Autor: Brandon Smith
Na początku lat 1970. Stany Zjednoczone i większość świata zachodniego pogrążały się w stagflacyjnym kryzysie gospodarczym. Nixon całkowicie usunął dolara ze standardu złota w 1971 r. z pomocą Rezerwy Federalnej (lub być może pod kierunkiem Fedu), co ostatecznie zwiększyło presję inflacyjną. Powojenny boom w Europie nagle się skończył, podczas gdy ceny towarów (i ropy / benzyny) w USA gwałtownie wzrosły aż do lat 1981-1982, kiedy Rezerwa Federalna podniosła stopy procentowe do około 20% i spowodowała celowy krach recesyjny.
Co ciekawe, MFW stworzył system SDR w 1969 roku, tuż przed zniesieniem standardu złota (tego samego, który MFW jest gotowy wykorzystać jako podstawę globalnego mechanizmu waluty cyfrowej). A Światowe Forum Ekonomiczne zostało założone w 1971 roku.
Okres ten jest często przedstawiany w filmach jako szczęśliwa era disco, narkotyków, hippesów i rock'n'rolla, ale rzeczywistość jest taka, że wczesne lata 1970. były początkiem końca Zachodu – był to moment, w którym nasze fundamenty ekonomiczne zostały sabotowane, a dobrobyt klasy średniej został powoli, ale pewnie skradziony przez inflację.
W samym środku tego ekonomicznego "marazmu", który Jimmy Carter nazwał później "kryzysem zaufania", Organizacja Narodów Zjednoczonych i związane z nią globalistyczne grupy okrągłego stołu ciężko pracowały nad opracowaniem planu przekonania ludności do przyjęcia globalnej centralizacji władzy. Ich cele były raczej bezpośrednie. Chcieli:
Uzasadnienie rządowej kontroli liczebności populacji ludzkiej.
Władza ograniczania przemysłu.
Moc kontrolowania produkcji energii i dyktowania źródeł energii.
Władza kontrolowania lub ograniczania produkcji żywności i rolnictwa.
Zdolność do mikrozarządzania jednostkami żyje w imię jakiegoś później zdefiniowanego "większego dobra".
Uspołecznione społeczeństwo, w którym indywidualne prawo do własności jest porzucone.
Jeden światowy system gospodarczy, którym będą zarządzać.
Jeden światowy system walutowy.
Jeden rząd światowy zarządzający garstką oddzielnych regionów.
Jeden z najbardziej odkrywczych cytatów w porządku obrad pochodzi od zastępcy sekretarza stanu administracji Clintona, Strobe Talbota, który stwierdził w magazynie Time, że:
"W następnym stuleciu narody, jakie znamy, będą przestarzałe; Wszystkie państwa uznają jedną, globalną władzę... Suwerenność narodowa wcale nie była tak świetnym pomysłem".
Aby zrozumieć, jak funkcjonuje agenda, przytoczę cytat z członka globalistycznej Rady Stosunków Zagranicznych, Richarda Gardnera, w artykule w Foreign Affairs Magazine z 1974 roku zatytułowanym "Twarda droga do porządku światowego":
Krótko mówiąc, "dom porządku świata" będzie musiał być budowany od dołu do góry, a nie od góry do dołu. Będzie to wyglądało jak wielkie "buczące, buzujące zamieszanie", by użyć słynnego opisu rzeczywistości Williama Jamesa, ale koniec biegu wokół suwerenności narodowej, niszczący ją kawałek po kawałku, osiągnie znacznie więcej niż staromodny frontalny atak.
Innymi słowy, globaliści wiedzieli, że inkrementalizm będzie jedynym sposobem na osiągnięcie jednej światowej struktury władzy, która OTWARCIE rządzi, zamiast ukrywać rządy elit za tajnymi organizacjami i marionetkowymi politykami. Chcą globalnego imperium, w którym staną się namaszczonymi "królami filozofami" opisanymi w Republice Platona. Ich narcystyczne ego nie może pomóc, ale pragnie adoracji mas, których potajemnie nienawidzą.
Ale nawet z przyrostowością wiedzą, że w końcu społeczeństwo wymyśli plan i będzie starało się stawić opór, gdy nasze wolności zostaną ograniczone. Ustanowienie imperium to jedno; Utrzymanie go to inna sprawa. Jak globaliści mogliby wyjść ze swojej autorytarnej szafy, wyeliminować indywidualne wolności i rządzić światem bez buntu, który ostatecznie ich zniszczy?
Jedynym sposobem, w jaki taki plan mógłby zadziałać, jest przyjęcie przez lud, chłopów w tym imperium, własnego niewolnictwa. Społeczeństwo musiałoby postrzegać niewolnictwo jako kwestię uroczystego obowiązku i przetrwania, nie tylko dla siebie, ale dla całego gatunku. W ten sposób, jeśli ktoś się zbuntuje, będzie postrzegany przez ul jako potwór. Narażaliby cały kolektyw na niebezpieczeństwo, przeciwstawiając się strukturze władzy.
W ten sposób globaliści wygrywają. Nie tylko dzisiaj, wygrywają na zawsze, ponieważ nie byłoby już nikogo, kto mógłby im się przeciwstawić.
Mieliśmy wielki przedsmak tego rodzaju wojny psychologicznej podczas strachu przed pandemią, w którym wszystkim nam powiedziano, że wirus z niewielkim wskaźnikiem śmiertelności infekcji wynoszącym 0,23% wystarczy, aby wymazać większość naszych praw człowieka. Na szczęście wystarczająco duża grupa ludzi wstała i walczyła przeciwko mandatom i paszportom. To powiedziawszy, istnieje znacznie większy program "większego dobra", który globaliści planują wykorzystać, a mianowicie tak zwany "kryzys klimatyczny".
Aby było jasne, nie ma ŻADNYCH dowodów na kryzys klimatyczny spowodowany przez emisje dwutlenku węgla spowodowane przez człowieka lub emisje gazów cieplarnianych. Nie ma zjawisk pogodowych, które są niezwykłe pod względem historycznej osi czasu klimatu Ziemi. Nie ma dowodów na poparcie teorii "punktu krytycznego" dotyczących temperatur. A temperatura Ziemi wzrosła o mniej niż 1 ° C w ciągu 100 lat. Oficjalny rekord temperatury sięga tylko 1880 roku, a ta wąska oś czasu jest tym, co finansowani przez ONZ i rząd naukowcy zajmujący się klimatem wykorzystują jako punkt odniesienia dla swoich twierdzeń.
Wyjaśniam, dlaczego jest to oszukańcza nauka w moim artykule "Strach przed kuchenkami gazowymi jest oszustwem stworzonym przez autorytarystów zmian klimatu". Chodzi o to, że ONZ promuje histerię z powodu fałszywego scenariusza klimatycznego zagłady, podobnie jak WEF i WHO promowały histerię i strach przed brakiem zagrożenia, takim jak covid. Wszystko zaczęło się na początku lat 1970. od grupy związanej z ONZ o nazwie Klub Rzymski.
Globaliści planują wykorzystać ekologię jako pretekst do centralizacji od co najmniej 1972 roku, kiedy Klub Rzymski opublikował traktat zatytułowany "Granice wzrostu". Finansując ograniczone badania nad przemysłem i zasobami we wspólnym projekcie z MIT, odkrycia wydawały się być napisane z dużym wyprzedzeniem – koniec planety był bliski, chyba że narody i jednostki poświęcą swoją suwerenność. Jak wygodne dla globalistów finansujących badanie...
Dwadzieścia lat później wydali książkę zatytułowaną "Pierwsza globalna rewolucja". W dokumencie tym szczegółowo omawiają wykorzystanie globalnego ocieplenia jako narzędzia do tworzenia ponadnarodowego zarządzania:
"Szukając wspólnego wroga, przeciwko któremu możemy się zjednoczyć, wpadliśmy na pomysł, że zanieczyszczenie, zagrożenie globalnym ociepleniem, niedobory wody, głód i tym podobne, pasowałyby do rachunku. W swej całości i oddziaływaniach zjawiska te stanowią wspólne zagrożenie, któremu wszyscy muszą stawić czoła. Ale określając te niebezpieczeństwa jako wroga, wpadamy w pułapkę, przed którą już ostrzegaliśmy czytelników, a mianowicie myląc objawy z przyczynami. Wszystkie te zagrożenia są spowodowane ludzką ingerencją w naturalne procesy i tylko poprzez zmianę postaw i zachowań można je przezwyciężyć. Prawdziwym wrogiem jest więc sama ludzkość".
Czyniąc z istnienia ludzkości wielkie zagrożenie, globaliści zamierzali zjednoczyć społeczeństwo wokół idei trzymania się w ryzach. Oznacza to, że społeczeństwo musiałoby poświęcić swoje wolności i poddać się kontroli w przekonaniu, że gatunek ludzki jest zbyt niebezpieczny, aby pozwolić mu na wolność.
Następująca wiadomość z Australian Public Broadcasting Service została wyemitowana w 1973 roku, niedługo po założeniu Klubu Rzymskiego. Jest zaskakująco dosadny co do celów organizacji:
Co możemy wynieść z tej audycji i jej przesłania? Globaliści chcą przede wszystkim dwóch konkretnych rezultatów – chcą końca suwerenności narodowej i końca własności prywatnej poprzez społecznie motywowany minimalizm. Dokładnie te same cele, które Klub Rzymski nakreślił w 1970 roku, są dziś główną polityką ONZ i Światowego Forum Ekonomicznego. Koncepcja "ekonomii współdzielenia", którą Klaus Schwab i WEF często z dumą promują, nie została wymyślona przez nich, została wymyślona przez Klub Rzymski 50 lat temu.
To samospełniająca się przepowiednia: spędzają pół wieku na wymyślaniu kryzysu, podsycają terror publiczny, a następnie oferują te same rozwiązania, które chcieli wymusić dziesiątki lat temu.
W końcu agenda klimatyczna nie ma nic wspólnego z ekologią, a wszystko z ekonomią. Plan rozpoczął się w samym środku bardzo realnego kryzysu stagflacyjnego, w momencie, gdy ludność klasy średniej najbardziej obawiała się o przyszłość, a ceny gwałtownie rosły. Kryzys ten nie był spowodowany niedoborem zasobów, ale niewłaściwym zarządzaniem systemem finansowym. To nie przypadek, że kulminacja globalnego ocieplenia ma miejsce dzisiaj, gdy nadchodzi kolejna katastrofa stagflacji.
Klub Rzymski jest teraz skorupą dawnej świetności wypełnioną głupimi hipisami, najprawdopodobniej dlatego, że ONZ i inne globalistyczne think-tanki przejęły rolę, jaką kiedyś odgrywała grupa. Jednak cień oryginalnego klubu jest zawsze obecny, a jego strategia siania strachu przed klimatem jest obecnie wykorzystywana do usprawiedliwienia rosnącego tłumienia energii i rolnictwa przez rząd.
Jeśli nie zostaną powstrzymane przez społeczeństwo, totalitarne nakazy węglowe staną się normą. Następne pokolenie, żyjące w zaprojektowanym ubóstwie, będzie uczone od wczesnego dzieciństwa, że globaliści "uratowali świat" przed katastrofą, która tak naprawdę nigdy nie istniała. Powiedzą im, że zniewolenie ludzkości jest czymś, z czego można być dumnym, darem, który utrzymuje gatunek przy życiu, a każdy, kto kwestionuje to niewolnictwo, jest samolubnym złoczyńcą, który chce zniszczenia planety.
Przetlumaczono przez translator Google
za:http://stateofthenation.co/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz