poniedziałek, 10 czerwca 2024

"Niemcy są naiwnym pionkiem USA, który nie ma siły, aby odwrócić bieg wydarzeń"

 AUTOR: TYLER DURDEN

PONIEDZIAŁEK, CZE 10, 2024 - 08:00 AM

W Niemczech w polityce wewnętrznej dominują orwellowskie warunki, a Niemcy są prowadzeni w przepaść przez bandę dyletantów w polityce gospodarczej. Kiedy kanclerz Scholz po raz kolejny publicznie krytykuje dalszą eskalację wobec Rosji i wzywa do jej wstrzymania, jego słowa nie mają sensu, ponieważ regularnie ulega presji.

Niemcy wciąż nie zdają sobie sprawy, że Stany Zjednoczone nie są ich przyjaciółmi, ale z zimną krwią doprowadzają dumny i wielki (były) uprzemysłowiony naród do ruiny, aby osiągnąć własne cele.

Jest w tym pewien wzór. Niemcy są kontrolowane z Waszyngtonu od końca II wojny światowej. Jestem głęboko przekonany, że Niemcy byłyby w stanie powstać i położyć kres temu szaleństwu. Plany anglosaskie nie miałyby szans bez udziału Niemiec.

Wielu ludzi indoktrynowanych przez media i polityków nie zdaje sobie sprawy z coraz bardziej namacalnego ryzyka wybuchu trzeciej wojny światowej. Odsyłam do mojego artykułu "Eskalacja w kierunku 3 wojny światowej – analiza". Niebezpieczeństwo to nie jest nowe i stale rośnie. Jeszcze w lutym 2023 roku zwróciłem uwagę na ten niebezpieczny trend w artykule "Lunatycy w pracy: 3 wojna światowa prawdopodobnie już się rozpoczęła" i już wtedy doszedłem do wniosku, że 3 wojna światowa już się rozpoczęła w kategoriach czysto materialnych.

Ponadto nie ma już żadnych ważnych głosów w niemieckiej polityce ani w mediach, które mogłyby przeciwstawić się temu szaleństwu, ponieważ nie są one nawet publikowane przez główne media lub są określane jako miłośnicy Rosji lub naziści.

Potrzeba siły i odwagi, aby odwrócić bieg wydarzeń. Ostatnim razem, gdy Niemcy zostali zepchnięci w przepaść przez psychopatów, nie znaleźli w sobie tej odwagi i zostali całkowicie zniszczeni. Dopiero wtedy pluli im w ręce, a zjawiska takie jak "Trümmerfrauen" doprowadziły kraj z powrotem do dobrobytu.

Podżeganie do wojny

Jako przedstawicielka podżegaczy wojennych należy pokrótce zauważyć, że Marie-Agnes Strack-Zimmermann (FDP) wezwała do mobilizacji 900 000 rezerwistów w Niemczech. Powodem wezwania "polityka obrony" są możliwe plany ataku Rosji na Zachód. Wada tego planu: Nie ma najmniejszego dowodu na to, że Rosja planuje atak. Wyczarowuje się tu katastrofa, która opiera się na wymyślonych zagrożeniach.

W medycynie mówimy o urojeniach, gdy lekarz słyszy od swojego pacjenta, że boi się otrucia przez żonę, mimo że dany mężczyzna nie jest żonaty.

Odpowiedź prezydenta Putina na pytanie dziennikarza na konferencji prasowej w Petersburgu pokazuje, że zwykle rozważny prezydent jest naprawdę zły:

Czy kompletnie postradał zmysły?
Głupi jak stół?
Wymyślili, że Rosja chce zaatakować NATO.
Czy kompletnie postradał zmysły?
Dumm wie dieser Tisch?
Kto to wymyślił?
To bzdura, kompletna bzdura.
Byłaby to bzdura, gdyby nie był to plan oszukania własnej ludności, mówiąc: "Pomocy, Rosja wkrótce zaatakuje, musimy się pilnie uzbroić, wysłać broń na Ukrainę!".
W rzeczywistości robi się to po to, aby zachować swoją imperialną pozycję i potęgę, po co to się robi.
Spójrzmy na potencjał NATO i potencjał Rosji.
Zdecydowałeś, że zwariowaliśmy, czy coś?

Kilka dni temu NATO ogłosiło również przygotowania do rozmieszczenia 300 tys. amerykańskich żołnierzy na frontach europejskich w przypadku pełnowymiarowego konfliktu z Rosją. Spirala szaleństwa nabiera tempa.

Porównując prezydenta Putina z Hitlerem, II wojna światowa jest wykorzystywana do analizy sytuacji, chociaż sytuacja ciągłych działań wojennych wykazuje uderzające podobieństwa do wydarzeń, które miały miejsce przed I wojną światową i wywołały wojnę, której nikt tak naprawdę nie chciał i pogrążyły ludzkość w apokalipsie.

Wojna ta została wstrzymana w latach 1918-1939 i rozgorzała ponownie w Europie 21 lat później. Wiele wskazuje na to, że konflikty na Ukrainie i Bliskim Wschodzie są uwerturą do wielkiej katastrofy. Eskalacja jest mottem – wszyscy na Zachodzie są co do tego zgodni; Konferencja pokojowa w Szwajcarii, bez Rosji jako strony walczącej i z groteskowymi "celami pokojowymi", służy jedynie jako listek figowy dla agresywnego Zachodu, który może powiedzieć, że wszystko zostało wypróbowane, gdy wybuchnie poważny konflikt. Ta konferencja zakończy się niepowodzeniem i jest do tego przeznaczona. Wydaje się, że Szwajcarska Rada Federalna nie zdawała sobie z tego sprawy; Dawniej neutralny kraj zachowuje się równie naiwnie jak Niemcy i z pomocą szwajcarskich mediów szybko stał się nikczemnym podżegaczem wojennym pod przykrywką "neutralności", terminu, który zdegenerował się do nic nieznaczącej etykiety.

Brak edukacji i świadomości historycznej ze strony rządu

Ponadto niemieckim przywódcom brakuje wykształcenia. Jeśli nie rozumiesz historii i strategii Hegemonów, jesteś w kiepskiej sytuacji, ponieważ brak świadomości historycznej prowadzi do błędnych decyzji w teraźniejszości.

Główny nurt hegemonów nie zmienił się w ciągu ostatnich 120 lat. Nieco zaskakujące jest to, że wiele osób do dziś uważa, że Niemcy były wyłącznie odpowiedzialne za I wojnę światową. Już wtedy podejmowano wszelkie możliwe wysiłki na arenie międzynarodowej, aby uniemożliwić Niemcom skupienie się na pokoju i dobrobycie w dłuższej perspektywie i z całą swoją siłą społeczną.

Niemcy stawały się zbyt silne gospodarczo dla ówczesnego hegemona Wielkiej Brytanii. Na przykład budowa linii kolejowej Berlin-Bagdad zagroziła Imperium Brytyjskiemu nie tylko pod względem przemysłowym, ale także szlaków handlowych. Jeśli zrozumiesz teorię Heartlandu Mackindera, która już w 1905 roku widziała Imperium Brytyjskie w niebezpieczeństwie, i zinternalizujesz strategię Brzesińskiego i Friedmana, I wojna światowa i dzisiejsze napięcia nabiorą znacznie większego sensu. Wymaga to jednak minimum wiedzy i wykształcenia, których niemieckiemu rządowi wyraźnie brakuje. W tym temacie odsyłam do artykułu Karla Ecksteina "Anglosaska strategia geopolityczna – niezmienna od 120 lat". Do tego tematu wrócimy poniżej.

Powrót na szczyt z odwagą, uporem i dyscypliną

Cud gospodarczy po II wojnie światowej był imponującym osiągnięciem Niemców po II wojnie światowej. Dzięki ciężkiej pracy i umiejętnej polityce gospodarczej Niemcy wróciły na szczyt świata. Plan Marshalla rozpoczęty w 1947 r. z pewnością pomógł, ale Niemcy osiągnęli swój awans przede wszystkim dzięki własnym wysiłkom. Zdecydowana, uparta i zręczna. Ludwig Ehrhard, pierwszy minister gospodarki po wojnie, był uosobieniem słusznej polityki. Miał odwagę znieść racjonowanie i kontrolę cen już w 1948 roku; Brytyjczycy, którzy mimo wszystko wygrali wojnę – choć jako młodszy partner USA – zrezygnowali z ostatnich przepisów racjonujących dopiero w 1954 roku. Jeśli polityka i biznes podejmą właściwe decyzje, Niemcy rozkwitną. Jeszcze kilka lat temu to Niemcy były czołowym eksporterem na świecie.

Trümmerfrauen – symbol odbudowy Niemiec

To pozytywna strona tego zdecydowanego marszu i uporu, który był niezbędny, by dogonić czołówkę po największej jak dotąd katastrofie wojennej ludzkości.

Upór i zbytnia pewność siebie prowadzą do piekła

Jednak z takim samym uporem Niemcom udało się również doprowadzić własny kraj – i wielu innych – do apokalipsy i nie udało im się jej powstrzymać, nawet jeśli każdy trzeźwo myślący obserwator mógł dostrzec – zobaczyć, a nie zgadywać – katastrofę na długo przed upadkiem.

Po wielkich sukcesach militarnych, których kulminacją było zwycięstwo nad Francją w 1940 roku, dowództwo armii niemieckiej pod wodzą Adolfa Hitlera postanowiło podbić Związek Radziecki. Wielu generałów, którzy przeżyli wojnę i napisali swoje wspomnienia po wojnie, po wojnie zapisało się w roli bohaterów i twierdziło, że tylko Hitler chciał tej kampanii – ostrzegali ją i sprzeciwiali się jej.

To nieprawda. Dowództwo armii niemieckiej i większość narodu niemieckiego – zwłaszcza po kampanii francuskiej w 1940 r. – byli w takim szale zwycięstwa, że uwierzyli, że są niezwyciężeni i ugryźli się, którym się udławili.

Logistycy byli jedynymi, którzy naprawdę ostrzegali i słusznie argumentowali, że zaopatrzenie wojsk wytrzyma tak ogromną kampanię tylko przez kilka tygodni. Prawie cztery miliony żołnierzy zaatakowało Związek Radziecki, trzy miliony Niemców i wielu Rumunów, Włochów i innych jednostek sojuszniczych. Hitler był przekonany, że wystarczy, że wyważą drzwi, a cała zgniła konstrukcja się zawali. Rozczarowanie przyszło jednak bardzo szybko.

Biografie wielkich niemieckich generałów są upiększanymi broszurami marketingowymi i w żaden sposób nie nadają się do analizy opartej na faktach. Wszystko, co nie sprawiało, że panowie wyglądali dobrze, zostało celowo pominięte. Na przykład ci panowie byli bardzo dobrze poinformowani o tym, co działo się z Żydami i innymi częściami ludności cywilnej za linią frontu, ponieważ ludobójstwo wymagało koordynacji między "Einsatztruppen" a oddziałami bojowymi. Megalomania, w której wielu generałów w niczym nie ustępowało Adolfowi Hitlerowi, została również przepisana w biografiach.

Jeśli jednak przejrzysz dzienniki wojenne dowództwa wojskowego, znajdziesz prawdę. Przeczytałem dziennik wojenny szefa Sztabu Generalnego Armii, generała pułkownika Franza Haldera. Odsłania prawdę, spisaną bezpośrednio w dniu wydarzeń, o których mowa. Autor nie wierzył, że zapisy te zostaną kiedykolwiek upublicznione, dlatego zapisy te należy ocenić znacznie wyżej pod względem uczciwości niż upiększone biografie.

Czytając tę pracę, można się dziwić, że szefowi Sztabu Generalnego wyraźnie brakowało dokładnego oglądu. Notował fragmenty informacji, wiele liczb i poszczególnych raportów. Nie jestem w stanie pojąć, jak można prowadzić wojnę na podstawie takich informacji.

Co więcej, niekonsekwentny charakter ogólnej oceny sytuacji na froncie wschodnim jest więcej niż zdumiewający i potwierdza wrażenie braku nadzoru, który byłby niezbędny dla powodzenia działań wojennych na różnych teatrach działań.

3 lipca 1941 r., niecałe dwa tygodnie po rozpoczęciu wielkiej niemieckiej ofensywy przeciwko Rosji "Barbarossa", Halder poinformował, że Rosja prawdopodobnie zakończy się w ciągu dwóch tygodni, tylko po to, by nieco ponad miesiąc później, 11 sierpnia, donieść, że "kolos" Rosji został niedoceniony. Latem 1941 r. marzenia o szybkim zwycięstwie już minęły, a trudności, przed którymi ostrzegali logistycy, zaczęły się materializować. W październiku Niemcy znów byli pewni zwycięstwa przed ofensywą "Tajfun" – ostatecznym natarciem na Moskwę – i ogłosili klęskę Związku Radzieckiego. Sprawy potoczyły się inaczej. Tylko nieliczne patrole motocyklowe dotarły aż do Chimek, podmieść Moskwy, które dziś leżą na obwodnicy MKAD, dobre 20 kilometrów od Kremla.

Wzniesiono pomnik "Pomnik Obrońców Moskwy". Czy pomnik przyniesie owoce?

Moskwa nie tylko przetrwała, ale Rosjanie po raz pierwszy przeszli do ofensywy. 8 grudnia 1941 r. Adolf Hitler wydał dyrektywę nr 39 i ofensywa została wstrzymana.

Kiedy Wilhelm Keitel, szef Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu, został zapytany przez sowiecką prokurator major Ionę Timofiejewicz Nikitchenko podczas pierwszego procesu norymberskiego o zbrodnie wojenne, kiedy uważa, że wojna z Rosją została przegrana, Keitel odpowiedział jednym słowem: "Moskwa".

Kontynuowanie wojny pomimo porażki militarnej

Strategia Niemiec: walcz do końca

Po klęsce pod Moskwą niemiecki Wehrmacht był tak osłabiony, nawet w opinii niemieckich generałów, że zwycięstwo nad Związkiem Radzieckim nie było już możliwe. Mimo to wojna trwała jeszcze prawie trzy i pół roku. W podręcznikach historii klęska Wehrmachtu wiąże się z późniejszymi przegranymi bitwami: pod Stalingradem (1942), Kurskiem (1943), Bagration (1944), a nawet Berlinem (1945). Większość strat poniosły obie strony po 1941 r., ale oceniając wojny w Korei, Wietnamie, Afganistanie, Iraku i ostatecznie na Ukrainie i Strefie Gazy, należy pamiętać o tym, że Wehrmacht nadal przez prawie trzy i pół roku nadal wyrządzał szkody. Konflikty te toczyły się i nadal toczą, mimo że agresor zdawał sobie sprawę, że zwycięstwo militarne było i jest niemożliwe. Dlaczego?

Prawdopodobnie istnieje kilka powodów, dla których Niemcy nie odwołali operacji w Rosji w 1941 roku. Po pierwsze, deklarowanym celem nazistów była eksterminacja Sowietów, których postrzegali jako podludzi. Udało im się to całkiem skutecznie, gdyż udało im się zabić około 15 milionów cywilów. Po drugie, zawieszenie broni ze Stalinem byłoby trudne, gdyż ucierpiałaby na tym reputacja wojskowa Wehrmachtu, ludobójstwo ludności stałoby się znane na całym świecie, a po zawieszeniu broni wzmocniona Rosja stanęłaby u granic Rzeszy Niemieckiej. Było więc wiele powodów, dla których naziści nie dążyli do pokoju ze Stalinem. Należy zauważyć, że Niemcy nie odnieśli żadnej korzyści z tej strategii, a raczej spowodowali swój upadek.

Strategia USA: przegrywać militarnie – wygrywać strategicznie

Amerykanie również nadal toczą przegrane wojny, ale osiągają cele strategiczne, które są korzystne dla ich strategii geopolitycznej.

Od czasów II wojny światowej zaobserwowano, że Stany Zjednoczone również przez długi czas kontynuowały konflikty zbrojne, pomimo regularnych porażek militarnych. Udaje im się to jednak dzięki utrzymywaniu własnych strat na bardzo niskim poziomie, ponieważ ich systemy uzbrojenia do niedawna znacznie przewyższały słabych przeciwników, mieli przewagę w powietrzu i regularnie wysyłali w ogień osoby trzecie jako zastępców.

Powody tej strategii są wielowarstwowe: po pierwsze, wojna to ogromny biznes dla USA – a raczej dla kompleksu wojskowo-przemysłowego. Po drugie, głównym celem tych wojen jest osłabienie przeciwników strategicznych; Można to osiągnąć nawet wtedy, gdy ostatecznie zostanie się pokonanym militarnie.

Ponieważ jestem teraz w Iranie i studiuję jego historię, wojna irańsko-iracka jest doskonałym przykładem tej strategii, w którą USA zdołały nawet nie zaangażować się militarnie; Irak został wykorzystany jako pośrednik. Wojna trwała osiem lat. Chociaż Irańczycy ostatecznie zwyciężyli militarnie, zostali całkowicie wykrwawieni finansowo, militarnie i pod względem ludności. W tym konflikcie zginęło wielu dobrze wykształconych mężczyzn, których następnie zaginęły w celu odbudowy. Amerykanom udało się na dłuższą metę uniemożliwić powstanie Iranu niezależnego od USA po Szachu i do dziś – cel osiągnięty.

Czy strategia USA sprawdza się na Ukrainie?

Fakten

Moim zdaniem militarna porażka NATO na Ukrainie jest faktem od września 2023 roku. Pisaliśmy o tym już we wrześniu ubiegłego roku w artykule "Ukraina jest militarnie skończona". Od tego czasu rosyjskie zdobycze terytorialne systematycznie rosną i od kilku tygodni Rosjanie otwierają nowy front od północy przeciwko Charkowowi, co doprowadziło do ponownego przedłużenia frontu, jeszcze bardziej przerzedzając siły Ukraińców. Rosjanie nie muszą rozpoczynać wielkiej ofensywy – i do tej pory tego nie robili – ale zamiast tego wyczerpują siły ukraińskie na stale wydłużającej się linii frontu niewielkimi postępami. Dzienne straty ukraińskie stale rosną i już dawno przekroczyły punkt, w którym straty te były jeszcze do odrobienia. Broń docierająca na Ukrainę z Zachodu nie rozwiąże problemu – brakuje nie tylko żołnierzy, ale przede wszystkim woli ze strony ludności ukraińskiej, by iść na śmierć za USA. Co więcej, prezydent Zełenski od maja rządzi bez podstawy prawnej. Nie dopuścił do żadnych wyborów, ponieważ zostałby usunięty z urzędu. Już sam ten fakt uniemożliwia negocjacje z legalistycznymi Rosjanami.

Fakty są na stole; To, czy je lubisz, czy nie, nie ma znaczenia. Rosja zwycięży militarnie w tym konflikcie. Rosjanie są zjednoczeni, infrastruktura wojskowa i cywilna funkcjonuje, gospodarka kwitnie.

Tym razem USA nie trafiły w cel – czy aby na pewno?

Stany Zjednoczone poniosły porażkę w starciu z Rosją na kilka sposobów: po pierwsze, nie osiągnęły celu militarnego, a to niepowodzenie szkodzi prestiżowi Ameryki jako największej potęgi militarnej. Po drugie, wojna sankcyjna przeciwko Rosji zakończyła się kompletną porażką. Zachód został osłabiony, a Rosja wzmocniona. Dane MFW mówią same za siebie. Na liście nie ma nawet Niemiec.

Stanom Zjednoczonym nie udało się osłabić Rosji. Strategia USA jest jednak znacznie bardziej cyniczna. Wróćmy do Mackindera: porozmawiajmy o George'u Friedmanie, obecnym szefie amerykańskiej geostrategii, następcy Mackindera i Brzesińskiego, że tak powiem:

"Głównym interesem Stanów Zjednoczonych w ciągu ostatniego stulecia – czyli pierwszej wojny, drugiej wojny i zimnej wojny – były stosunki między Niemcami a Rosją, ponieważ zjednoczone te dwie siły byłyby jedyną siłą, która mogłaby nam zagrozić – i dlatego musimy upewnić się, że tak się nie stanie".

George'a Friedmana

Chodzi więc o to, by Niemcy nie sprzymierzyły się z Rosją. Jeśli nie jest możliwe osłabienie Rosji jako głównego przeciwnika, istnieje możliwość uniemożliwienia sojuszu poprzez przekształcenie Niemiec i Rosji we wrogów i/lub zniszczenie Niemiec. Dziś Niemcy są wrogo nastawione do Rosji i ogromnie osłabione przez ten konflikt. Konflikt zbrojny z Rosją prawdopodobnie po raz kolejny zniszczyłby Niemcy. Stany Zjednoczone są więc na "właściwej" ścieżce – po raz trzeci po 1918 i 1945 roku.

Zwrot w Niemczech jest mało prawdopodobny

Ludność niemiecka zgubiła drogę

Podobnie jak 80 lat temu, Niemcy się pogubili. Dusza ludu została zatruta przez propagandę nienawiści mediów, a ludność jest źle poinformowana o własnej sytuacji gospodarczej i militarnej – II wojna światowa przesyła jej pozdrowienia. Dopiero po uczciwej rozmowie z Niemcami będzie on w stanie właściwie ocenić sytuację i wywrzeć presję na rząd, którego członkowie są niekompetentni, ale po mistrzowsku realizują swoje osobiste interesy.

Rządzący chcą utrzymać swoją pozycję i standard życia

W samym rządzie panuje całkowity brak kompetencji. Nie muszę nawet o tym w tym momencie dyskutować, ponieważ jest to tak oczywiste.

Z amerykańskiej perspektywy skład rządu jest dobrym wyborem: Scholz, Habeck, Baerbock i jakkolwiek by się nie nazywały.

Ze względu na brak wykształcenia i słabości charakteru, tacy ludzie nie mieliby żadnych szans na uzyskanie posady w wolnej gospodarce, która pozwoliłaby im na tyle pieniędzy, loty prywatnymi odrzutowcami, wycieczki limuzynami i noclegi w najlepszych hostelach na świecie. Nie przychodzi mi do głowy żaden właściciel firmy, który zatrudniłby panią Baerbock jako pracownika w jakiejkolwiek firmie na jakimkolwiek stanowisku.

Ci politycy wiedzą o tym bardzo dobrze i robią wszystko, co w ich mocy, aby nadal prowadzić to życie. Postępuje się zatem zgodnie z instrukcjami Brukseli lub Waszyngtonu, aby zagwarantować sobie bezpieczeństwo zatrudnienia. Chcą być ponownie wybrani lub otrzymać nowe stanowisko ze względu na swoją "lojalność" wobec Waszyngtonu, który zabezpiecza ich standard życia. Obecnie spekuluje się nawet, że pani Baerbock mogłaby zostać następczynią Ursuli von der Leyen w Brukseli. Można więc wykluczyć, że obecny rząd zdecyduje się na zwrot – nie pozwalają mu na to jego własne interesy.

Nowe wybory nie przyniosą żadnych zmian

W związku z tym ani naród, ani obecny rząd nie będą chcieli ani nie będą w stanie dokonać zwrotu. Czy nowe wybory zmienią ten obraz?

Ja też jestem skrajnym pesymistą w tej kwestii. Jedynymi ugrupowaniami politycznymi, które mogłyby odważyć się na ponowną ocenę Rosji, są AFD i sojusz Sarah Wagenknecht. Władze, które są, zdają sobie z tego sprawę i używają wszelkich dostępnych środków, z podstawą prawną lub bez, aby zniszczyć AFD i ośmieszyć Wagenknechta.

Nie wdając się w analizy prawne, oskarżenia wobec AFD są już same w sobie absurdalne. AFD jest oskarżana o prawicowy ekstremizm, a jej członkowie nazywani są nazistami. Nawet niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji zajmuje się tymi kwestiami. Sytuacja wygląda więc następująco: podżegacze wojenni od CDU/CSU po Zielonych, czyli od lewa do prawicy, nazywają AFD, która obok Sojuszu Sary Wagenknecht jest jedyną partią opowiadającą się za negocjacjami z Rosją i przeciwną wojnie, nazistami i chcą jej zakazu. Pojęcia są mylone i wydaje się, że historia została zagubiona.

Można wyczuć, że w Niemczech są ludzie, którzy sprzeciwiają się podżeganiu do wojny przez rząd i media i wychodzą na ulice, ale nawet gdyby AFD osiągnęła błyskotliwy wynik, nie przyniesie to zwrotu.

Według najnowszych danych z niedzielnego sondażu wyborczego do Bundestagu AFD uzyskałaby od 14% do 19%, w zależności od sondażu, a sojusz Sarah Wagenknecht od 5% do 8%. Choć są to dobre wyniki w porównaniu z wyborami w 2021 r. (AFD: 10,3%, dopiero co powstał Sojusz Sarah Wagenknecht), to nie wystarczą, by przechylić równowagę sił w Bundestagu na stronę pokoju.

Co gorsza, wybory prawdopodobnie wygra CDU/CSU, a Friedrich Merz, którego USA nie muszą już kupować, co miało miejsce już przed laty ze względu na jego mandat Blackrocka, zostanie kolejnym kanclerzem federalnym na podstawie dzisiejszych danych. Bardziej proamerykańskie, a tym samym bardziej prowojenne nie jest możliwe. W zależności od wyniku wyborów dojdzie albo do koalicji z SPD, albo do kolejnej trójpartyjnej koalicji z Zielonymi. Aby temu zapobiec, musiałoby się wiele zmienić.

Ostrzegawcze głosy są uciszane

W Niemczech brakuje więc sił wewnętrznych, które doprowadziłyby do zwrotu. Głosy, które się temu sprzeciwiają, są już systematycznie uciszane przez system (rząd i media). Podobieństwa między działaniami rządzących dzisiaj a działaniami lat 30. są zdumiewające i niepokojące. Od 1933 r. stosowano podobne podejście, najpierw łagodnie, a potem coraz ostrzej wobec dziennikarzy, którzy zadawali pytania, aż w końcu celem był mord lub obóz koncentracyjny. Fakt, że kilka dni temu Scottowi Ritterowi odmówiono pozwolenia na opuszczenie własnego kraju, pokazuje, że nielegalne praktyki są już faktem w USA, a wkrótce staną się rzeczywistością również w Niemczech.

Niebezpieczne nadchodzące pobudki

Nadchodzący krach finansowy jako sygnał alarmowy

Interesujące w tym kontekście jest to, że nikogo nie obchodzi niestabilność na zachodnich rynkach finansowych. Sytuacja jest bardzo podobna do sytuacji wewnętrznej i geopolitycznej. Ludzie myślą, że mają wszystko pod kontrolą, choć rzeczywistość mówi innym językiem. Cały system może się zawalić lada dzień i ten dzień nadejdzie. Taki upadek może być sygnałem alarmowym, który wymusi ponowną ocenę ogólnej sytuacji lub doprowadzi do całkowitej eskalacji.

Rosyjskie uderzenie na NATO sygnałem alarmowym

Wojna z Rosją już się rozpoczęła, Rosja nie zareagowała jeszcze kinetycznie przeciwko NATO. Zachodni politycy często blefują i rysują czerwone linie na piasku, które są przesuwane po ich przekroczeniu. Zachód nie uznaje, że Rosjanie działają inaczej: są systematyczni, klarowni i nie blefują: robią rzeczy inaczej. Eskalacja użycia broni dalekiego zasięgu przeciwko celom w Rosji wcale nie podoba się Rosjanom, a prezydent Putin zapowiedział konsekwencje. Te konsekwencje nadejdą. Może się to wiązać z uderzeniem na obiekty NATO poza Ukrainą, w tym w Niemczech; zobacz nasze komentarze na ten temat w artykule "Konsekwencje przechwyconej rozmowy niemieckich sił powietrznych oznaczają wojnę". Plotki o rosyjskim ataku nuklearnym na Zachodzie odwracają uwagę od tego konwencjonalnego niebezpieczeństwa.

Może to być również sygnał alarmowy. Zachód najwyraźniej nie wziął pod uwagę, że NATO nie będzie miało adekwatnej odpowiedzi na takie uderzenie Rosji. Jeśli Rosjanie dojdą do wniosku, że po takim uderzeniu nastąpi apatia, będzie to sygnał alarmowy. Niemniej jednak jest to niebezpieczna gra.

Konkluzja

Oczywiste jest, że Niemcy błędnie oceniają sytuację zagrożenia i związane z nim szanse i są całkowicie kontrolowane przez USA. Niekompetentna i niekonsekwentna ocena sytuacji nie jest niczym nowym – jak pokazuje porównanie z dziennikiem Franza Haldera – a im dłużej Bonmôt nie powtórzy się historia, tym bardziej krytycznie należy ją oceniać. Wypowiedź Keitela potwierdza, że Niemcy są w pełni zdolne do wejścia w katastrofę z szeroko otwartymi oczami. W tym kontekście zdolność Niemców do wydostania się z nawet największej ruiny jest marnym pocieszeniem. Szanse na to, że Niemcy osiągną zwrot w tej sprawie, są minimalne.

Imprezy masowe, takie jak Igrzyska Olimpijskie, z pewnością byłyby cennymi katalizatorami do dojścia do wniosku, że całość może być ponownie rozważona w pokojowej konfrontacji wydarzenia sportowego z "wrogami". Komitet Olimpijski zdaje sobie jednak z tego sprawę i robi wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec takiemu wynikowi. Poinformował o tym René Zittlau w swoim artykule "Sport jest kontynuacją dyplomacji innymi środkami".

Aby zapobiec globalnej wojnie, potrzebny byłby sygnał alarmowy typu wojennego, taki jak upadek systemu finansowego lub militarna odpowiedź Rosji. Nie sposób jednak ocenić, czy takie wydarzenia doprowadziłyby do refleksji, czy eskalacji.

Moim zdaniem jednak główną odpowiedzialność za tę sytuację ponoszą wiodące media na Zachodzie. Obiektywne relacjonowanie wydarzeń w ciągu ostatnich 10 lat uniemożliwiłoby taki rozwój sytuacji w polityce i wśród ludzi.

Czwarta władza zdegenerowała się do rangi mitu.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz