Fiodor Łukjanow, redaktor naczelny „Rosja w sprawach globalnych”, przewodniczący Prezydium Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej oraz dyrektor ds. badań Międzynarodowego Klubu Dyskusyjnego Wałdaj.
Fiodor Łukjanow: Wbrew twierdzeniom Zachodu BRICS ma ideologię i oto jaka ona jest
Baner przedstawiający logo BRICS można zobaczyć podczas 15. szczytu BRICS w Johannesburgu w Republice Południowej Afryki© Sputnik
W zeszłym tygodniu przemawiając na zakończenie szczytu BRICS w Johannesburgu, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapewnił tych, którzy zastanawiali się, jak będzie brzmiał akronim po dodaniu sześciu nowych liter: „Wszyscy opowiadają się za utrzymaniem tej samej nazwy, została ona już stać się marką”. Niezależnie od tego, czy wiedział, czy nie, dyplomata zauważył ważną kwestię. Marka zaczęła żyć własnym życiem, choć jako całość już nie istnieje.
Ustąpiło miejsca nowej formie. Kontynuując temat metaforyczny, możemy powiedzieć, że BRICS oryginalnego modelu przeniosły franczyzę na inne dzieło.
Do tego miesiąca BRICS była grupą z możliwością przekształcenia się w mniej lub bardziej ustrukturyzowaną organizację lub w zamian za to społeczność o swobodnej formie. Wybrano opcję drugą.
O rozszerzeniu BRICS mówi się od dawna. Jednak dyskusje wydawały się bezcelowe, ponieważ nie było żadnych kryteriów, które by to umożliwiały. Struktura jest celowo nieformalna, bez statutu, procedur i organów koordynujących. Zatem klasyczna dyplomacja – w drodze bezpośrednich negocjacji, bez angażowania instytucji międzynarodowych – pracowała nad pogodzeniem interesów narodowych. Jedyną platformą, na której podejmowane są decyzje, są spotkania przywódców państw członkowskich i jeśli dojdą do porozumienia polubownie, to działa. W ten sposób zaproszono nowe państwa – dyskutowano i decydowano.
Oczywiście wybór spowodował zamieszanie – dlaczego oni, jaka jest logika? Ale nie było żadnego, po prostu zostało to uzgodnione.
To doniosłe wydarzenie. Nie chodzi tu o liczbę i jakość władz gospodarzy, ale o wybór modelu rozwoju. Do tej pory BRICS była zwartą grupą, której członków, pomimo wszystkich różnic, łączyła zdolność i chęć wytyczenia niezależnego kursu, wolnego od zewnętrznych ograniczeń. Niewiele jest na świecie państw, które mogą się tym pochwalić – niektórym brakuje wystarczającego potencjału militarnego i gospodarczego, a inne mają już zobowiązania wobec innych partnerów. Ale ta piątka mniej więcej pasuje do rachunku. Z tego powodu BRICS postrzegano jako prototyp konstrukcji stanowiącej przeciwwagę dla G7 (za którą stoi sztywna jedność atlantycka). Stąd oczekiwanie, że BRICS pogłębi i zinstytucjonalizuje interakcję poprzez utworzenie wspólnych struktur i stopniowo stanie się zjednoczoną siłą na arenie światowej.
Ale takie obliczenia były bezpodstawne. Nie tyle ze względu na różnice między krajami, ale ze względu na ich wielkość, która nie oznacza powściągliwości na rzecz kogokolwiek, w tym ludzi o podobnych poglądach. Pomysł nadawania BRICS wyraźnego antyzachodniego nastawienia również był błędny – z wyjątkiem Rosji żadne państwo członkowskie nie ma obecnie zamiaru kontynuować antagonizmu z Zachodem. Podsumowując, BRICS-5 pozostałby obiecującym i bardzo symbolicznym prototypem, gdyby nie perspektywa stania się działającym modelem.
Nadchodzący BRICS-11 – i kolejne – to inne podejście. Rozszerzenie trudno pogodzić z pełną instytucjonalizacją, gdyż byłoby zbyt skomplikowane. Ale nie ma takiej potrzeby; poszerzenie granic wspólnoty jest teraz oczywiste. Kryteria nie są istotne. A co, jeśli Argentyna lub Etiopia są zadłużone i nie mają prawie żadnych rzeczy, które pierwotnie uważano za cechy charakterystyczne BRICS? Ale oni – i prawdopodobnie niektórzy inni kandydaci z następnej fali – poszerzają sferę interakcji niezachodnich.
To zresztą jedyny warunek zaproszenia – brak udziału w zachodnich koalicjach wojskowych i politycznych.
Pozostałe parametry są warunkowe.
Głównym zwolennikiem rozszerzenia są Chiny. Nowa konfiguracja jest wygodna dla władzy, która bez zobowiązań promuje hasło bliżej nieokreślonego „wspólnego losu”. Franczyza BRICS jest bardziej zgodna ze światowymi trendami niż poprzedni typ BRICS. Sztywne ramy są niepopularne; większość krajów na świecie pragnie elastycznych stosunków o maksymalnym zakresie, aby nie przegapić szans.
To nowe podejście jest akceptowalne dla Rosji. Zamienianie BRICS w taran przeciwko zachodniej hegemonii jest nierealne. Jednak w interesie Rosji leży poszerzanie sfery interakcji z pominięciem Zachodu i stopniowe tworzenie odpowiednich narzędzi i mechanizmów. Tak naprawdę leży to w interesie wszystkich, bo hegemonia już nikomu nie grzeje serca, a jedynie ogranicza możliwości.
Sukces nie jest gwarantowany; rozszerzenie może prowadzić do automatycznego dodania nowych krajów na zasadzie formalnej. Ale ogólnie rzecz biorąc, miękkie oddzielenie Zachodu od nie-Zachodu jest procesem obiektywnym na nadchodzące lata.
Tym samym popularność franczyzy BRICS będzie rosła.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/582111-brics-has-an-ideology/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz