska mogła zaatakować Iran pod dowolnym pretekstem i prawdopodobnie uszło jej to na sucho. Zamiast tego, to, co wielu uważa za niewiele więcej niż armię członków plemienia Huti w punkcie Bab el-Mandab nad Morzem Czerwonym naprzeciwko Dżibuti, uzbrojonych w tanie drony i podstawowe pociski, zagraża największej i najdroższej flocie na świecie. Nie jesteśmy jeszcze pewni, czy amerykańska flota zebrała się na odwagę, by w pełni przeciwstawić się temu oburzeniu, biorąc pod uwagę, że jej tak zwana operacja Strażnik Dobrobytu doprowadziła już do wycofania się trzech europejskich sojuszników Ameryki – Hiszpanii, Francji i Włoch.
Poważnym błędem byłoby niedocenianie Hutich, którzy, jak się wydaje, potrafią nawet pilotować helikoptery, po tym jak zostali sfilmowani, jak lądują na tankowcach i kontenerowcach wpływających na Morze Czerwone. Wydaje się, że wojna domowa w Jemenie i ich późniejsze ataki na potężnych Saudyjczyków połączyły ich w potężną siłę partyzancką. Teraz, gdy Iran zmusza ich do rozmów pokojowych z Saudyjczykami, bez wątpienia Huti pragną nowej sprawy.
W każdym razie, jest to runda pierwsza dla Huti: tranzyt żeglugi przez Morze Czerwone jest teraz nieubezpieczony, co wydaje się być celem Iranu przez pełnomocnika.
Nie ma wątpliwości, że Huti będą jeszcze bardziej eskalować swoje działania, mimo że USA, Wielka Brytania, Norwegia, Holandia, Grecja, Kanada i Australia wysłały w ten rejon okręty wojenne w ramach operacji Prosperity Guardian. Bezpośrednia akcja przeciwko Huti prawdopodobnie jeszcze bardziej rozpali ich antyizraelski zapał. Jeśli za słowami pójdą działania przeciwko Huti, możemy być pewni, że cel, jakim jest ochrona bezpiecznego przejścia przez Morze Czerwone, nie zostanie osiągnięty, a świat arabski zostanie jeszcze bardziej zantagonizowany. Po raz kolejny Ameryka może odkryć, że odstraszanie staje się prowokacją.
Szerszy obraz Bliskiego Wschodu
Podczas gdy Huti są niezależni, podobnie jak Hezbollah, są wspierani przez Iran, tańcząc do jego melodii. Ale zadając kłam swojej ekstremistycznej reputacji, Iran prowadzi wyrachowaną grę, próbując wywrzeć wystarczającą presję na Izraelczyków, aby wycofali się w sprawie Gazy. Na razie wydaje się, że powstrzymują Hezbollah od stosunkowo niewielkich ataków w północnym Izraelu, z groźbą, że zaangażowanie Hezbollahu może wzrosnąć, jeśli Izrael się nie wycofa.
Tymczasem Izraelczycy wydają się próbować sprowokować Amerykę do bezpośredniej akcji przeciwko Iranowi. Możliwe, że Izraelczycy obawiają się, że wraz ze zjednoczeniem świata arabskiego, ich istnienie jako narodu jest bardziej bezpośrednio zagrożone i że skorzystanie z amerykańskiej ochrony jest dla nich najlepszym rozwiązaniem. Jednak bez wsparcia Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Turcji Amerykanie i ich zachodni sojusz są, co zrozumiałe, niechętni wciągnięciu w nową wojnę. Jedność arabsko-irańska neutralizuje możliwość porozumienia między Izraelem a Ameryką, dającego większą ochronę przed irańską wrogością, co prawdopodobnie obejmuje nie tylko wyeliminowanie Hamasu, ale przejęcie kontroli nad Libanem i/lub Syrią oraz wyeliminowanie Hezbollahu.
Zmienił się grunt nie tylko dla Ameryki, ale także dla Irańczyków. Z postrzeganego jako ekstremalna teokracja wydająca fatwy przeciwko ludziom Zachodu, Iran stał się integralną częścią planów azjatyckich hegemonów. Rosja zapewniła sobie partnerstwo energetyczne, a Chiny dostęp do Zatoki Perskiej. Dzięki członkostwu w Szanghajskiej Organizacji Współpracy (została pełnoprawnym członkiem) w lipcu ubiegłego roku Iran jest obecnie bezpośrednio zaangażowany w szerszą przyszłość Azji. Nie tylko cieszy się większą ochroną pod parasolem SCO, ale także jej geopolityka została dostosowana do jej celów.
To tłumaczy jej milczące poparcie dla działań Huti na Morzu Czerwonym, które są znacznie bardziej subtelne niż zamknięcie Ormuzu: pozostaje to zabezpieczeniem na wypadek bezpośredniego zagrożenia ze strony Ameryki i jej partnerów z NATO.
Dla Rady Współpracy Zatoki Perskiej, reprezentującej wszystkich producentów ropy i gazu na Bliskim Wschodzie, zachodni program zmian klimatycznych wyeliminował się jako źródło długoterminowego zapotrzebowania na energię. Przyszłość GCC koncentruje się obecnie na rynkach azjatyckich, zdominowanych przez uprzemysłowione Chiny i Indie, które składają gołosłowne deklaracje ratowania planety, ale nie wykazują żadnych oznak zmniejszenia popytu na paliwa kopalne.
We współpracy z Chinami Rosja dobrze rozegrała swoje karty energetyczne, wciągając GCC do swojej strefy wpływów. Rzeczywistość z punktu widzenia zachodniego sojuszu jest taka, że wynik wszelkich działań przeciwko Huti lub w Libanie i Syrii w celu ochrony północnej flanki Izraela będzie określany przez Rosję i Chiny, które ulokują wsparcie regionalne. Nie ogranicza się to już tylko do Bliskiego Wschodu.
BRICS i prezydencja Rosji
Od tego tygodnia Rosja przejmuje od RPA przewodnictwo w BRICS, a liczba członków wzrasta z pięciu do dziesięciu. Miała być jedenasta. Jednak po złożeniu wniosku i uzyskaniu członkostwa od 1 stycznia, Argentyna wycofała swój wniosek 30 grudnia, pozostawiając w organizacji łącznie dziesięć krajów, których łączną populację szacuje się na 3,3 miliarda, czyli około 44% światowej populacji. Spośród 30 krajów, które wyraziły zainteresowanie w zeszłym roku, kolejne 15 formalnie złożyło wniosek o przystąpienie do BRICS. Jako tymczasowy prezydent Rosja prawdopodobnie zezwoli na składanie kolejnych wniosków o członkostwo w dążeniu do rozszerzenia BRICS i własnej strefy wpływów. Domyślam się, że produkcja i konsumpcja paliw kopalnych będą plasować się w rankingu w odniesieniu do wyboru Putina.
Prezydent Putin w swoim noworocznym przemówieniu nakreślił cele Rosji dla BRICS na nadchodzący rok. Poniższy fragment pochodzi z angielskiego tłumaczenia:[ii]
Ogólnie rzecz biorąc, Rosja będzie nadal promować wszystkie aspekty partnerstwa BRICS w trzech kluczowych obszarach: polityce i bezpieczeństwie, gospodarce i finansach oraz kontaktach kulturalnych i humanitarnych.
"Oczywiście skoncentrujemy się na wzmocnieniu koordynacji polityki zagranicznej między państwami członkowskimi oraz na wspólnym poszukiwaniu skutecznych odpowiedzi na wyzwania i zagrożenia dla międzynarodowego i regionalnego bezpieczeństwa i stabilności. Przyczynimy się do praktycznej realizacji Strategii Partnerstwa Gospodarczego BRICS 2025 oraz Planu Działania na rzecz Współpracy Innowacyjnej BRICS na lata 2021–2024 w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego i żywnościowego, wzmocnienia roli BRICS w międzynarodowym systemie walutowym, rozszerzenia współpracy międzybankowej oraz rozszerzenia wykorzystania walut narodowych we wzajemnym handlu.
"Nasze priorytety obejmują promowanie współpracy w dziedzinie nauki, wysokich technologii, opieki zdrowotnej, ochrony środowiska, kultury, sportu, wymiany młodzieży i społeczeństwa obywatelskiego.
"W sumie w ramach przewodnictwa w wielu rosyjskich miastach odbędzie się ponad 200 imprez o różnym poziomie i typie. Zachęcamy do wzięcia w nich udziału przedstawicieli wszystkich krajów zainteresowanych współpracą z naszą organizacją. Październikowy szczyt BRICS w Kazaniu będzie zwieńczeniem naszego przewodnictwa.
Z ponad pięcioma wydarzeniami zaplanowanymi średnio tygodniowo, Rosja umieściła wiele szczegółów w swoim programie BRICS, który będzie realizowany równolegle z jej strategiami wojskowymi i energetycznymi. Oczywiście, celem musi być scementowanie twardego poparcia ze strony wszystkich obecnych i przyszłych członków BRICS dla strategicznych celów Rosji, które muszą obejmować izolację dolara jako środka rozliczeniowego i walutowego.
Czytelnicy pamiętają, że Rosja chciała umieścić walutę rozliczeń handlowych opartą na złocie w agendzie w Johannesburgu, ale nie udało jej się uzyskać wymaganego jednomyślnego poparcia ówczesnych członków. Z perspektywy czasu możemy postrzegać wczesny wyciek jej propozycji jako narzędzie nacisku na dysydentów. Ale keynesowskie Indie były temu przeciwne, a Chiny były letnie. Ale teraz Rosja będzie miała bardziej przemyślaną i terminową okazję do osiągnięcia swoich celów w zakresie złotej waluty, a program ponad 200 wydarzeń będzie prawdopodobnie mocno ukierunkowany na osiągnięcie tego celu.
BRICS i złoto
W ubiegłym roku banki centralne na całym świecie zgromadziły znaczne ilości złota. Istnieją dwa oczywiste powody takiego rozwoju. Pierwszym z nich jest uświadomienie sobie, że rezerwy utrzymywane w walutach państwowych są obarczone rosnącym ryzykiem kredytowym ze względu na wysoki stosunek długu publicznego do PKB i groźbę konfiskaty. Drugi to ocena geopolitycznego upadku Ameryki. Podczas gdy rezerwy złota banków centralnych są raportowane przez MFW i szerzej dystrybuowane przez Światową Radę Złota, statystyki te stanowią tylko część całości, a rządy zasilają kruszcem narodowe fundusze majątkowe i inne konta ukryte przed opinią publiczną. Dlatego statystyki MFW nie są pełnym obrazem.
Nie wiemy natomiast, ilu bankierów centralnych naprawdę rozumie prawne rozróżnienia i różnice między pieniądzem a kredytem. Można jedynie wnioskować, że gdyby tak było, dolar zostałby już powszechnie odrzucony w stosunku do złota, ponieważ ten pierwszy jest wspierany tylko przez wiarę w niego, podczas gdy ten drugi okazał się niezmienny na przestrzeni dziejów, zastępując reżimy fiducjarne za każdym razem, gdy w końcu upadają.
Niemniej jednak strategiczna akumulacja rezerw kruszcu przez banki centralne po cichu rosła w ciągu ostatniej dekady. Ale przy uporze USA, że dolar jest pieniądzem, a złoto nie jest już pieniądzem, jest mało prawdopodobne, aby jakikolwiek neutralny kraj, który prawdopodobnie i tak jest zadłużony w dolarach, sprowokował Amerykanów i MFW do działań odwetowych poprzez publiczne dumping dolarów w zamian za złoto. Jedynymi wyjątkami są potężni gracze, tacy jak Chiny i Saudyjczycy, lub ci, którzy już zostali objęci sankcjami, jak Rosja i Iran. Chiny sprzedają amerykańskie obligacje skarbowe i kupują złoto za uzyskane pieniądze, podczas gdy Rosja kontynuuje swoją antydolarową retorykę.
Nie wiemy, co Rosja zamierzała zaproponować w odniesieniu do wykorzystania złota w związku z rozliczeniami handlowymi w Johannesburgu, ale najbardziej prawdopodobnym planem byłoby zastąpienie dolara jako wspólnego środka rozliczeń walutowych. Poza transakcjami międzyrządowymi, normalną procedurą rozliczania transakcji jest sprzedaż przez importera swojej waluty krajowej za dolary i albo zapłacenie dolarami kontrahentowi handlowemu, albo sprzedaż dolarów w celu zakupu waluty krajowej kontrahenta w celu uznania jego banku. Zakładając, że umowa handlowa nie jest rozliczana w dolarach, ale w walutach narodowych, dolar jest nadal zaangażowany. W dowolnym momencie zaległe transakcje walutowe z dolarem na jednej nodze wynoszą około 85 bilionów dolarów.
Wraz z rosnącą organizacją BRICS wraz z członkami, współpracownikami i partnerami dialogu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) widzimy, że większość ludności świata na osi Rosja/Chiny jest związana handlem z dolarem ze względu na konwencje rynku walutowego. Daje to USA obecność na rosyjsko-chińskim podwórku, co jest oczywiście niepożądane przez azjatyckich hegemonów. Logicznie rzecz biorąc, neutralność złota jest atrakcyjnym zamiennikiem dolara w tych transakcjach handlowych, z substytutem złota w pełni wymienialnym w złocie i kredytem banku komercyjnego utworzonym w jego nominale działającym między walutami. Używany do rozliczeń handlowych, większość kredytów utworzonych w nowej walucie staje się samogasnący. Co więcej, jako środek wymiany można mu zaufać, że utrzyma swoją wartość lepiej niż niestabilny dolar fiducjarny.
Każdy ruch w kierunku oficjalnego ponownego przyjęcia złota w celu zastąpienia dolara z pewnością podważy wiarygodność dolara. Byłoby to największe wyzwanie dla status quo po Bretton Woods. Zrozumiałe jest, że nawet w obozie BRICS muszą istnieć poważne obawy co do prawdopodobnych konsekwencji tak ważnego kroku. Jednak w ciągu 2024 r. pułapka zadłużenia rządu USA prawie na pewno doprowadzi do wzrostu niepewności co do przyszłej wartości rezerw dolarowych i przydatności dolara jako środka wymiany. Kolejną kwestią, która prawdopodobnie rozwinie się z czasem, jest deprecjacja długu dolarowego krajów wschodzących, co z pewnością zostanie przez nie przyjęte z zadowoleniem, zakładając, że będą w stanie ustabilizować własne waluty.
Innymi słowy, w ciągu 2024 r. warunki zastąpienia dolara złotem jako międzynarodową miarą wartości poprawią się wraz ze spadkiem wartości dolara.
W związku z tym Rosja prawdopodobnie doprecyzuje propozycje, które nie znalazły się w agendzie z Johannesburga, zanim przedstawi je ponownie w październiku przyszłego roku na spotkaniu zaplanowanym w Kazaniu, gdzie powinny zostać lepiej przyjęte. Dla delegatów na tym spotkaniu stało się oczywiste, że rząd USA uwikłany w pułapkę zadłużenia będzie miał trudności ze znalezieniem nabywców na amerykańskie obligacje skarbowe inne niż krótkoterminowe bony skarbowe. Jak argumentuję poniżej, w bieżącym roku fiskalnym deficyt budżetowy może przekroczyć 3 biliony dolarów, z czego połowę stanowić będą odsetki od długu. Dolar już teraz wykazuje wczesne oznaki spadku, co znajduje odzwierciedlenie zarówno w indeksie ważonym handlem, jak i w cenie złota w dolarach.
Przyjęcie złota przez Rosję i Chiny
Podobnie jak inni członkowie BRICS i SCO dokonujący przeglądu swoich relacji z dolarem, Rosja i Chiny będą musiały rozważyć związek między słabnącym dolarem a ich własnymi walutami. Keynesowski konsensus w sprawie handlu jest taki, że relacje walutowe dla krajów eksportujących netto maksymalizują korzyści handlowe, "gdy są konkurencyjne". Jest to argument, który przemawia za szybszym spadkiem siły nabywczej niż w przypadku dolara. Ten tok rozumowania jest co najmniej zwodniczy. Uwypukla logikę niższych cen eksportowych promujących sprzedaż, z mniej oczywistą kwestią: konkurencyjna polityka walutowa prowadzi do erozji bogactwa narodowego i nie uwzględnia relacji między bilansem handlowym, rachunkami rządowymi i oszczędnościami sektora prywatnego, które faktycznie decydują o bilansie handlowym.
Nieuchronnie musi nadejść moment, w którym ten popularny tok rozumowania zostanie porzucony. W przeciwnym razie rubel i renminbi pójdą na dno wraz z tonącym statkiem dolarowym.
Korzyści płynące z wprowadzenia standardu złota na rubla są oczywiste i cały czas rosną. W rzeczywistości w czasach sowieckich Rosja stosowała standard złota, niezależnie od porozumienia z Bretton Woods (które Stalin poparł, ale nie przyłączył), dopóki Chruszczow nie porzucił go w 1961 roku. Lekcja dla krytyków dewaluacji rubla jest taka, że niczego ona nie uleczyła, a upadek radzieckiej gospodarki trwał, a nawet przyspieszał. W świetle tej historii w Rosji na najwyższych szczeblach docenia się korzyści płynące z zabezpieczenia wartości rubla do złota, co elokwentnie wyraził Siergiej Głazjew, doradca ekonomiczny Putina w artykule dla moskiewskiego magazynu biznesowego "Wiedomosti" w grudniu 2022 r. [iii]
Korzyści są oczywiste: wiarygodny standard złota pozwoliłby na ustabilizowanie się stóp procentowych na poziomie bliższym naturalnemu kursowi złota, skorygowanemu o wiarygodność układu. Zamiast głównej stopy procentowej banku centralnego wynoszącej 16 proc., prawdopodobnie spadłaby ona do dwóch lub trzech procent. Ekspansja kredytu banku centralnego byłaby związana wyłącznie z jego funkcją jako emitenta rubli w zamian za złote monety i sztabki, przy czym ekspansja kredytu banków komercyjnych byłaby napędzana popytem komercyjnym, produktywnym z natury, a zatem nieinflacyjnym.
Przy podatku dochodowym na poziomie 13-15% (maksimum) i długu rządowym szacowanym na zaledwie 22% PKB, podstawowa dynamika gospodarcza rosyjskiej gospodarki nie stoi w obliczu bolesnego dostosowania gospodarek opartych na opiece społecznej, które jest niezbędne do utrzymania standardu złota. Jedynym wiarygodnym powodem, dla którego Rosja nie przyjęła oczywistej polityki złota nakreślonej przez Głazjewa, jest to, że dla Rosji byłby to śmiertelny cios dla dolara, na co Chiny nie są jeszcze przygotowane. Jednak wraz z gwałtowną eskalacją problemu zadłużenia dolara, Chiny będą musiały porzucić błędne przekonanie, że ich eksport zależy od osłabienia renminbi wraz z dolarem.
Wiemy z jej polityki wobec złota po mianowaniu Banku Ludowego jedynym zarządcą narodowego złota w 1983 r., wraz z globalnym napływem kruszcu do Chin, że zarówno państwo, jak i jego obywatele zgromadzili największe naziemne zapasy złota na świecie. Polityka ta nie zostałaby wdrożona, gdyby dalekowzroczni urzędnicy nie przewidzieli słabości systemu walutowego opartego na dolarze po Bretton Woods. Rola złota jako pieniądza jest w Chinach dobrze rozumiana.
Narastające tempo problemów dolara sugeruje, że przejście z rubla i renminbi na standard złota, jeszcze bardziej podważające wiarygodność dolara, nastąpi wcześniej, niż można by się spodziewać – nawet przed końcem tego roku. Jeśli chodzi o czas, istnieje wiele zmiennych czynników, nie tylko sukces, z jakim Rosja przekonuje członków BRICS pod jej przewodnictwem do rezygnacji z dolara na rzecz złota, ale także jej coraz bardziej prawdopodobny sukces w wydaleniu NATO pod przywództwem USA z Ukrainy i rozwój konfliktu izraelsko-gazowego idący po myśli Iranu. Rok 2024 jest również rokiem zmian politycznych na Zachodzie, które mogą mieć ogromny wpływ na wyniki.
Wybory w USA i koszty finansowania zewnętrznego
W 2024 r. najważniejszymi z wielu wyborów będą wybory prezydenta USA 5 listopada. Przed prawyborami w USA, które wyłonią dwóch głównych pretendentów, wydaje się, że walka toczy się między Bidenem a Trumpem. Jeśli chodzi o globalny wpływ, to właśnie te wybory będą miały większe znaczenie niż jakiekolwiek inne.
W czerwcu ubiegłego roku Biden podpisał ustawę o zawieszeniu pułapu zadłużenia do 1 stycznia 2025 r. Od tego czasu dług rządu federalnego przyspieszył do 34 bilionów dolarów, a jego nadrzędną cechą są odsetki od długu, które być może stanowią prawie połowę deficytu budżetowego w tym roku fiskalnym. Poziom stóp procentowych, a co za tym idzie koszt finansowania rządowego, stał się poważnym problemem dla Fedu, który, choć teoretycznie niezależny od Departamentu Skarbu USA, w praktyce nie jest.
Jest to jeden z szeregu problemów, które niepokoją rynki w ostatnich miesiącach. Po ostatnim posiedzeniu FOMC rynki przyjęły pogląd, że Fed przechodzi od kontroli inflacji do walki z recesją gospodarczą i kosztem długu publicznego. W związku z tym, oprócz ambicji obniżenia stóp procentowych, kolejnym posunięciem w polityce pieniężnej będzie prawdopodobnie rezygnacja z zacieśniania ilościowego na rzecz luzowania ilościowego.
Wraz ze spłatą zapadającego długu, będzie to wymagało znalezienia ponad 10 bilionów dolarów. To już wystarczająco źle. Ale ponieważ jest to rok wyborczy, targowanie się o wydatki (redukcje nigdy nie są w ramach) prawie na pewno podniesie całkowity dług do co najmniej 37 – 38 bilionów dolarów na koniec bieżącego roku fiskalnego (do końca września), a być może nawet do 40 bilionów dolarów do końca roku.
Zachęta do wydawania pieniędzy, wydawania i wydawania pieniędzy, dopóki nie ma pułapu zadłużenia i zanim odbędą się negocjacje w sprawie nowego po objęciu urzędu przez następnego prezydenta, tym większe będzie prawdopodobieństwo, że niespłacony dług osiągnie 40 bilionów dolarów, zanim zostanie wynegocjowany nowy pułap. Recesja, która już jest prawdziwym stanem, zmniejszy oczekiwane dochody i zwiększy potencjalne zobowiązania, potencjalnie powodując deficyt budżetowy nawet powyżej 3 bilionów dolarów. W takim przypadku dług sięgający 40 bilionów dolarów w ciągu dwunastu miesięcy staje się jeszcze bardziej prawdopodobny.
Optyka nie będzie dobra. Gwałtownie rosnący dług publiczny oraz stłumiony lub kurczący się PKB znacznie podniosą ten wskaźnik. Presja na Fed, aby utrzymać stopy procentowe na jak najniższym poziomie, z pewnością wzrośnie. Ale Fed i tak raczej nie będzie miał dużej kontroli nad stopami procentowymi, ponieważ będą one zależały od losu siły nabywczej dolara. Kurs dolara z innymi walutami będzie zależał od stopnia inwestycji zagranicznych w nowy dług rządu federalnego. Jednak poza zmonopolizowanymi nabywcami w centrach offshore, popyt na rezerwy ze strony zagranicznych banków centralnych już spada. W rzeczywistości dwaj najwięksi posiadacze, Chiny i Japonia, już stali się sprzedawcami netto.
W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami trudności w aukcjach długu o dłuższych terminach zapadalności oraz rosnącego uzależnienia od finansowania krótkoterminowego na rynku bonów skarbowych. W dużej mierze wynika to z faktu, że banki dostosowują swoją ekspozycję na ryzyko z kredytów korporacyjnych i dłuższych terminów zapadalności obligacji, co jest procesem ograniczonym w czasie. Finansowanie rządowe wchłonęło również większość płynności funduszy rynku pieniężnego, które wcześniej były zaparkowane w ramach instrumentu reverse repo Fed. Łatwość, z jaką Departament Skarbu USA sfinansował rosnący deficyt budżetowy, wkrótce dobiegnie końca i z pewnością nastąpi kryzys finansowy.
Pod przykrywką nadciągającej recesji Fed będzie musiał stawić czoła rosnącej presji, aby w jak największym stopniu spieniężyć problem zadłużenia. Dla waluty fiducjarnej, której właścicielami są zagraniczne interesy, implikacje inflacyjne są potencjalnie katastrofalne dla dolara. Przydatność dolara jako międzynarodowego środka wymiany już teraz stoi przed wyzwaniem ze strony złota, do którego zwracają się azjatyccy hegemoni i ich rosnąca grupa zwolenników w BRICS i SCO.
W rezultacie, przy słabnącym dolarze, w 2024 r. nastąpi znaczny spadek globalnych wpływów USA. Dzierżąc swoją władzę za pomocą dolara, stworzyła zagraniczne niechęci i wrogów. To może być rok, w którym Ameryka odkryje, że jej uścisk nad światem się kończy i że powinna była wyciągnąć wnioski z brytyjskich doświadczeń i reakcji na rzeczywistość jej upadku w latach 60.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz