Podczas I wojny światowej, jak to bywa w większości wojen amerykańskich, przywódcy kościoła chrześcijańskiego przyłączyli się do patriotycznego zapału z bardzo niechrześcijańską, nacjonalistyczną i rasowo-religijną postawą dominacji. Zdumiewające jest to, że przywódcy religijni po każdej stronie konfliktu naprawdę wierzyli, że Bóg jest po ich stronie. I tak kazalnice w całej Europie, w tym brytyjskiej, szkockiej, francuskiej, belgijskiej, niemieckiej, austriackiej, węgierskiej, rosyjskiej i włoskiej, rozbrzmiewały z zapałem wymachującym flagami, z jasnym przesłaniem dla ich skazanych na zagładę synów-wojowników, że ich chrześcijańskim obowiązkiem jest wymarsz i zabicie równie wypranych mózgów młodych chrześcijańskich żołnierzy, którzy również byli pewni, że Bóg jest po ich stronie.
"Wrodzy" żołnierze podczas I wojny światowej bratają się w Boże Narodzenie
Pięć miesięcy po nieszczęsnej śmierci i zniszczeniach w wiecznie martwej wojnie pozycyjnej (obejmującej niesławną masową rzeź przy użyciu artylerii, karabinów maszynowych i broni z gazem trującym), nadeszły pierwsze Boże Narodzenie wojny na froncie zachodnim.
Boże Narodzenie było najświętszym ze świąt chrześcijańskich po wszystkich stronach wojny, ale w tym czasie tęsknoty za domem i konieczności życia w zimnie, deszczu i śniegu, pierwsze Boże Narodzenie wojny miało szczególne znaczenie. 24 grudnia 1914 roku przypomniał żołnierzom o dobrym jedzeniu, ciepłych domach i ukochanych relacjach rodzinnych, które zostawili za sobą – i które, jak podejrzewali, mogą już nigdy nie doświadczyć. Fizycznie wyczerpani, duchowo zabici, straumatyzowani walką żołnierze po obu stronach Ziemi Niczyjej desperacko szukali wytchnienia od podmokłych, zaszczurzonych i coraz bardziej zamarzniętych okopów.
Żołnierze pierwszej linii po obu stronach byli u kresu wytrzymałości z powodu nieubłaganego ostrzału artyleryjskiego, wobec którego byli bezbronni. Gdyby nie zostali zabici lub okaleczeni przez bombardowania, tym, co ostatecznie zniszczyłoby wielu ocalałych, byłby "szok postrzałowy" (obecnie znany jako zespół stresu pourazowego wywołany walką – PTSD), z przerażającymi koszmarami, brakiem snu, samobójstwami, depresją, nadmierną czujnością i innymi psychicznymi i neurologicznymi zaburzeniami. Innymi powszechnymi "zabójcami" były złe jedzenie,, stopa okopowa, odmrożenia oraz gangrena palców i palców.
Samobójcze "przesadzone" ataki na gniazda karabinów maszynowych wroga były głupio i wielokrotnie zlecane przez wyższych oficerów, takich jak Sir Douglas Haig, którzy nie musieli brać udziału w krwawych atakach. Sir Winston Churchill, pełniący wówczas funkcję dowódcy brytyjskiej marynarki wojennej, najwyraźniej nie nauczył się niczego z katastrofalnej taktyki Haiga, kiedy rok później wydał rozkaz wielokrotnych ataków na ogień tureckich karabinów maszynowych podczas niesławnej masakry wojsk australijskich i nowozelandzkich pod Gallipoli, za co zhańbiony Churchill zrezygnował ze służby w brytyjskiej admiralicji.
Codzienne okropności wojny pozycyjnej przerywane były krzykami agonii dochodzącymi od rannych żołnierzy, których trzeba było pozostawić wiszących na drutach kolczastych lub leżących w lejach po bombach na Ziemi Niczyjej – ich śmierć często trwała całymi dniami. Wpływ na żołnierzy w okopach, którzy musieli bezradnie ignorować prośby o pomoc, był traumatyczny. Z wielu powodów morale żołnierzy po obu stronach Ziemi Niczyjej sięgnęło dna w miesiącach zbliżających się do Bożego Narodzenia.
Boże Narodzenie w Okopach
Tak więc 24 grudnia 1914 roku wyczerpani żołnierze usiedli, aby otworzyć prezenty świąteczne z domu, spodziewając się, że przez dzień lub dwa będą mieli chwilę wytchnienia od wojny. Wspaniałomyślny (i zwiedziony) cesarz Wilhelm nakazał nawet wysłać na front niemiecki 100 000 choinek z milionami ozdobnych świec, spodziewając się, że taki akt podniesie morale żołnierzy. Wykorzystanie linii zaopatrzeniowych do takich niepotrzebnych militarnie przedmiotów wydawało się akceptowalną inwestycją dla nadgorliwego cesarza, ale jego generałowie nie zgodzili się z tym. Nikt jednak nie podejrzewał, że pomysł choinki przyniesie odwrotny skutek i stanie się katalizatorem słynnego wydarzenia w historii budowania pokoju, które zostało niemal wymazane z zapisanej historii.
To spontaniczne wydarzenie, rozejm bożonarodzeniowy w 1914 roku, wyrażało się na różne sposoby w wielu miejscach wzdłuż 600 mil okopów, które rozciągały się przez Francję, ale było to wydarzenie, które nigdy więcej nie powtórzyło się w historii wojen.
Tradycja, która wyłoniła się z tej prawdziwej historii, polegała na tym, że w ciszy wigilijnej nocy Niemcy zaczęli śpiewać kolędy, a Brytyjczycy, Francuzi, Szkoci i Kanadyjczycy robili to samo, a obie strony łączyły się dwujęzycznie, gdy Niemcy śpiewali "Stille Nacht". Wkrótce Boski duch pokoju i "dobrej woli wobec ludzi" zapanował nad demonicznym duchem wojny.
Uczestnicząc w grupowym śpiewie, mężczyźni wyczuli swoje wspólne człowieczeństwo i pojawiła się naturalna niechęć do zabijania, przezwyciężając pranie mózgu, któremu wszyscy byli poddawani od podstawowego szkolenia. I przez cenny dzień lub dwa ci ludzie wznosili się do poziomu człowieczeństwa, który nie pozwalał im na dalsze zabijanie innych ludzi, nawet gdyby im to nakazano.
Poszczególni nieuzbrojeni żołnierze, nie słuchając rozkazów przełożonych, ostrożnie wstawali i wychodzili z okopów na ziemię niczyją. Nikt nie zaczął strzelać i powoli oba okopy opustoszały i rozpoczęła się wyjątkowa uroczystość wigilijna, która nigdy wcześniej się nie zdarzyła i – jeśli światowy establishment wojskowy ma coś do powiedzenia na ten temat – nigdy więcej się nie powtórzy.
Żołnierze, którzy jeszcze chwilę wcześniej byli śmiertelnymi wrogami, dzielili się czekoladkami, papierosami, piwem, winem, sznapsem, zdjęciami z domu i meczami piłki nożnej. Wymieniano się nazwiskami i adresami, a każdy żołnierz, który autentycznie przeżył to dramatyczne wydarzenie, odmienił się na zawsze.
Oczywiście, po drodze każdy żołnierz musiał omijać po pociskach i zamarznięte zwłoki swoich zmarłych przyjaciół, którym następnego dnia udzielono godnego pochówku; dawni wrogowie pomagający sobie nawzajem w uroczystej pracy.
Krzewienie pokoju na ziemi w czasie wojny jest uważane za zdradę
Bratanie się z wrogiem (i odmowa wykonywania rozkazów w czasie wojny) było historycznie uważane przez dowódców wojskowych i polityków za akt zdrady, który zawsze był surowo karany, czasami doraźną egzekucją. W przypadku rozejmu bożonarodzeniowego z 1914 r., starając się nie zwracać uwagi opinii publicznej na ten potencjalnie zaraźliwy incydent, większość dowódców groziła różnymi karami, ale wykonano tylko kilka egzekucji. Jedną z kar, jaka spotkała wielu nowo antywojennych żołnierzy niemieckich, było przeniesienie ich na front wschodni, gdzie mieli zabijać i ginąć w równie samobójczych bitwach z prawosławnymi żołnierzami z Rosji.
Nagrodzonym filmem (prawie zdobywając Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego), który pięknie charakteryzuje ducha świątecznego rozejmu, jest "Joyeux Noel" (po francusku "Wesołych Świąt"). "Joyeux Noel" opowiada poruszającą historię, która została zaadaptowana z wielu zachowanych opowieści i listów do domu od żołnierzy, którzy tam byli.
Ta wyjątkowa historia oporu wojennego musi być opowiadana wciąż na nowo, jeśli nasza współczesna era wojen o imperium i dominację korporacji ma zostać skutecznie wykolejona. Te niekończące się wojny – po których zawsze następują zbrojne okupacje, które nieuchronnie wywołują zbrojny opór i później bunt – toczą naiwni, ale dogłębnie zindoktrynowani nastolatkowie macho – z których wielu pochodzi z pobożnych rodzin chrześcijańskich. Ci nie do końca dojrzali emocjonalnie nastolatkowie są narażeni na wysokie ryzyko duchowego zniszczenia przez aktywne zaangażowanie na "polach śmierci". Rzeczywiście, żołnierze są często skazani na życie przytłoczone realiami wywołanego walką PTSD (lub socjopatycznego zaburzenia osobowości), z samobójstwami, mordercami, utratą wiary religijnej, urazowymi uszkodzeniami mózgu, a nawet zaburzeniami neurologicznymi i autoimmunologicznymi z powodu agresywnych programów Pentagonu dotyczących nadmiernych szczepień (często eksperymentalnymi, słabo przetestowanymi, przyspieszonymi szczepionkami, zwykle wstrzykiwanymi bez świadomej zgody w ramach tajnych badań nad bronią biologiczną projekt.
Oczywiście, militaryści każdej epoki w historii robią wszystko, co w ich mocy, aby uniemożliwić żołnierzom doświadczanie człowieczeństwa swoich wrogów. Czyż nie powinno to być zadaniem kapelanów, którzy powinni być opiekunami dusz żołnierzy, którzy są pod ich opieką? Dowody wskazują na to, że kapelani wojskowi unikają udzielania żołnierzom porad na temat Złotej Reguły Jezusa, jego wyraźnego przykazania miłości nieprzyjaciół lub etyki Kazania na Górze. Jestem pewien, że kapelan poniósłby konsekwencje, gdyby ktoś został przyłapany na takim postępowaniu. Kapelani wojskowi są częścią aparatu wojennego, który bardzo mało uwagi poświęca żadnemu z Dziesięciu Przykazań, zwłaszcza tym, które mówią: "nie zabijaj" lub "nie pożądaj oliwy bliźniego swego". Na swoją obronę kapelani wojskowi, szkoleni w seminarium, a być może nawet wychowani w Szkole Niedzielnej, mogli nigdy nie słyszeć o niezwykle ważnych prawdach ewangelii o niedominacji, nieodwetowaniu i bezwarunkowej miłości przyjaciela i wroga.
Teologiczne martwe punkty wojny
Kilka z tych teologicznych martwych punktów zostało zilustrowanych na końcu "Joyeux Noel" w przejmującej scenie przedstawiającej konfrontację między podobnym do Chrystusa, antywojennym szkockim kapelanem a jego prowojennym biskupem, dokładnie w momencie, gdy skromny kapelan udzielał "ostatniego namaszczenia" umierającemu żołnierzowi. Biskup przybył, aby ukarać kapelana i zwolnić go z obowiązków z powodu jego "zdradzieckiego i haniebnego" zachowania na polu bitwy (tj. miłosierdzia i bratania się z wrogiem).
Autorytarny biskup nie chciał słuchać, gdy kapelan oznajmił, że właśnie odprawił "najważniejszą mszę w swoim życiu" i że chce zostać ze swoimi ludźmi, z których większość traci wiarę chrześcijańską. Biskup ze złością odrzucił prośbę kapelana i odesłał go do domu.
Następnie biskup wygłosił porywające prowojenne kazanie do nowych żołnierzy, którzy zostali sprowadzeni w miejsce tych, którzy teraz odmawiali zabijania. Słowa kazania zostały wybrane przez scenarzystów bezpośrednio z homilii, która została wygłoszona przez anglikańskiego biskupa w Anglii pod koniec wojny. Subtelna reakcja kapelana na jego zwolnienie została bardzo dobrze przedstawiona przez twórców filmu.
"Joyeux Noel" to ważny film, który zasługuje na coroczną wakacyjną taryfę. Ma lekcje etyczne o wiele mocniejsze niż partytury powszechnie polecanych filmów świątecznych, takich jak "To wspaniałe życie" czy "Opowieść wigilijna".
Niektóre z lekcji płynących z historii rozejmu bożonarodzeniowego zostały zilustrowane w ważnej piosence Johna McCutcheona "Boże Narodzenie w okopach". Oto tekst. Zwróć szczególną uwagę na ostatnią linię:
Boże Narodzenie w Okopach
Autor: John McCutcheon
Och, nazywam się Francis Tolliver, pochodzę z Liverpoolu
Dwa lata temu wojna czekała na mnie po szkole
Z Belgii i Flandrii, Niemiec do tego miejsca
Walczyłem za króla i kraj, który kocham kochanie
To było Boże Narodzenie w okopach i mróz tak przenikliwy wisiał
Zamarznięte pola Francji, gdzie wciąż nie śpiewano
świątecznych piosenek Nasze rodziny w Anglii wznosiły toasty tego dnia
Dzielni i wspaniali chłopcy tak daleko stąd
Leżałem z kolegami na zimnej i kamienistej ziemi
Gdy za linią bitwy rozległ się najdziwniejszy dźwięk
Mówi, że teraz słucham mnie chłopcy, każdy żołnierz wytężył się, by usłyszeć
Gdy jeden młody niemiecki głos zaśpiewał tak wyraźnie
On śpiewa cholernie dobrze, wiesz, mój partner mówi do mnie
Wkrótce jeden po drugim każdy niemiecki głos dołączył w harmonii
Armaty zamilkły, a chmury gazu już się nie toczyły
Gdy Boże Narodzenie przyniosło nam wytchnienie od wojny
Gdy tylko skończyli i nastąpiła
pełna szacunku pauza, Boże, odpocznij, wesoło Panowie poderwali kilku chłopców z Kentu
Następną rzeczą, którą zaśpiewano, była Stille Nacht, to "Cicha noc" mówi I
w dwóch językach jedna pieśń wypełniła to niebo
Ktoś idzie teraz w naszą stronę, wartownik linii frontu powiedział:
Wszystkie wzrok były skierowane na jedną samotną postać wlokącą się z ich boku
Jego flaga rozejmu jak gwiazda bożonarodzeniowa świeciła w samolocie tak jasno
, gdy dzielnie brnął bez broni w noc
Potem jeden po drugim, po obu stronach, weszli na ziemię
niczyją Bez broni i bagnetu spotkaliśmy się tam ręka w rękę
Podzieliliśmy się sekretną brandy i życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego
A w meczu piłki nożnej z blaskiem rac zgotowaliśmy im piekło
Wymienialiśmy się czekoladkami, papierosami i fotografiami z domu
Ci synowie i ojcowie z dala od swoich rodzin
Młodzi Sanders grali na pudełku i mieli skrzypce
Ta ciekawa i nieprawdopodobna grupa mężczyzn
Wkrótce zakradł się dzień, a Francja znów
stała się Francją, Ze smutnymi pożegnaniami każdy z nas zaczął wracać do wojny
, Ale to pytanie prześladowało każde serce, które przeżyło tę cudowną noc
Czyją rodzinę umieściłem na celowniku
Było Boże Narodzenie w okopach i mróz tak przenikliwy wisiał
Zamarznięte pola Francji były ogrzewane, śpiewano
pieśni pokoju Za mury, które trzymali między nami, by wykonać dzieło wojny
Zostały zdruzgotane i zniknęły na zawsze
Och, nazywam się Francis Tolliver, mieszkam w Liverpoolu
Każde Boże Narodzenie nadchodzi od czasu I wojny światowej dobrze
odrobiło lekcję Bo ci, którzy dyktują warunki, nie znajdą się wśród martwych i chromych
A na każdym końcu karabinu jesteśmy tacy sami
Obejrzyj wideo, na którym McCutcheon śpiewa swoją piosenkę, a także dobrą obrazkową historię rzeczywistości wojny pozycyjnej podczas I wojny światowej.
Pełna wersja "Joyeux Noel" jest nadal dostępna online. Zdecydowanie polecam rodzinne oglądanie na święta.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz