piątek, 21 kwietnia 2023

"Historia spotkań w Davos w kontekście ówczesnych wydarzeń"

 Jest to wycieczka w dół pamięci i bada historię Światowego Forum Ekonomicznego ("WEF"). Od dziesięcioleci kształtuje i kształtuje geopolitykę. Przywódcy z całego świata zbierają się w Davos, aby odłożyć na bok dzielące ich różnice i mówić wspólnym językiem, potwierdzając swoje zaangażowanie na rzecz jednej, globalnej gospodarki.

Poniżej znajduje się esej napisany przez Lily opisujący "podróż w czasie przez słodką rozmowę WEF: obalanie ich pokrytych cukrem stwierdzeń i ujawnianie gorzkiej prawdy". Lily opisuje siebie jako byłego agenta wywiadu, który rozdziela WEF i wszystko, co jest z nim związane. Publikuje artykuły na swojej stronie Substack "A Lily Bit", którą możesz subskrybować i śledzić TUTAJ.

Davos – Met-Gala dla brzydkich ludzi

Przez A Lily Bit

Coroczne spotkanie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos to miejsce, w którym światowa elita spotyka się, aby poklepać się po plecach i czuć się dobrze ze swoją władzą i wpływami. I chłopcze, czy im się udało! WEF był wylęgarnią wszelkiego rodzaju neoliberalnych gadżetów, takich jak wzrost sektora finansowego, rozprzestrzenianie się korporacyjnych umów handlowych i integracja wschodzących potęg gospodarczych z globalną gospodarką. Bo nic tak nie mówi o "poprawie stanu świata" jak przymilanie się do wielkich korporacji i ignorowanie potrzeb zwykłych ludzi, prawda?

Ale nie bójcie się, moi przyjaciele. WEF to nie tylko miejsce, w którym miliarderzy popijają szampana i gratulują sobie własnej wspaniałości. Nie, są również zaangażowani we "współpracę publiczno-prywatną" i współpracę z innymi wpływowymi grupami i sektorami w celu "kształtowania globalnych, regionalnych i przemysłowych programów" oraz "definiowania wyzwań, rozwiązań i działań". Bo kto potrzebuje demokratycznego podejmowania decyzji, kiedy kilku bogatych ludzi może decydować, co jest najlepsze dla reszty z nas?

Aha, i nie zapominajmy o organizacjach pozarządowych! WEF zdało sobie sprawę, że musi zawierać symboliczne organizacje pozarządowe, aby dobrze wyglądać, więc zaczęli zapraszać je na imprezę. I czy nie wiedzielibyście o tym, według sondażu, który przeprowadzili, organizacje pozarządowe są jedyną grupą, której ludzie naprawdę ufają w dzisiejszych czasach. Idź figurę.

Więc nie martwcie się, ludzie. Mimo że WEF dotyczy głównie głów państw i wielkich korporacji, mają one wszystkich pokrytych. Będą nawet próbowali zintegrować młodzież z tym, co robią. Bo nic tak nie krzyczy "integracja młodzieży" jak banda starych kolesi w garniturach rozmawiających o globalnej polityce gospodarczej, mam rację?

Skromne początki

Początki Światowego Forum Ekonomicznego sięgają 1971 roku, kiedy to powstało jako Europejskie Forum Zarządzania. Jego pierwotnym celem było wprowadzenie praktyk zarządzania przedsiębiorstwem w amerykańskim stylu do najlepszych europejskich dyrektorów generalnych. Wydarzenie zostało założone przez Klausa Schwaba, obywatela Niemiec, który studiował w USA i do tej pory prowadzi Forum. W 1987 roku Forum zmieniło nazwę na Światowe Forum Ekonomiczne i od tego czasu stało się corocznym spotkaniem światowej elity, koncentrującym się na promowaniu i czerpaniu zysków z ekspansji rynków światowych.

Pomimo nacisku Forum na globalizację gospodarki, jego polityka pozostała w dużej mierze krajowa. Spotkania służą jako platforma do nawiązywania kontaktów i zawierania umów między korporacyjnymi i finansowymi graczami, a także liderami krajowymi. Ponadto WEF promuje ideę "globalnego zarządzania" w świecie rządzonym przez rynki globalne. Jego głównym celem jest funkcjonowanie jako instytucja socjalizująca dla wyłaniającej się globalnej elity, w skład której wchodzą bankierzy, przemysłowcy, oligarchowie, technokraci i politycy. Osoby te promują własne interesy i wspólne pomysły, które służą ich wspólnym celom.

Jak zauważył Gideon Rachman w Financial Times, prawdziwe znaczenie Światowego Forum Ekonomicznego leży w jego zdolności do kształtowania idei i ideologii. Liderzy z całego świata zbierają się na Forum, aby odłożyć na bok dzielące ich różnice i mówić wspólnym językiem, potwierdzając swoje zaangażowanie na rzecz jednej, globalnej gospodarki i "kapitalistycznych" wartości, które ją wspierają. Odzwierciedla to "konsensus globalistyczny" przyjęty nie tylko przez potężne kraje Grupy Siedmiu, ale także przez główne rynki wschodzące, takie jak Chiny, Rosja, Indie i Brazylia.

Geopolityka i globalne zarządzanie

Światowe Forum Ekonomiczne od dziesięcioleci kształtuje i jest kształtowane przez geopolitykę. Został stworzony w czasie, gdy Niemcy Zachodnie i Japonia zaczynały rzucać wyzwanie Stanom Zjednoczonym jako potęgom gospodarczym – i nie zapominajmy o szokach naftowych lat 70., które uczyniły arabskich dyktatorów naftowych i globalne banki jeszcze potężniejszymi przez recykling tych pieniędzy z ropy naftowej i pożyczanie ich krajom Trzeciego Świata. Ale chyba po prostu musiałeś to ode mnie usłyszeć, co?

W połowie lat 1970. nastąpił wzrost liczby forów poświęconych omawianiu "globalnego zarządzania", takich jak spotkania Grupy Siedmiu. Spotkania te, składające się z przywódców siedmiu głównych krajów uprzemysłowionych, w tym USA, (byłych) Niemiec Zachodnich, Japonii, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Kanady, miały na celu omówienie globalnych problemów gospodarczych. Jednak w 1980 roku kryzys zadłużenia doprowadził do tego, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy uzyskały znaczące nowe uprawnienia nad całymi gospodarkami i regionami. Doprowadziło to do restrukturyzacji społeczeństw w celu promowania "gospodarek rynkowych" i priorytetowego traktowania interesów krajowych i międzynarodowych elit korporacyjnych i finansowych.

W latach 1989-1991 globalna struktura władzy postanowiła nieco pomieszać sprawy z upadkiem muru berlińskiego i upadkiem Związku Radzieckiego. I tak właśnie prezydent George H.W. Bush ogłosił "Nowy Porządek Świata", w którym Stany Zjednoczone wyłoniły się jako ostateczny władca jednobiegunowego świata. Zachód został ogłoszony zwycięzcą w wojnie ideologicznej przeciwko Związkowi Radzieckiemu, a zachodnia "demokracja kapitalistyczna" została koronowana na mistrza. "System rynkowy" musi stać się globalny, kochanie! Bill Clinton, supergwiazda prezydenta, poprowadził nawet Stany Zjednoczone przez największy boom gospodarczy w historii od 1993 do 2001 roku. W powietrzu wisiało podniecenie. Niestety, było to bardziej dla nich niż dla ciebie.

Coroczne spotkania Światowego Forum Ekonomicznego stały się w tym czasie tematem rozmów w mieście. I nie zapominajmy o prestiżowej "Davos Class", którą WEF pomogło ustanowić – Met Gala dla nudnych ludzi! Na spotkaniu w 1990 r. uwaga skupiła się na Europie Wschodniej i na tym, jak mogą przekształcić się w te tak pożądane "gospodarki zorientowane na rynek". Oczywiście grube ryby z Europy Wschodniej i Zachodniej miały swoje tajne spotkania, z kanclerzem Niemiec Zachodnich Helmutem Kohlem na czele. Dał jasno do zrozumienia, że chce ponownie zjednoczyć Niemcy i upewnić się, że nadal będą dominować we Wspólnocie Europejskiej i NATO.

Stary dobry Helmut Kohl – zawsze myśl o przyszłości! Miał sprytną strategię kształtowania "bezpieczeństwa i struktury gospodarczej" Europy, wykorzystując zjednoczone Niemcy jako centralny element. Jego "wielki projekt" polegał na zdecydowanym osadzeniu zjednoczonych Niemiec w szybko rozwijającej się Wspólnocie Europejskiej. Głównym celem było stworzenie "rynku wewnętrznego" do 1992 r. i dążenie do unii gospodarczej i walutowej, która mogłaby ostatecznie rozszerzyć się na wschód. Kohl zachował zimną krew i przedstawił ten plan jako pokojowy sposób na prężenie muskułów przez Niemcy bez straszenia Europejczyków Wschodnich i innych krajów zaniepokojonych nowo odkrytą siłą gospodarczą Niemiec. Sprytne posunięcie, Kohl.

To było niesamowite widowisko na spotkaniu WEF w 1992 roku! Stany Zjednoczone i niedawno zjednoczone Niemcy połączyły siły, aby naciskać na poważne działania w liberalizacji światowego handlu i wzmocnieniu gospodarek rynkowych w Europie Wschodniej. Niemiecki minister gospodarki wezwał nawet elitarną Grupę Siedmiu do zwołania i rozpoczęcia globalnych negocjacji handlowych w ramach Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu (GATT), który obejmował aż 105 krajów. I nie zapominajmy o niespodziewanym pojawieniu się chińskiej delegacji, na czele z nikim innym jak premierem Li Pengiem – najwyższym rangą chińskim urzędnikiem, który opuścił kraj od czasu niesławnych represji na placu Tiananmen w 1989 roku.

Dramat był po prostu zbyt trudny do zniesienia, gdy pojawił się również Nelson Mandela. Nowy prezydent RPA wywołał spore zamieszanie, ponieważ kiedy był członkiem Afrykańskiego Kongresu Narodowego ("ANC"), zajmował się nacjonalizacją kopalń, banków i innych monopolistycznych gałęzi przemysłu. Ale kiedy Mandela przybył na spotkanie WEF tuż po objęciu urzędu, wyciągnął pełne 180 i ogłosił, że jest teraz w pełni na pokładzie kapitalizmu i globalizacji. Mów o przemianie serca!

Ale Nelson nie przyszedł sam. Nie, sprowadził nikogo innego jak prezesa banku centralnego Republiki Południowej Afryki, Tito Mboweniego. Najwyraźniej, kiedy Mandela przybył, miał w ręku przemówienie, które dotyczyło nacjonalizacji, co było trochę szokiem dla wszystkich. Jednak w miarę upływu tygodnia Mandela odbył kilka otwierających oczy rozmów z przywódcami partii komunistycznej z Chin i Wietnamu. Tym facetom chodziło o prywatyzację przedsiębiorstw państwowych i wprowadzanie prywatnych firm – mimo że kierowali rządami partii komunistycznej, ale możesz przeczytać więcej o tym, dlaczego ma to większy sens niż myślisz TUTAJ. Spojrzeli na Mandelę i powiedzieli: "Hej, jesteś przywódcą ruchu wyzwolenia narodowego. Dlaczego wciąż mówicie o nacjonalizacji?" Palić!

Tak więc, po kilku przekonujących rozmowach, Mandela zmienił zdanie i postanowił objąć ekonomię rynkową i zachęcić do inwestowania w RPA. Opłaciło się – RPA stała się najszybciej rozwijającą się gospodarką na kontynencie! Oczywiście zawsze jest jakiś haczyk – dziś nierówności w kraju są gorsze niż w czasach apartheidu. Ale hej, nie możesz mieć wszystkiego, prawda? Jak sam Mandela wyjaśnił później swojemu oficjalnemu biografowi, zdał sobie sprawę, że wybór był prosty: "Albo utrzymamy nacjonalizację i nie otrzymamy żadnych inwestycji, albo zmienimy nasze nastawienie i zdobędziemy inwestycje".

Spotkanie WEF w 1993 roku miało na celu utrzymanie Stanów Zjednoczonych w ich pozycji globalnej potęgi, zarówno gospodarczej, jak i militarnej. Uczestnicy zgodzili się, że Stany Zjednoczone muszą przewodzić w promowaniu większej współpracy między potężnymi narodami. Największym zmartwieniem w Davos było to, że chociaż gospodarki stawały się coraz bardziej globalizowane, polityka zmierzała w przeciwnym kierunku, a kraje stawały się coraz bardziej odizolowane i koncentrowały się na własnych interesach.

W 1993 roku Anthony Lake, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za czasów Billa Clintona, przedstawił to, co stało się znane jako "doktryna Clintona", która podkreślała potrzebę rozszerzenia przez USA wspólnoty demokracji rynkowych na całym świecie. Lake argumentował, że USA powinny połączyć swoje cele promowania demokracji i rynków z tradycyjnymi interesami geostrategicznymi. To ogłoszenie z pewnością ucieszyło tłum w Davos, któremu chodziło o promowanie globalizacji i wolnego rynku.

Podczas spotkania Światowego Forum Ekonomicznego w 1994 r. dyrektor generalny GATT, Peter D. Sutherland, podkreślił potrzebę nowego forum wysokiego szczebla dla międzynarodowej współpracy gospodarczej, które w większym stopniu obejmowałoby główne wschodzące gospodarki rynkowe. Sutherland twierdził, że obecny system wyklucza większość ludności świata z udziału w globalnym zarządzaniu gospodarką. Zaproponował utworzenie organizacji, która skupiałaby 20 wiodących potęg przemysłowych i gospodarczych, a ostatecznie Grupa 20 została utworzona w 1999 roku. Stał się on jednak głównym forum globalnego zarządzania dopiero w 2008 r.

W 1995 roku Financial Times zauważył, że nowym gorącym terminem dla decydentów jest "globalne zarządzanie", sygnalizując chęć wzmocnienia i modernizacji międzynarodowych wysiłków i instytucji współpracy. Na Światowym Forum Ekonomicznym w styczniu 1995 r. zaprezentowano oficjalny raport ONZ na temat globalnego zarządzania. Nawet prezydent Clinton wtrącił się, przemawiając do uczestników Davos przez satelitę i podkreślając swoje zaangażowanie w promowanie świeżej "architektury gospodarczej", szczególnie na spotkaniach Grupy Siedmiu.

Człowiek z Davos

W 1997 roku szanowany amerykański politolog Samuel Huntington wprowadził termin "człowiek z Davos", odnosząc się do kliki wysokich rangą osób, które "gardzą lojalnością narodową, postrzegają granice państwowe jako niewygodne przeszkody, które szczęśliwie znikają, i uważają rządy krajowe za pozostałości przeszłości, których jedynym celem jest ułatwienie globalnych operacji elity". Teza Huntingtona, przedstawiona w Financial Times, przewidywała świat podzielony na strefy wpływów, w którym "jeden lub dwa podstawowe państwa" rządziłyby niepodzielnie. Pomimo ich wpływu, Huntington zauważył, że "ludzie kultury Davos" stanowili tylko niewielki ułamek światowej populacji, a ich władza w ich własnych społeczeństwach była daleka od pewności.

Financial Times zasugerował, że "człowiek z Davos" może nie być "uniwersalną cywilizacją", ale może być "awangardą jednej cywilizacji". Ach, tłum w Davos – taki skromny i twardo stąpający po ziemi.

The Economist szybko bronił tych elit, twierdząc, że po prostu zastępują tradycyjną dyplomację i zbliżają ludzi. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z byciem opłacanym przez firmy i działającym w ich interesie.

Członkini TNI, Susan George, poszła jeszcze dalej, nazywając klasę Davos prawdziwą klasą społeczną z jasnym programem. Ale, jak zauważyła, byli również przywiązani do ideologii, która nie działa i nie mieli wyobraźni, aby znaleźć rozwiązanie. Tak więc, tylko grupa potężnych, nieświadomych ludzi – co może pójść nie tak?

(Fascynujące) zagrożenie rośnie na Wschodzie

Mówiąc wprost, WEF odegrał znaczącą rolę w umożliwieniu powstania siedmiu rosyjskich oligarchów, którzy ostatecznie przejęli Rosję i sterowali jej losem. Podczas spotkania WEF w 1996 r. rosyjska delegacja była zdominowana przez tych oligarchów, którzy zgromadzili ogromne bogactwo podczas przejścia kraju do gospodarki rynkowej. Zaniepokojeni możliwością powrotu Partii Komunistycznej w nadchodzących wyborach, połączyli siły, aby sfinansować kampanię reelekcyjną Borysa Jelcyna i opracować strategię "przekształcenia przyszłości swojego kraju" na prywatnych spotkaniach. Ta koalicja bogatych i potężnych, kierowana przez Borysa Bieriezowskiego, okazała się kluczowa w zapewnieniu zwycięstwa Jelcyna w tym samym roku, ponieważ odbywała regularne spotkania z głównym doradcą Jelcyna, Anatolijem Czubajsem, mózgiem rosyjskiego programu prywatyzacji, który wzbogacił ich wszystkich.

Co więcej, w miarę jak Zachód był coraz bardziej zafascynowany wzrostem rosyjskich oligarchów, Chiny po cichu wyłaniały się jako kolejny ważny gracz na globalnej scenie gospodarczej. Na początku 2000 roku szybki wzrost gospodarczy Chin i rosnąca klasa średnia stały się nową obsesją uczestników Davos, którzy postrzegali to jako bezprecedensową okazję dla biznesu i inwestycji. Wzrost Chin doprowadził również do zmiany dynamiki globalnej władzy, a wielu przewidywało, że ostatecznie wyprzedzi Stany Zjednoczone jako dominujące supermocarstwo na świecie.

Bieriezowski przedstawił swoim kolegom oligarchom rzecz oczywistą: bez współpracy ich ukochana gospodarka rynkowa rozpadłaby się jak nieświeży rogalik. Wezwał swoich kolegów do uwolnienia połączonej siły, aby zapewnić transformację rosyjskiej gospodarki. Oligarchowie posłuchali jego wezwania i zmontowali machinę polityczną, aby realizować własne interesy i umocnić gospodarkę rynkową. Financial Times zauważył, że oligarchowie kontrolowali połowę całej rosyjskiej gospodarki, czyniąc ich nie tylko bogatymi, ale także przerażająco potężnymi.

Dość cynicznym tonem Anatolij Czubajs, rosyjski polityk, dorzucił swoje trzy grosze w tej sprawie, mówiąc: "Ach, ci oligarchowie. Kradną, kradną i kradną. To banda kleptomanów, ale nie martw się, niech kradną wszystko. Kiedy ukradną wystarczająco dużo, staną się szanowanymi właścicielami nieruchomości i mądrymi administratorami swoich łupów.

Rozprzestrzenianie się rynków globalnych w 1990 roku przyniosło również falę kryzysów finansowych, które uderzyły w kraje takie jak Meksyk, Afryka, Azja Wschodnia, Rosja i Ameryka Łacińska. W 1999 roku spotkanie WEF koncentrowało się na "reformie międzynarodowego systemu finansowego" w miarę rozprzestrzeniania się kryzysów. Klasa Davos i Grupa Siedmiu krajów doradzały krajom pogrążonym w kryzysie wdrożenie "radykalnych reform strukturalnych", tj. liberalizacji i deregulacji rynków, w celu przywrócenia zaufania rynku i przyciągnięcia zachodnich interesów korporacyjnych i finansowych.

Chiny szczególnie chętnie chwaliły się swoimi delegacjami wysokiego szczebla od połowy lat 80. Na spotkaniu w 2009 roku wszyscy zostaliśmy zaszczyceni mądrością prezydenta Putina i chińskiego premiera Wen Jiabao, którzy wskazali palcem na Stany Zjednoczone i inne centra finansów i globalizacji jako źródło kryzysu. Ubolewali nad "ślepą pogonią za zyskiem" i "porażką nadzoru finansowego" – jakie to urocze. Ale nie obawiajcie się, ponieważ zarówno Wen, jak i Putin obiecali współpracować z głównymi potęgami przemysłowymi w celu rozwiązania tych "wspólnych problemów gospodarczych". Jakież to szlachetne z nich.

W 2010 roku Chiny naprawdę zrobiły furorę w Davos, prawda? Premier Wen Jiabao, który uświetnił wydarzenie swoją obecnością rok wcześniej, postanowił przesiedzieć ten wydarzenie. Zamiast tego wysłał swojego starannie wybranego następcę, Li Keqianga, aby zaprzyjaźnił się ze światową elitą. Tymczasem chińska gospodarka radziła sobie lepiej niż oczekiwano, co spowodowało, że największe globalne korporacje zaczęły oddychać na karku.

Kristin Forbes, była gwiazda Białego Domu i była uczestniczka prestiżowej bonanzy w Davos, miała kilka przemyśleń na temat pojawienia się Chin. Zauważyła, że Chiny są zarówno największą nadzieją, jak i największym strachem Zachodu. Och, dramat! Nikt nie spodziewał się, że wzrost Chin nadejdzie tak szybko, a teraz wszyscy zastanawiali się, jak sobie z nimi poradzić. Ale nie obawiajcie się, ponieważ Chiny wysłały swoją największą jak dotąd delegację na Światowe Forum Ekonomiczne, wraz z 54 eleganckimi dyrektorami i urzędnikami rządowymi. A co oni knują, możecie zapytać? Aha, tylko trochę zakupów dla klientów wśród światowej elity.

Jakie więc perły mądrości przekazał czarujący przyszły premier Chin Li Keqiang klasie w Davos? Cóż, najwyraźniej Chiny przeniosły punkt ciężkości z eksportu na "zwiększenie popytu krajowego". Jakie to osobliwe. A jakie jest uzasadnienie tego genialnego posunięcia, możesz zapytać? Och, tylko po to, aby "napędzać wzrost w Chinach" i "zapewnić większe rynki dla świata". Oczywiście! A w jaki sposób ten wielki plan zostanie zrealizowany, możecie zapytać? Cóż, według Li, po prostu pozwolą rynkowi "odgrywać główną rolę w alokacji zasobów". Naprawdę nie jestem pewien, kto miał w to uwierzyć.

New York Times postanowił nazwać WEF w 2011 roku. Dobrze wiem? Światowe Forum Ekonomiczne zostało nazwane "pojawieniem się międzynarodowej elity gospodarczej" w tym samym czasie, gdy nierówności między bogatymi i biednymi gwałtownie wzrosły. I nie tylko potężne kraje doświadczały tego wspaniałego zjawiska. Szybko rozwijające się gospodarki również włączyły się do akcji! Chrystia Freeland, spośród wszystkich ludzi, nie bała się mówić głośno o powstaniu plutokratów związanych z rządem, stwierdzając, że nie dzieje się to tylko w miejscach takich jak Rosja, Indie i Chiny. O nie, główne zachodnie programy ratunkowe odzwierciedlały to, co były główny ekonomista MFW, Simon Johnson, nazwał "cichym zamachem stanu" dokonanym przez bankierów w Stanach Zjednoczonych i poza nimi.

Gdzie globalne elity finansowe ignorują publiczne oburzenie i imprezują dalej

Piękny świat globalnych finansów, w którym banki i oligarchowie dzierżą całą władzę – i rośnie w siłę z każdym kryzysem finansowym! Kryzys z 2008 r. był bolesny i nawet Światowe Forum Ekonomiczne odczuło jego skutki na posiedzeniu w styczniu 2009 r. Tytani z Wall Street zajęli tylne miejsce w stosunku do czołowych polityków, a Klaus Schwab nie mógł nie zauważyć, że "jest to największy kryzys gospodarczy od początku Davos". Och, kochanie. Goldman Sachs, który organizował jedną z najgorętszych imprez na dorocznym spotkaniu w Davos, postanowił odwołać swoje wydarzenie w 2009 roku. Ale nie obawiaj się, Jamie Dimon, dyrektor generalny JPMorgan Chase, był zdeterminowany, aby utrzymać imprezę. Co za człowiek.

W 2010 roku tysiące delegatów zebrało się w Davos, aby omówić "ważne" kwestie dnia, mimo że banki i bankierzy byli na najniższym poziomie reputacji. Jednak najwyżsi menedżerowie z największych instytucji finansowych na świecie pojawili się z pełną siłą, najwyraźniej nieświadomi publicznego oburzenia. Tydzień przed spotkaniem prezydent Obama wezwał do wprowadzenia przepisów dotyczących banków "zbyt dużych, by upaść", a europejscy przywódcy stanęli w obliczu wewnętrznego gniewu z powodu ogromnego ratowania instytucji finansowych podczas kryzysu finansowego. Wielka Brytania i Francja dyskutowały nawet o opodatkowaniu premii bankierów, podczas gdy Mervyn King, ówczesny gubernator Banku Anglii, zasugerował podział dużych banków. Niemniej jednak kilka paneli na spotkaniu WEF poświęcono omówieniu systemu finansowego i jego potencjalnej regulacji, a bankierzy tacy jak Josef Ackermann z Deutsche Bank oferowali ograniczone poparcie dla regulacji (przynajmniej jeśli chodzi o "wymogi kapitałowe").

Czytaj więcej: Tworzenie wojny i niewolnictwa długu na zawsze | Ciemne wieki, Bank Anglii i tworzenie długiego cyklu finansowego, A Lily Bit, 29 marca 2023 r.

Tym, co naprawdę skradło show na spotkaniu WEF w 2010 roku, były tajne, prywatne spotkania przedstawicieli rządu i kierownictwa banku. Liczba bankierów uczestniczących w szczycie wzrosła o 23%, przy około 235 bankierach. Obecni globalni bankierzy i liderzy korporacyjni byli zaniepokojeni potencjalnymi skutkami finansowymi populistycznej polityki mającej na celu regulację banków i rynków finansowych. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy wezwał do "rewolucji" w globalnej regulacji finansowej i reformy międzynarodowego systemu walutowego. Tymczasem szefowie około 30 największych banków na świecie odbyli prywatne spotkanie, aby opracować strategię, w jaki sposób potwierdzić swoje wpływy w organach regulacyjnych i rządach. Po tym tajnym spotkaniu odbyło się kolejne spotkanie z udziałem czołowych decydentów i organów regulacyjnych.

Brian Moynihan, dyrektor generalny Bank of America, ujawnił, że zgromadzeni bankierzy zastanawiali się, jak zwiększyć swoje zaangażowanie. Ujawnił również, że większość prywatnych dyskusji dotyczyła strategii, do kogo się zwrócić i kiedy. Dyrektor generalny UBS, dużego szwajcarskiego banku, pochwalił spotkanie, nazywając je "pozytywnym" i stwierdzając, że istnieje konsensus. Bankierzy przyznali, że niektóre nowe regulacje są nieuniknione, ale mieli nadzieję promować koordynację tych regulacji poprzez Grupę 20, która została reaktywowana w 2009 roku jako główne forum współpracy międzynarodowej i "globalnego zarządzania".

Josef Ackermann, prezes Deutsche Banku, zaproponował, że nadszedł czas, aby położyć kres "nagonce na banki" i podkreślił "szlachetną rolę" banków w ożywieniu gospodarczym. Podobnie Christine Lagarde, była francuska minister finansów, a następnie dyrektor zarządzająca MFW i obecna prezes Europejskiego Banku Centralnego, opowiedziała się za "dialogiem" między rządami i bankami, stwierdzając, że jest to jedyny sposób na przezwyciężenie kryzysu. Później w tym samym tygodniu bankierzy spotkali się prywatnie z ministrami finansów, bankierami centralnymi i organami regulacyjnymi z głównych gospodarek. Skąd mam wiedzieć? Cóż, choć raz musicie mi zaufać w tej sprawie.

W tym czasie ministrowie finansów, regulatorzy i bankierzy centralni mieli jasne przesłanie polityczne dla bankierów: zaakceptujcie bardziej rygorystyczne przepisy lub spotkajcie się z bardziej drakońskimi ograniczeniami ze strony polityków, którzy reagują na rozgniewaną opinię publiczną. Guillermo Ortiz, były prezes banku centralnego Meksyku, zauważył, że "banki źle oceniły głębokie odczucia opinii publicznej dotyczące niszczycielskich skutków kryzysu". Były prezydent Francji Sarkozy dodał, że bankierzy, którzy przyznają sobie nadmierne premie, a jednocześnie "niszczą miejsca pracy i bogactwo", angażują się w zachowania, które są "moralnie nie do obrony" i nie będą dłużej tolerowane przez opinię publiczną w żadnym kraju na świecie.

Gdy rozpoczęło się spotkanie w Davos w 2011 r., Edelman, firma konsultingowa zajmująca się komunikacją, postanowiła rozerwać bańkę bankierów, publikując raport z sondażu przeprowadzonego wśród 5 bogatych i wykształconych osób w 000 krajach, które najwyraźniej uważano za "dobrze poinformowane". Sondaż ujawnił oszałamiający spadek zaufania do głównych instytucji i zgadnijcie, kto najbardziej ucierpiał? Tak, zgadłeś – banki. Przed kryzysem finansowym w 23 r. aż 2007% ankietowanych wyrażało zaufanie do banków. Przenieśmy się do 71 roku, a liczba ta spadła do marnych 2011%. Ouch.

Après-Ski z Klausem

Pomimo spadającego zaufania publicznego do banków i instytucji finansowych, Davos nadal służyło jako przytulna przystań dla globalnej elity, aby chronić i rozszerzać swoje interesy. I dlaczego nie miałoby to nastąpić, skoro Rada Fundacji Światowego Forum Ekonomicznego, jego najwyższy organ zarządzający, jest i była gęsto obsadzona przez przedstawicieli świata finansów i globalnego zarządzania finansowego?

Weźmy na przykład Mukesha Ambaniego, który zasiada w radach doradczych Citigroup, Bank of America i Narodowego Banku Kuwejtu, lub Hermana Grefa, dyrektora generalnego Sbierbanku, sporego rosyjskiego banku. I nie zapominajmy o Ernesto Zedillo, byłym prezydencie Meksyku, który również był kiedyś członkiem zarządu. Jest także dyrektorem Rolls-Royce'a i JPMorgan Chase, członkiem międzynarodowych rad doradczych BP i Credit Suisse, doradcą Fundacji Billa i Melindy Gatesów, członkiem Grupy Trzydziestu i Komisji Trójstronnej, a nawet zasiada w zarządzie jednego z najbardziej wpływowych think tanków ekonomicznych na świecie, Peterson Institute for International Economics. Imponujące, co?

Nikogo nie zaskoczyło, że Mark Carney, były prezes Banku Anglii, był członkiem Rady Fundacji Światowego Forum Ekonomicznego, ponieważ nic tak nie krzyczy "globalna elita gospodarcza" jak zarząd bankierów i korporacyjnych honchos. Życiorys Carneya brzmi jak prawdziwy kto jest kim wśród finansowych potęg – spędził 13 lat w Goldman Sachs, zanim przeniósł się do Banku Kanady, gdzie był zastępcą gubernatora. Następnie pracował w kanadyjskim Ministerstwie Finansów, po czym powrócił do Banku Kanady jako gubernator. A jeśli to nie wystarczy, Carney został przewodniczącym Rady Stabilności Finansowej, z siedzibą w Banku Rozrachunków Międzynarodowych w Bazylei w Szwajcarii, ponieważ najwyraźniej jedna praca na raz nie wystarcza dla globalnej elity.

Imponujące CV Marka Carneya nie kończy się na jego roli gubernatora Banku Anglii. Jest także członkiem zarządu Banku Rozrachunków Międzynarodowych, który służy jako bank centralny dla głównych banków centralnych na świecie. Jakby tego było mało, jest członkiem Grupy Trzydziestu, prywatnego think tanku i grupy lobbingowej, która skupia najbardziej wpływowych ekonomistów, bankierów i ministrów finansów. I nie zapominajmy o jego obecności na ultra-ekskluzywnych spotkaniach Grupy Bilderberg, które są tak ekskluzywne, że sprawiają, że tłum w Davos wygląda jak amatorzy.

Światowe Forum Ekonomiczne nie jest do końca feministyczną utopią. Ale hej, przynajmniej mają jedną kobietę na swojej liście najlepszych psów: Christine Lagarde, która tak się składa, że jest również, jak wspomniano, prezesem EBC. Lagarde ma całkiem niezły życiorys, wcześniej była francuskim ministrem finansów podczas kryzysu finansowego, dyrektorem zarządzającym MFW, a czasami ociera się o tłum Bilderberg.

Światowe Forum Ekonomiczne ma jeszcze jedną grupę zadufanych w sobie grubych ryb, które sprawiają, że wszyscy czujemy się nieadekwatni: Międzynarodowa Rada Biznesu. Ten ekskluzywny klub składa się ze 100 dyrektorów generalnych, którzy są najwyraźniej "bardzo szanowani i wpływowi", chociaż nie jestem do końca pewien, kto szanuje i wywiera wpływ. Rada służy jako organ doradczy WEF, zapewniając "intelektualne zarządzanie" - cokolwiek to oznacza (prawdopodobnie jest to tylko wymyślne określenie, aby poczuć się głupio) - i pomagając kształtować porządek obrad dorocznego spotkania.

Członkostwo w WEF jest podzielone na trzy poziomy, ponieważ co jest bardziej ekskluzywne niż kategoryzowanie ludzi w grupy? Skromni partnerzy regionalni i grupy partnerów branżowych są niczym w porównaniu z wszechmocnymi partnerami strategicznymi, którzy wydali prawie 700 000 dolarów za przywilej ustalania porządku obrad i odbywania prywatnych spotkań z delegatami. A kim są te elitarne firmy, pytasz? Tylko najpotężniejsze i najbardziej wpływowe na świecie, w tym Big Oil (BP, Chevron, Total), Big Banks (Barclays, Citi, Deutsche Bank, Goldman Sachs, HSBC, JPMorgan Chase, Morgan Stanley, UBS), Big Pharma (Pfizer, Moderna), Big Tech (Facebook, Google) i Big Sugar (Coca-Cola, PepsiCo). Czy nie podoba ci się to, jak pieniądze kupują ci dostęp do władzy i wpływów?

Biorąc pod uwagę, że Forum jest finansowane przez te instytucje i z których wywodzi się jego kierownictwo, nie jest szokujące, że Davos stawia interesy władzy finansowej i korporacyjnej ponad wszystko inne. A ta stronniczość jest jeszcze bardziej widoczna w ich stanowisku w kwestiach handlowych.

Davos: Władza korporacji spotyka się z umowami handlowymi, a demokracja umiera

Handel, handel, handel – chodzi o potężne interesy korporacyjne i finansowe w Davos. Światowe Forum Ekonomiczne uczyniło z tego spójną i ważną kwestię, a jak trafnie zauważył Wall Street Journal, "jest niemal tradycją, że ministrowie handlu spotykają się w Davos na nieformalnym spotkaniu". To tyle, jeśli chodzi o promowanie interesów małego faceta.

Na wypadek, gdybyś to przegapił, spotkania w Davos są zasadniczo korporacyjnym i finansowym festiwalem władzy, więc naturalnie handel jest głównym tematem dyskusji. Na spotkaniu w 2013 r. przedstawiciel handlowy USA Ron Kirk podkreślił, że administracja Obamy chce "wygładzić" handel z Unią Europejską, podkreślając znaczenie "stosunków transatlantyckich". Niespodzianka, niespodzianka, poczyniono postępy w kierunku porozumienia handlowego w tym tygodniu. Rok wcześniej, na spotkaniu w 2012 r., najwyżsi urzędnicy USA i UE spotkali się potajemnie z Transatlantyckim Dialogiem Biznesowym ("TABD"), główną grupą korporacyjną naciskającą na umowę o "wolnym handlu" między USA a UE. TABD zgromadziło 21 dyrektorów korporacyjnych, a w spotkaniu wzięli udział najważniejsi technokraci, w tym dyrektor generalny WTO Pascal Lamy i zastępca doradcy ds. Bezpieczeństwa narodowego Obamy ds. Międzynarodowych spraw gospodarczych, Michael Froman (który był przedstawicielem handlowym USA). Rezultatem był raport na temat "Wizji przyszłości stosunków gospodarczych UE-USA", w którym wezwano do "pilnych działań w sprawie wizjonerskiego i ambitnego programu". Bo komu potrzebna jest demokracja, skoro międzynarodowe korporacje mogą pisać politykę handlową?

W posunięciu, które nikogo nie zaskoczyło, elity USA i UE ogłosiły plan uruchomienia Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji ("TTIP") po kameralnym spotkaniu w Davos. Ta "kompleksowa umowa handlowo-inwestycyjna" z pewnością przyniosła korzyści potężnym interesom korporacyjnym, które pomogły sfinansować Światowe Forum Ekonomiczne. Przedstawiciel handlowy USA Ron Kirk nie mógł powstrzymać ekscytacji możliwością wykorzystania wszystkich sektorów, w tym rolnictwa, stwierdzając, że "dla nas wszystko jest na stole". Wreszcie, ultrabogaci mogą spać spokojnie, wiedząc, że ich interesy finansowe będą chronione ponad wszystko.

"Klasa Davos zafascynowana niepokojami społecznymi: protesty tak samo zabawne jak najnowsze trendy rynkowe" – mówią kontrolerzy faktów

Światowe Forum Ekonomiczne wydaje się mieć chorobliwą fascynację niepokojami społecznymi, protestami i ruchami oporu, które kwestionują interesy elit korporacyjnych i finansowych. Zainteresowanie to osiągnęło szczyt po protestach w Seattle w 1999 roku przeciwko Światowej Organizacji Handlu, którą Davos nazwał "ruchem antyglobalistycznym". Najwyraźniej obserwowanie, jak ludzie walczą o swoje prawa i sprzeciwiają się władzy korporacji, jest tak samo zabawne, jak dyskusja panelowa na temat najnowszych trendów rynkowych.

O, jakże upadli możni! Klasa w Davos była zaniepokojona sprzeciwem wobec globalizacji i protestami, które rujnowały ich wymyślne małe spotkania. New York Times doniósł, że desperacko próbują przywrócić zaufanie do swoich cennych umów handlowych, udając, że przejmują się nierównościami, zniszczeniem środowiska i niestabilnością finansową. Jestem pewien, że uronili kilka krokodylich łez, zanim wyruszyli, aby cieszyć się szampanem i kawiorem.

Szef WTO oświadczył, że "globalizm jest nowym 'izmem', którego wszyscy uwielbiają nienawidzić... Nie ma niczego, za co nasi krytycy nie obwinialiby globalizacji i, tak, szkodzi nam.

Lista elitarnych gości dorocznego spotkania WEF w 2000 roku była naprawdę imponująca, z prezydentem Clintonem, brytyjskim premierem Tonym Blairem i meksykańskim prezydentem Ernesto Zedillo wśród uczestników. Ale nie zapominajmy o innych światowych przywódcach, którzy zaszczycili to wydarzenie swoją obecnością, takich jak ci z RPA, Indonezji, Malezji i Finlandii. Oczywiście szef WTO i kilku ministrów handlu również miało wziąć udział, pomimo zbliżającej się groźby zakłócenia Forum przez protestujących. Aby uchronić te cenne elity przed awanturą, wezwano szwajcarską armię do ochrony 2 członków klasy Davos. Bo kogo obchodzą prawa ludzi, gdy elity są w mieście?

Gdy elita Davos zebrała się ponownie w styczniu 2001 r., Byli zdeterminowani, aby zapewnić, że ich ekskluzywne wydarzenie nie zostanie zepsute przez żadnych nieznośnych "chuliganów" lub głosy sprzeciwu. Tymczasem w Porto Alegre w Brazylii odbywało się kontr-forum, które stanowiło platformę dla grup aktywistów i osób z Trzeciego Świata, aby wyrazić swoje obawy. Ale klasa Davos pozostała nieświadoma, wygodnie zamknięta w i drucianej fortecy, podczas gdy policja na zewnątrz używała brutalnej siły, aby stłumić wszelkie głosy sprzeciwu.

W 2009 roku spotkanie WEF przyciągnęło wiele uwagi protestujących, którzy spotkali się z gazem łzawiącym i armatkami wodnymi od policji. Następnie francuska minister finansów, Christine Lagarde, ostrzegła klasę w Davos przed dwoma głównymi zagrożeniami, przed którymi stoi: niepokojami społecznymi i protekcjonizmem. Podkreśliła potrzebę przywrócenia zaufania do systemu, ale protestujący na zewnątrz trzymali transparenty z napisem "Jesteście kryzysem". Wygląda na to, że uczestnicy WEF nie byli najpopularniejszymi dzieciakami w bloku, ale cyrk trwał bez przeszkód.

Spotkanie WEF w styczniu 2012 roku było jak spotkanie światowej elity na tle zamieszania i niepokojów. Arabska Wiosna wstrząsnęła fundamentami Bliskiego Wschodu, protesty przeciwko oszczędnościom wstrząsnęły Europą, a ruch Occupy Wall Street nabrał rozpędu. Ale WEF, zawsze na bieżąco, zidentyfikował dwa najważniejsze zagrożenia, przed którymi stoi świat, jako "poważne różnice w dochodach i chroniczną nierównowagę fiskalną". Wow, co za rewelacja! Ruch Occupy założył nawet obóz w Davos, aby doprowadzić punkt do domu, i po raz pierwszy nierówności znalazły się na szczycie listy ryzyka. Wygląda na to, że klasa Davos w końcu dogoniła resztę świata. Beth Brooke z Ernst & Young ostrzegła, że kraje z zanikającą klasą średnią są zagrożone, jak pokazała historia. Cóż, powodzenia, Davos.

Gdy wściekli obywatele zbierali się na ulicach miast i placach publicznych od Kairu po Ateny i Nowy Jork, Financial Times zauważył, że niezadowolenie jest "wszechobecne" i że "jedynym wspólnym przesłaniem jest to, że przywódcy na całym świecie nie spełniają oczekiwań swoich obywateli i że Facebook i Twitter umożliwiają tłumom natychmiastowe zjednoczenie się i poinformowanie ich o tym". Dla 40 przywódców rządowych zgromadzonych w Davos "nie był to uspokajający obraz".

Europa nie była odporna na niepokoje i wstrząsy obserwowane w innych częściach świata. W 2011 roku demokratycznie wybrani przywódcy we Włoszech i Grecji zostali usunięci i zastąpieni przez technokratów, co doprowadziło do oskarżeń o "technokratyczny zamach stanu" na żądanie Niemiec. Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego ("EBC"), był wówczas uważany za jednego z najpotężniejszych przywódców w Europie. Jednak nawet EBC nie był odporny na ruch Occupy, który założył obóz przed swoją siedzibą we Frankfurcie. Podczas spotkania WEF w Davos w 2012 roku, protestujący Occupy starli się z policją przed wydarzeniem. Stephen Roach, członek wydziału Uniwersytetu Yale i przewodniczący Morgan Stanley Asia, opowiedział o swoich doświadczeniach jako panelista na "Open Forum", w którym uczestniczyli obywatele lokalnej społeczności, studenci i protestujący Occupy.

Tematem dyskusji Roacha na Open Forum w Davos w 2012 roku było "przemodelowanie kapitalizmu". Miał nadzieję zaangażować społeczeństwo w dyskusję na ten ważny temat. Jednak sprawy szybko stały się chaotyczne, gdy protestujący Occupy zakłócili Forum skandowaniem wzywającym do większego wsparcia. Roach opisał tę scenę jako "niepokojącą" i był bardziej skupiony na znalezieniu drogi ucieczki niż na otwieraniu komentarzy. Najwyraźniej kipiące masy nie były zainteresowane jego propozycją naprawy kapitalizmu, ponieważ nikt nie rozumiał, że kapitalizm został w zasadzie przejęty przez chaotyczną formę technokratycznego komunizmu, którego jedynym celem jest konsolidacja bogactwa, władzy i wpływów z kilkoma wybranymi plutokratami.

Podczas dyskusji Roach została uderzona perspektywą pierwszej panelistki, 24-letniej protestującej Occupy o imieniu Maria. Wyraziła swój gniew na "system" i podkreśliła potrzebę zbudowania nowego opartego na równości, godności i szacunku. Pozostali paneliści z WEF, w tym Ed Miliband z Wielkiej Brytanii, komisarz ONZ, czeski naukowiec i minister z jordańskiej, wydawali się mówić innym językiem niż Maria. Ale być może Maria była iskrą, która podsyciła ambicje Klausa Schwaba, by osłodzić totalitarny program Wielkiego Resetu "równością, godnością i szacunkiem".

Czytaj więcej: "Covid-19: Wielki reset" to idealny podręcznik dla tyranii | Przeczytałem niesławną książkę Klausa Schwaba, więc nie musisz. Oto, co znalazłem, A Lily Bit, 2 października 2022

Protekcjonalnym tonem Roach przyznał, że jego doświadczenie w kontaktach z protestującymi Occupy było niepokojące dla kogoś, kto spędził dziesięciolecia jako bankier z Wall Street. Skarżył się, że pomimo jego prób przemawiania jako ekspert ekonomista, główny zarzut tłumu zakorzeniony w Occupy Wall Street utrudnia mu usłyszenie ich syków. Według Roacha, ostatnie słowo należało do Marii z Occupy, stwierdzając, że celem Occupy jest samodzielne myślenie i zmiana procesu znajdowania rozwiązań, a nie skupianie się na konkretnych rozwiązaniach. Roach opisał pośpieszne wyjście przez tajne drzwi w kuchni, gdy tłum ryknął z aprobatą. Doszedł do wniosku, że doświadczenie w Davos zmieniło go na zawsze i że bitwy o wielkie idee nie da się wygrać odwrotem.

W październiku 2013 r. The Economist doniósł, że niepokoje społeczne narastają na całym świecie, od ruchów antyoszczędnościowych po bunty klasy średniej, zarówno w bogatych, jak i zubożałych krajach. Światowe Forum Ekonomiczne opublikowało raport w listopadzie 2013 r., przewidując "stracone pokolenie", które ulegnie populistycznej polityce i eskaluje niepokoje społeczne. Tymczasem instytucje finansowe, takie jak JPMorgan Chase, UBS, HSBC i AXA, ostrzegały przed niebezpieczeństwem przewrotów społecznych i buntu w swoich raportach z 2013 roku. W swoim raporcie z maja 2013 r. JPMorgan Chase skarżył się na przepisy, które utrudniają jego program, takie jak "konstytucyjna ochrona praw pracowniczych" i "prawo do protestu, jeśli zostaną wprowadzone niepożądane zmiany w politycznym status quo", ostrzegając przed poważnymi wyzwaniami stojącymi przed "dostosowaniem" gospodarczym Europy, które uznał za "średnio wykonane".

Na spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego w 2014 roku wzięło udział ponad 40 głów państw! Porozmawiaj o pełnej mocy liście gości. Byli wszyscy, od Wiktora Janukowycza z Ukrainy po Enrique Pena Nieto z Meksyku, a nawet Shinzō Abe, Davida Camerona, Dilmę Rousseff, Hassana Rouhaniego, Benjamina Netanjahu i Goodlucka Jonathana. Nie wspominając już o najlepszych psach międzynarodowych finansów, takich jak Jacob Lew, Mario Draghi, Mark Carney, Christine Lagarde i Jim Yong Kim. Wygląda na to, że 1% naprawdę wie, jak rzucić shindig.

Na początku spotkania Światowe Forum Ekonomiczne opublikowało raport stwierdzający, że "największym pojedynczym zagrożeniem dla świata w 2014 roku" była rosnąca "przepaść między bogatymi i biednymi". Ojej, jakie to nieoczekiwane! Nierówności dochodowe i niepokoje społeczne zostały zidentyfikowane jako najbardziej krytyczne kwestie, które będą miały znaczący wpływ na gospodarkę światową w ciągu najbliższych dziesięciu lat. W raporcie zauważono, że młodzież na całym świecie jest częścią "straconego pokolenia", któremu brakowało pracy i możliwości, i ostrzeżono, że takie niezadowolenie może "przerodzić się w wstrząsy społeczne", powołując się na niedawne przykłady w Brazylii i Tajlandii.

Klasa Davos, składająca się ze światowych elit, zyskała tylko większe wpływy i kontrolę w odpowiedzi na wzrost światowych wstrząsów społecznych i politycznych oraz podczas pandemii Covid-19. Spotkanie bogatych i wpływowych w Davos w 2024 r. prawdopodobnie posłuży jako przypomnienie o konsekwencjach scentralizowanego systemu, ponieważ obywatele na całym świecie nadal domagają się, aby ich głos został usłyszany, a ich przywódcy pociągnięci do odpowiedzialności.

Wyróżniony obraz: Przepowiednie z Davos nie zawsze się spełniają


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://expose-news.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz