czwartek, 26 października 2023

" Zło chodzi wśród nas: potwory o ludzkich twarzach sieją spustoszenie w naszej wolności"

 AUTOR: TYLER DURDEN

CZWARTEK, PAŹ 26, 2023 - 05:40

Autorami są John i Nisha Whitehead za pośrednictwem The Rutherford Institute,

"Ale to nie były potwory z mackami i gnijącą skórą, takie, które siedmiolatek mógłby ogarnąć swoim umysłem – to były potwory o ludzkich twarzach, w eleganckich mundurach, maszerujące zwartym krokiem, tak banalne, że nie rozpoznajesz ich takimi, jakimi są, dopóki nie jest za późno".

- Ransom Riggs, Dom Osobliwych Dzieci Panny Peregrine

Już wystarczy.

Dość tych rozproszeń. Dość tych partyzanckich potyczek.

Dość tych snajperów, wyzwisk i obrzucania błotem, które nie robią nic, by uczynić ten kraj bezpieczniejszym, bardziej wolnym czy bardziej sprawiedliwym.

Pozwoliliśmy, aby złe uczynki rządu, jego nadużycia, zagarnianie władzy, brutalność, podłość, bestialstwo, niemoralność, chciwość, korupcja, rozpusta i tyrania trwały zbyt długo.

Zbliżamy się do rozrachunku.



To jest punkt, przed którym ostrzegał poeta W. B. Yeats, kiedy wszystko się rozpada i na świecie rozpętuje się anarchia.

Widzieliśmy już tę konwergencję w hitlerowskich Niemczech, stalinowskiej Rosji, we Włoszech Mussoliniego i w Chinach Mao: wzrost siły i demagogów, przewaga polityki nastawionej na zysk nad głęboko zakorzenionymi zasadami, wojowniczy nacjonalizm, który dąży do dzielenia i rządzenia, bezduszne lekceważenie podstawowych praw człowieka i godności oraz milczenie ludzi, którzy powinni wiedzieć lepiej.

To nie tylko rozgrywa się na skalę krajową i międzynarodową. Sieje spustoszenie również na najbardziej bezpośrednim poziomie, tworząc rozłamy i polaryzacje w rodzinach i przyjaciołach, dzielnicach i społecznościach, które utrzymują ludność w stanie wojny między sobą i niezdolną do zaprezentowania zjednoczonego frontu w obliczu despotyzmu rządu.

Pracujemy dziś pod ciężarem niezliczonych tyranii, dużych i małych, przebranych za "lepsze dobro", sprzedawanych jako życzliwość, egzekwowanych przez uzbrojoną policję i realizowanych przez elitarną klasę urzędników rządowych, którzy są w dużej mierze odizolowani od złych skutków swoich działań.

Zbyt długo Amerykanie racjonalizowali przymykanie oczu na wszelkiego rodzaju wykroczenia rządowe – plany konfiskaty aktywów, korupcję, inwigilację, niekończące się wojny, naloty oddziałów SWAT, zmilitaryzowaną policję, prywatne więzienia nastawione na zysk i tak dalej – ponieważ były one tak zwanym mniejszym złem.

Jednak nieunikniona prawda jest taka, że rząd – poprzez swoje akty zagarniania władzy, brutalność, podłość, nieludzkość, niemoralność, chciwość, korupcję, rozpustę i tyranię – stał się prawie nie do odróżnienia od zła, z którym rzekomo walczy, niezależnie od tego, czy to zło przybiera formę terroryzmu, tortur, handlu narkotykamihandlu seksem, morderstw, przemocy, kradzieży, pornografii, eksperymentów naukowych lub jakieś inne diaboliczne sposoby zadawania bólu, cierpienia i zniewolenia ludzkości.

W gruncie rzeczy nie jest to debata o polityce, konstytucjonalizmie czy nawet tyranii przebranej za prawo i porządek. Jest to potępienie potworów o ludzkich twarzach, które chodzą wśród nas.

Wielu z nich pracuje dla rządu USA.

Takie jest założenie filmu Johna Carpentera "They Live", który wszedł na ekrany trzydzieści pięć lat temu i pozostaje niepokojący, mrożący krew w żyłach dla naszych czasów.

Najbardziej znany ze swojego horroru Halloween, który zakłada, że istnieje forma zła tak mroczna, że nie można go zabić, większy dorobek Carpentera jest nasycony silnym antyautorytarnym, antyestablishmentowym, lakonicznym nastawieniem, które przemawia do obaw filmowca o rozpad naszego społeczeństwa, zwłaszcza naszego rządu.

Carpenter raz po raz portretuje rząd działający przeciwko własnym obywatelom, społeczeństwo oderwane od rzeczywistości, technologię w amoku i przyszłość bardziej przerażającą niż jakikolwiek horror.

W "Ucieczce z Nowego Jorku" Carpenter przedstawia faszyzm jako przyszłość Ameryki.

The Thing, remake'u klasyka science-fiction z 1951 roku o tym samym tytule, Carpenter zakłada, że w coraz większym stopniu wszyscy stajemy się odczłowieczeni.

W "Christine", filmowej adaptacji powieści Stephena Kinga o samochodzie opętanym przez demona, technologia wykazuje własną wolę i świadomość i wpada w morderczy szał.

W "W ustach szaleństwa" Carpenter zauważa, że zło narasta, gdy ludzie tracą "zdolność odróżniania rzeczywistości od fantazji".

Jest też "They Live" Carpentera, w którym dwoje robotników-migrantów odkrywa, że świat nie jest taki, jakim się wydaje.

 W rzeczywistości populacja jest kontrolowana i wykorzystywana przez obcych współpracujących z oligarchiczną elitą.

 Przez cały ten czas ludność – w błogiej nieświadomości prawdziwego programu działającego w ich życiu – była usypiana w samozadowoleniu, indoktrynowana w celu podporządkowania się, bombardowana medialnymi rozrywkami i hipnotyzowana podprogowymi wiadomościami wysyłanymi z telewizji i różnych urządzeń elektronicznych, billboardów i tym podobnych.

Dopiero gdy bezdomny włóczęga John Nada (w tej roli nieżyjący już Roddy Piper) odkrywa parę spreparowanych okularów przeciwsłonecznych – soczewek Hoffmana – Nada dostrzega to, co kryje się pod sfabrykowaną rzeczywistością elity: kontrolę i zniewolenie.

Patrząc przez pryzmat prawdy, elita, która wydaje się ludzka, dopóki nie zostanie pozbawiona przebrań, okazuje się być potworem, który zniewolił obywateli, aby na nich żerować.

Podobnie billboardy wyświetlają ukryte, autorytatywne komunikaty: kobieta w bikini w jednej z reklam w rzeczywistości nakazuje widzom: "WYJŚĆ ZA MĄŻ I ROZMNAŻAĆ SIĘ". Stojaki na czasopisma krzyczą "KONSUMUJ" i "PRZESTRZEGAJ". Zwitek banknotów dolarowych w ręku sprzedawcy głosi: "TO JEST TWÓJ BÓG".

Patrząc przez soczewki Hoffmana Nady, niektóre z innych ukrytych wiadomości wbijanych do ludzkiej podświadomości to: BRAK NIEZALEŻNEJ MYŚLI, DOSTOSOWANIE SIĘ, ULEGŁOŚĆ, ZASYPIANIE, KUPOWANIE, OGLĄDANIE TELEWIZJI, BRAK WYOBRAŹNI i NIE KWESTIONUJ AUTORYTETÓW.

Ta kampania indoktrynacyjna zaaranżowana przez elitę w They Live jest boleśnie znana każdemu, kto studiował upadek amerykańskiej kultury.

Obywatele, którzy nie myślą samodzielnie, są posłuszni bez zadawania pytań, są ulegli, nie kwestionują autorytetów, nie myślą nieszablonowo i zadowalają się siedzeniem i zabawą, to obywatele, których można łatwo kontrolować.

W ten sposób subtelne przesłanie "Oni żyją" stanowi trafną analogię do naszej własnej zniekształconej wizji życia w amerykańskim państwie policyjnym, które filozof Slavoj Žižek nazywa dyktaturą w demokracji, "niewidzialnym porządkiem, który podtrzymuje twoją pozorną wolność".

Wyłączcie rządowe próby odwrócenia uwagi, odwrócenia uwagi i zmylenia nas i dostrojcie się do tego, co naprawdę dzieje się w tym kraju, a zderzycie się na oślep z niewątpliwą, niesmaczną prawdą: to, z czym mamy dziś do czynienia, to autorytarna bestia, która wyrosła z łańcuchów i nie da się jej powstrzymać.

Jesteśmy karmieni serią starannie wymyślonych fikcji, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Pomimo faktu, że jesteśmy 17 600 razy bardziej narażeni na śmierć z powodu chorób serca niż z powodu ataku terrorystycznego;

 11 000 razy bardziej prawdopodobne jest, że zginie w wypadku lotniczym niż w wyniku spisku terrorystycznego z udziałem samolotu; 

1 razy bardziej narażeni na śmierć w wypadku samochodowym niż w ataku terrorystycznym i 048 razy bardziej narażeni na śmierć z rąk policjanta niż z rąk terrorysty, przekazaliśmy kontrolę nad naszym życiem urzędnikom państwowym, którzy traktują nas jako środek do celu – źródło pieniędzy i władzy.

Jak ostrzega Brodaty Mężczyzna w "Oni żyją": "Rozmontowują śpiącą klasę średnią.

 Coraz więcej ludzi popada w ubóstwo. Jesteśmy ich bydłem.

 Jesteśmy hodowani do niewolnictwa".

Uwierzyliśmy w iluzję i odmówiliśmy uchwycenia prawdy.

Od momentu narodzin aż do śmierci jesteśmy indoktrynowani, aby wierzyć, że ci, którzy nami rządzą, robią to dla naszego własnego dobra. Prawda jest zupełnie inna.

Władza chce, abyśmy czuli się zagrożeni przez siły, na które nie mamy wpływu (terroryści, pandemie, masowe strzelaniny itp.).

Chcą, żebyśmy się bali i byli zależni od rządu i jego zmilitaryzowanych armii, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo i dobrobyt.

Chcą, żebyśmy byli wobec siebie nieufni, podzieleni przez nasze uprzedzenia i skakali sobie do gardeł.

Jesteśmy niczym więcej niż zbędnymi zasobami, które można wykorzystać, wykorzystać i wyrzucić.

W rzeczywistości badanie przeprowadzone przez Princeton i Northwestern University wykazało, że rząd USA nie reprezentuje większości obywateli amerykańskich. Zamiast tego badanie wykazało, że rząd jest rządzony przez bogatych i potężnych, czyli tak zwaną "elitę ekonomiczną".

 Co więcej, naukowcy doszli do wniosku, że polityka wprowadzana przez tę elitę rządową prawie zawsze faworyzuje specjalne interesy i grupy lobbingowe.

Innymi słowy, jesteśmy rządzeni przez oligarchię przebraną za demokrację i prawdopodobnie jesteśmy na drodze do faszyzmu – formy rządów, w której rządzą prywatne interesy korporacyjne, pieniądze dyktują warunki, a ludzie są postrzegani jako zwykli poddani, których należy kontrolować.

Bądźcie pewni, że kiedy i jeśli faszyzm w końcu zapanuje w Ameryce, podstawowe formy rządów pozostaną: faszyzm będzie wydawał się przyjazny.

 Legislatorzy będą obradować. Odbędą się wybory, a media nadal będą relacjonować rozrywkę i polityczne ciekawostki.

 Zgoda rządzonych nie będzie już jednak obowiązywać. 

Rzeczywista kontrola w końcu przejdzie w ręce oligarchicznej elity kontrolującej rząd za kulisami.

Brzmi znajomo?

Wyraźnie widać, że jesteśmy teraz rządzeni przez oligarchiczną elitę interesów rządowych i korporacyjnych.

Przenieśliśmy się do "korporacjonizmu" (preferowanego przez Benito Mussoliniego), który jest półmetkiem na drodze do pełnego faszyzmu.

Korporacjonizm jest tam, gdzie nieliczne interesy finansowe – nie wybierane przez obywateli – rządzą większością. 

W ten sposób nie jest to demokracja ani republikańska forma rządów, do czego powołano rząd amerykański. 

Jest to odgórna forma rządów, która ma przerażającą historię, której typowym przykładem są wydarzenia, które miały miejsce w reżimach totalitarnych w przeszłości: państwa policyjne, w których wszyscy są obserwowani i szpiegowani, wyłapywani za drobne wykroczenia przez agentów rządowych, umieszczani pod kontrolą policji i umieszczani w obozach internowania (tzw. obozach koncentracyjnych).

Aby spadł ostateczny młot faszyzmu, potrzebny będzie najważniejszy składnik: większość ludzi będzie musiała zgodzić się, że jest to nie tylko celowe, ale i konieczne.

Ale dlaczego naród miałby zgodzić się na tak opresyjny reżim?

Odpowiedź jest taka sama w każdej epoce: strach.

Strach czyni ludzi głupimi.


Strach jest metodą najczęściej stosowaną przez polityków w celu zwiększenia władzy rządu. I, jak przyznaje większość komentatorów społecznych, atmosfera strachu przenika współczesną Amerykę: strach przed terroryzmem, strach przed policją, strach przed sąsiadami i tak dalej.

Propaganda strachu została dość skutecznie wykorzystana przez tych, którzy chcą przejąć kontrolę, i przekształca ludność w przerażone, uległe, spacyfikowane zombie, zadowolone z marszu zgodnie z dyktatem rządu.

To prowadzi mnie z powrotem do They Live, w którym prawdziwymi zombie nie są kosmici dyktujący warunki, ale ludność, która jest zadowolona z tego, że pozostaje pod kontrolą.

Podsumowując, świat Oni żyją nie różni się zbytnio od naszego. Jak zauważa jeden z bohaterów: "Biedni i podklasi rosną.

 Sprawiedliwość rasowa i prawa człowieka nie istnieją. Stworzyli represyjne społeczeństwo, a my jesteśmy ich mimowolnymi wspólnikami. 

Ich intencja rządzenia opiera się na unicestwieniu świadomości. 

Zostaliśmy ukołysani do transu. 

Sprawiły, że staliśmy się obojętni na siebie, na innych. Skupiamy się tylko na własnym zysku".

My również skupiamy się tylko na własnych przyjemnościach, uprzedzeniach i zyskach.

 Rośnie również liczba naszych biednych i podklas społecznych. 

Rośnie niesprawiedliwość. Nierówności rosną.

 Troska o prawa człowieka prawie nie istnieje. 

My również zostaliśmy uśpieni w transie, obojętni na innych.

Nieświadomi tego, co nas czeka, zostaliśmy zmanipulowani, by uwierzyć, że jeśli nadal będziemy konsumować, być posłuszni i mieć wiarę, wszystko się ułoży. 

Ale nigdy nie było to prawdą w przypadku wschodzących reżimów.

 A kiedy poczujemy, że młot spada na nas, będzie już za późno.

Dokąd nas to prowadzi?

Postacie, które zaludniają filmy Carpentera, dają pewien wgląd.

Pod płaszczykiem machismo wciąż wierzą w ideały wolności i równych szans. Ich przekonania stawiają ich w nieustannej opozycji do prawa i establishmentu, ale mimo to są bojownikami o wolność.

Kiedy, na przykład, John Nada niszczy obcy hipno-nadajnik w They Live, wygłasza pobudkę do wolności. Jak pamiętnie deklaruje Nada: "Przyszedłem tu, żeby żuć gumę balonową i skopać tyłek.

 A ja skończyła mi się guma do żucia".

Innymi słowy: musimy być aktywni i stanąć w obronie tego, co naprawdę ważne.

Przestańcie dać się łatwo rozproszyć bezsensownym spektaklom politycznym i zwróćcie uwagę na to, co naprawdę dzieje się w kraju.

Jak wyjaśniam w mojej książce "Battlefield America: The War on the American People" i w jej fikcyjnym odpowiedniku "The Erik Blair Diaries"prawdziwa bitwa o kontrolę nad tym narodem toczy się na poboczach dróg, w samochodach policyjnych, na stanowiskach świadków, przez linie telefoniczne, w biurach rządowych, w biurach korporacji, na korytarzach szkół publicznych i w salach lekcyjnych. w parkach i na posiedzeniach rad miejskich oraz w miastach i miasteczkach w całym kraju.

Wszystkie atrybuty amerykańskiego państwa policyjnego są teraz na widoku.

Obudź się, Ameryko.

Jeśli żyją (tyrani, ciemiężyciele, najeźdźcy, władcy), to tylko dlatego, że "my, naród", śpimy.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz