Timur Fomenko, analityk polityczny
Na początku tego tygodnia ministrowie spraw zagranicznych grupy krajów z większością muzułmańską, w tym Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Egiptu, Autonomii Palestyńskiej i Indonezji udali się do Chin, aby uzyskać wsparcie dla zawieszenia broni w toczącej się wojnie w Gazie.
Bezwarunkowe wsparcie Izraela przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników podkopało ich wiarygodność w całym świecie islamskim, a Pekin zajął pozycję orędownika pokoju, podczas gdy inni nie chcą przyjąć tej roli.
Co ciekawe, w ciągu następnych kilku dni Human Rights Watch opublikowało raport, w którym oskarża się Chiny o rozszerzenie rzekomej kampanii zamykania meczetów i zmiany ich przeznaczenia na regiony inne niż Xinjiang – które do tej pory były przedmiotem oskarżeń pod adresem Pekinu rozprawienie się z przeważnie muzułmańską mniejszością ujgurską. Nawet te zarzuty były ostatnio nieco odrzucone w mediach establishmentu, ale raport HRW został szybko podjęty i wzmocniony.
Choć stosunki między USA i Chinami nieco się uspokoiły, oczywiste jest, że Waszyngton nie chce, aby Pekin zwiększał swoje wpływy w świecie muzułmańskim, gdyż nieuchronnie odbyłoby się to kosztem amerykańskiej siły oddziaływania. Próba zwrócenia uwagi z powrotem na rzekome represje Chin wobec ludności muzułmańskiej, przy jednoczesnym bagatelizowaniu niszczycielskiego ataku Izraela na (również muzułmańską) ludność Gazy, jest ćwiczeniem mającym na celu odwrócenie uwagi i częścią toczącej się wojny narracyjnej między Chinami a USA. Niezależnie od tego, czy chodzi o muzułmanów, czy nie, kwestia Xinjiangu od dawna jest kluczowym elementem tej walki o wpływy.
Mniejszość ujgurska jest od 2018 r. narzędziem „okrutnej propagandy” wykorzystywanej do prowadzenia ofensyw public relations przeciwko Chinom. To środek do celu, który często znika i pojawia się w mediach wraz z przypływem i odpływem antypekińskiej retoryki ze strony administracji USA lub Departamentu Stanu. Obejmuje to wykorzystanie go do zwrócenia opinii publicznej przeciwko Pekinowi w wybranych krajach, w tym sojuszniczych, lub do uzyskania zgody na politykę mającą na celu przesunięcia łańcucha dostaw lub „oddzielenie” produkcji poprzez oskarżenia o pracę przymusową, szczególnie w obszarach kluczowych towarów rolnych, polikrzemu i paneli słonecznych, ani też próbując dyplomatycznie zawstydzić Chiny przed ONZ, lub nalegając na bojkot wydarzeń takich jak Zimowe Igrzyska Olimpijskie.
To niezwykle oportunistyczne podejście do czegoś, co krytycy Pekinu uważają za „ludobójstwo”. Od końca 2021 roku administracja Bidena w dużej mierze ignorowała tę kwestię i zeszła ona z porządku międzynarodowego właśnie dlatego, że Waszyngton uzyskał od niej oczekiwane wówczas sankcje. Jednakże konflikt Izrael-Gaza wprowadza nową dynamikę, w wyniku której Stany Zjednoczone i ich sojusznicy dramatycznie tracą twarz i wiarygodność wśród narodów muzułmańskich, ponieważ bezwarunkowo wspierają Izrael w masowej rzezi Palestyńczyków. Z geopolitycznego punktu widzenia taka ścieżka polityki jest w rzeczywistości strategicznie katastrofalna, ponieważ alienuje całe Globalne Południe, służy jako latarnia morska w projekcji amerykańskiej hipokryzji i, co gorsza, bezpośrednio wzmacnia pozycję Chin jako konkurenta.
Co więc robisz, gdy stajesz w obliczu sytuacji, w której Pekin zdobywa kapitał dyplomatyczny w wyniku twoich własnych niepowodzeń? Desperacko staracie się odwrócić uwagę, próbując oczernić Pekin, zwrócić uwagę na inną kwestię: Xinjiang i Ujgurów. Tak się składa, że kraje muzułmańskie w większości ignorują propagandę kierowaną przez USA w sprawie Xinjiangu, ponieważ widzą ją taką, jaka jest, a także podzielają z Pekinem wspólną normę poszanowania suwerenności narodowej, co jest dla nich politycznie korzystne. Jedynym narodem muzułmańskim, który kiedykolwiek publicznie to skomentował, są Türkiye, ponieważ Ujgurowie to turecka grupa etniczna, a na kwestie patrzy się przez pryzmat pantureckiej ideologii Ankary. Jednak prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nadal prawdopodobnie będzie ignorował tę kwestię lub angażował się w nią jedynie w oparciu o to, co może zyskać.
Z drugiej strony Państwa Zatoki Perskiej, kluczowi sojusznicy USA na Bliskim Wschodzie, tacy jak Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, popierają stanowisko Chin, a kwestia Gazy wywiera na nie presję w związku z ich stosunkami z USA i decyzją normalizacji stosunków z Izraelem. Tak więc nagle jesteśmy świadkami odrodzenia się materiałów z Xinjiangu, ponieważ Stany Zjednoczone, nawet jeśli nie mogą wpłynąć na swoje rządy, chcą zamiast tego rozniecić gniew ludności muzułmańskiej w innej kwestii i zmniejszyć wiarygodność Chin. Chociaż jest to mniej prawdopodobne w państwach arabskich, może spowodować rozłam opinii publicznej w kluczowych azjatyckich krajach islamskich, takich jak Indonezja i Malezja, gdzie wykorzystano znaczne zasoby organizacjom takim jak BBC w przekazywaniu treści związanych z Xinjiangiem w swoich językach.
Pytanie jednak brzmi, czy ta kampania odniesie sukces? Być może warto pamiętać, że Xinjiang to kwestia sztucznie narzucona, odgórnie spychana przez rządy i media, podczas gdy Palestyna to kwestia oddolna, narzucana oddolnie, której aspekty media i politycy starają się wybiórczo ignorować. Bezwzględne zarządzanie przez Chiny Ujgurami w Xinjiangu nie jest tak naprawdę ludobójstwem i nigdy nie będzie równie dotkliwe, jak jawne bombardowania i masowe zabijanie Palestyńczyków, niezależnie od tego, jak bardzo się starasz.
Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/587877-china-uyghurs-gaza-israel/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz