środa, 30 marca 2022

Rosja: "Nowy Porządek Świata dobiegł końca!!!!!"(video)

Jonas E. Alexis

Wiceprzewodniczący rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew wygłosił niedawno druzgocące oświadczenie na temat tak zwanego "świata jednobiegunowego". Ten świat, powiedział, "dobiegł końca".


 

Dodał, że "Amerykanie nie są już panami planety Ziemia". [1] Miedwiediew mówił też o "obłudnych białozębnych uśmiechach polityków i dyplomatów, którzy mówili jedno, a robili coś zupełnie innego". [2]

Jeśli chodzi o Rosję jako kraj europejski, Miedwiediew powiedział: "Pod względem geografii i historii Rosja jest krajem europejskim. Ponadto jesteśmy Europejczykami pod względem naszej tożsamości kulturowej, ponieważ znaczna część naszej populacji reprezentuje cywilizację europejską, która jest ściśle związana z cywilizacją chrześcijańską. Ale mamy też wielu ludzi, którzy należą do wiary muzułmańskiej, a także do innych głównych religii Rosji: buddyzmu i judaizmu. [3] Te pytania i odpowiedzi pochodzą z wywiadu, który Russia Today przeprowadził z Miedwiediewem:

: Oczywiście nie mówimy tu o geografii. Dzisiaj wielu Rosjan, w tym najwyżsi urzędnicy tego kraju – jeśli posłuchać, co mówią – czuje, że stawiamy się przeciwko Europie, jako jej przeciwieństwu.

O: Nie, to oni ustawiają się przeciwko nam, próbując odróżnić się od nas. Nie mają monopolu na "europejskość". Cywilizacja europejska rozwijała się stale na całym kontynencie. Oczywiście, nie jesteśmy w tym sensie następcami Cesarstwa Rzymskiego, w przeciwieństwie do wielu innych krajów europejskich, które należą do germańskiej grupy językowej. Mamy swoją własną historię, ale nasza historia jest tak samo europejska jak ich historia. Tak więc, kiedy mówią nam, że nie jesteśmy już uważani za Europejczyków, brzmi to śmiesznie, szczerze mówiąc. To wszystko, co mam do powiedzenia na temat naszej tożsamości. To nie jest powód do osądzania – zadałeś mi pytanie, a ja powiedziałem ci, że jesteśmy jeszcze bardziej "europejscy" niż oni. To wszystko.

P: Skala antyrosyjskich nastrojów w tej sytuacji jest oszałamiająca. To tak, jakby cała Europa, nawet kraje, które uważaliśmy za naszych przyjaciół i partnerów, były zjednoczone w swojej głębokiej nienawiści do naszego kraju i przejawia się to na każdym poziomie.

A teraz Europejczycy, którzy zawsze twierdzili, że są tak tolerancyjni i oddani zasadom demokracji, mówią tak straszne rzeczy o Rosji i Rosjanach, o naszych przywódcach. Nie wspominając już o Bidenie – nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek słyszeli taką retorykę od wysokiego rangą urzędnika jego kalibru. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy Polskę, może Biden wcale nie jest taki zły.

A jeśli mogę zadać pytanie o Polskę, to gdybyśmy mogli przejść na chwilę od omówienia głównego zagadnienia – jak Pan ocenia stanowisko Warszawy w tej sytuacji? Bo wydaje się, że Polska nie tylko aspiruje do odegrania tu kluczowej roli, ale także do tego, by Lwów i zachodnie części Ukrainy były swego rodzaju protektoratem. Rozumiem, że to dwa pytania w jednym, więc może zadać wam oba?

O: Retoryka jest zdecydowanie bardzo ostra. Bez wątpienia definiują ją bieżące wydarzenia, a wszystkie siły polityczne w Europie starają się wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść i osiągnąć własne cele w zakresie polityki wewnętrznej. Każdy kraj ma z czym sobie poradzić, czy to wybory, czy kryzys, czy potrzeba stworzenia koalicji. Potrzebują więc celu lub wroga.

W tym przypadku Rosja jest wyznaczonym wrogiem, więc nie jestem zaskoczony retoryką. Masz jednak rację, kiedy mówisz, że czasami wymyka się to zrozumieniu lub, jak mówią, wykracza poza dobro i zło.

Na poziomie codziennym widzimy również tę rusofobiczną retorykę, chociaż powiedziałbym, że różni się ona w zależności od przypadku. Ma to również związek z nowymi metodami komunikacji, takimi jak platformy mediów społecznościowych, ponieważ wzorce, które wcześniej były mniej powszechne, mogą teraz natychmiast się zakorzenić.

Rusofobiczna retoryka nie jest jednak niczym nowym. Niedawno zacytowałem rosyjskiego poetę Fiodora Tiutczewa, który mówił o tym, jak Zachód zjednoczył się z Rosją 150 lat temu i zrobił wszystko, co w ich mocy, aby zmienić nas w wyrzutków i pariasów. Tiutczew zauważył, że to polowanie na czarownice trwało 30 lat.

Nie mogę nie dostrzec pewnych podobieństw między tamtymi czasami a współczesną Rosją. Rosja w obecnej formie ma nieco ponad 30 lat i przez te 30 lat obwiniano nas o wszystko, zwłaszcza w ciągu ostatnich 20 lat. Mówili, że wzięliśmy wszystko z ZSRR, w tym jego ideologię, mimo że to nieprawda, i krytykują nas za to i tamto. Tak więc rusofobiczna retoryka, którą widzimy teraz z Zachodu, nie jest niczym nowym.

Od czasu do czasu słyszymy absolutnie zdumiewające uwagi, ale jesteśmy uprzejmi i nigdy nie stajemy się osobowi. Nikt nie zwraca uwagi, że są ludzie, którzy wykazują wyraźne oznaki demencji lub starości w podeszłym wieku. Nikt nie mówi o dziadkach, którzy tracą równowagę podczas wchodzenia po schodach, aby wsiąść do samolotu lub zapomnieć, w którą stronę jest ich biuro i iść prosto w krzaki. Nikt na to nie zwraca uwagi, ponieważ jesteśmy uprzejmi i powstrzymujemy się od wspominania o tych rzeczach. Ale wszystko to sprowadza się do etyki i dobrych manier.

Jeśli chodzi o Polskę, to ostatnio musiałem zabrać głos na ten temat ze względu na rolę, jaką Polska próbuje teraz przyjąć.

Polska jest czymś więcej niż tylko lojalnym podmiotem Stanów Zjednoczonych Ameryki, który stara się udowodnić swoją lojalność na każdym kroku, pokazać, że jest skałą Stanów Zjednoczonych i głównym sojusznikiem w Europie. W istocie – w ten czy inny sposób – Polska stara się odzyskać setki lat, a nie dekady nieudanych prób przywrócenia dawnej świetności Rzeсzpоspolitej. A jeśli nie może tego zrobić, to przynajmniej przypomnieć światu o tym, że Polska była kiedyś bardzo poważną potęgą zarówno w Europie, jak i na świecie, niemal imperium w trakcie tworzenia. Dziś elitę kraju reprezentuje PiS z Kaczyńskim na czele, a od dziesięciu lat jest na ścieżce proamerykańskiej i agresywnie antyrosyjskiej.

Pamiętam inny czas – kiedy Polska i Rosja aktywnie starały się nawiązać relacje, zwłaszcza po tragicznej śmierci polskiego prezydenta, i wydawało się to całkiem wykonalne, bo nie było między nami przeszkód nieprzekraczalnych. Ale kiedy partia opozycyjna, o której wspomniałem, doszła do władzy, wektor kraju zmienił się dramatycznie, stał się szalenie rusofobiczny. Nie mogę nazwać tego niczym innym, jak tylko polityczną głupotą, ponieważ nie ma w tym nic więcej.

Próbują skonsolidować wyborców, którzy są bardzo antyrosyjscy i nie jest tajemnicą, że Polska ma całkiem sporo takich ludzi, ponieważ są ku temu historyczne powody, więc próbują to wykorzystać i włożyć palec w sprawy Ukrainy. Zwłaszcza, że Polska przyjmuje obecnie dość dużą liczbę uchodźców z Ukrainy, a Polska stara się to wykorzystać dla własnej korzyści.

Przyjmują pewne działania, które nie tylko mają na celu wsparcie uchodźców (bo oczywiście można tylko chcieć im pomóc), ale także znalezienie jeszcze jednego sposobu ukarania Rosji. Proponują nowe plany, a nawet nowelizację konstytucji, aby móc skonfiskować rosyjską własność. Wczoraj wydalili dużą liczbę rosyjskich dyplomatów.

Nie bardzo rozumiem, co próbują z tym wszystkim osiągnąć, bo gdyby Rosja wyrzuciła odpowiednią liczbę dyplomatów, Polska musiałaby zamknąć całą swoją ambasadę. Czy to dobrze? Ostatecznie to każde suwerenne państwo decyduje, czy utrzymywać stosunki dyplomatyczne, czy nie. Ale tego rodzaju polityka jest całkowicie destrukcyjna.

Chciałbym podsumować, że polskie władze po prostu starają się udowodnić swoją najwyższą lojalność wobec Stanów Zjednoczonych i uzyskać za to więcej punktów poprzez wsparcie finansowe i gospodarcze, a także uzyskać większe wsparcie polityczne w kraju.

To wszystko jest smutne i nie skończy się dobrze. Naturalnie mogą spodziewać się symetrycznej reakcji na ich działania lub środków zaradczych podyktowanych prawem międzynarodowym. Po prostu znajdziemy się w sytuacji, w której przestaniemy ze sobą całkowicie rozmawiać. Czy to jest dobre dla Polski? Nie wiem, to decyzja Polski na koniec dnia.

Kiedy zakończy się konflikt na Ukrainie?

P: Oczywiście nie jesteśmy w Sztabie Generalnym i nie jestem przedstawicielem Ministerstwa Obrony, ale powiem szczerze, moi przyjaciele i znajomi ciągle pytają, jak długo potrwa ofensywa. Ale jak powiedziałem, nie jesteśmy na nabrzeżu Frunzenskaya, ale Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej jest tutaj. Czy mogę zapytać, co osobiście sądzisz o przebiegu operacji i na ile faktycznie spełnia ona ogłoszone cele.

O: Operacja miała miejsce przede wszystkim dlatego, że cele, które postawiło sobie państwo rosyjskie, nie zostały osiągnięte poprzez dyplomację. Prezydent powiedział to na początku.

Przebieg operacji, plany jej realizacji ustala Naczelny Wódz. Zgodnie z Konstytucją jest to Prezydent. Przewodniczący przedstawił swoje oceny. Operacja przebiega zgodnie z planem. Plan ten został przygotowany i zatwierdzony przez Najwyższego Dowódcę. Dlatego nie będę teraz przedstawiał żadnych dodatkowych ocen, wydaje mi się, że jest to całkowicie wyczerpująca ocena, która została dokonana przez pana przewodniczącego.

Ale oczywiste jest, że operacja będzie kontynuowana do czasu osiągnięcia celów wyznaczonych przez prezydenta kraju. Cele te dotyczą przyszłości Ukrainy; status Ukrainy jako państwa neutralnego, państwa, które nie prowadzi polityki antyrosyjskiej, państwa, które nie jest zmilitaryzowane, i państwa, które powinno być naszym normalnym sąsiadem.

Dlatego, dopóki nie zostaną osiągnięte wyniki demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy, operacja musi być kontynuowana – tak jak to wymyślił prezydent kraju, jak zadecydowano.

Stany Zjednoczone uważają, że są ponad prawem

P: Stany Zjednoczone podejmowały podobne działania przy wielu okazjach w przeszłości i w regionach, które w żaden sposób nie są częścią ich bezpośrednich interesów. Kraje te nie są sąsiadami ani zagrożeniem dla USA. Weźmy Jugosławię, Irak, Afganistan. Ale amerykańska akcja militarna nigdy nie doprowadziła do tak masowej i skonsolidowanej reakcji Zachodu.

Nikt nie zareagował na zbombardowane przyjęcie weselne w Afganistanie, zamykając europejskie sklepy odzieżowe w USA. Nie było też innych reperkusji. Dlaczego? Dlaczego jesteśmy świadkami tak silnej reakcji na posunięcia Rosji, które, jak pan mówi, są w pełni uzasadnione z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa?

O: Nie zabrzmi to jak wgląd, ale wyraźnie USA wierzą, że jest to naród poza prawem międzynarodowym, ponad wszystkimi innymi.

Po rozpadzie ZSRR i zakończeniu dwubiegunowego porządku światowego opartego na impasie między NATO a Układem Warszawskim, Stany Zjednoczone postrzegały siebie jako zwycięzcę i jedynego beneficjenta upadku Związku Radzieckiego.

Podczas gdy w rzeczywistości Związek Radziecki rozpadł się nie z powodu działań NATO, ale z powodów wewnętrznych. I dlatego zachowują się odpowiednio: wierzą, że nie można ich postawić przed sądem, ale mają prawo osądzać wszystkich, są ostatecznymi decydentami, mają prawo robić, co chcą.

Za takim zachowaniem stoi wiele czynników. Po pierwsze, gospodarczo USA są bardzo silnym krajem. Po drugie, emituje główną walutę rezerwową z zemstą, kontynuując gromadzenie długu krajowego. W rzeczywistości to cały świat jest wierzycielem USA. Cały świat może zmagać się z kryzysem, pogrążając się w kryzysie, podczas gdy Amerykanie drukują dolary.

Dlatego teraz czują się całkowicie bezkarni również pod tym względem. Właśnie z tego powodu działania USA w Afganistanie, Iraku i Wietnamie kilka dekad temu nigdy nie zostały poddane żadnej kontroli prawnej przez społeczność międzynarodową.

Jednak w czasie wojny w Wietnamie Związek Radziecki wciąż żył, naciskając na dość ciężkie debaty na wielostronnych platformach. Związek Radziecki, jak państwo wiedzą, pomagał wtedy Wietnamowi. Stany Zjednoczone długo prowadziły swoją politykę.

Wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło. Pamiętaj, że Wietnam znajduje się tysiące kilometrów od USA. Niewielu ludzi pamięta, nawet w tym kraju, ponieważ było to dawno temu, ale moi wietnamscy przyjaciele powiedzieli, że amerykańska interwencja w Wietnamie przez większą część lat 1960. zabiła ponad milion Wietnamczyków.

Pomyśl tylko o tym. Ponad milion! Spójrz na mapę i przekonaj się, gdzie są Stany Zjednoczone i gdzie jest Wietnam. Mimo to Stany Zjednoczone weszły do środka, w wyniku czego zginęło ponad milion osób.

Nawet wtedy nigdy nie został powszechnie potępiony, chociaż mieliśmy Układ Warszawski i Związek Radziecki.

A po tym, jak Związek Radziecki zniknął z mapy świata, wraz z Układem Warszawskim, USA całkowicie wymknęły się spod kontroli.

Myślą, że mogą robić, co chcą. Jugosławia jest tego przykładem. Byliśmy świadkami całkowitego lekceważenia prawa międzynarodowego, użycia sił zbrojnych i broni przez wiele krajów, w tym amunicji ze zubożonym uranem.

Czy było jakieś zamieszanie? Nie. Zdali sobie sprawę, że mogą iść naprzód, wymyślili usprawiedliwienie i uszło im to na sucho. Dziś niektórzy europejscy przywódcy przyznają: "Cóż, tak, może trochę przesadzili". Ale to nie wykracza poza to.

Ponownie, Stany Zjednoczone zachowują się w ten sposób na całym świecie, ponieważ uważają, że nie ma już konkurencji. Ale są w błędzie. Życie nie stoi w miejscu, powodując nowe wydarzenia w stosunkach międzynarodowych i nowe kraje wyłaniające się jako silne potęgi.

Oznacza to, że kształtują się nowe środki ciężkości w stosunkach międzynarodowych. Weźmy Chińską Republikę Ludową, Indie i Federację Rosyjską.

Jednobiegunowy świat się skończył. Stany Zjednoczone nie są już panem planety Ziemia.

Rosjanie, którzy wyjechali, są mile widziani, ale nie zdrajcy

P: Musi pan mieć świadomość, że niektórzy Rosjanie spakowali swoje rzeczy i opuścili kraj natychmiast po rozpoczęciu operacji specjalnej w Donbasie. Czy myślisz, że wrócą, czy jest to bilet w jedną stronę?

Odp .: Skąd mam wiedzieć?

P: Co możesz powiedzieć tym ludziom, którzy zdecydowali się opuścić Rosję?

O: Każdy człowiek jest architektem własnej fortuny. Mają prawo do podejmowania takich decyzji. Niektórzy ludzie odeszli na razie, jak rozumiem. Inni odeszli na dobre, obawiając się, że obecna sytuacja może wpłynąć na ich życie w przyszłości. To ich decyzja. Nie będę komentował ani krytykował tych ludzi.

Dla mnie osobiście jest oczywiste, że znaczna część tych ludzi w końcu wróci do Rosji. Ta operacja wojskowa wpływa na stan psychiczny każdego, widzicie. Ludzie ciągle o tym myślą. Uważam, że dla niektórych osób mógł to być jeden z powodów. Ale to wszystko.

Uważam, że dla kraju ważniejszy jest np. sposób, w jaki programiści traktują bieżące wydarzenia. Te firmy są międzynarodowe, a teraz zostały odcięte od wszystkiego - systemów płatności, operacji bankowych, głównych klientów zagranicznych. Dla nich konsekwencje są naprawdę surowe. I rozumiem ich motywy, dlaczego próbują znaleźć lepsze miejsce pod słońcem.

Rząd przygotował w tym celu szereg propozycji, a prezydent podpisał już dekret. Miejmy nadzieję, że uda nam się złagodzić negatywne konsekwencje dla specjalistów IT i zatrzymać ich w kraju. Miejmy nadzieję, że większość z nich zostanie w Rosji. To jest prawdziwy problem. I naprawdę współczuję tym ludziom, na poziomie osobistym, ponieważ są w tragicznej sytuacji. I chociaż to nie my wprowadziliśmy te ograniczenia, ale wciąż musimy myśleć, jak poprawić sytuację tych ludzi.

Zachodnie sankcje jednoczą, a nie dzielą Rosjan

P: A jeśli mówimy o przedsiębiorcach, o wielkich biznesmenach, czy mają oni poparcie w ofensywie wojskowej? Biorąc pod uwagę fakt, że obecnie podejmuje się przeciwko nim ogromną liczbę środków. Zabrano im domy, pojazdy, jachty i wszystko inne. Jak się z tym czujesz, biorąc pod uwagę fakt, że Zachód zwykł mawiać, że własność prywatna powinna być honorowana. I ogólnie rzecz biorąc, czy normalne jest blokowanie kont i zaludnianie domów uchodźcami – byłoby to nieprzyjemne dla każdego.

O: Jeśli mówimy o biznesie, to jest to również część naszego społeczeństwa, w tym wielkiego biznesu – oni, jak mówią, są winni bez winy.

Zadajmy sobie pytanie: ogólnie rzecz biorąc, przynajmniej ktoś z tego wielkiego biznesu jest – do pewnego stopnia – w stanie wpłynąć na niewielką część, jedną jotę, na pozycję lidera kraju. Mogę powiedzieć od razu: nie, nie ma mowy. Ponieważ mamy różne zadania.

Każdy, kto zarządza państwem, przede wszystkim koncentruje się na interesach całego kraju, na interesach narodu rosyjskiego. Ten, kto zarządza własnym biznesem (jest to bardzo ważne zadanie), robi tylko to.

Dlatego kalkulacje, że ograniczając rosyjski biznes, w jakiś sposób wpłyną na władze, są absolutnie bez znaczenia, są po prostu. Próbują również wpływać na sektory gospodarki, które stoją za tym wielkim biznesem. A to są setki tysięcy, miliony naszych ludzi.

W rzeczywistości za pomocą tych sankcji świat zachodni próbuje wpłynąć na obywateli naszego kraju, aby ich skrzywdzić. I, oczywiście, próbować podżegać ich do zwrócenia się przeciwko kursowi przywództwa państwa, przeciwko kursowi prezydenta, w nadziei, że w końcu spowoduje to jakieś kłopoty, pewne problemy dla władz.

Ale wydaje mi się, że ludzie, którzy generują te decyzje, absolutnie nie rozumieją naszej mentalności, nie rozumieją postawy narodu rosyjskiego w najszerszym tego słowa znaczeniu. Nie rozumieją zachęt, że kiedy taka presja jest stosowana (a ta presja nie jest na dużych przedsiębiorców, nie na wielki biznes, to jest presja na kogokolwiek i wszystkich), społeczeństwo jest skonsolidowane.

Nawet ci, którzy byli w jakiś sposób ciężko zrobieni lub wierzyli, że otrzymali niewielkie wsparcie lub podjęto jakieś złe decyzje, w tej sytuacji mówią: "Cóż, tak, tak, prawdopodobnie popełnili w czymś błąd. Ale ogólnie rzecz biorąc, w tej sytuacji będę stał po stronie państwa".

Wydaje mi się, że nie są w stanie tego zrozumieć, tak jak nie byli w stanie zrozumieć 70 lat temu i 100 lat temu, i podczas różnego rodzaju kampanii zbrojnych, które były prowadzone, w tym przeciwko naszemu krajowi. Tego rodzaju ograniczenia i niedostatki – tylko jednoczą ludzi, konsolidują ludzi, ale ich nie dzielą. I to jest ich główna pomyłka, to jest słaby punkt tych sankcji.

Kara śmierci nie musi wracać

P: Przypomnijmy, że Rada Europy przez wiele lat próbowała nałożyć na Rosję restrykcje. Powiedział pan niedawno, że niewiele nas teraz powstrzymuje, szczególnie w kwestii kary śmierci. Rosja zrezygnowała z kary śmierci, przystępując do szeregu konwencji Rady Europy. Ponieważ jest to ważna kwestia dla naszego narodu, oto moje pytanie: jak prawdopodobny jest powrót do kary śmierci? Czy Rosja tego potrzebuje?

O: To bardzo złożona kwestia. To zależy od światopoglądu w ogóle. To dylemat filozoficzny i moralny. Istnieją rozbieżne poglądy na temat kary śmierci. I to jest naturalne, zawsze tak było.

Jedno wiem na pewno. Rosyjski Trybunał Konstytucyjny był zdecydowanie pod wpływem niektórych swoich orzeczeń przez udział tego kraju w konwencjach Rady Europy. Konwencje te nie są już dla nas wiążące.

Niemniej jednak Trybunał Konstytucyjny przedstawił wytyczne prawne w tej kwestii. I jest to całkowicie suwerenna decyzja, a nie bezpośredni wynik naszego członkostwa w Radzie Europy. Istnieje jednak oczywisty ukryty związek.

Dziś nie ma żadnych ograniczeń w tym zakresie. Jest to jednak nadal bardzo drażliwa kwestia. Jest w tym nie tylko strona prawna, ale także moralna. Nawet podstawowe, kanoniczne źródła religii dostarczają przeciwstawnych odpowiedzi na to pytanie.

Pogląd religijny na tę kwestię jest jednym z podstawowych argumentów otaczających debatę na temat kary śmierci w każdym kraju. Europa w pewnym momencie zrezygnowała z kary śmierci. My też.

W przeciwieństwie do USA, Chin i wielu innych krajów. Nadal utrzymują ją jako karę dla tych, którzy popełnili szczególnie ciężkie zbrodnie, przede wszystkim morderstwo.

Ponownie, dziś przepisy międzynarodowe nie są już wiążące, ale istnieją krajowe przepisy prawne określone przez Trybunał Konstytucyjny. Odzwierciedlają one obecny wskaźnik przestępczości.

Jeśli nie wymknie się to spod kontroli, uważam, że ta postawa prawna może pozostać taka sama.

Ale postawy prawne też nie są wieczne. Zmiana w naszym społeczeństwie może wymusić rewizję postawy prawnej. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego nie są pismem świętym, mogą ulec zmianie.

Widzieliśmy to w całej historii Rosji. Związek Radziecki zniósł karę śmierci po wojnie. Ale nie trwało to długo, a kara śmierci została przywrócona dość szybko. Było to spowodowane gwałtownym wzrostem liczby brutalnych przestępstw, w tym morderstw.

Nie wiem, jak to się potoczy w przyszłości.

Rosjanie na zawsze zapamiętają nienawiść Zachodu

P: Panie Miedwiediew, czy myśli Pan dużo o presji, z jaką rosjanie muszą teraz sobie radzić za granicą? Często stają w obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa.

Widziałem w Internecie film pokazujący, co stało się z ambasadą rosyjską w Irlandii – mieszkałem tam przez chwilę jako dziecko, mój ojciec został tam wysłany – i był pokryty farbą w sprayu, a kierowca rozbił swój samochód w bramie. To po prostu niewyobrażalne. Coś takiego może przydarzyć się każdemu obywatelowi Rosji za granicą. Tymczasem ONZ twierdzi, że zawieszenie broni na Ukrainie obniżyłoby poziom rusofobii. Jakie jest twoje zdanie na temat tego stanowiska i czy to połączenie ma sens?

O: Nie nazwałbym tego stanowiskiem ONZ. ONZ jest organizacją międzynarodową składającą się z ponad 200 państw narodowych. Jeśli mówimy o tym, co powiedzieli urzędnicy ONZ, cóż, może tak być.

Pozwolę sobie otwarcie powiedzieć, że ostatnio organy zarządzające ONZ, a także sekretarz generalny Guterres, wygłosili kilka oświadczeń, które nazwałbym wątpliwymi z punktu widzenia prawa międzynarodowego. ONZ powinna być ponad konfliktami, zamiast opowiadać się po którejś ze stron. Oczywiście, poziom rusofobii w dzisiejszych czasach jest przez dach, jak już omówiliśmy. Przejawiają się one w postaci ataków na Rosjan i nacisków wywieranych na nasze placówki dyplomatyczne.

Co można powiedzieć na ten temat? Jeśli podejmujemy misje dyplomatyczne, odpowiedzialność spoczywa na kraju, w którym znajduje się misja dyplomatyczna. To jest zadanie kraju przyjmującego. Gdy tylko kraj przyjmujący staje się obojętny na los ambasady, stosunki dyplomatyczne są zwykle zawieszane lub zerwane. Tak więc incydent w Dublinie, o którym pan wspomniał, jest w pełni odpowiedzialny za Irlandię. Muszą tylko podjąć odpowiednie kroki w odpowiedzi.

Zdarza się to również zwykłym ludziom – widzę to i czytam o tym, wynika to jasno z treści internetowych i mediów społecznościowych, w których bardzo krytykują Rosję. Myślę, że ma to związek z bieżącymi wydarzeniami. Niektórzy naprawdę tak czują, niektórzy robią to dla szumu lub dlatego, że wszyscy inni to robią. To ich osobisty wybór. Prędzej czy później fala ustąpi, tak to działa. Ale wspomnienia pozostaną.

Zapamiętamy to również, w tym Rosjanie, którzy utknęli za granicą podczas wakacji lub podróży służbowej. Zostanie wyryty w pamięci wszystkich. Mówią, że nie chcą tam Rosjan i to naturalne, że nasi ludzie, którzy akurat byli wtedy za granicą, będą o tym pamiętać. Wątpię, czy będą teraz myśleć o Europejczykach wyżej niż kiedyś.

A co z gościnnością, tolerancją i neutralnością, o których mówiłeś? Wszystko to natychmiast wyparowało, co oznacza, że nigdy nie istniało. Oznacza to, że nie było kultury ani wartości. To była tylko fasada, a teraz cały brud wyszedł na powierzchnię, co widzimy w zachowaniu każdej osoby plującej rusofobicznymi ideami.

My też będziemy o tym pamiętać. Nie zapomnimy nikogo, kto to zrobił – w swoim oficjalnym charakterze lub po prostu w osobistych interakcjach. W dzisiejszych czasach wszystko jest rejestrowane. Wszyscy mamy cyfrowy ślad. To jest coś, o czym każdy powinien pamiętać, kiedy pisze paskudne rzeczy o Rosji, naszej polityce lub naszym narodzie. Na zawsze zapisze się w zbiorowej pamięci naszego narodu. I nie przesadzam.

Międzynarodowy sport zachowujący się w "najgorszy możliwy sposób"

R: Porozmawiajmy o czymś innym. Wspomniał pan o specjalistach IT, którzy zostali poważnie dotknięci i którzy otrzymają pomoc, ale chcę pana zapytać o naszych sportowców. To, co się z nimi dzieje, jest bezprecedensowe: nie wolno im konkurować lub są do tego zmuszani pod neutralną flagą, są zmuszani do podpisywania petycji i składania oświadczeń.

Wszyscy wiemy, że w niektórych sportach kariera sportowca jest ulotna. Czy Rosja nie skończy na uboczu międzynarodowego sportu? Rywalizacja jest bardzo ważna – ważne jest, aby sportowcy mierzyli się z utalentowanymi przeciwnikami. Teraz wydaje się, że skandal dopingowy był tylko próbą.

O: Zgadza się. Elena, Ilya, ty też masz rację. Po pierwsze, pozwolę sobie powiedzieć, że oczywiście jest to trudne dla naszych sportowców – tak samo jak dla naszych specjalistów IT. Ale w przypadku tych ostatnich wyzwania zaczęły się całkiem niedawno, kiedy nasi "przyjaciele" zaczęli próbować nas ograniczać pod każdym względem i wznosić żelazną kurtynę, jeśli chodzi o finanse i prawo. Dla sportowców sytuacja jest tragiczna od 2014 roku.

Masz rację, nasi sportowcy ciężko trenują, ale nie wolno im rywalizować. Jeśli tak, to muszą w zasadzie rywalizować anonimowo – bez rosyjskiej flagi, bez rosyjskiego hymnu. Są zmuszeni zdystansować się od swojego kraju, mówiąc, że reprezentują tylko siebie. To jest cyniczne i amoralne, i nawet nie każcie mi zaczynać od decyzji MKOl dotyczącej naszej drużyny paraolimpijskiej. To po prostu niezrozumiałe. To potworne i haniebne.

Dlatego naszym głównym celem jest wspieranie parathlonistów, aby upewnić się, że czują się zaangażowani w życie społeczne na równi ze wszystkimi innymi. Ale powiedziano im: "Nie, wasz rząd jest okropny, więc nie obchodzi nas was". Jest to sprzeczne z jakimkolwiek kodeksem moralnym. Myślę, że MKOl zachował się tutaj w najgorszy możliwy sposób.

Tak, wszystko zaczęło się osiem lat temu od skandalu dopingowego. Przyznaliśmy, że mieliśmy problem z dopingiem w naszym kraju, tu jesteśmy winni. Ale mówienie, że Rosja, mam na myśli rosyjskich trenerów i sportowców, którzy jako jedyni stosowali doping, jest oburzające i cyniczne. Inne kraje też to zrobiły, ale to Rosja jest tym, co wszyscy włączyli. Celem, jaki postawili sobie nasi "przyjaciele", głównie ze świata anglosaskiego, było wypchnięcie Rosji z międzynarodowego sportu wyczynowego.

Po co? Ponownie, miało to wzbudzić niechęć w Rosji i podżegać ludzi do zrobienia czegoś w tej sprawie. Tak więc nasi sportowcy cierpią od 2014 roku. Będziemy nadal wspierać ich w każdy sposób i organizować jak najwięcej konkursów w kraju. Będziemy starali się bronić ich praw we wszystkich organizacjach, mimo że w dzisiejszych czasach jest to ogromne wyzwanie.

Decyzje te zostały podjęte przez konkretne osoby w MKOl, UE, USA i Wielkiej Brytanii, która nie jest już częścią UE. Oczywiste jest, że niektórzy ludzie stoją za tymi decyzjami, a ci pozbawieni sportu wyczynowego skierują swoją gorycz w ich kierunku.

Zasady Moskwy dotyczące użycia broni jądrowej

Prezydent Putin często podkreślał, że Rosja działa tylko po to, by bronić się przed wrogimi działaniami Zachodu. W niedawnym wywiadzie powiedział pan, że nasz kraj ma wystarczająco dużo "siły", aby postawić naszych wrogów na ich miejscu. Co oznacza, że Rosja rozważa jakiś rodzaj odwetu w przypadku agresji. Co dokładnie miał pan na myśli, panie Miedwiediewie?

O: Oboje dokładnie wiemy, co miałem na myśli. Rosja nie jest przeciętnym krajem – jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. A na marginesie pozwolę sobie powiedzieć, że wszystkie nieprzemyślane plany usunięcia nas z Rady Bezpieczeństwa są całkowicie bezpodstawne. Byłoby to sprzeczne z Kartą Narodów Zjednoczonych i całym prawem międzynarodowym. Mówimy o kaprysach poszczególnych państw. To moja pierwsza uwaga.

Po drugie, Rosja jest potęgą nuklearną z największymi zapasami strategicznej broni jądrowej na świecie. Oczywiście nikt nikomu nie grozi, ale wspomniał pan o uwagach prezydenta Putina... Kilka tygodni temu siły odstraszania nuklearnego naszego kraju zostały postawione w stan podwyższonej gotowości. To był prosty komunikat, aby każdy kraj, który próbuje ingerować w rosyjską politykę zagraniczną, wiedział, czego się spodziewać. Usłyszeli nas i powiedzieli, że niczego nie spróbują.

Mam nadzieję, że pomogło to ochłodzić niektóre z gorętszych głów w Polsce i innych amerykańskich satelitach. Mimo to od czasu do czasu wpadają na absurdalne pomysły, takie jak zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. Na szczęście w Pentagonie i innych miejscach są chłodni i rozsądni analitycy, którzy twierdzą, że jest to absolutnie wykluczone, ponieważ doprowadziłoby to do bezpośredniej konfrontacji militarnej z Rosją.

Myślę, że to na razie wystarczy. Chociaż mamy specjalny dokument w sprawie odstraszania nuklearnego, który wyraźnie określa okoliczności, w których Federacja Rosyjska ma prawo do użycia broni jądrowej. Jest kilka takich warunków, przypomnę, czym one są.

Pierwszym z nich jest wystrzelenie balistycznych pocisków nuklearnych w celu zaatakowania terytorium Rosji. Drugim jest użycie broni jądrowej lub innej broni masowego rażenia przez przeciwnika przeciwko terytorium Rosji lub jego sojusznikom. Trzeci dotyczy ataku na infrastrukturę krytyczną, który doprowadził do sparaliżowania naszych sił odstraszania nuklearnego. I wreszcie, czwarty jest wtedy, gdy akt agresji jest popełniany przeciwko Federacji Rosyjskiej lub jej sojusznikom – czy to z bronią nuklearną, czy konwencjonalną – co zagraża samemu istnieniu państwa.

Wszystkie te warunki są wymienione w dokumencie, który został zatwierdzony dekretem wykonawczym Prezydenta. Świadczy to o naszej determinacji w podtrzymywaniu niepodległości i suwerenności Rosji. Niech nikt nie ma choćby najmniejszego powodu, by wątpić, że jesteśmy w stanie udzielić właściwej odpowiedzi na każdy atak lub ingerencję w nasz kraj, jego niepodległość lub politykę.

Ale pamiętajcie, że mówię to wszystko, ponieważ zadałeś to pytanie. Oczywiście nasze stanowisko jest takie, że niezależnie od tego, jak skomplikowana jest sytuacja, należy podejść do każdej sytuacji za pomocą narzędzi dyplomatycznych. A w przypadku Ukrainy negocjacje pozostają najbardziej konstruktywnym i rozsądnym kierunkiem działania. Zdajemy sobie sprawę, że dyplomacja nie zawsze kończy się sukcesem, ale to wciąż właściwa droga.

USA miały "więcej mózgów" podczas kryzysu kubańskiego

P: Wspomniałeś przed chwilą o czymś, co przeraża wszystkich na planecie – o perspektywie wojny nuklearnej. Kolejną przerażającą perspektywą jest konfrontacja militarna między Rosją a NATO. Pod wieloma względami te dwa scenariusze są podobne – w rzeczywistości mogą być jednym i tym samym. Czy uważasz, że istnieje ryzyko wybuchu takiej wojny? Czy porównałbyś obecną sytuację do kryzysu kubańskiego, kiedy świat również wydawał się balansować na krawędzi? Wtedy nazywaliśmy ten impas "zimną wojną". Jak nazwałby Pan obecny stan stosunków między Rosją a kolektywnym Zachodem?

O: Nikt nie chce wojny. Wojna nuklearna jest zagrożeniem dla samego istnienia ludzkiej cywilizacji. W tym sensie ci analitycy, którzy mówią, być może nieco cynicznie, że wynalezienie broni jądrowej zapobiegło ogromnej liczbie konfliktów w 20 i 21 wieku, mają rację. To prawda.

Więc oczywiście zawsze istnieje zagrożenie. Jako były głównodowodzący doskonale zdaję sobie sprawę z jego skali. Nasi ludzie wiedzą, że natowska broń jądrowa jest wymierzona w obiekty w tym kraju, a nasze głowice są skierowane na cele w Europie i USA. Ale takie jest życie. Musimy zawsze o tym pamiętać i działać w sposób odpowiedzialny. To takie proste.

Jeśli chodzi o kryzys kubański, z oczywistych powodów nie mam żadnych osobistych wspomnień, wiem o nim tylko z książek historycznych. Ale miałem okazję porozmawiać z jednym ze świadków, Fidelem Castro.

Dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości, w innym świecie. Nie ma Związku Radzieckiego, nie ma Układu Warszawskiego, wiele złudzeń zniknęło.

Wiele rzeczy nie jest już na swoim miejscu, ale lekcje z kryzysu kubańskiego zatonęły wtedy całkiem nieźle. Miało to otrzeźwiający wpływ na wszystkich, w tym na przywódców USA, NATO, Związku Radzieckiego i Układu Warszawskiego.

Świat przeżywał wtedy zimną wojnę, ale teraz sytuacja jest moim zdaniem w jakiś sposób gorsza. Wtedy nasi przeciwnicy nie próbowali tak agresywnie doprowadzić sytuacji w Związku Radzieckim do punktu wrzenia.

To prawda, że ich działania mogły być ukryte, ale nie nałożono żadnych sankcji na całe gałęzie przemysłu lub rolnictwo, nie mówiąc już o sankcjach osobistych.

Nikomu nie przyszło do głowy, aby nałożyć sankcje na Breżniewa, Podgornego i Kosygina. Zrozumieli oczywiście, że to nie ma sensu, tak jak teraz, ale przynajmniej mieli mózgi, aby tego nie robić wtedy.

Teraz wszyscy są w niezręcznej sytuacji. Nałożyli sankcje, ale nadal trzeba się komunikować, choćby po to, by zapobiec wszelkiego rodzaju niepożądanym konsekwencjom, w tym tak strasznym, jak, powiedzmy, konflikt między Rosją a NATO. To tak, jakby wszyscy byli objęci sankcjami, każdy był na jakiejś liście.

Podpisałem dobrze znany START III, czyli Traktat Startowy, z prezydentem Obamą. Traktat ten został przedłużony przez prezydenta Putina i prezydenta Bidena. Po co czynić to tak żenującym? Traktaty zostały podpisane, ale zrobiły to osoby, które znajdują się na liście sankcyjnej. Gdyby rosyjscy przywódcy byli nieodpowiedzialni w tym względzie, prawdopodobnie mógłbyś powiedzieć: "Jeśli tak nas traktujesz, to wszystko, do widzenia".

Istnieje doktryna prawna znana jako clausula rebus sic stantibus, co oznacza, że traktaty międzynarodowe są ważne tak długo, jak długo istnieją okoliczności, które je spowodowały. Okoliczności te zniknęły. Nie traktujecie nas już jak odpowiedników. Osoby, które podpisały traktat, znajdują się na pańskiej liście sankcyjnej. Może czas się z tego wycofać? Próbuję tylko zaznaczyć, że te sankcje nie mają żadnego sensu, są absurdalne.

Nie miało to miejsca podczas zimnej wojny. I to jest teraz rzeczywistość. Relacje między Federacją Rosyjską a Zachodem, kierowaną przez USA cywilizacją anglosaską w szerokim znaczeniu tego słowa, są prawdopodobnie w gorszym stanie niż w latach 1960. i 1970. Nie ma co do tego wątpliwości.

Przygotowanie Jałty do rozmów o nowym porządku świata

P: A teraz o rozmowach z Ukrainą... jak ocenia pan postępy? Wydaje się, że pewne ustalenia są nadal możliwe. W jaki sposób umowy te będą gwarantowane? Czy Zachód będzie musiał ponieść jakąś odpowiedzialność w tym zakresie? Po zakończeniu operacji specjalnej, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, potrzebowalibyśmy nowej konferencji jałtańskiej, aby sformalizować nowy porządek świata, który, jak mówisz, przestał być jednobiegunowy.

O: Komentowanie negocjacji jest niesatysfakcjonującym zadaniem i jest to błędne. Rozmowy wymagają ciszy. I nie bez powodu strony negocjują za pośrednictwem wideokonferencji, prawie codziennie, a nie w formacie twarzą w twarz, który wymaga więcej czasu. Dlatego nie będę komentował rozmów. Nie chcę stwarzać problemów negocjatorom ani dawać podstaw do nadmiernych nadziei lub emocjonalnych reakcji, które takie komentarze z mojej strony mogłyby wywołać.

Cel tych rozmów jest jasny – utrwalenie rezultatów rosyjskiej operacji specjalnej, w szczególności neutralnego statusu Ukrainy, jej demilitaryzacji i uchylenia praw napędzanych ideologią nazistowską, wprowadzonych przez władze ukraińskie. Cokolwiek mówią o tych prawach, skutecznie dzielą ludzi według ich tożsamości narodowej. Niektórzy nazywani są ludźmi właściwej narodowości, inni są praktycznie wykluczeni. Jest też szereg innych celów, które Rosja stara się osiągnąć.

Ukraina oczywiście realizuje własne cele i liczy na ich osiągnięcie w trakcie rozmów. Obejmują one przede wszystkim zachowanie suwerenności i zabezpieczenie dalszego rozwoju kraju.

Jeśli chodzi o gwarancje, że wynegocjowane warunki zostaną wdrożone, istnieją dwa rodzaje. Po pierwsze, sygnatariusze umów udzielają gwarancji. Na dłuższą metę ci, którzy podpiszą dokumenty, mają uprawnienia i odpowiedzialność, aby zadbać o ich realizację. A po drugie, istnieją gwarancje związane z różnymi mechanizmami międzynarodowymi. Nie będę oczywiście przeceniał ich znaczenia, ponieważ istnieje wiele umów, które zostały podpisane, ale nie zostały wdrożone. Ale w każdym razie jest to lepsze niż niepewność prawna lub powtarzające się próby Ukrainy wplecenia się w NATO w celu stworzenia bezpośredniego zagrożenia na granicach Rosji. Pod tym względem umowa i gwarancje prawne, które ona zapewnia, są o wiele lepsze niż brak porozumienia. I to jest sposób na rozwiązanie konfliktu.

Wspomniałeś o Jałcie. Mogę tylko powiedzieć, że z przyjemnością powitamy zagraniczne delegacje w rosyjskim mieście Jałcie na rozmowy. Pałac, który był używany w przeszłości do tego celu, nie jest w idealnym stanie, ale nadal może być używany do przyjmowania gości.

Atak na własne wartości ekonomiczne

P: Panie Miedwiediew, nie trzeba być Fidelem Castro, żeby...

O: Fidela Castro nie da się zastąpić, był wyjątkowy.

Q: ... aby porozmawiać o wydarzeniach z 1998 roku. Pozwólcie, że podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami. Nawet ludzie, którzy urodzili się po 1998 roku, pytają mnie jako dziennikarza – zdają się myśleć, że jestem kompetentny, by odpowiedzieć na to pytanie...

A: But you are competent. Journalists know everything. They know more than politicians.

P: Dziękuję. Pytają mnie więc, czy wracamy do 1998 roku. I wspominają o domyślnym. Na razie uniknęliśmy scenariusza niewypłacalności, ponieważ pozwolono nam dokonywać płatności z tytułu naszego długu państwowego. Ale jednak?

O: Czy pamiętasz 1998 rok osobiście?

P: Pamiętam, że rubel stracił na wartości cztery razy w stosunku do dolara amerykańskiego.

O: Widzę. Tak, to wspomnienie, o którym nie łatwo zapomnieć.

Nie można wejść do tej samej rzeki dwa razy. Nie byłem związany z zarządzaniem państwem w 1998 roku i widziałem wszystko przez pryzmat zwykłego obywatela, biznesmena, jeśli chcesz. Ale rosyjskie państwo i społeczeństwo były wtedy znacznie mniej chronione.

Ale bardzo dobrze pamiętam lata 2008 i 2009, kiedy osobiście musiałem zmierzyć się z kryzysem finansowym. Doskonale pamiętam również rok 2014 i wszystkie kolejne lata, kiedy musiałem zająć się tymi kwestiami jako przewodniczący rosyjskiego rządu.

Każdy kryzys jest na swój sposób wyjątkowy. W 2008 roku stworzyliśmy G20. Chcą teraz usunąć Rosję z G20. Ale pamiętam, jak narodził się tuż przede mną. Decyzja o utworzeniu G20 była kolektywna. Najpierw uczestniczył w nim prezydent Bush, potem Barack Obama. Wszyscy byli zachwyceni, że przy jednym stole zasiadają przedstawiciele tak wielu różnych krajów – Rosji, USA, Chin, Indii. G20 był formatem, który narodził się z konsensusu, opartego na jednomyślności. A teraz proponują usunięcie nas z G20. Nie, chłopaki, nie możecie tego zrobić!

Poprosił nas pan o dołączenie do G7, abyśmy byli ósmym państwem członkowskim. Zgadza się. Ale jest inaczej. G7 to twój prywatny klub i jeśli nie chcesz, abyśmy byli jego częścią, pójdziemy. I zrobiliśmy to, zostaliśmy "wprowadzeni". Ale ten klub nie jest już ważny. G20 to inna historia. To właśnie grupa G20 pomogła nam wyjść z kryzysu finansowego z 2008 roku.

Dlaczego mówię o tym właśnie teraz? Ponieważ sytuacja, w której się znajdujemy, jest inna. Wtedy wszyscy próbowaliśmy przezwyciężyć globalny kryzys finansowy, spowodowany bańką finansową w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Naszym wspólnym celem było przeciwstawienie się temu. I tak przy okazji, osiągnęliśmy ten cel.

Z różnym powodzeniem, ale wyciągnęliśmy rosyjską i światową gospodarkę z tego kryzysu w stosunkowo krótkim czasie. To, co się teraz dzieje, to jednak wojna gospodarcza, którą Zachód wypowiedział Rosji – cytując francuskiego ministra. Wypowiedzieli wojnę gospodarczą Rosji. I próbują prowadzić tę wojnę bez zasad.

Dlaczego? Zapytałeś, ale nie miałem szansy odpowiedzieć. Co jest napisane na sztandarach jakiegokolwiek społeczeństwa kapitalistycznego, jakiejkolwiek gospodarki rynkowej? Całkowity szacunek dla praw własności prywatnej! To jest święte! Świat może zginąć, ale sprawiedliwość zwycięży. Wszystko może zginąć, ale własność prywatna pozostanie.

A co oni robią? Blokują aktywa naszych instytucji finansowych, nawet Banku Centralnego. Mówią nawet o konfiskacie tych aktywów, czyli ich nacjonalizacji. Słuchajcie, to jest prawdziwa wojna bez zasad. Jakie będą konsekwencje tej wojny? Zniszczenie całego globalnego porządku gospodarczego. Jest to atak na wartości ekonomiczne naszej planety – jak na ironię, wartości te powstały najpierw w Europie i Stanach Zjednoczonych Ameryki, w naszym kraju, a później, pod koniec 18 wieku i na początku 19 wieku, również w krajach azjatyckich. Teraz widzimy, jak odrzucane są podstawowe zasady gospodarki rynkowej. Cóż więc możemy powiedzieć? Jeśli nie cenią tych zasad, niech robią wszystko, co planują, ale oczywiście zmusi to Rosję do odpowiedzi symetrycznymi środkami.

Ale z drugiej strony to nowe wyzwanie i nasza reakcja, która musi nastąpić, mogą być bardzo skuteczne. Mówiłem to już wiele razy i to prawda – gdyby w 2014 roku nie nałożono na Rosję sankcji, mielibyśmy teraz gorszą sytuację w naszym rolnictwie. Wszyscy dobrze to rozumieją. Wstrzymaliśmy ich import, a teraz nasze bezpieczeństwo żywnościowe jest na bardzo wysokim poziomie.

Mam nadzieję, że nawet w tej sytuacji nasi koledzy w rządzie będą w stanie znaleźć odpowiednie rozwiązania, które sprzyjałyby rozwojowi naszej branży, w tym inżynierii lotniczej, motoryzacji oraz kluczowych sektorów, takich jak mikroelektronika i IT. I tak będziemy musieli poradzić sobie z tymi kwestiami. Tak, teraz będzie trudniej, ale z drugiej strony nie ma nikogo innego, na kogo możemy liczyć. Tym razem wszystko będziemy musieli zrobić sami.

Ruble za ropę były "dość oczywistym" posunięciem

P: Przejdźmy do bardzo ważnej kwestii. Jak na ironię, Zachód mówi, że odetnie nas od wszystkiego, ale nie może odciąć się od naszego gazu i ropy, po prostu dlatego, że przyniosłoby to odwrotny skutek, zamarzliby. Będą teraz starali się zużywać mniej energii i przedstawić nowe propozycje. Niemniej jednak do tej pory powstrzymywali się od sankcji przeciwko naszej ropie i gazowi.

Ale idąc dalej, mówią, że chcieliby przestać używać gazu i ropy z Rosji. Na ile jest to realistyczne? Czy powinniśmy po prostu siedzieć i czekać, aż to się stanie, czy raczej podjąć jakieś działania? Rosyjski prezydent ogłosił przejście na rosyjskiego rubla jako walutę rozliczeniową. Jak to się ułoży? Jak to będzie wyglądało w praktyce?

Odp .: Cóż, pozwól im kupować tak długo, jak chcą. Nikt nie chce stracić pieniędzy, prawda? To wszystko jest brawurą i biciem się w piersi.

Cóż, może to zadziałać w przypadku USA, ponieważ mają szereg dostawców, są odizolowani od Europy, nie są tak zależni od naszych dostaw.

Stany Zjednoczone zakazały naszej ropy, choć nie poszło tak dobrze. Amerykanie będą przypominać prezydentowi Bidenowi o cenie galonu. Ukraina jest bardzo daleko, a ceny benzyny gdzieś na Środkowym Zachodzie są obecnie rekordowo wysokie. Inflacja wynosi 10 procent. To oszałamiająca liczba dla USA.

Tak więc ta decyzja będzie prześladować administrację USA. Jego konsumenci powiedzą wielkie "dziękuję" za to, co ich rząd robi z ich krajową gospodarką jako efekt uboczny prób wpływania na Rosjan.

Ogólnie rzecz biorąc, jestem filozoficzny w tej kwestii. To nasze naturalne bogactwo, to nasz gaz i ropa. Musimy handlować nim z Europejczykami, z Azją. Ogólnie rzecz biorąc, co 50-70 lat następuje globalna zmiana energii. Nie wiem, co będzie głównym źródłem energii w 2050 roku – wodór czy jakakolwiek inna technologia. Po prostu nie wiem. Musimy się więc na to przygotować.

Ale w tej chwili jest to znaczna część naszych dochodów i musimy uzyskać za to pełną rekompensatę. Z pewnością patrzymy na rynki azjatyckie w obecnym otoczeniu i zastanawiamy się nad sposobami dywersyfikacji naszych dostaw.

Nasi europejscy przyjaciele wydają się bardzo spieszyć z rezygnacją z dostaw ropy i gazu z Rosji. Ale w rzeczywistości jest to bardzo trudne zadanie. 40 proc. dostaw gazu pochodzi z Rosji. Rosyjska ropa naftowa odpowiada za około jedną trzecią ich importu.

But in any case, it is up to them. If they want to get rid of it, they will. The only question is, when. That’s something that we also need to respond to.

As for President Putin’s decision to switch to rouble settlements, I think it is a pretty obvious move. They shut down the correspondent accounts for our commercial banks, made settlements in dollars and euros impossible, and disconnected the banks on the sanctions list from SWIFT, at least some of them. What did they think we were going to do?

The only legal tender in the Russian Federation is the rouble. So it’s a simple offer: since there is no other way, you have to pay in roubles. So let them find a way to pay.

Anyway, consultations are underway. We’ll see how it works out. But it was a very intuitive decision.

Q: What about Nord Stream? The Americans are rushing to bury it…

O: Pędzą.

R: Nazywają to "kawałkiem metalu", używając pewnych osobliwych słów, aby to opisać. Czy uważasz, że ten projekt ma jeszcze jakiś potencjał? A jeśli mówimy o infrastrukturze, jak długo pozostanie ona w formie bez użytkowania lub serwisowania, bez pompowania gazu?

O: Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, nie potrafię ocenić trwałości infrastruktury Nord Stream. Jestem pewien, że jest trwały, ale nie znam stopnia – oczywiście nie mówimy o miesiącach. Jeśli chodzi o projekty gospodarcze na dużą skalę, jestem optymistą – pomimo naszych obecnych okoliczności i emocjonalnie naładowanego kontekstu, z którym mamy do czynienia, gdy pasje sięgają zenitu.

Chodzi o to, że istnieją pewne prawa, których nie można zignorować, nawet jeśli nasi przyjaciele próbują je teraz naruszyć. Poczyniono znaczne inwestycje finansowe, jest to bardzo ważny i korzystny projekt, opłacalny dla wszystkich partnerów. Konflikty przychodzą i odchodzą, ale gospodarka i pieniądze zostają.

Myślę, że projekt Nord Stream 2 ma przed sobą dobrą przyszłość. Stanie się tak, jeśli nasi partnerzy zdecydują się w pewnym momencie zacząć używać swoich głów i pamiętać, że mają podatników i wyborców, na których muszą odpowiedzieć, że są pewne zobowiązania społeczne, które muszą wypełnić. Ich obowiązkiem jest nie tylko zaszkodzenie Rosji, ale także rozwiązanie kluczowych problemów w ich gospodarce. Muszą pomyśleć o pomaganiu własnym ludziom, upewniając się, że rachunki za media ich podatników nie są przez dach.

I muszę to powiedzieć. Co się stało zaraz po podjęciu decyzji w sprawie Nord Stream 2? To, co powiedzieliśmy, stanie się. Rachunki za media wzrosły do bezprecedensowego poziomu. W niektórych przypadkach nawet dwa tysiące euro.

Przypomnę, że niedawno, kilka lat temu, rozmawialiśmy o gazie rurociągowym, a nie o rynku spot. Jednak wszystko powyżej 400-500 dolarów lub euro wydawało się skandaliczną ceną. A teraz widzimy te liczby. Czy to dobra sytuacja? Oczywiście, że nie. Dlatego jestem ostrożnym optymistą, kiedy o tym mówimy.

Kapitalizm oznacza, że wrócą

P: Czy sądzi Pan, że w pewnym momencie zachodnie firmy powrócą do Rosji, mam na myśli te firmy, które wycofują się lub zawieszają teraz swoją działalność w Rosji?

O: Oczywiście, że tak. To tylko kwestia tego, kiedy wrócą i ile będzie ich to kosztować pod względem strat. Widzicie, Rosja jest dość dużym rynkiem, niektórzy mówią, że rynkiem premium. Więc jeśli są gotowi stracić część swoich dochodów, to zależy od nich. Możemy się bez nich obejść, ale chodzi o to, że oni nie chcą tego stracić, ciągle nam mówią, że czekają i mają nadzieję na pokojowe rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. I ciągle proszą nas, abyśmy nie przejmowali, nie wyznaczali zewnętrznego kierownictwa do lub nacjonalizowali ich działalność, ponieważ chcą wrócić.

Myślę, że jeden z sekretarzy prasowych, czy to ze Stanów Zjednoczonych, czy z innego kraju, powiedział, że administracja nie ma nic wspólnego z tą decyzją podjętą przez wielkie przedsiębiorstwa – że to była wyłącznie ich własna decyzja, ich pozycja obywatelska, że włożyli głowy w tę pętlę z własnej woli. Chcieli zrezygnować z tego rynku – mówię, że muszą czytać Karola Marksa. Marks wyjaśnia bardzo dobrze, że kapitał nigdy nie zrezygnuje z szansy na zwiększenie zysku.

Oznacza to, że gdyby nie znalazły się pod ogromną presją ze strony własnych rządów, mam na myśli rządy Zachodu, żadna z tych firm nigdy nawet nie pomyślałaby o rezygnacji z Rosji jako rynku. To była decyzja polityczna. A decyzje polityczne mają datę ważności. Ekonomia jest natomiast wieczna.

USA to prawdziwe "państwo zbójeckie"

P: Tak więc sankcje zostały zastosowane, aby wywrzeć presję na każdy sektor naszej gospodarki. Wydaje się, że teraz, w przeciwieństwie do sytuacji, w której Związek Radziecki postawił żelazną kurtynę, aby z własnej woli odciąć się od Zachodu, Rosja jest zmuszona do podniesienia tej kurtyny i stania się czymś w rodzaju nowej Korei Północnej. To tak, jakby ludzie tego nie chcieli, nikt tego nie chciał, ale wielka potężna maszyna już działa, a ktoś naciska przyciski. Mówię, że to jak Korea Północna, ponieważ Korea Północna została pogrzebana pod sankcjami; lub to jest jak Kuba, gdzie ludzie nadal jeżdżą samochodami wyprodukowanymi w 1960 roku. Może więc ktoś chce, żeby Rosjanie zaczęli przechodzić przez złom i naprawiać stare samochody ZAZ "Zaporoże", żeby nimi jeździć...

O: Jaka szkoda, że sprzedałem swoje. Kiedyś posiadałem samochód Zhiguli z lat 80-tych. Myślę, że mógłbym go teraz użyć.

R: To był prawdopodobnie pomysł. Jak myślisz – jako najgorszy scenariusz – czy coś takiego może się zdarzyć w Rosji?

O: Myślę, że wszyscy rozumieją, że nie może. Chociaż w trakcie tego wywiadu zakwestionowałem zdolności intelektualne ludzi, którzy wymyślili te wszystkie sankcje przeciwko Rosji, muszę powiedzieć, że są tam różni ludzie, a niektórzy bardzo dobrze zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje.

Widzicie, wszyscy oni rozumieją, że z całym należnym i najwyższym szacunkiem dla naszych przyjaciół na Kubie i Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, Rosja nie jest Kubą ani Koreą Północną. Rosja jest Rosją, największym krajem na świecie, stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, ogromną gospodarką i potęgą nuklearną, dlatego wszystkie te idee, że Rosję można ograniczyć, tak jak kiedyś Kubę czy Koreę Północną, i że można ją po prostu utrzymać w ten sposób, nie mają nogi, na której można się oprzeć. To niemożliwe. To po prostu całkowicie niemożliwe. Nawet jeśli niektórzy w kręgach politycznych i elitach Zachodu chcieliby tego w ten sposób.

Tak, oczywiście istnieją wyzwania i będziemy musieli je pokonać. Niestety, istnieją one zarówno na poziomie rządowym, jak i codziennym. Mimo to nie jest to dla nas nic nowego i nie jest katastrofalne. Blednie w porównaniu z trudnościami, przez które nasz kraj musiał przejść w 20 wieku. Powiem co – to nawet nie w tej samej lidze z problemami, z którymi borykaliśmy się podczas pandemii koronawirusa.

Wtedy naprawdę od czasu do czasu czuliśmy się nieswojo, ponieważ nie mieliśmy pojęcia, jak ten wirus będzie się zachowywał, niezależnie od tego, skąd pochodzi. Czy może zabić większość ludzkości, jak w niektórych książkach science-fiction? Powiedziałbym, że wtedy sprawy były o wiele bardziej napięte. Tragedia polega oczywiście na tym, że wirus spowodował tak wiele zgonów.

Ale to inna historia i nie może być tu złudzeń. Próbują umieścić nas w kategorii "zbójecki naród" lub "zbójecki kraj". Jeśli chodzi o jego etymologię, myślę, że to Reagan wymyślił ten termin. Rosyjskie tłumaczenie to wyrzutek, ale jest w rzeczywistości bliższy znaczeniu wyjęty spod prawa.

W rzeczywistości to Stany Zjednoczone są tutaj zbójeckim narodem. Nie dlatego, że nie lubimy Amerykanów. To dlatego, że Stany Zjednoczone nieustannie rozpoczynają wojny podboju na całym świecie. Są wyrzutkami i banitami.

[1] "Jednobiegunowy świat dobiegł końca", mówi były prezydent Rosji, Russia Today, 24 marca 2022 r.

[2] Tamże.

[3] "Porządek świata po zimnej wojnie się skończył, mówi były prezydent Rosji (PEŁNY WYWIAD)", Russia Today, 26 marca 2022 r.

Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://jamesfetzer.org/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz