AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Chris Buskirk via AmGreatness.com,
Ten esej jest adaptacją "America and the Art of the Possible: Restore National Vitality in an Age of Decay" autorstwa Chrisa Buskirka (Encounter, 192 strony, 28,99 USD)
Fakt, że amerykański standard życia uległ stagnacji, a dla niektórych segmentów populacji spadł, powinien być powodem do prawdziwego niepokoju dla klasy rządzącej.
Ameryka wyszła z granicy, kiedy uderzyliśmy w Ocean Spokojny. I to wszystko zmieniło. Alaska i Hawaje były zbyt odległe, aby odzwierciedlić aspiracje większości ludzi, więc przez dziesięciolecia to stany Zachodniego Wybrzeża, a zwłaszcza Kalifornia, reprezentowały marzenia i możliwości w narodowej wyobraźni. Amerykański sen osiągnął swoją apoteozę w Kalifornii. Po II wojnie światowej państwo stało się jutro naszym kolektywem. Ale dziś wygląda to bardziej na przyszłość, której reszta kraju powinna unikać – miejsce, w którym kilka nadbrzeżnych enklaw stało się bajecznie bogatych, podczas gdy wszyscy inni pozostają coraz bardziej w tyle.
Po II wojnie światowej Kalifornia przewodziła na każdym froncie. Populacja szybko rosła, ponieważ ludzie przenosili się do stanu w poszukiwaniu możliwości, a młode rodziny miały dzieci. Gospodarka była żywa i różnorodna. Południowa Kalifornia skorzystała z obecności kontrahentów obronnych. San Diego było miastem marynarki wojennej, a zdemobilizowani żołnierze powracający z frontu pacyficznego postanowili zostać i zapuścić korzenie. W latach 1950-1960 populacja obszaru metropolitalnego Los Angeles wzrosła z 4 046 000 do 6 530 000. Jet Propulsion Laboratory zostało otwarte w 1930 roku przez naukowców z California Institute of Technology. Jeden z założycieli, Jack Parsons, stał się prominentnym członkiem sekty okultystycznej pod koniec 1940 roku z siedzibą w Pasadenie, która praktykowała "Thelemic Magick" w ceremoniach zwanych "Babalon Working". L. Ron Hubbard, założyciel Scientology (1950), był współpracownikiem Parsonsa i wynajmował pokoje w jego domu. Kontrkultura, a raczej kontrkultury, miała głębokie korzenie w państwie.
Kultura młodzieżowa narodziła się w Kalifornii, powstała z połączenia szybkiego wzrostu, wyżu demograficznego, ogólnego braku wielopokoleniowych rodzin, obfitego słońca, kultury samochodowej i przestrzeni zapewnianej przez nowo wybudowane przedmieścia, gdzie nastolatki mogły być stosunkowo wolne od nadzoru dorosłych. Tom Wolfe opisał tę epokę w swoim eseju z 1963 roku "The Kandy-Colored Tangerine Flake Streamline, Baby". Studencki ruch protestacyjny rozpoczął się również w Kalifornii. W 1960 roku setki protestujących, wielu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, próbowało zakłócić przesłuchanie Komitetu Izby Reprezentantów ds. Działalności Antyamerykańskiej w ratuszu w San Francisco. Policja skierowała węże strażackie na tłum i aresztowała ponad trzydziestu studentów. Pokolenie wyżu demograficznego mogło odziedziczyć ruch protestu, ale go nie stworzyło. Jej założyciele należeli do Silent Generation. Clark Kerr, prezes systemu UC, który zyskał reputację dając protestującym studentom to, czego chcieli, pochodził z Największego Pokolenia. Coś w Kalifornii i w Ameryce już się zmieniło.
Kalifornia była morzem fermentu w latach 1960. – burzliwą mieszanką kontrastujących trendów, jak to opisał Tom O'Neill:
Państwo było epicentrum lata miłości, ale widziało także wzrost Reagana i Nixona. Widział zamieszki w Watts, narodziny ruchu antywojennego i katastrofę koncertową Altamont, ruch Wolnego Słowa i Hells Angels. Tutaj kontrahenci z branży obronnej, Cold Warriors i powstające firmy technologiczne mieszkali tuż przy drodze od hipisowskich komun, zakochanych i sklepów surfingowych.
Hollywood było światową stolicą rozrywki, produkującą wizję pokoju i dobrobytu, którą sprzedał Ameryce – i światu jako ideał amerykańskiego eksperymentu. Było to dostatnie życie skupione wokół rodziny nuklearnej mieszkającej w domu jednorodzinnym na rozrastających się przedmieściach. Doris Day stała się ukochaną Ameryki dzięki serii komedii romantycznych, ale zawirowania w jej własnym życiu zapowiadały zwrot Ameryki od witalności do rozkładu. Była trzykrotnie zamężna, a jej pierwszy mąż albo sprzeniewierzył, albo źle zarządzał jej majątkiem. Jej syn, Terry Melcher, był blisko związany z Charlesem Mansonem i rodziną, wraz z Dennisem Wilsonem z Beach Boys – awatarami kalifornijskiego stylu życia, który uosabiał amerykański sen.
Rodzina Mansona spędziła lato 1968 roku mieszkając i imprezując z Wilsonem w jego rezydencji w Malibu. Dom Cielo Drive w Hollywood Hills, gdzie Sharon Tate i cztery inne osoby zostały zamordowane w sierpniu 1969 roku, był domem Melchera i miejscem przyjęć, w których uczestniczył Manson. Powiązania między synem Doris Day, Beach Boys i rodziną Mansona, mają z perspektywy czasu mroczną wartość proroczą. Byli młodzi, przystojni i beztroscy. Ale za czystym wizerunkiem zdrowej amerykańskiej młodzieży kryła się desperacka dekadencja napędzana tytanicznym nadużywaniem narkotyków, seksualne oburzenia, które były absurdalne nawet jak na standardy Hollywood w latach 60., i autodestruktywność ubrana w język pseudo-duchowości.
Kalifornijska kultura lat 1960. wygląda teraz jak fin-de-siècle zdmuchiwana góra. Obietnica, spełnienie i zniszczenie amerykańskiego snu wydaje się destylowane w Złotym Stanie, jak epicka tragedia rozgrywająca się na tle słonecznego krajobrazu, w którym kończyła się granica. Około 1970 roku Ameryka weszła w epokę rozkładu, a Kalifornia była w awangardzie.
H. Abernathy / ClassicStock / Getty Images
W górę, w górę i w dal
Oczekiwanie ciągłego postępu jest głęboko zakorzenione w naszym rozumieniu świata, a Ameryki w szczególności. Niektóre wskaźniki generalnie rosną: produkt krajowy brutto w większości rośnie, podobnie jak rynek akcji. Według tych barometrów sprawy muszą zmierzać w dobrym kierunku. Oczywiście, zdarzają się przejściowe niepowodzenia – gospodarka ma recesje, rynek akcji ma korekty – ale długoterminowa trajektoria jest wzrostowa. Czy te wskaźniki mówią nam, że kraj staje się coraz bardziej zamożny? Czy są to sygnały, czy szum?
Jest wiele rzeczy, o których PKB i giełda nam nie mówią, takich jak poziom długu publicznego i prywatnego, trendy płacowe i koncentracja bogactwa. W rzeczywistości w ciągu półwiecza, w którym raportowany PKB stale rósł, a giełda osiągnęła stratosferę, płace realne rosły bardzo powoli, a standard życia spłaszczył się, a nawet spadł dla klasy średniej i pracującej. Wielu Amerykanów ma poczucie, że sprawy nie idą we właściwym kierunku lub że kraj stracił zdrowie społeczne i wigor, ale nie są pewni, jak opisać lub zmierzyć problem. Potrzebujemy szerszych mierników narodowego dobrobytu i witalności, w tym miar wartości nieekonomicznych, takich jak stabilność rodziny czy zaufanie społeczne.
Istnieje wiele różnych kryteriów żywotności narodowej. Po pierwsze, czy kraj jest chroniony przed obcą agresją i żyje w pokoju z samym sobą? Czy ludzie są bezpieczni w swoich domach, wolni od nękania przez rząd i bezpieczni od brutalnych przestępstw? Czy dobrobyt jest szeroko rozpowszechniony? Czy przeciętny człowiek może znaleźć dobrą pracę, kupić dom i utrzymać rodzinę, nie robiąc nic nadzwyczajnego? Czy rodziny się powiększają? Czy ludzie są ogólnie zdrowi i czy długość życia wzrasta, a przynajmniej nie maleje? Czy zaufanie społeczne jest wysokie? Czy ludzie mają poczucie jedności we wspólnym przeznaczeniu i celu? Czy istnieje duża zdolność do działań zbiorowych? Czy ludzie są szczęśliwi?
Możemy podzielić wymierne wskaźniki witalności na trzy główne kategorie: społeczne, ekonomiczne i polityczne. Istnieje również element duchowy, który dla moich celów należy do kategorii społecznej. Czynniki społeczne, które można łatwo zmierzyć, obejmują takie rzeczy, jak wiek w pierwszym małżeństwie (wskaźnik optymizmu co do przyszłości), mediana wzrostu dorosłego (czy rośnie, czy spada?), oczekiwana długość życia i częstość występowania choroby. Miary ekonomiczne obejmują realne trendy płacowe, koncentrację bogactwa i mobilność społeczną. Wskaźniki polityczne odnoszą się do polaryzacji i aktów przemocy politycznej.
Wiele z nich ma tendencję do poruszania się razem przez długi czas. Łatwo jest spojrzeć na pojedynczą metrykę i przegapić las dla drzew, nie widząc, że jest to jeden z przejawów większego problemu w dynamicznym systemie. Rozwiązania zaproponowane w celu rozwiązania jednego problemu mogą spowodować nieoczekiwane nowe problemy w innej części systemu. To ogólnospołeczna gra w whack-a-mole. Potrzebne jest pełniejsze zrozumienie trendów strukturalnych i tego, co się za nimi kryje. Od okresu założenia Ameryki do około 1830 roku czynniki te generalnie się poprawiały. Oczekiwana długość życia i średni wzrost rosły, co wskazywało na społeczeństwo, które było w większości spokojne i miało obfite jedzenie. Płace realne wzrosły w tym okresie mniej więcej trzykrotnie, ponieważ wzrost podaży pracy był powolny. Doszło do przemocy politycznej. Ale przez dziesięciolecia po uzyskaniu niepodległości w kraju panował w dużej mierze pokój, a obywatele byli bezpieczni w swoich domach. Istniało nadrzędne poczucie wspólnego celu w budowaniu nowego narodu.
Te wskaźniki witalności nie wykazują już tendencji wzrostowej. Zacznijmy od oczekiwanej długości życia. Istnieje ogólne wrażenie, że aż do ubiegłego wieku ludzie umierali bardzo młodo. Jest w tym element prawdy: jesteśmy teraz mniej podatni na śmierć z powodu chorób zakaźnych, zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie, niż nasi przodkowie przed 20 wiekiem. Wskaźniki śmiertelności dzieci były przerażające w przeszłości, ale pochowanie małego dziecka jest teraz rzadką tragedią. Jest to bardzo realna forma postępu, wynikająca z bardziej niezawodnych dostaw żywności w wyniku poprawy rolnictwa, lepszych warunków sanitarnych w miastach i postępu medycznego, w szczególności antybiotyków i niektórych szczepionek wprowadzonych w pierwszej połowie 20 wieku. Po okresie szybkiego postępu nastąpił długi okres powolnej, kosztownej poprawy na marginesie.
Jeśli weźmie się pod uwagę śmiertelność dziecięcą, długość życia nie wzrosła zbytnio w ciągu ostatniego stulecia lub dwóch. Badanie w Journal of the Royal Society of Medicine mówi, że w środkowej wiktoriańskiej Anglii średnia długość życia w wieku pięciu lat wynosiła 75 lat dla mężczyzn i 73 dla kobiet. W 2016 r., Według Social Security Administration, średnia długość życia amerykańskiego mężczyzny w wieku pięciu lat wynosiła 71,53 lat (co oznacza dożycie 76,53 lat). Kiedy dojdziesz do pięciu lat, twoja średnia długość życia nie różni się zbytnio od twojego pradziadka. Co więcej, Pliniusz mówi nam, że żona Cycerona, Terencja, żyła do 103 roku. Eleonora Akwitania, królowa Francji i Anglii w różnych okresach w 12 wieku, zmarła tydzień przed swoimi 82. urodzinami. Badanie 298 sławnych mężczyzn urodzonych przed 100 r. p.n.e., którzy nie zostali zamordowani, zabici w bitwie lub zginęli w wyniku samobójstwa, wykazało, że ich średni wiek w chwili śmierci wynosił 71 lat.
Bardziej uderzające jest to, że ludzie, którzy żyją całkowicie poza współczesną cywilizacją bez zachodniej medycyny, mają dziś oczekiwaną długość życia mniej więcej porównywalną z naszą. Daniel Lieberman, antropolog biologiczny z Harvardu, zauważa, że "zbieracze, którzy przeżyją niepewne pierwsze lata niemowlęctwa, najprawdopodobniej dożyją 68 do 78 lat". Pod pewnymi względami są zdrowsi w starszym wieku niż przeciętny Amerykanin, z mniejszą częstością występowania chorób zapalnych, takich jak cukrzyca i miażdżyca. Nie powinno dziwić, że aktywne życie spędzone na zewnątrz na słońcu, jedzenie dzikiej zwierzyny i roślin pastewnych, daje dobre zdrowie.
Ostatnie badania pokazują, że nie tylko nie żyjemy dłużej, ale jesteśmy mniej zdrowi i mniej mobilni w ciągu ostatnich dziesięcioleci naszego życia niż nasi pradziadkowie. Wskazuje to na pogorszenie ogólnego stanu zdrowia. Mamy nowe leki na cukrzycę typu I, ale jest więcej cukrzycy typu I niż w przeszłości. Mamy nowe metody leczenia raka, ale jest ich więcej. Coś poszło bardzo źle. Co więcej, w latach 2014-2017 mediana oczekiwanej długości życia Amerykanów spadała każdego roku. W 2017 r. było to 78,6 lat, następnie ponownie spadło między 2018 a 2020 r. do 76,87 lat. Liczba na 2020 r. obejmuje oczywiście zgony z powodu COVID, ale tendencja już od kilku lat zmierzała w dół, głównie z powodu zgonów z rozpaczy: chorób związanych z przewlekłym alkoholizmem, przedawkowaniem narkotyków i samobójstwami. Przyczyny wzrostu liczby zgonów z rozpaczy są złożone, ale głównym czynnikiem przyczyniającym się do tego jest ekonomia: ludzie bez dobrych perspektyw przez dłuższy czas są bardziej podatni na zachowania autodestrukcyjne. Spadek ten kontrastuje z doświadczeniami krajów równorzędnych.
Oprócz oczekiwanej długości życia, inne tendencje wzrostowe utknęły w martwym punkcie lub odwróciły się w ciągu ostatnich kilku dekad. Formowanie się rodziny zwolniło. Całkowity współczynnik dzietności spadł do poziomu znacznie poniżej poziomu zastępowalności pokoleń. Płace realne uległy stagnacji. Poziom zadłużenia poszybował w górę. Mobilność społeczna utknęła w martwym punkcie, a nierówności dochodowe wzrosły. Warunki materialne dla większości ludzi poprawiły się niewiele, z wyjątkiem wąskich części życia, takich jak rozrywka.
Spencer Platt/Getty Images
Trendy, agregaty i osoby
Ostatnie kilka dekad było historią utraty gruntu pod nogami dla znacznej części środkowej Ameryki, z dala od garstki bogatych miast na wybrzeżach. Optymistyczne historie, które zostały opowiedziane, są takie, że zarówno dochody, jak i bogactwo rosną. To prawda w ujęciu ogólnym, ale kiedy te liczby są podzielone, obraz jest jednym z rosnących przepaści między małą grupą zwycięzców a większą grupą przegranych. Płace realne pozostawały zasadniczo niezmienione w ciągu ostatnich 50 lat, a wzrost bogactwa narodowego był silnie skoncentrowany na górze. Poniższy wykres przedstawia udział dochodu narodowego, który trafił do 10 procent najlepiej zarabiających w Stanach Zjednoczonych. W 1970 r. było to 33,3 proc.; W 2019 r. odsetek ten wyniósł 45,4 proc.
Różnice w zamożności stały się ściślej związane z osiągnięciami edukacyjnymi. W latach 1989-2019 majątek gospodarstw domowych wzrósł najbardziej wśród osób o najwyższym poziomie wykształcenia. W przypadku gospodarstw domowych z dyplomem ukończenia studiów wzrost wyniósł 31 procent; z wyższym wykształceniem było to 17 procent; z wykształceniem średnim, około 4 procent. Tymczasem majątek gospodarstw domowych spadł o 60 procent dla osób przedwcześnie kończących szkołę średnią, w tym osób z GED. W 1989 r. gospodarstwa domowe z wyższym wykształceniem miały 2,74 razy więcej niż te, które miały tylko dyplom ukończenia szkoły średniej; W 2012 roku było to 3,08 razy więcej. W 1989 r. gospodarstwa domowe z dyplomem ukończenia studiów miały 4,85 razy więcej niż zamożność grupy szkół średnich; W 2019 roku było to 6,12 razy więcej. Różnica między grupą absolwentów a grupą uczelni wzrosła o 12 procent. Bogactwo grupy licealnej wzrosło o około 4 procent od 1989 do 2019 roku, bogactwo grupy uniwersyteckiej wzrosło o około 17 procent, a bogactwo grupy absolwentów wzrosło o 31 procent. Różnice między grupami rosną w realnych dolarach. To prawda, że ludzie mają pewną kontrolę nad poziomem wykształcenia, które osiągają, ale studia stały się droższe i zasadniczo nie są potrzebne w przypadku wielu miejsc pracy, więc rosnąca dysproporcja majątkowa w edukacji jest niepokojącym trendem.
Bogactwo jest względne: jeśli twoje bogactwo wzrosło o 4 procent, podczas gdy bogactwo innej grupy wzrosło o 17 procent, to jesteś biedniejszy. Ważniejsza jest jednak siła nabywcza. Jeśli koszty podstawowych artykułów klasy średniej, takich jak opieka zdrowotna, mieszkania i czesne, gwałtownie rosną, podczas gdy płace stoją w miejscu, standard życia spadnie.
Bardziej problematyczne niż rosnące różnice majątkowe same w sobie są zmniejszające się mobilność ekonomiczną. Dużą częścią amerykańskiej historii od samego początku było to, że dzieci mają tendencję do kończenia lepiej niż ich rodzice. Według większości miar nie było to prawdą od dziesięcioleci.
Poniższy wykres porównuje kohorty urodzeń z 1940 i 1980 roku pod względem zarobków wyższych niż rodzice. Oś pozioma wskazuje względny poziom dochodów rodziców. Wśród starszego pokolenia ponad 90 procent zarabiało więcej niż ich rodzice, z wyjątkiem tych, których rodzice znajdowali się na bardzo wysokim końcu skali dochodów. Wśród młodszego pokolenia odsetki były znacznie niższe, a także bardziej zmienne. W przypadku tych, których rodzice mieli średni dochód, tylko około 40 procent byłoby lepsze. W tej analizie zarówno niski wzrost, jak i wysokie nierówności tłumią mobilność.
Z biegiem czasu malejąca mobilność ekonomiczna staje się problemem międzypokoleniowym, ponieważ młodzi ludzie pozostają w tyle za poprzednim pokoleniem pod względem akumulacji bogactwa. Poniższy wykres ilustruje proporcję bogactwa narodowego posiadanego przez kolejne pokolenia na tym samym etapie życia, z osią poziomą wskazującą medianę wieku dla grupy. Pokolenie wyżu demograficznego (lata urodzenia 1946-1964) posiadało znacznie większy procent bogactwa narodowego niż dwa kolejne pokolenia w każdym punkcie.
Na przykład w średnim wieku 45 lat Boomersi posiadali około 40 procent bogactwa narodowego. W tym samym średnim wieku pokolenie X (1965-1980) posiadało około 15 procent. Pokolenie wyżu demograficznego było o 15-18 procent większe niż pokolenie X i miało 2,67 razy więcej bogactwa narodowego. Pokolenie Millenialsów (1981-1996) jest większe niż pokolenie X, choć nieco mniejsze niż Boomers, i posiada około połowy tego, co pokolenie X w tym samym średnim wieku.
Są to mierzalne wskaźniki witalności narodu i mówią nam, że coś idzie nie tak. Główną przyczyną stagnacji płac, malejącej mobilności i rosnących dysproporcji majątkowych jest to, że wzrost gospodarczy jest ogólnie powolny od około 1970 roku. A głównym powodem wolniejszego wzrostu jest to, że długoterminowy wzrost produktywności, który stworzył tak wiele bogactwa dla Ameryki i świata w ciągu ostatnich dwóch stuleci, spowolnił.
Bogactwo i nowa granica
Istnieją inne sposoby na zwiększenie ogólnego bogactwa narodowego. Jednym z nich jest zdobywanie nowych zasobów, co zostało dokonane na różne sposoby: poprzez podbój terytorialny lub włączenie niezasiedlonych ziem granicznych lub odkrycie cennych zasobów już znajdujących się na terytorium narodu, takich jak rezerwy ropy naftowej w najnowszej historii. Uzyskanie korzystnej umowy handlowej może być również sposobem na zwiększenie zasobów.
Przez większość amerykańskiej historii granica była wielkim źródłem nowego bogactwa. Ogromna podaż w większości wolnej ziemi, wraz z innymi zasobami, które posiadała, była nie tylko dobrodziejstwem ekonomicznym; ukształtował także amerykańską kulturę i politykę w sposób odmienny od dawno osiadłych krajów Europy, gdzie granica była zamknięta przez wieki, a cała ziemia była własnością przestrzeni.
Ale może być wadą nadmiernego uzależnienia od jednego zasobu. Oprócz pozyskiwania nowych zasobów, realny wzrost gospodarczy pochodzi albo ze wzrostu liczby ludności, albo ze wzrostu wydajności. Wzrost liczby ludności może zwiększyć bogactwo narodowe, ale może również obciążyć dostawy podstawowych zasobów. Tym, co ogólnie podnosi standard życia, jest wzrost produktywności, dzięki czemu dostępne zasoby w większym stopniu się wykorzystują. Rolnik, który uprawia swoje pola stalowym pługiem ciągniętym przez konia, może uprawiać więcej ziemi niż rolnik robiący to ręcznie. Pozwala mu produkować więcej żywności, która może być spożywana przez większą rodzinę, lub nadwyżka może być sprzedawana lub wymieniana na inne towary. Rolnik prowadzący pług z silnikiem i zbierający plony z kombajnem mechanicznym może wyprodukować jeszcze więcej.
Ale wzrost produktywności jest napędzany przez innowacje. W powyższym przykładzie następuje postęp od ręcznego rolnictwa za pomocą prostego narzędzia, do użycia metalowych narzędzi i siły zwierząt, do użycia skomplikowanych maszyn, z których każda znacznie zwiększa ilość żywności produkowanej przez rolnika. Ilustruje to podstawową prawdę, że technologia jest środkiem do zmniejszenia niedoboru i generowania nadwyżek podstawowych dóbr, więc praca i zasoby mogą być przeznaczone na inne cele, a cała populacja będzie w lepszej sytuacji.
Całkowita produktywność czynników produkcji (TFP) odnosi się do produkcji ekonomicznej w stosunku do wielkości wszystkich podstawowych nakładów, a mianowicie pracy i kapitału. Z biegiem czasu produkcja gospodarcza kraju ma tendencję do szybszego wzrostu niż siła robocza i zasoby kapitałowe. Może to wynikać z lepszych umiejętności pracy lub zarządzania kapitałem, ale jest to przede wszystkim wynik nowej technologii. W ekonomii wzrost produktywności jest wykorzystywany jako wskaźnik zastosowania innowacji. Jeśli produktywność rośnie, oznacza to, że nauka stosowana pracuje nad zmniejszeniem niedoboru. Kraje, które przodują w innowacjach technologicznych, naturalnie czerpią korzyści jako pierwsze i najszerzej, a zatem mają najwyższy standard życia. Kraje rozwijające się w końcu również otrzymują technologię, a następnie czerpią korzyści z tak zwanego wzrostu nadrabiania zaległości. Na przykład Chiny po raz pierwszy rozpoczęły swój krajowy program elektryfikacji w 1950 roku, kiedy elektryczność była prawie wszechobecna w Stanach Zjednoczonych. Projekt trwał kilka dekad, a Chiny odnotowały szybki wzrost, ponieważ szeroki dostęp do energii elektrycznej zwiększył wydajność.
Stany Zjednoczone nadal przodują w dziedzinie innowacji - choć teraz mają większą konkurencję niż kiedykolwiek od II wojny światowej. Ale rozwój nowych technologii zwiększających produktywność był wolniejszy w ciągu ostatnich kilku dekad niż w jakimkolwiek porównywalnym okresie czasu od początku rewolucji przemysłowej na początku 18 wieku. Oczywiste postępy w kilku konkretnych obszarach, w szczególności w technologii cyfrowej, są wyjątkami, które potwierdzają regułę. Technologie społeczne ostatnich lat ułatwiają konsumpcję, a nie produkcję. W rezultacie wzrost całkowitej produktywności czynników produkcji był powolny przez długi czas. Według raportu Rabobanku "wzrost TFP pogorszył się ze średniego rocznego wzrostu o 1,1% w latach 1969-2010 do 0,4% w latach 2010-2018".
W The Great Stagnation Tyler Cowen zasugerował, że konwencjonalne miary produktywności mogą być mylące. Na przykład zauważył, że wzrost wydajności w latach 2000-2004 wynosił średnio 3,8 procent, co jest bardzo wysoką wartością i wartością odstającą w porównaniu z większością ostatniego półwiecza. Z pewnością część tego wzrostu była realna dzięki rozwojowi Internetu w tym czasie, ale zbiegło się to również z silnym wzrostem w sektorze finansowym, który zakończył się bardzo źle w 2008 roku.
"To, co mierzyliśmy jako tworzenie wartości, mogło w rzeczywistości być zniszczeniem wartości, a mianowicie zbyt wieloma domami i zbyt dużą ilością innowacji finansowych niewłaściwego rodzaju". Następnie produktywność wzrosła o ponad 5 procent w latach 2009-2010, ale Cohen odkrył, że był to głównie wynik zwalniania przez firmy najmniej produktywnych ludzi. To może być dobry biznes, ale to nie to samo, co wzrost wydajności, ponieważ innowacje zmniejszają niedobór, a tym samym prowadzą do lepszych standardów życia. W perspektywie długoterminowej, gdy wzrost wydajności spowalnia lub zatrzymuje się, ogólny wzrost gospodarczy jest powolny. Mediana realnego wzrostu płac jest powolna. Dla większości ludzi standard życia nie tylko stagnuje, ale spada.
Spencer Platt/Getty Images
Jesteś mi winien pieniądze
Wraz ze spowolnieniem wzrostu produktywności gospodarka stała się bardziej sfinansjalizowana, co oznacza, że zasoby są w coraz większym stopniu kierowane na środki wydobywania bogactwa z gospodarki produkcyjnej zamiast na produkcję towarów i usług. Peter Thiel powiedział, że prostym sposobem na zrozumienie finansjalizacji jest to, że reprezentuje ona rosnący wpływ firm, których główną działalnością lub źródłem wartości jest wytwarzanie małych kawałków papieru, które zasadniczo mówią, jesteś mi winien pieniądze. Wall Street i firmy tworzące sektor finansowy nigdy nie były większe ani potężniejsze. Od początku lat 1970. udział firm finansowych we wszystkich zyskach przedsiębiorstw podwoił się do prawie 25 procent. Jako udział w realnym PKB wzrósł z 13-15 procent na początku lat 1970. do prawie 22 procent w 2020 roku.
Zyski firm finansowych rosły szybciej niż ich udział w gospodarce w ciągu ostatniego półwiecza. Przykłady są wszędzie. Wiele firm, które zostały zbudowane w celu produkcji rzeczywistych, niecyfrowych towarów i usług, stało się również ukrytymi firmami finansowymi. General Electric, gigant produkcyjny założony przez Thomasa Edisona, przekształcił się w czarną skrzynkę firm finansowych, ciągnąc się w dół. Całkowita wartość rynkowa głównych linii lotniczych, takich jak American, United i Delta, jest mniejsza niż wartość ich programów lojalnościowych, w których ludzie zdobywają mile, latając i wydając za pomocą kart kredytowych linii lotniczych. W 2020 roku program lojalnościowy American Airlines został wyceniony na 18-30 miliardów dolarów, podczas gdy kapitalizacja rynkowa całej firmy wyniosła 14 miliardów dolarów. Sugeruje to, że rzeczywista działalność linii lotniczych – przewożenie ludzi z jednego miejsca do drugiego – jest wartościowa tylko o tyle, o ile zachęca ludzi do uczestnictwa w programie lojalnościowym.
Głównym rezultatem finansjalizacji najlepiej tłumaczy się "efektem Cantillona", który oznacza, że kreacja pieniądza w długim okresie czasu redystrybuuje bogactwo w górę do już bogatych. Efekt ten został po raz pierwszy opisany w 18 wieku przez Richarda Cantillona po tym, jak zaobserwował wyniki wprowadzenia systemu pieniądza papierowego. Zauważył, że pierwsi ludzie, którzy otrzymali nowe pieniądze, odnotowali wzrost swoich dochodów, podczas gdy ostatni, którzy je otrzymali, doświadczyli spadku siły nabywczej z powodu inflacji cen konsumpcyjnych. Jako pierwsze nowo powstałe pieniądze otrzymują banki i inne instytucje finansowe. Nazywa się ich "wtajemniczonymi Cantillonami", termin ukuty przez Nicka Szabo, i odnoszą największe korzyści. Ale wszyscy właściciele aktywów – w tym akcji, nieruchomości, a nawet domu – są w pewnym stopniu bogaceni przez efekt Cantillona. Ci, którzy posiadają wiele aktywów, odnoszą największe korzyści, a aktywa finansowe mają tendencję do szybszego wzrostu wartości niż inne typy, ale wszystkie zyskują na wartości. Jest to wersja zasady Mateusza, zaczerpnięta z przypowieści Jezusa o siewcy: tym, którzy mają, będzie dane więcej. Im więcej aktywów posiadasz, tym szybciej wzrośnie twoje bogactwo.
Tymczasem ludzie bez aktywów pozostają w tyle, ponieważ ceny aktywów rosną szybciej niż dochody. Jastrzębie inflacji od dawna obawiają się, że trwająca od dziesięcioleci amerykańska polityka utrzymywania dużych deficytów rządowych w połączeniu z łatwymi pieniędzmi z Fedu doprowadzi do galopującej inflacji, która żebrzy przeciętnym Amerykanom. Było to wyraźnie widoczne w 2022 r. po ogromnym wzroście dolarów stworzonym przez Fed w 2020 i 2021 r.
Mimo to w większości szukali inflacji w niewłaściwym miejscu. To prawda, że ceny wielu surowców, takich jak drewno i kukurydza, wzrosły ostatnio, a następnie znacznie szersza inflacja we wszystkim, od żywności po czynsz, ale inflacja w postaci baniek cenowych aktywów towarzyszy nam znacznie dłużej. Te bańki pękają, a ceny spadają, ale następna bańka podnosi je jeszcze wyżej. Inflacja cen aktywów przynosi korzyści właścicielom aktywów, ale nie ludziom z niewielkimi aktywami lub bez aktywów, takim jak młodzi ludzie, którzy dopiero zaczynają i nie mogą sobie pozwolić na zakup domu.
Efekt Cantillona był jednym z głównych wektorów zwiększonej koncentracji bogactwa w ciągu ostatnich 40 lat. Jednym ze sposobów, w jaki duże banki wykorzystują swój status insidera, jest uzyskiwanie krótkoterminowych pożyczek od Rezerwy Federalnej i pożyczanie pieniędzy z powrotem rządowi, kupując długoterminowe obligacje skarbowe po nieco wyższej stopie procentowej i blokując zysk.
Ich pozycja w gospodarce zasadniczo gwarantuje im zyski, a ich wielkość i wpływy polityczne chronią przed stratami. Wzorzec prywatnych zysków i strat publicznych widzieliśmy wyraźnie w kryzysie oszczędności i pożyczek w latach 1980. oraz w kryzysie finansowym w 2008 roku. Banki i spekulanci zarobili dużo pieniędzy w latach poprzedzających kryzys, a kiedy nadeszły straty na ich złych kredytach, otrzymali ratunki.
Pokusa nadużycia
Gospodarka Cantillona stwarza pokusę nadużycia, ponieważ duże firmy, zwłaszcza instytucje finansowe, mogą prywatyzować zyski i uspołeczniać straty. Insiderzy i szerzej akcjonariusze mogą czerpać ogromne zyski, gdy zakłady, które robią z kapitałem firmy, opłacają się. Kiedy zakłady idą źle, firma zostaje uratowana. Alan Krueger, główny ekonomista Departamentu Skarbu w administracji Obamy, wyjaśnił po latach, dlaczego banki, a nie właściciele domów, zostali uratowani przed skutkami kryzysu hipotecznego: "Byłoby to bardzo niesprawiedliwe i stworzyłoby problemy w celu ratowania właścicieli domów, którzy byli nieodpowiedzialni i przyjęli domy, na które ich nie stać". Krueger przemilczał fakt, że banki stosowały drapieżne i oszukańcze praktyki do inicjowania ryzykownych pożyczek, a kiedy straciły setki miliardów dolarów – lub biliony według niektórych szacunków – zostały uratowane, podczas gdy właściciele domów zostali wyrzuceni. Ta bezduszna obojętność alienuje i radykalizuje zapomnianych mężczyzn i kobiety, którzy tracą grunt pod nogami.
Większość ludzi wie o wielkich dofinansowaniach w 2008 roku, ale system, który łączy prywatny zysk z uspołecznionymi stratami, regularnie tworzy zachęty do niechlujstwa i korupcji. Chciwość czasami przybiera śmieszne formy. Ale kiedy ta kultura przejmuje kontrolę, zatruwa wszystko, czego dotknie. Na przykład począwszy od 2002 roku Wells Fargo rozpoczął oszustwo, w którym płacił pracownikom za otwarcie ponad 3,5 miliona nieautoryzowanych kont czekowych, kont oszczędnościowych i kart kredytowych dla klientów detalicznych. Wyolbrzymiając wzrost liczby aktywnych rachunków detalicznych, bank może dać inwestorom fałszywy obraz kondycji swojej działalności detalicznej. Pobierał również miesięczne opłaty za usługi tych klientów, co przyczyniło się do wyników finansowych i wzmocniło liczby w kwartalnych raportach finansowych na Wall Street. Większe zyski doprowadziły do wzrostu cen akcji, wzbogacając kadrę kierowniczą wyższego szczebla, której pakiety wynagrodzeń obejmowały duże dotacje na opcje.
John Stumpf, dyrektor generalny firmy w latach 2007-2016, został zmuszony do rezygnacji i wypłacenia około 40 milionów dolarów w spłatach Wells Fargo i grzywien dla rządu federalnego. Bloomberg szacuje, że zatrzymał ponad 100 milionów dolarów. Wells Fargo zapłacił grzywnę w wysokości 3 miliardów dolarów, co stanowiło mniej niż dwumiesięczny zysk, ponieważ roczne zyski banku wyniosły średnio około 19,7 miliarda dolarów w latach 2017-2019. A to było oszustwo, które trwało prawie 15 lat.
Być może najbardziej absurdalne i nikczemne w tym programie jest to, że Wells Fargo prowadził go w trakcie, a nawet po bańce kredytowej, kiedy bank otrzymał miliardy dolarów pomocy od rządu. Sojusz największych korporacji z państwem prowadzi do praktyk korupcyjnych i nadużyć. Jest to jeden z efektów drugiego rzędu gospodarki Cantillona.
Innym skutkiem jest to, że menedżerowie reagują na krótkoterminowe zachęty finansowe w sposób, który podważa długoterminową żywotność ich własnej firmy. Nadmierna koncentracja na zyskach kwartalnych jest czasami określana jako krótkoterminowość. Menedżerowie wyższego szczebla, zwłaszcza na poziomie C-suite spółek publicznych, są w dużej mierze wynagradzani opcjami na akcje, więc mają silną motywację do wzrostu akcji. Zasadniczo rosnąca cena akcji powinna odzwierciedlać zdrową, rozwijającą się, rentowną firmę. Ale menedżerowie zorientowali się, jak grać w system: gdy Fed utrzymuje długoterminowe stopy procentowe na niskim poziomie, korporacje mogą pożyczać pieniądze po znacznie niższej stopie niż oczekiwany zwrot na giełdzie. Wiele firm zaciągnęło długoterminowe długi, aby sfinansować skup akcji, co pomaga zawyżać cenę akcji. Ta praktyka jest jednym z powodów, dla których zadłużenie korporacyjne wzrosło od 1980 roku.
Efekt Cantillona zniekształca alokację zasobów, zachęcając do poszukiwania renty w branży finansowej i nagradzając firmy niefinansowe za to, że stają się ukrytymi firmami finansowymi. Zyski są szybsze i łatwiejsze w finansach niż w innych branżach. W rezultacie wielu inteligentnych, ambitnych ludzi udaje się na Wall Street, zamiast próbować wymyślać użyteczne produkty lub szukać nowego źródła obfitej mocy – przedsięwzięć, które nie mają tak dużej pewności wypłaty. Jakże inna mogłaby być Ameryka, gdyby zachęty były tak skonstruowane, aby nagradzać ludzi, którzy wkładają swój umysł i energię w tego rodzaju projekty, a nie w ilościowe algorytmy handlowe i finansowe instrumenty pochodne kredytów hipotecznych.
Podczas gdy branża finansowa radzi sobie dobrze, sektor produkcyjny pozostaje w tyle. Z powodu COVID-19 Amerykanie odkryli, że Stany Zjednoczone mają bardzo ograniczone możliwości produkcji środków ochrony osobistej, które były tak pilnie potrzebne w 2020 roku. Nie produkujemy żadnych najczęściej przepisywanych antybiotyków ani leków na choroby serca lub cukrzycę, ani żadnych chemicznych prekursorów wymaganych do ich wytworzenia. Bliższe przyjrzenie się innym ważnym branżom ujawnia tę samą nędzę. Minerały ziem rzadkich niezbędne do produkcji baterii i ekranów elektronicznych pochodzą głównie z Chin, ponieważ celowo zamknęliśmy krajowe źródła lub nie udało nam się ich opracować. Jesteśmy zależni od Tajwanu, jeśli chodzi o chipy komputerowe, które trafiają do wszystkiego, od telefonów po samochody i urządzenia, a zerwane łańcuchy dostaw w 2021 r. doprowadziły do powszechnych niedoborów. Lista artykułów pierwszej potrzeby, które importujemy, ponieważ wyeksportowaliśmy naszą bazę produkcyjną, jest długa.
Finansjalizacja gospodarki wzmacnia klątwę surowcową, która przyszła wraz z supremacją dolara. Richard Cantillon opisał podobny efekt, gdy obserwował, co stało się z Hiszpanią i Portugalią, kiedy nabyły duże ilości srebra i złota z Nowego Świata. Nowe bogactwo podniosło ceny, ale poszło głównie na zakup importowanych towarów, co zrujnowało manufaktury państwa i doprowadziło do ogólnego zubożenia. W dzisiejszej Ameryce waluta fiducjarna, która służy jako rezerwa świata, jest klątwą surowcową, która niszczy bazę produkcyjną, podczas gdy sektor finansowy kwitnie. Ponieważ wartość dolara została formalnie oddzielona od złota w 1976 r., Obecnie opiera się ona na amerykańskim dobrobycie gospodarczym, stabilności politycznej i supremacji militarnej. Jeśli te przewagi zmniejszą się w stosunku do konkurentów, to samo zmniejszy wartość dolara.
Supremacja dolara sprzyja również gospodarce opartej na długu. Dług federalny jako udział w PKB wzrósł z około 38 procent w 1970 roku do prawie 140 procent w 2020 roku. Dług korporacyjny miał szczyty i dołki w ciągu tych dziesięcioleci, ale każdy nowy szczyt jest wyższy od poprzedniego. W 1970 roku całkowite niefinansowe zadłużenie przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych wahało się od 30 do 35 procent PKB. Osiągnął szczyt na poziomie około 43 procent w 1990 r., następnie na poziomie 45 procent z bańką dot-com w 2001 r., następnie nieco wyżej z bańką na rynku nieruchomości w 2008 r., a teraz wynosi około 47 procent. Ponieważ ceny aktywów rosły szybciej niż płace, zadłużenie konsumentów wzrosło z 43,2 procent PKB w 1970 roku do ponad 75 procent w 2020 roku.
Zadłużenie z tytułu pożyczek studenckich wzrosło jeszcze szybciej w ostatnich latach: w 2003 r. wyniosło 240 miliardów dolarów – w zasadzie błąd zaokrąglenia – ale do 2020 r. suma ta wzrosła do sześciokrotnie większej, do 1,68 biliona dolarów, co stanowi około 8 procent PKB. Wzrost zagregowanego zadłużenia w całym społeczeństwie jest przewidywalnym wynikiem efektu Cantillona w gospodarce finansowej.
Powstanie rodziny o dwóch dochodach
Efekt Cantillona generuje duże zyski dla tych, którzy są najbliżej kurka pieniędzy, a zwłaszcza tych na szczycie branży finansowej, podczas gdy ludzie najdalej pozostają w tyle. Przeciętnym rodzinom trudniej jest kupić dom i utrzymać życie klasy średniej. W 90 procentach hrabstw USA mediana cen domów jednorodzinnych jest nieosiągalna przy medianie płac. Jednym ze sposobów, w jaki rodziny próbują związać koniec z końcem, jest rozwiązłe korzystanie z kredytu. Jest to jeden z powodów, dla których poziom zadłużenia osobistego i domowego wzrósł we wszystkich dziedzinach. Ludzie pożyczają pieniądze, aby pokryć lukę między oczekiwaniami a rzeczywistością, mając nadzieję, że wzrost gospodarczy wkrótce wyciągnie ich z długów. Ale dla wielu jest to pułapka, z której nigdy nie mogą uciec.
Innym sposobem, w jaki rodziny próbowały nadążyć, jest dodanie drugiego dochodu. W 2018 roku ponad 60 procent rodzin było gospodarstwami domowymi o dwóch dochodach, w porównaniu z około 30 procentami w 1970 roku. Ta zmiana nie jest wynikiem prostego pragnienia wykonywania pracy najemnej poza domem lub "zwiększonych możliwości", jak często się nam mówi. Powodem jest to, że teraz potrzeba dwóch dochodów, aby zaspokoić potrzeby rodziny z klasy średniej, podczas gdy 50 lat temu potrzebował tylko jednego. Gdy coraz więcej osób wchodziło na rynek pracy, wartość pracy spadała, tworząc błędne koło, w którym drugi dochód stał się bardziej potrzebny. Wejście Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r. wywarło większą presję na obniżenie wartości pracy.
Kiedy ludzie chwalą fakt, że mamy o wiele więcej rodzin o dwóch dochodach – ogólnie oznacza to więcej kobiet pracujących poza domem – jako dowód, że istnieje tak wiele wspaniałych możliwości, tak naprawdę robią to retuszowanie czegoś, co zwykle robi się z konieczności ekonomicznej. Potrzeba dwa razy więcej pracy, aby uzyskać ten sam wynik, jest przeciwieństwem tego, co dzieje się, gdy wzrost wydajności jest solidny. Oznacza to również, że wychowywanie dzieci jest coraz częściej zlecane na zewnątrz. To nie jest poprawa.
Inną odpowiedzią na stagnację płac jest opóźnienie tworzenia rodziny i posiadanie mniejszej liczby dzieci. W 1960 roku średni wiek pierwszego małżeństwa wynosił około 20,5 lat. W 2010 r. było to około 27, a w 2020 r. było to rekordowe ponad 29,18 W tym samym czasie całkowity współczynnik dzietności amerykańskich kobiet spadał: z 3,65 w 1960 r. do 2,1, nieco poniżej poziomu zastępowalności pokoleń, na początku lat 1970. Obecnie oscyluje wokół 1,8. Niektórzy ludzie mogą patrzeć na to z aprobatą, martwiąc się przeludnieniem i wpływem ludzi na środowisko. Ale kiedy ludzie decydują się mieć niewiele dzieci lub nie mają ich wcale, zwykle nie jest to wybór polityczny. Nie oznacza to, że jest to po prostu "ujawniona preferencja", niższe pragnienie rodziny i dzieci, a nie odzwierciedlenie osobistych wyzwań lub tego, jak ludzie postrzegają swoje perspektywy na przyszłość. Z pewnością nie jest przypadkiem, że kurczenie się rodzin nastąpiło w tym samym czasie, gdy płace realne stały w miejscu lub rosły bardzo powoli, podczas gdy koszty mieszkań, opieki zdrowotnej i szkolnictwa wyższego wzrosły.
Fakt, że amerykański standard życia zasadniczo uległ stagnacji, a dla niektórych segmentów populacji spadł, powinien być powodem do prawdziwego niepokoju dla klasy rządzącej. Amerykanie oczekują mobilności ekonomicznej i szansy na dobrobyt. Bez tego wielu uwierzy, że rząd nie wywiązał się ze swoich obietnic. Komunistyczna Partia Chin jest uważana przez Chińczyków za prawowitą, ponieważ przewodziła dużemu, szerokiemu, wielopokoleniowemu wzrostowi poziomu życia. Jeśli stagnacja lub upadek w Stanach Zjednoczonych nie zostaną skutecznie rozwiązane, zagrozi to legitymizacji instytucji rządzących.
Ale zamiast stawić czoła wyzwaniu, amerykańscy przywódcy polityczni i biznesowi realizują politykę i strategie, które zaostrzają problem. Polityka przebudzenia w środowisku akademickim, rządzie i wielkim biznesie stworzyła ogłupiające środowisko, które jest otwarcie wrogie heterodoksyjnym poglądom. Spójrz na reakcje na opinie na temat COVID, które były sprzeczne z oficjalną opinią. A wszystko to dzieje się na tle destrukcyjnej polityki fiskalnej i monetarnej.
Niski wzrost i niska mobilność mają tendencję do zwiększania niestabilności politycznej, gdy legitymacja porządku politycznego opiera się na możliwościach i egalitaryzmie. Jednym ze źródeł jedności narodowej było zrozumienie, że każda jednostka ma równe prawo do dążenia do szczęścia, że godne życie jest w zasięgu przeciętnego człowieka i że możliwość wzniesienia się wyżej jest otwarta dla wszystkich. Kiedy zbyt wielu ludzi czuje, że nie może się podnieść, a nawet podstawy życia klasy średniej są trudne do zabezpieczenia, rozczarowanie może rodzić poczucie niesprawiedliwości, które prowadzi do konfliktów społecznych i politycznych. Początkowo ten konflikt działa jak hamulec dla tego, co może osiągnąć amerykańskie społeczeństwo. Pozostawiony bez kontroli, będzie zużywał energię i zasoby, które w przeciwnym razie mogłyby zostać wykorzystane w bardziej produktywnych działaniach. Udaremnione osobiste aspiracje są często kierowane do polityki i konfliktu frakcyjnego o sumie zerowej. Wzrost polityki tożsamości stanowi przekierowanie frustracji zrodzonych ze złamanych marzeń. Ale polityka tożsamości jeszcze bardziej dzieli nas na wrogie obozy.
Ostatnio obserwujemy już wzrost niepokojów społecznych, a wkrótce wkrótce pojawią się kolejne. Wysoki poziom konfliktów społecznych i politycznych jest niebezpieczny dla kraju, który ma nadzieję na utrzymanie popularnej formy rządów. Nie tak dawno temu mogliśmy znaleźć jedność w rytuałach obywatelskich i zachęcano nas do dumy z naszego kraju. Teraz nasza historia jest oczerniana w szkołach i przez inne instytucje nadające sens, co prowadzi do dysforii kulturowej, społecznej atomizacji i alienacji. W zamian możesz wybrać swoje zaimki, co nie wydaje się tak świetną transakcją. Równie ważne jak odzyskanie powszechnego dobrobytu materialnego i rosnących standardów życia – być może ważniejsze – jest zjednoczenie narodu wokół wspólnego zrozumienia, kim my, Amerykanie, jesteśmy i dlaczego tu jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz