Wielokrotnie przedstawiałem swoją teorię na temat totalitaryzmu. Przedstawię tu tylko jego istotę i przejdę do problemu, który jest szczególnie istotny dla wystąpienia w instytucji politycznej, takiej jak ten parlament: wypaczenia dyskursu politycznego w tradycji oświeceniowej.
Oto w skrócie to, co mówiłem o totalitaryzmie w ciągu ostatnich lat: totalitaryzm nie jest przypadkiem. Jest to logiczna konsekwencja naszego materialistyczno-racjonalistycznego spojrzenia na człowieka i świat. Kiedy ten pogląd na człowieka i świat stał się dominujący, spontaniczną konsekwencją wyłoniła się nowa elita i nowa populacja. Nowa elita, która nadmiernie wykorzystywała propagandę jako środek do kontrolowania i sterowania ludnością; oraz ludność, która coraz bardziej pogrążała się w samotności i odłączeniu, zarówno od środowiska społecznego, jak i naturalnego.
Te dwie ewolucje, wyłonienie się elity posługującej się propagandą i samotna populacja, wzmacniały się wzajemnie. Państwo samotne to dokładnie takie państwo, w którym ludność jest podatna na propagandę. W ten sposób w ciągu ostatnich dwóch stuleci pojawił się nowy rodzaj mas lub tłumów: tak zwane masy samotne.
Ludzie padają ofiarą masowej formacji, aby uciec od wszechobecnego poczucia samotności i odłączenia, wywołanego racjonalizacją świata i wynikającą z niej industrializacją świata oraz nadmiernym wykorzystaniem technologii. Łączą się ze sobą w fanatycznym zachowaniu masowym, ponieważ wydaje się, że to uwalnia ich od ich samotnego, zatomizowanego stanu.
I to jest właśnie wielka iluzja formowania się masy: przynależność do masy nie wyzwala człowieka z jego samotnego stanu. Wcale. Masa jest grupą, która powstaje nie dlatego, że jednostki łączą się ze sobą, ale dlatego, że każda jednostka z osobna jest połączona ze zbiorowym ideałem. Im dłużej istnieje masowa formacja, tym większą solidarność odczuwają wobec kolektywu, a mniej solidarności i miłości do innych jednostek.
Właśnie dlatego w końcowej fazie masowej formacji i totalitaryzmu każda jednostka donosi na każdą inną jednostkę do kolektywu lub do państwa, jeśli uważa, że ta inna jednostka nie jest wystarczająco lojalna wobec państwa. I w końcu dzieje się coś nie do pomyślenia, matki donoszą na swoje dzieci do państwa, a dzieci do rodziców.
Samotne masy różnią się pod kilkoma względami od mas fizycznych z dawnych czasów: można je znacznie lepiej kontrolować, są mniej nieprzewidywalne niż masy fizyczne i trwają dłużej, zwłaszcza jeśli są stale karmione propagandą za pośrednictwem środków masowego przekazu. Tworzenie długotrwałych, samotnych mas poprzez propagandę było psychologiczną podstawą powstania wielkich systemów totalitarnych XX wieku. Tylko wtedy, gdy masowa formacja istnieje przez dziesięciolecia, można ją uczynić podstawą systemu państwowego.
Pojawienie się samotnych mas doprowadziło do stalinizmu i nazizmu na początku XX wieku, a teraz może doprowadzić do totalitaryzmu technokratycznego.
Wielokrotnie opisywałem procesy psychologiczne związane z powstawaniem samotnych mas i nie będę tego tutaj powtarzał.
Dzisiaj tutaj, w rumuńskim parlamencie, instytucji politycznej, zwracam się do polityków. Chcę państwu powiedzieć, że w czasach rodzącego się totalitaryzmu na politykach spoczywa szczególna odpowiedzialność. Totalitaryzm, jak powiedziała Hannah Arendt, jest diabolicznym paktem między masami a elitami politycznymi. Elity polityczne muszą zastanowić się nad etycznymi cechami swoich wypowiedzi. Coś jest nie tak z dyskursem politycznym. To właśnie zamierzam powiedzieć: dyskurs polityczny jest wypaczony.
Przyzwyczailiśmy się na przykład do tego, że politycy, gdy już zostaną wybrani, nigdy nie robią tego, co obiecali w swoich przemówieniach wyborczych. Jakże daleko jesteśmy od cnoty politycznej opisanej przez Arystotelesa. Dla Arystotelesa istotą cnót politycznych była odwaga, by mówić Prawdę lub, używając greckiego terminu, Parezja, śmiała mowa, w której ktoś mówi dokładnie to, czego społeczeństwo nie chce słyszeć, ale co jest konieczne, aby utrzymać je w zdrowiu psychicznym.
Nie tyle oskarżam tu poszczególnych polityków; Mówię o kulturze politycznej w ogóle. Co więcej, mówię o perwersji, która jest nieodłączna od całej tradycji Oświecenia. Nasze społeczeństwo znajduje się w uścisku specyficznego rodzaju kłamstwa, które historycznie rzecz biorąc, jest stosunkowo nowe, a które pojawiło się po raz pierwszy po Rewolucji Francuskiej, kiedy religijny pogląd na człowieka i świat został zastąpiony przez nasz obecny, racjonalistycznie-materialistyczny światopogląd. O czym mówię, kiedy mówię o tym "nowym rodzaju kłamstwa"? Mówię o zjawisku "propagandy".
Propaganda jest wszędzie wokół nas. Przestrzeń publiczna jest nim nasycona. Ostatnie lata dobitnie to pokazały, podczas koronakryzysu, podczas kryzysu na Ukrainie, a teraz, jeszcze wyraźniej, podczas relacjonowania konfliktu izraelsko-palestyńskiego zarówno w mediach głównego nurtu, jak i w mediach społecznościowych.
Nie chodzi o to, że nie rozumiem motywacji tych, którzy wybierają propagandę. Często zaczynają się od dobrych intencji. A przynajmniej: gdzieś wierzą w swoje dobre intencje. Przeczytaj prace ojców założycieli propagandy, takich jak Lippman, Trotter i Bernays. Wierzą, że jedynym sposobem, w jaki przywódcy mogą utrzymać kontrolę nad społeczeństwem i zapobiec pogrążeniu się społeczeństwa w chaosie, jest propaganda.
Przywódcy nie mogą już otwarcie narzucać swojej woli społeczeństwu. Nikt by tego nie zaakceptował w materialistyczno-racjonalistycznym społeczeństwie. Dlatego jedynym sposobem, aby zmusić ludność do robienia tego, czego chcą przywódcy, jest zmuszenie ich do robienia tego, czego chcą przywódcy, bez wiedzy, że robią to, czego chcą przywódcy. Innymi słowy: jedynym sposobem na kontrolowanie populacji jest manipulacja.
Ludzie opowiadający się za propagandą będą argumentować, że nigdy nie poradzimy sobie z wyzwaniami związanymi ze zmianami klimatycznymi i epidemiami wirusowymi za pomocą demokratycznych środków. Zapytają: "Czy myślisz, że ludzie dobrowolnie zrezygnują z samochodów i wakacji lotniczych? Aby uniknąć katastrofy, potrzebujemy technokracji, społeczeństwa kierowanego przez ekspertów technicznych, a aby zainstalować technokrację, musimy wprowadzić w błąd społeczeństwo, musimy zmanipulować je w technokracji.
Po pierwsze, chcę wam powiedzieć, że nie wierzę, że technokracja jest rozwiązaniem problemu.
Ale nie to jest najważniejsze. Pozwólcie, że coś wam powiem: próba stworzenia dobrego społeczeństwa dla człowieka poprzez manipulację jest contradictio in terminis. Istotą i rdzeniem dobrego społeczeństwa jest właśnie etyczna jakość dyskursu publicznego. Człowiek jest w gruncie rzeczy istotą etyczną, a wypaczanie ludzkiej mowy jest wypaczaniem samego człowieka; Wypaczanie mowy politycznej jest wypaczaniem samego społeczeństwa.
Rezygnacja ze szczerości w celu stworzenia dobrego społeczeństwa jest próbą zbudowania dobrego społeczeństwa poprzez natychmiastową, od samego początku, rezygnację z istoty dobrego społeczeństwa (!). Mowa prawdy nie jest środkiem do celu, jest celem samym w sobie; Szczera mowa jest tym, co czyni nas ludźmi i ludźmi.
Trzeba to zrozumieć: propaganda nie jest historycznym przypadkiem, jest strukturalną konsekwencją racjonalizmu.
Jeśli weźmiemy pod uwagę psychologiczną strukturę naszego obecnego społeczeństwa, można śmiało powiedzieć, że propaganda jest główną zasadą przewodnią. W zadziwiający sposób dążenie do racjonalności w tradycji Oświecenia nie prowadziło do bardziej prawdziwej mowy, jak wierzyli ojcowie założyciele tej tradycji. Nauka zastąpiłaby wątpliwe mity religijne i inne; Społeczeństwo zostałoby w końcu zorganizowane według wiarygodnych informacji, a nie subiektywnych domysłów. Teraz, kilka wieków później, okazało się to iluzją. Nigdy nie było tak wielu nierzetelnych informacji jak teraz w przestrzeni publicznej.
Materialistyczno-racjonalistyczny pogląd na człowieka i świat w dziwny sposób prowadził raczej do czegoś przeciwnego do tego, czego oczekiwał. Gdy tylko zaczęliśmy wyobrażać sobie człowieka jako mechanistyczną, biologiczną istotę, dla której najwyższym osiągalnym celem jest przetrwanie, próba mówienia Prawdy stała się raczej niemodna. Mówiąc prawdę, starożytni Grecy wiedzieli o tym bardzo dobrze, ale nie maksymalizuje to twoich szans na przeżycie. Prawda jest zawsze ryzykowna. "Nikt nie jest bardziej znienawidzony niż ten, kto mówi Prawdę" – powiedział Platon. Stąd też, w tradycji materialistyczno-racjonalistycznej, mówienie Prawdy jest czymś głupim. Tylko idioci to robią. W ten sposób fanatyczna pogoń za racjonalnością sprowadziła nas na manowce, prosto do ciemnego lasu Dantego, "gdzie właściwa droga jest całkowicie zagubiona i zniknęła".
Ten materialistyczno-racjonalistyczny pogląd na człowieka i świat – dlaczego właściwie się go trzymamy? Uwielbia przedstawiać się jako naukowy pogląd na człowieka i świat. Powiem wam, że to nonsens. Wszyscy przełomowi naukowcy doszli do dokładnie odwrotnego wniosku: w końcu istota życia zawsze wymyka się racjonalności, wykracza poza kategorie racjonalnego myślenia. By wymienić tylko jednego ważnego naukowca: w przedmowie do książki Maxa Plancka Einstein twierdził, że błędem jest wierzyć, że nauka wywodzi się z najwyższego logiczno-racjonalnego myślenia; Wywodzi się z tego, co nazwał zdolnością do "einfühlung" w badanym przedmiocie, co oznacza tyle, co "zdolność do empatycznego rezonowania z badanym obiektem".
Racjonalność jest dobrą rzeczą i musimy kroczyć ścieżką racjonalności tak daleko, jak to możliwe, ale nie jest to ostateczny cel. Racjonalne poznanie nie jest celem samym w sobie; Jest to schody do pewnego rodzaju wiedzy, która wykracza poza racjonalność, rezonującej wiedzy, rodzaju najwyższej intuicji, do której dążyły sztuki walki kultury samurajskiej podczas ich treningu technicznego. To właśnie na tym poziomie możemy usytuować fenomen Prawdy.
To przybliża nas do odpowiedzi na pytanie: jakie jest lekarstwo na chorobę totalitaryzmu? Czy możemy coś zrobić z totalitaryzmem? Moja odpowiedź jest prosta i jednoznaczna: tak. Bezsilni mają władzę.
Wywołana propagandą masowa formacja jest fałszywym, symptomatycznym rozwiązaniem problemu samotności. A prawdziwe rozwiązanie leży w Sztuce Szczerej Mowy. Moja następna książka, którą teraz piszę, jest w całości poświęcona psychologii Prawdy. Prawda, z definicji, z psychologicznego punktu widzenia, jest rezonującą mową, jest mową, która łączy ludzi, od rdzenia do rdzenia, od duszy do duszy, mową, która przenika przez zasłonę pozorów, przez idealne obrazy, za którymi się ukrywamy, przez wyimaginowane skorupy, w których szukamy schronienia, i ponownie łączy drżącą i odłączoną duszę jednej istoty ludzkiej z duszą innej istoty ludzkiej.
Obserwujemy tu coś kluczowego: szczera mowa jest prawdziwym lekarstwem na samotność – łączy ludzi. W ten sposób usuwa pierwotną przyczynę głównego symptomu naszej racjonalistycznej kultury – masowej formacji i totalitaryzmu. A jednocześnie szczera mowa hamuje ten objaw w bardziej bezpośredni sposób. Powszechnie wiadomo, że jeśli są ludzie, którzy nadal mówią w szczery sposób, gdy wyłania się formacja masowa, masy nie przechodzą do ostatecznego etapu, w którym zaczynają myśleć, że ich obowiązkiem jest zniszczenie każdego, kto nie podąża za ideologią totalitarną.
W każdej chwili decydujemy się mówić w sposób szczery, bez względu na to, gdzie to się dzieje, w gazecie czy w wywiadzie telewizyjnym, ale równie dobrze w obecności tylko jednej osoby przy kuchennym stole lub w supermarkecie, pomagamy wyleczyć społeczeństwo z choroby totalitaryzmu.
Trzeba to potraktować dosłownie. Społeczeństwo, jako system psychologiczny, jest złożonym systemem dynamicznym. A złożone układy dynamiczne mają fascynującą cechę tak zwanej wrażliwości na warunki początkowe. Mówiąc prościej: najdrobniejsze zmiany w jednym drobnym szczególe systemu wpływają na cały system. Na przykład najmniejsza zmiana we wzorcu wibracji jednej cząsteczki wody w garnku z wrzącą wodą zmienia cały wzór konwekcji wrzącej wody.
Nikt nie jest bezsilny. A zatem każdy z nas jest odpowiedzialny. Każdy, kto wypowiada szczere słowo i udaje mu się prawdziwie połączyć jako istota ludzka z drugim człowiekiem, w szczególności z człowiekiem o innym zdaniu, zasługuje na wzmiankę w podręcznikach historii, o wiele bardziej niż prezydent czy minister, który angażuje się w propagandę i nie wykazuje odwagi, by mówić szczerze.
Im bardziej badam wpływ mowy na człowieka i na ludzi żyjących razem, tym bardziej nabieram nadziei i tym bardziej widzę, że przezwyciężymy totalitaryzm.
Nie powinniśmy być naiwni, kiedy mówimy o Prawdzie. Nieskończone są okrucieństwa w historii popełnione przez ludzi, którzy wierzyli, że posiedli Prawdę. Prawda jest zjawiskiem nieuchwytnym; Od czasu do czasu możemy cieszyć się jego obecnością, ale nigdy nie możemy się do niego upomnieć ani go posiąść.
Szczera mowa jest sztuką. Sztuka, której musimy się uczyć krok po kroku. Sztuka, którą możemy stopniowo opanowywać. Właśnie dlatego rozpocząłem warsztaty ze Sztuki Mowy – warsztaty, podczas których praktykujemy tę sztukę w taki sam wytrwały, zdyscyplinowany sposób, jak każda inna sztuka.
Praktykowanie tej sztuki oznacza, że przezwyciężamy własne fanatyczne przekonania, a nawet bardziej własny narcyzm i ego. Mowa prawdy jest tym rodzajem mowy, która przenika przez to, co nazywam "zasłoną pozorów". Aby to praktykować, musisz być gotów poświęcić swój idealny wizerunek; Twoja reputacja publiczna. To jest dokładnie to, co Parrezja w kulturze starożytnej Grecji oznaczała: mówienie głośno, nawet jeśli wiesz, że ci, którzy znajdują swoją twierdzę w świecie pozorów, będą cię atakować.
Mówienie prawdy może sprawić, że coś stracisz. To na pewno. Ale to też coś daje. Mówiąc bardziej precyzyjnie psychologicznie: mowa prawdy sprawia, że tracisz coś na poziomie Ego i coś zyskujesz na poziomie duszy. Fascynuje mnie sposób, w jaki szczera mowa prowadzi do siły psychicznej.
Myślę, że Mahatma Gandhi dostarcza nam wspaniałego historycznego przykładu. Kilka lat temu zacząłem czytać jego autobiografię. Zrobiłem to w momencie, gdy zacząłem zdawać sobie sprawę, że jedynym skutecznym oporem przeciwko totalitaryzmowi jest opór bez przemocy. Oczywiście dotyczy to tylko oporu wewnętrznego, oporu wewnątrz systemu totalitarnego. Wrogowie zewnętrzni mogą niszczyć systemy totalitarne z zewnątrz. To na pewno.
Ale opór wewnętrzny, jak wspomniałem, może być skuteczny tylko wtedy, gdy ma charakter pozbawiony przemocy. Wszelki gwałtowny opór raczej przyspieszy proces totalitaryzmu, tylko dlatego, że jest on zawsze wykorzystywany przez totalitarnych przywódców do tworzenia poparcia w masach, aby zniszczyć każdego, kto sprzeciwia się systemowi. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, zainteresowałem się tym, co Gandhi miał do powiedzenia w swojej autobiografii.
Byłem mile zaskoczony, gdy zobaczyłem tytuł: "Eksperymenty na prawdzie". Już od pierwszych stron dowiedziałem się, że dla Gandhiego rdzeniem i istotą pokojowego oporu jest szczera mowa. Przez całe życie Gandhi starał się poprawić szczerość swojego przemówienia. Robił to w prosty, niemal dziecinny i naiwny sposób, zastanawiając się co wieczór, na ile szczerze mówił tego dnia, gdzie kłamał i kiedy mógł mówić dokładniej i szczerzej.
I tu jest coś ważnego: na początku swojej biografii Gandhi wspomina o czymś wspaniałym. Mówi: Właściwie nie miałem większych talentów. Nie byłem przystojny jako mężczyzna, nie miałem zbyt wiele siły fizycznej, nie byłem inteligentny w szkole, nie byłem dobrym pisarzem i nie miałem talentu mówcy. Miał jednak tę pasję do szczerości i prawdy. I ten człowiek, pozbawiony większych talentów, ale z zamiłowaniem do szczerej mowy, zrobił coś, czego nie mogła zrobić nawet najsilniejsza armia świata: wyrzucił Anglików z Indii.
Im lepiej zaczynasz dostrzegać niemal nieskończony horyzont możliwości, jakie daje mowa, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że to słowa rządzą światem. Istota ludzka może używać słów w sposób manipulacyjny, jako czystej retoryki, indoktrynacji, propagandy lub prania mózgu, próbując przekonać Innego o czymś, w co sam nie wierzy. Może też używać słów w szczery sposób, próbując przekazać coś drugiemu człowiekowi, co czuje w sobie. To jest najbardziej fundamentalny i egzystencjalny wybór, przed którym stoi człowiek: używać słów w taki czy inny sposób.
Drodzy politycy rumuńscy i zagraniczni, oto, co chcę wam dzisiaj powiedzieć: nadszedł czas na metafizyczną rewolucję. A wy powinniście odgrywać w tym główną rolę. Seria kryzysów, przez które przechodzi nasze społeczeństwo, to nic innego jak metafizyczna rewolucja, która zasadniczo sprowadza się do tego: przejścia od społeczeństwa funkcjonującego zgodnie z zasadą propagandy do społeczeństwa zorientowanego na Prawdę.
Potrzebujemy nowej kultury politycznej, kultury, która na nowo doceni wartość mówienia prawdy. Potrzebujemy nowego dyskursu politycznego, dyskursu politycznego, który porzuci płytką, pustą retorykę i propagandę i przemówi z duszy, z serca; Potrzebujemy polityków, aby znów stali się prawdziwymi przywódcami, przywódcami, którzy przewodzą, a nie wprowadzają w błąd społeczeństwo.
* * *
Obejrzyj całe przemówienie poniżej:
* * *
Transkrypcja przemówienia
(00:12): Niektórzy z was mogą mnie znać. Napisałem książkę zatytułowaną "Psychologia totalitaryzmu", w której ostrzegałem dwa lata temu, że byliśmy świadkami upadku totalitaryzmu faszystowskiego i nazistowskiego w XX wieku, ale że możemy być zagrożeni nowym rodzajem totalitaryzmu, który ma charakter technokratyczny. totalitaryzm technokratyczny. Jestem pewien, że nie mówię nic nowego tutejszym ludziom, ale dla niektórych innych było to dość szokujące. W międzyczasie zabronili mojej książce na uniwersytecie w Gandawie, gdzie pracuję jako profesor, używania jej na moich zajęciach. Więc to trochę dziwne, że zakazuje się książki na... W którym jest jeden za totalitaryzmem na uniwersytecie, ale tak zrobili.
(01:05): Cóż, powiem ci w skrócie, jaka była moja końcowa analiza totalitaryzmu. W mojej książce doszedłem do wniosku, że totalitaryzm jest ostatecznie zakorzeniony w naszym materialistycznym racjonalistycznym spojrzeniu na człowieka i świat, który wyłonił się lub stał się dominujący w naszym społeczeństwie około dwóch wieków temu i który uruchomił co najmniej dwa procesy, jeden na poziomie elit, a drugi na poziomie populacji. Myślę, że nowa elita, która wyłoniła się począwszy od Rewolucji Francuskiej, nadmiernie wykorzystywała propagandę, aby utrzymać kontrolę nad społeczeństwem. Przez ostatnie 200 lat propaganda stawała się coraz ważniejsza dla elit w sterowaniu społeczeństwem, w utrzymywaniu kontroli nad populacją. I możesz to wyjaśnić, czego teraz nie zrobię.
(02:10): Ale z psychologicznego punktu widzenia jest to bezpośrednia konsekwencja racjonalistycznego spojrzenia na człowieka w świecie, myślę, że fakt, że elity używały coraz więcej propagandy. A jednocześnie co najmniej równie ważne było to, że nastąpiła bardzo dziwna ewolucja na poziomie populacji, na poziomie psychologii populacji. W ciągu ostatnich kilkuset lat coraz więcej ludzi zaczęło czuć się samotnych. Zaczęli czuć się odłączeni, odłączeni od innych ludzi i odłączeni od środowiska społecznego. A połączenie tych dwóch, pojawienie się elity, która używała coraz więcej propagandy i pojawienie się osamotnionej populacji, wzmacniały się nawzajem w dziwny sposób. Stan samotności, jeśli populacja jest w stanie samotności, to jest wyjątkowo podatna na propagandę.
(03:07): Mieliśmy więc z jednej strony elitę, która używała coraz więcej propagandy, która coraz bardziej polegała na propagandzie, aby utrzymać kontrolę nad społeczeństwem, które stawało się coraz bardziej podatne na nią. I to właśnie ta kombinacja tej elity i tej populacji doprowadziła do tego, co Hannah Arendt nazwała diabolicznym paktem między masami a elitami, diabolicznym paktem, który zakończył się pojawieniem się w XX wieku zupełnie nowego rodzaju państwa, państwa totalitarnego. Tak w skrócie można opisać moją analizę problemu, w którym się teraz znajdujemy. A w tej chwili piszę nową książkę, w której nie tyle skupiam się na problemie, co na jego rozwiązaniu.
Czy możemy coś z tym zrobić? Czy możemy coś zrobić z tym wyłaniającym się totalitaryzmem? Myślę, że tak. Naprawdę wierzę, że możemy. A im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonany, że możemy i że znajdziemy rozwiązanie. Myślę, że mówiąc w skrócie, bardzo zwięźle, totalitaryzm jest przede wszystkim problemem psychologicznym. Jest to problem psychologiczny, a rozwiązaniem na poziomie psychologicznym dla totalitaryzmu jest ponowne odkrycie i docenienie w naszej kulturze, która ma dość propagandy, tego nowego rodzaju kłamstwa, które pojawiło się około dwóch wieków temu. Przed Rewolucją Francuską nie było czegoś takiego jak propaganda, jaką znamy dzisiaj. Cóż, rozwiązaniem tej choroby w ten sposób w pewien sposób, jest to bardzo logiczne, jest ponowne odkrycie i ponowne docenienie tego, co nazywam mówieniem prawdy, prawdziwą mową, szczerą mową. Moja nowa książka jest o psychologii prawdy, psychologii szczerej mowy, i wyraźnie widać, że mowa prawdy jest przede wszystkim mową rezonującą.
(05:00): To rodzaj mowy, która łączy ludzi od duszy do duszy, od rdzenia do rdzenia. Opiszę to w bardzo techniczny i konkretny sposób w mojej nowej książce. W ten sposób można dostrzec dwie rzeczy. Jeśli uznamy masową formację i totalitaryzm za ostateczny symptom naszej oświeceniowej tradycji, ideologii rozumu, naszego racjonalistycznego spojrzenia na człowieka w świecie, to zobaczymy, że mowa prawdy lub szczera mowa zarówno hamują objaw, jak i usuwają jego pierwotną przyczynę. Jest też pewien szacunek, który jest dobrze znany od XIX wieku, że jeśli formacja masowa, to w społeczeństwie pojawia się formacja tłumu. Są ludzie, są ludzie, którzy nadal mówią w szczery sposób i zazwyczaj nie udaje im się obudzić mas, ale upewnią się, że masy nie wejdą w ten ostateczny etap, w którym zaczną być przekonane, że muszą zniszczyć i wyeliminować każdego, kto się z nimi nie zgadza.
(06:06): To po pierwsze. Szczera mowa, możesz to logicznie zrozumieć i możesz udowodnić, że empirycznie hamuje objaw, hamuje tworzenie się masy. A jednocześnie prawdziwa mowa jako rodzaj mowy rezonującej, jako rodzaj mowy łączącej, jest prawdziwym rozwiązaniem pierwotnej przyczyny problemu, a mianowicie samotności. Prawdziwa mowa, szczera mowa jest tym, co naprawdę łączy ludzi ze sobą. Wydaje się, że masowa formacja w pierwszej kolejności usuwa samotność. Ludzie samotni stają się wrażliwi i podatni na masowe formowanie, ponieważ gdy tylko zaczynają należeć do masy, nie czują się już samotni. Ale to złudzenie.
(06:53): Masa to grupa, która powstaje nie dlatego, że jednostki łączą się ze sobą, ale dlatego, że wszystkie łączą się ze zbiorowym ideałem. A im dłużej trwa masowa formacja, tym więcej solidarności jest wysysane z relacji między jednostkami i wstrzykiwane w relacje między jednostką a kolektywem, co oznacza, że w końcu ludzie odczuwają o wiele, wiele więcej miłości i solidarności do kolektywu niż do innych jednostek. A na ostatnim etapie prowadzi to do tej wstrząsającej sytuacji, w której rodzice zaczynają zgłaszać swoje dzieci do państwa. I na odwrót, dzieci zaczynają donosić na swoich rodziców do państwa tylko dlatego, że nawet solidarność z rodzicami staje się słabsza niż solidarność z kolektywem. Możecie to doskonale zrozumieć, jeśli zrozumiecie psychologiczny mechanizm formowania się masy.
(07:49): Myślę, że im lepiej rozumiesz związane z tym mechanizmy psychologiczne, tym lepiej widzisz, że mowa prawdy lub szczera mowa rzeczywiście jest rozwiązaniem i że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za przyczynienie się do rozwiązania problemu totalitaryzmu. Społeczeństwo jako system psychologiczny jest zawsze złożonym systemem dynamicznym, dosłownie. Złożone układy dynamiczne w przyrodzie zawsze mają tę fascynującą cechę wrażliwości na warunki początkowe, co oznacza, że przy niewielkiej zmianie w drobnym szczególe układu ma wpływ na cały system. Na przykład niewielka zmiana we wzorcu wibracji jednej cząsteczki wody zmienia cały wzór konwekcji w garnku z wrzącą wodą. I w ten sam sposób drobne, szczere słowo wypowiedziane będzie miało wpływ na całe społeczeństwo.
(08:51): Więc wszyscy mamy obowiązek mówić głośno i bez względu na to, gdzie. Możemy to zrobić w programie telewizyjnym, w gazecie, ale także przy kuchennym stole i w supermarkecie. Tam też będziemy mieli wpływ na cały system. Wszyscy możemy przyczynić się do rozwiązania. Nie powinniśmy czuć się bezsilni. Wszyscy mamy władzę, a to czyni nas odpowiedzialnymi. Wszyscy powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, bez względu na to, gdzie jesteśmy, aby mówić w szczery sposób i być może naprawdę spróbować nauczyć się sztuki mówienia prawdy. Nie sądzę, że powinniśmy myśleć w naiwny sposób o prawdzie. Myślę, że naiwne myślenie o prawdzie spowodowało wiele kłopotów na tym świecie. Prawda jest czymś nieuchwytnym, czymś, w czym możemy być przez chwilę, ale czego nigdy nie możemy posiąść. Mowa prawdy jest sztuką, sztuką, której możemy się nauczyć i powinniśmy starać się jej nauczyć, ponieważ uważam, że jest to jedyna droga wyjścia z totalitaryzmu. Jeśli chcesz... Myślę, że jednym z najlepszych przykładów, myślę, że jednym z najbardziej inspirujących przykładów na tym poziomie jest Mahatma Gandhi.
(10:00): Kilka lat temu zacząłem interesować się oporem bez przemocy, ponieważ wiem, że opór wewnątrz systemu totalitarnego może być skuteczny tylko wtedy, gdy jest pokojowy. To coś bardzo typowego dla oporu przeciwko systemom totalitarnym. I dlatego zacząłem czytać autobiografię Mahatmy Gandhiego. Pierwszą rzeczą, której się tam dowiedziałem, było to, że Mahatma Gandhi uważał szczerą mowę za rdzeń i istotę pokojowego oporu. We wstępie do swojej książki wspomniał o czymś wspaniałym. Mówi: "Nie miałem żadnych wielkich talentów. Nie byłem przystojny, nie byłem silny fizycznie, nie byłem inteligentny w szkole. Nie byłem dobrym pisarzem i nie byłem dobrym mówcą, ale miałem zamiłowanie do mowy prawdy" – powiedział, do szczerej mowy. I raz za razem, dzień po dniu, każdego wieczoru starał się stawać coraz bardziej uczciwy i szczery, przyznając się do tego. Jeśli skłamał tamtego dnia lub jeśli można było o nim mówić w bardziej szczery sposób, to zrobił to.
(11:01) I w ten sposób ten człowiek, bez żadnego wielkiego talentu, stał się najpotężniejszym człowiekiem w Indiach. Zrobił coś, czego w tamtym momencie nie mogła zrobić nawet najsilniejsza armia świata. Wyrzucił Anglików z Indii i to jest to, co my też możemy zrobić. Nawet niewielka mniejszość z nas wystarczy, jeśli jesteśmy zdeterminowani i oddani prawdzie i szczerości, aby złamać potęgę najbardziej imponującego systemu propagandy, jaki kiedykolwiek widział świat. Możemy, chcemy i musimy to zrobić. Myślę, że istnieją bardzo obiecujące historyczne przykłady mniejszości, ludzi, którzy zmienili świat, którzy zmienili świat.
(11:40): Chciałbym podać tylko jeden przykład: Friedrich Nietzsche, niemiecki filozof, uważał, że 100 osób wystarczyło, aby zmienić średniowieczne społeczeństwo w społeczeństwie renesansu. To samo może się zdarzyć teraz. Stoimy u progu wielkiej rewolucji metafizycznej, myślę, że posłużę się koncepcją Michela Houellebecqa. Rewolucja, która w końcu do tego się sprowadza. Musimy zmienić się ze społeczeństwa, które opiera się na zasadzie organizacyjnej propagandy, do społeczeństwa, które opiera się na organizującej zasadzie szczerości. I myślę, że każdy z nas, kto tu jest, może się do tego przyczynić. I mam nadzieję, że wszyscy to zrobimy. Dzięki.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz