Scott Ritter jest byłym oficerem wywiadu Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych i autorem książki „Rozbrojenie w czasach pierestrojki: kontrola zbrojeń i koniec Związku Radzieckiego”. Służył w Związku Radzieckim jako inspektor wdrażający Traktat INF, w sztabie generała Schwarzkopfa podczas wojny w Zatoce Perskiej, a w latach 1991-1998 jako inspektor ONZ ds. broni.
Władimir Putin nie wymyślił jednak swojej lekcji historii z powietrza. Każdy, kto przez lata śledził przemówienia i pisma rosyjskiego prezydenta, uznałby jego uwagi kierowane do Carlsona za dość znajome, gdyż nawiązują zarówno w tonie, jak i treści do poprzednich stwierdzeń dotyczących zarówno żywotności państwa ukraińskiego z perspektywy historycznej, jak i historycznego więzi między tym, co Putin nazwał Noworosją (Nową Rosją), a narodem rosyjskim. Na przykład 18 marca 2014 r. podczas zapowiedzi w sprawie aneksji Krymu prezydent zauważył, że „po rewolucji [rosyjskiej] [1917 r.] z różnych powodów bolszewicy – niech Bóg ich osądzi – dodali sekcje historyczne południa Rosji do Republiki Ukrainy. Dokonano tego bez uwzględnienia składu etnicznego ludności, a regiony te stanowią dziś południowo-wschodnią Ukrainę”. Później podczas telewizyjnej sesji pytań i odpowiedzi Putin oświadczył, że „to, co w czasach carskich nazywało się Noworosją – Charków, Ługańsk, Donieck, Chersoń, Nikołajew i Odessa – nie należało wówczas do Ukrainy. Terytoria te zostały przekazane Ukrainie w latach dwudziestych XX wieku przez rząd radziecki. Dlaczego? Kto wie? Wygrali je Potiomkin i Katarzyna Wielka w serii dobrze znanych wojen. Centrum tego terytorium stanowił Noworosyjsk, dlatego region ten nazywa się Noworosja. Rosja utraciła te terytoria z różnych powodów, ale ludzie pozostali.” Noworosja to nie tylko konstrukt wyobraźni Władimira Putina, ale raczej koncepcja zaczerpnięta z faktów historycznych, która odbiła się echem wśród ludności zamieszkującej terytoria, które obejmowała. Po upadku Związku Radzieckiego prorosyjscy obywatele nowego państwa ukraińskiego podjęli nieudaną próbę przywrócenia Noworosji jako niezależnego regionu.
Choć wysiłki te nie powiodły się, w maju 2014 roku nowo proklamowane Doniecka i Ługańska Republika Ludowa wznowiły koncepcję większej konfederacji Noworosji. Ale i ten wysiłek był krótkotrwały, gdyż w 2015 roku został zamrożony. Nie oznaczało to jednak śmierci idei Noworosji. 21 lutego 2022 r. Putin wygłosił obszerne przemówienie do narodu rosyjskiego w przededniu swojej decyzji o wysłaniu wojsk rosyjskich na Ukrainę w ramach tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej. Ci, którzy oglądali wywiad Tuckera Carlsona z Putinem z 9 lutego 2024 r., byliby zaskoczeni podobieństwem między obiema prezentacjami. Choć nie nawiązał bezpośrednio do Noworosji, prezydent zarysował podstawowe powiązania historyczne i kulturowe, na których opiera się każda dyskusja na temat żywotności i legitymizacji Noworosji w kontekście relacji rosyjsko-ukraińskich. „Chciałbym jeszcze raz podkreślić” – powiedział Putin – „jeszcze raz, że Ukraina nie jest dla nas tylko krajem sąsiadującym. Jest integralną częścią naszej własnej historii, kultury i przestrzeni duchowej. To nasi przyjaciele, nasi bliscy, nie tylko współpracownicy, przyjaciele i byli współpracownicy, ale także nasi krewni i bliscy członkowie rodziny. Od najdawniejszych czasów – kontynuował Putin – „mieszkańcy południowo-zachodnich historycznych terytoriów starożytnej Rosji nazywali siebie Rosjanami i prawosławnymi chrześcijanami. Podobnie było w XVII wieku, kiedy część tych ziem [tj. Noworosji] ponownie połączono z państwem rosyjskim, i nawet później”. Prezydent Rosji przedstawił swoją tezę, że nowoczesne państwo ukraińskie jest wynalazkiem Włodzimierza Lenina, ojca założyciela Związku Radzieckiego. „Radziecka Ukraina jest wynikiem polityki bolszewików” – stwierdził Putin – „i słusznie można ją nazwać „Ukrainą Władimira Lenina”. Był jego twórcą i architektem. Potwierdzają to w pełni i wszechstronnie dokumenty archiwalne.” Następnie Putin wystosował groźbę, która rozpatrywana w kontekście teraźniejszości okazała się złowieszczo prorocza. „A dzisiaj «wdzięczne potomstwo» przewróciło pomniki Lenina na Ukrainie. Nazywają to dekomunizacją. Chcesz dekomunizacji? Bardzo dobrze, nam to odpowiada. Ale po co zatrzymywać się w połowie? Jesteśmy gotowi pokazać, co dla Ukrainy oznaczałaby prawdziwa dekomunizacja”. We wrześniu 2022 roku Putin podjął tę decyzję, zarządzając referenda na czterech terytoriach (w Chersoniu i Zaporożu oraz w nowo niepodległych Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej), aby ustalić, czy zamieszkująca je ludność chce przystąpić do Federacji Rosyjskiej. Cała czwórka tak zrobiła. Od tego czasu Putin nazywa te nowe rosyjskie terytoria Noworosją, być może nigdzie tak przejmująco jak w czerwcu 2023 r., kiedy wychwalał rosyjskich żołnierzy, „którzy walczyli i oddali życie za Noworosję i za jedność rosyjskiego świata”. Historię tych, którzy walczyli i oddali życie Noworosji, chcę opowiedzieć już od jakiegoś czasu. Tutaj, w Stanach Zjednoczonych, byłem świadkiem niezwykle jednostronnego przedstawiania wojskowych aspektów rosyjskiej operacji wojskowej. Podobnie jak wielu moich kolegów analityków, musiałem podjąć niezwykle trudne zadanie polegające na próbie oddzielenia faktów od w przeważającej mierze fikcyjnej narracji. W tym względzie nie pomogła mi w żaden sposób strona rosyjska, która oszczędnie publikowała informacje odzwierciedlające jej wersję rzeczywistości. Przygotowując się do mojej wizyty w Rosji w grudniu 2023 r., miałem nadzieję, że uda mi się odwiedzić cztery nowe terytoria rosyjskie, aby na własne oczy przekonać się, jaka jest prawda w odniesieniu do walk między Rosją a Ukrainą. Chciałem także przeprowadzić wywiad z rosyjskimi przywódcami wojskowymi i cywilnymi, aby uzyskać szerszą perspektywę konfliktu. Skontaktowałem się z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Obrony Rosji za pośrednictwem Ambasady Rosji w USA, nachylając uszy zarówno Ambasadora Anatolija Antonowa, jak i Attacke Obrony, generała dywizji Jewgienija Bobkina, w sprawie moich planów. Chociaż obaj mężczyźni poparli mój projekt i przesłali zalecenia w tej sprawie do swoich ministerstw, Ministerstwo Obrony Rosji, do którego należało ostatnie słowo w sprawie tego, co wydarzyło się na czterech nowych terytoriach, zawetowało ten pomysł. Weto to nie wynikało z tego, że nie spodobał im się pomysł napisania przeze mnie dogłębnej analizy konfliktu z rosyjskiej perspektywy, ale raczej z tego, że projekt w takiej formie, w jakiej go nakreśliłem, który wymagałby stałego dostępu do jednostek i personelu pierwszej linii, uznano za zbyt niebezpieczne. Krótko mówiąc, rosyjskiemu Ministerstwu Obrony nie podobała się myśl, że mógłbym zostać zabity na jego służbie. W normalnych okolicznościach bym się wycofał. Nie chciałem sprawiać żadnych trudności władzom rosyjskim i zawsze zdawałem sobie sprawę, że jestem gościem w tym kraju.
Ostatnią rzeczą, jaką chciałem być, był „turysta wojenny”, w którym narażałem siebie i innych z powodów czysto osobistych. Ale czułem też mocno, że jeśli mam w dalszym ciągu prowadzić tzw. „eksperckie analizy” na temat operacji wojskowej i realiów geopolitycznych Noworosji i Krymu, to muszę zobaczyć te miejsca na własne oczy. Głęboko wierzyłem, że mam zawodowy obowiązek zobaczenia nowych terytoriów. Na moje szczęście zgodził się z tym Aleksandr Zyryanov, mieszkaniec Krymu i dyrektor generalny Korporacji Rozwoju Obwodu Nowosybirskiego. To nie będzie łatwe. Na nowe terytoria próbowaliśmy najpierw wjechać przez Donieck, jadąc na zachód od Rostowa nad Donem. Kiedy jednak dotarliśmy do punktu kontrolnego, powiedziano nam, że Ministerstwo Obrony nie wydało nam zezwolenia na wjazd. Nie chcąc przyjąć odmowy, Aleksandr pojechał na południe, w kierunku Krasnodaru, a następnie – po wykonaniu kilku telefonów – przez Most Krymski na Krym. Kiedy stało się jasne, że planujemy wkroczenie na nowe terytoria z Krymu, Ministerstwo Obrony ustąpiło, udzielając mi pozwolenia na wizytę na czterech nowych terytoriach rosyjskich pod jednym niepodlegającym negocjacjom warunkiem – nie wolno mi zbliżać się do linii frontu. Opuściliśmy Feodozję wczesnym rankiem 15 stycznia 2024 r. W Dżankoj na północy Krymu pojechaliśmy autostradą 18 na północ w kierunku półwyspu Tup-Dzhankoy i Cieśniny Chongar, która oddziela system lagun Sivash, który tworzy granicę między Krymem a Krymem. kontynent na część wschodnią i zachodnią. To tutaj siły Armii Czerwonej w nocy 12 listopada 1920 roku przedarły się przez obronę Białej Armii generała Wrangla, doprowadzając do zajęcia Półwyspu Krymskiego przez wojska sowieckie. I tu także 24 lutego 2022 roku armia rosyjska wkroczyła z Krymu do obwodu chersońskiego. Most Chongar to jedno z trzech przejść autostradowych łączących Krym z Chersoniem. Został dwukrotnie uderzony przez siły ukraińskie chcące zakłócić rosyjskie linie zaopatrzenia: raz w czerwcu 2023 r., kiedy został trafiony brytyjskimi rakietami Storm Shadow, i po raz kolejny w sierpniu, kiedy został trafiony francuskimi rakietami SCALP (atak wariant Storm Shadow.) W obu przypadkach most został tymczasowo zamknięty w celu naprawy, czego dowód był wyraźnie widoczny, gdy przeszliśmy przez punkt kontrolny Chongar, gdzie rosyjscy żołnierze dopuścili nas do wjazdu obwód chersoński. Na punkcie kontrolnym odebraliśmy pojazd z oddziałem ochroniarzy z kompanii rozpoznawczej Batalionu Sparta, formacji wojskowej z wieloletnim stażem, której korzenie sięgają samego początku buntu w Donbasie przeciwko ukraińskim nacjonalistom, którzy przejęli władzę w Kijowie w lutym 2014 roku. Zamach stanu na Majdanie. Stanowiliby naszą eskortę przez obwód chersoński i zaporoski – mimo że mieliśmy zamiar omijać linię frontu szerokim łukiem, ukraińskie „grupy głębokiego rozpoznania”, czyli DRG, były znane z tego, że celują w ruch wzdłuż autostrady M18. Aleksandr jeździł opancerzonym Chevroletem Suburbanem, a oddział Sparty miał własny opancerzony SUV. Gdybyśmy zostali zaatakowani, naszą reakcją byłaby próba przedostania się przez zasadzkę. Jeśli to się nie powiedzie, chłopcy ze Sparty będą musieli iść do pracy. Naszym pierwszym celem było miasto Genichesk, miasto portowe nad Morzem Azowskim. Geniczesk jest stolicą obwodu geniczeskiego obwodu chersońskiego i od 9 listopada 2022 r., kiedy wojska rosyjskie wycofały się z miasta Chersoń, pełni funkcję tymczasowej stolicy obwodu. Aleksandr od rana rozmawiał przez telefon i jego wysiłki opłaciły się – miałem spotkać się z miejscowym gubernatorem Władimirem Saldo.
Genichesk jest – dosłownie – na uboczu. Kiedy dotarliśmy do miejscowości Nowoaleksiejewka, zjechaliśmy z autostrady M18 i udaliśmy się na wschód dwupasmową drogą, która poprowadziła nas w stronę Morza Azowskiego. Na całej trasie znajdowały się uzbrojone punkty kontrolne, ale ochroniarze Sparty bez problemu nas przeprowadzili. Jednak efekt tych punktów kontrolnych był przerażający – nie było wątpliwości, że jeden z nich znajdował się w regionie objętym wojną. Nazywanie Genicheska miastem duchów byłoby mylące – jest zamieszkane, a wszędzie, gdzie spojrzysz, widać ślady życia cywilnego. Problem w tym, że wydawało się, że nie było wystarczającej liczby obecnych. Miasto, podobnie jak cały region, znajduje się w stanie ogólnego rozkładu, będącego pozostałością zaniedbań, jakich doświadczył ze strony ukraińskiego rządu, który w dużej mierze zignorował terytoria, które od 2004 roku głosowały za Partią Regionów, partia byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, który został obalony w wyniku zamachu stanu na Majdanie w lutym 2014 r. Prawie dwa lata wojny również przyczyniły się do powstania atmosfery zaniedbania społecznego, a wrażenie to spotęgowała pogoda – pochmurno, zimno, z lekkim deszczem ze śniegiem napływającym znad wody. Kiedy weszliśmy do budynku, w którym znajdowało się tymczasowe biuro władz obwodu chersońskiego, nie mogłem nie zauważyć stojącego na dziedzińcu pomnika Lenina. Ukraińscy nacjonaliści zdemontowali go w lipcu 2015 r., ale mieszkańcy Geniczeska zainstalowali go ponownie w kwietniu 2022 r., po przejęciu kontroli nad miastem przez Rosjan. Biorąc pod uwagę poglądy Putina na temat roli, jaką Lenin odegrał w tworzeniu Ukrainy, zarówno obecność tego pomnika, jak i rola rosyjskich obywateli Geniczeska w jego odrestaurowaniu wydała mi się dziwnie ironiczna. Vladimir Saldo to człowiek przepojony entuzjazmem do swojej pracy. Z wykształcenia inżynier budownictwa lądowego, posiadający doktorat z ekonomii, Saldo zajmował wyższe stanowiska kierownicze w Przedsiębiorstwie Projektowo-Budowlanym „Chersonbud”, zanim zajął się polityką, zasiadając w Radzie Miejskiej Chersoń, Zarządzie Obwodowym Chersoń i przez dwie kadencje pełnił tę funkcję burmistrz miasta Chersoń. Saldo jako członek Partii Regionów przeszedł do opozycji i został skutecznie poddany ostracyzmowi politycznemu w 2014 roku, kiedy przejęci przez ukraińscy nacjonaliści władzę niemal wypchnęli ją z polityki. Aleksandr i ja mieliśmy przyjemność spotkać się z Saldo w jego biurze w budynku rządowym w centrum Genicheska. Rozmawialiśmy o szerokim spektrum zagadnień, w tym o jego własnej drodze od ukraińskiego specjalisty budowlanego do obecnego stanowiska gubernatora obwodu chersońskiego. Rozmawialiśmy o wojnie. Ale pasją Saldo była gospodarka i to, jak mógł pomóc ożywić cywilną gospodarkę Chersoniu w sposób, który najlepiej służył interesom zmniejszonej populacji. W przededniu operacji wojskowej, na początku 2022 roku, obwód chersoński liczył nieco ponad milion mieszkańców, z czego około 280 tys. w mieście Chersoń. Do listopada 2022 roku, po wycofaniu wojsk rosyjskich z prawego brzegu Dniepru – w tym z miasta Chersoń – liczba ludności regionu spadła poniżej 400 000, a przy fatalnych perspektywach gospodarczych liczba ta nadal spadała. Wielu z tych, którzy wyjechali, to Ukraińcy, którzy nie chcieli żyć pod panowaniem rosyjskim. Ale inni to Rosjanie i Ukraińcy, którzy czuli, że nie mają przyszłości w regionie rozdartym wojną i jako tacy szukali szczęścia gdzie indziej w Rosji.
„Moim zadaniem jest dać mieszkańcom Chersoniu nadzieję na lepszą przyszłość” – powiedział mi Saldo. „A czas, aby to się stało, nadszedł teraz, a nie po zakończeniu wojny”. Przywrócenie niegdyś tętniącego życiem sektora rolnego w Chersoniu jest najwyższym priorytetem, a Saldo osobiście objął przewodnictwo w podpisywaniu umów na dostawy produktów z Chersoniu do moskiewskich supermarketów. Saldo zamieniło także region w specjalną strefę ekonomiczną, w której potencjalni inwestorzy i przedsiębiorcy mogą uzyskać preferencyjne pożyczki i wsparcie finansowe, a także pomoc organizacyjną i prawną dla firm chcących otworzyć tam sklep. Osobą odpowiedzialną za urzeczywistnienie tej wizji jest Michaił Panczenko, dyrektor Funduszu Rozwoju Przemysłu Obwodu Chersońskiego. Spotkałem Michaiła w restauracji znajdującej się po drugiej stronie ulicy od budynku rządowego, który Saldo nazywał domem. Michaił przybył do Chersonia latem 2022 roku, pozostawiając przy tym eksponowane stanowisko w Moskwie. „Rząd rosyjski był zainteresowany odbudową Chersoniu” – powiedział mi Michaił – „i utworzył Fundusz Rozwoju Przemysłu, aby przyciągnąć biznes do regionu”. Michaił, urodzony w 1968 r., był za stary, aby zaciągnąć się do wojska. „Kiedy pojawiła się szansa kierowania Funduszem Rozwoju Przemysłu, natychmiast z niej skorzystałem, chcąc spełnić swój patriotyczny obowiązek”. W pierwszym roku działania funduszu Michaił przekazał 300 milionów rubli (prawie 3,3 miliona dolarów przy obecnym kursie) w postaci pożyczek i dotacji (z czego część została przeznaczona na otwarcie restauracji, w której się spotykaliśmy). W drugim roku przydział został przyznany. wzrosnąć do około 700 milionów rubli. Jednym z największych projektów było otwarcie linii do produkcji betonu o wydajności 60 metrów sześciennych betonu na godzinę. Michaił zabrał Aleksandra i mnie na wycieczkę po fabryce, która rozrosła się do trzech linii produkcyjnych wytwarzających około 180 metrów sześciennych betonu na godzinę. Michaił właśnie zatwierdził finansowanie dodatkowych czterech linii produkcyjnych, które umożliwią łączną produkcję betonu na poziomie 420 metrów sześciennych na godzinę. „To dużo konkretu” – zauważyłem Michaiła. „Robimy z tego dobry użytek” – odpowiedział. „Odbudowujemy szkoły, szpitale i budynki rządowe, które były zaniedbane przez lata. Rewitalizacja podstawowej infrastruktury, której potrzebuje społeczeństwo, jeśli ma wyżywić rosnącą populację. Problem, przed którym stoi Michaił, polega jednak na tym, że większość wzrostu populacji, którego doświadcza się obecnie w Chersoniu, pochodzi z wojska. Wojna nie może trwać wiecznie, zauważył Michaił. „Pewnego dnia armia odejdzie i będziemy potrzebować cywilów. W tej chwili ludzie, którzy odeszli, nie wracają i trudno nam przyciągnąć nowych. Będziemy jednak dalej budować, oczekując czasu, kiedy populacja obwodu chersońskiego wzrośnie z powodu innego niż wojna. I do tego – powiedział z błyskiem w oku – potrzebujemy betonu! Długo myślałem o słowach Władimira Saldo i Panczenki, gdy Aleksandr wjechał z powrotem na autostradę M18, kierując się na północny wschód, w stronę Doniecka. Podejmowane wysiłki odbudowy robią wrażenie. Ale liczbą, która ciągle przychodziła na myśl, był gwałtowny spadek liczby ludności – od rozpoczęcia rosyjskiej operacji wojskowej ponad 60% przedwojennej ludności opuściło obwód chersoński. Według statystyk Centralnej Komisji Wyborczej Rosji w referendum w sprawie przyłączenia do Rosji, które odbyło się pod koniec września 2022 r., wzięło udział ok. 571 tys. wyborców. Za głosowało nieco ponad 497 tys., czyli ok. 87%, podczas gdy nieco ponad 68,8 tys. lub 12%, głosowało przeciw. Frekwencja wyniosła prawie 77%.
Liczby te, jeśli są dokładne, oznaczały, że w momencie wyborów populacja uprawnionych do głosowania liczyła ponad 740 000 osób. O ile utrata miasta Chersoń w listopadzie 2022 r. mogła stanowić istotne źródło spadku liczby ludności, który miał miejsce w okresie od września 2022 r. do czasu mojej wizyty w styczniu 2024 r., o tyle nie mogła być przyczyną tego wszystkiego. Rosyjska populacja Chersoniu w 2022 roku wynosiła około 20%, czyli około 200 000 osób. Można śmiało powiedzieć, że liczba Rosjan, którzy po rozpoczęciu działań wojennych uciekli na zachód do Kijowa, jest liczbą znikomą. Jeśli przyjąć, że ludność rosyjska obwodu chersońskiego pozostała stosunkowo stabilna, wówczas większość spadku populacji pochodziła od ludności ukraińskiej. Choć Saldo się do tego nie przyznał, gubernator sąsiedniego obwodu zaporoskiego Jewgienij Bałitski przyznał, że wiele ukraińskich rodzin uznanych przez władze za antyrosyjskie zostało deportowanych po rozpoczęciu operacji wojskowej (Rosjanie stanowili nieco więcej ponad 25% ludności Zaporoża przed konfliktem.) Wielu innych uciekło do Rosji, uciekając przed trudami wojny. Wszędzie było widać ślady wojny. O ile konflikt w Chersoniu ustabilizował się wzdłuż linii wyznaczonej przez rzekę Dniepr, o tyle Zaporoże jest w dużej mierze regionem frontowym. Rzeczywiście, główny kierunek ataku ukraińskiej kontrofensywy latem 2023 r. przebiegał z wioski Rabotino obwodu zaporoskiego w kierunku miasta Tokmak i dalej w kierunku tymczasowej stolicy obwodu Melitopola (miasto Zaporoże pozostawało pod kontrolą Ukrainy przez cały konflikt spotykać się z kimś.) Złożyłem petycję o możliwość odwiedzenia linii frontu w pobliżu Rabotino, ale rosyjskie Ministerstwo Obrony odmówiło mi tej możliwości. Taka też była moja prośba o odwiedzenie jednostek rozmieszczonych w pobliżu Tokmaka – zbyt blisko frontu. Najbliżej byłoby miasto Melitopol, ostateczny cel ukraińskiego kontrataku. Przejeżdżaliśmy obok pól wypełnionych betonowymi „zębami smoka” i rowami przeciwczołgowymi, które wyznaczały ostatnią warstwę umocnień tworzących „Linię Surowikina”, nazwaną na cześć rosyjskiego generała Siergieja Surowikina, który dowodził siłami zbrojnymi w momencie wprowadzenia umocnień. miejsce. Ukraińcy mieli nadzieję dotrzeć do miasta Melitopol w ciągu kilku dni po rozpoczęciu ataku; nigdy nie przełamali pierwszej linii obrony położonej na południowy wschód od Rabotino. Melitopol nie jest jednak odporny na okropności wojny, gdyż ukraińska artyleria i rakiety często celują w niego, zakłócając rosyjską logistykę wojskową. Pamiętałem o tym, gdy jechaliśmy ulicami miasta, mijając wojskowe punkty kontrolne i włóczące się patrole. Uderzył mnie fakt, że cywile, których widziałem, zajęli się swoimi sprawami, pozornie nieświadomi otaczającej ich codziennej rzeczywistości wojennej. Podobnie jak w Chersoniu, cały obwód zaporoski sprawiał wrażenie dziwnie wyludnionego, jak gdyby ktoś jechał przez stolicę Francji, Paryż, w sierpniu, kiedy połowa miasta wyjechała na wakacje. Miałem nadzieję, że uda mi się porozmawiać z Balitskim na temat zmniejszenia populacji i innych pytań, jakie miałem na temat życia w regionie w czasie wojny, ale tym razem telefon Aleksandra nie przyniósł pożądanego rezultatu – Balitsky był poza regionem i był niedostępny. Gdyby był dostępny, zadałbym mu to samo pytanie, które zadałem Saldo wcześniej tego dnia: biorąc pod uwagę, że Putin najwyraźniej był skłonny zwrócić Ukrainie obwody chersoński i zaporoski w ramach porozumienia pokojowego wynegocjowanego w marcu 2022 r., Jak dziś mieszkańcy jego regionu czują się częścią Rosji? Czy są przekonani, że Rosja faktycznie tam pozostanie? Czy czują się realną częścią Noworosji, o której mówi Putin? Saldo szczegółowo opowiedział o przejściu od okupacji przez siły rosyjskie, które trwało do kwietnia-maja 2022 r. (mniej więcej do czasu, gdy Ukraina wycofała się z porozumienia o zawieszeniu broni), do administrowania przez Moskwę. „Nigdy nie miałem wątpliwości ani ja, ani nikt inny, że Chersoń był historycznie częścią Rosji” – powiedział Saldo – „lub że kiedy przybędą wojska rosyjskie, na zawsze znów będziemy Rosjanami”. Jednak spadek liczby ludności i dopuszczenie przez Bałitskiego do przymusowych deportacji sugerują, że znaczna część ludności w rzeczywistości poczuła się urażona taką przyszłością. Chciałbym usłyszeć, co Balitsky ma do powiedzenia na ten temat. Rzeczywistość nie radzi sobie jednak z hipotezami i obecna rzeczywistość jest taka, że zarówno Chersoń, jak i Zaporoże są dziś częścią Federacji Rosyjskiej, a oba regiony zamieszkują ludzie, którzy podjęli decyzję o pozostaniu tam jako obywatele Rosji. Nigdy nie dowiemy się, jaki byłby los tych dwóch terytoriów, gdyby rząd ukraiński dotrzymał porozumienia o zawieszeniu broni wynegocjowanego w marcu 2022 roku. Wiemy natomiast, że dziś oba Khe rson i Zaporoże wchodzą w skład „Nowych Ziem” – Noworosji.
Dla Rosji zdobycie „nowych terytoriów” przez jakiś czas będzie kwestionowane przez narody kwestionujące zasadność rosyjskiej okupacji wojskowej i późniejszego włączenia obwodów chersońskiego i zaporoskiego do Federacji Rosyjskiej. Jednak niechęć cudzoziemców do uznania tych regionów za część Rosji to najmniejszy z problemów Rosji. Podobnie jak w przypadku Krymu, rząd rosyjski będzie kontynuował działania niezależnie od jakiejkolwiek opozycji międzynarodowej. Prawdziwym wyzwaniem stojącym przed Rosją jest przekonanie Rosjan, że nowe terytoria są tak samo integralną częścią rosyjskiej ojczyzny jak Krym, region ponownie wchłonięty przez Rosję w 2014 roku, który w ciągu ostatniej dekady odnotował wzrost gospodarczy i wzrost liczby ludności. Zmniejszona liczba ludności w Chersoniu i Zaporożu stanowi swego rodzaju papierek lakmusowy dla rządu rosyjskiego, a także dla rządów Chersonia i Zaporoża. Jeśli populacja tych regionów nie będzie w stanie się zregenerować, regiony te uschną na winorośli. Jeśli jednak te nowe rosyjskie ziemie uda się przekształcić w miejsca, w których Rosjanie będą mogli wyobrazić sobie wychowywanie rodzin w środowisku wolnym od niedostatku i strachu, Noworosja rozkwitnie. Noworosja jest rzeczywistością, a ludzie, którzy tam mieszkają, są obywatelami bardziej z wyboru niż z okoliczności. Dobrze służą im ludzie tacy jak Saldo i Balitsky, którzy są oddani gigantycznemu zadaniu uczynienia tych regionów częścią Rosyjskiej Ojczyzny w rzeczywistości, a nie tylko z nazwy. Za Saldo i Bałitskim stoją ludzie tacy jak Panczenko, ludzie, którzy porzucili łatwe życie w Moskwie lub innym rosyjskim mieście, aby przybyć na „Nowe Terytoria” nie w celu szukania szczęścia, ale raczej po to, by polepszyć życie nowych obywateli Rosji z Noworosji. Aby tak się stało, Rosja musi zwyciężyć w walce z ukraińskimi nacjonalistami osiadłymi w Kijowie i ich zachodnimi sojusznikami. Dzięki ofiarności rosyjskiego wojska to zwycięstwo jest w trakcie osiągania. Potem zaczyna się prawdziwy test – przekształcenie Noworosji w miejsce, które Rosjanie będą chcieli nazwać domem. Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz