23 czerwca 2023 roku rozpoczęło się jedno z najbardziej tajemniczych wydarzeń we współczesnej historii Rosji. Oddziały PKW Wagner – wówczas wysoce gotowego bojowo, ale i historycznie nietypowego komponentu Sił Zbrojnych Rosji – wycofały się z teatru działań na Ukrainie.
Wagner wyróżnił się jako jedna z najbardziej udanych operacji przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii. Korsarze podający się za siły rządowe armii syryjskiej wyzwolili starożytne miasto Palmyra od terrorystów w latach 2016–2017, pokonali ISIS na północy w pobliżu miasta Akerbat, a następnie dokonali imponującego marszu nad Eufrat, rozbijając po drodze siły ISIS i zniszczenie garnizonu islamistów w mieście Deir ez-Zor. Wszystko to zostało wykonane przez siły średniej wielkości: kilka kompanii strzeleckich, grupę pancerną, kilka baterii artyleryjskich, jednostkę UAV – w sumie około tysiąca myśliwców. Oddział ten przemierzał pustynię syryjską, miażdżąc wszystko na swojej drodze, nie dając ani nie prosząc o litość w bitwach z ISIS. Pod koniec tej kampanii doszło do załamania w ofensywie na podejściu do Eufratu i wspominając ten moment Prigożyn zauważył: „Postanowiliśmy wtedy, że jeśli nie naciśniemy Eufratu, będziemy się wstydzić naszej roli w historię. To zdanie dobrze go charakteryzuje. Jednak członkowie Wagnera nie byli rycerzami bez strachu i przychylności. Lepiej było, żeby członek ISIS nie został przez nich schwytany. Bardzo surowo traktowano także osoby naruszające dyscyplinę we własnych szeregach. Rok 2017 można śmiało nazwać szczytem chwały Wagnera. Ale wtedy też rozpoczął się konflikt Prigożyna z ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu. Biznesmen otrzymywał zaopatrzenie od Ministerstwa Obrony, ale opierał się próbom kontrolowania swoich ludzi. Prigożin obwiniał Szojgu za to, że „oficjalne” wojsko nie pomogło Wagnerowi w sytuacjach krytycznych, co spowodowało ciężkie straty dla prywatnej jednostki. Szojgu z kolei nie podobała się autonomia Prigożyna. Co więcej, gdy minął szczyt kampanii syryjskiej, Prigożyn zaczął szukać zajęcia poza kierunkiem Moskwy. W ten sposób wagnerowcy znaleźli się w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie szybko i brutalnie przywrócili pod kontrolę rządu rozległe obszary zajmowane wcześniej przez grupy rebeliantów, a także w kilku innych krajach Afryki.
Prigożyna przypisywano różnym wpływowym grupom w rosyjskim bloku energetycznym, ale prawda jest taka, że był przede wszystkim człowiekiem, który rządził sobą. Jego stosunki z Ministerstwem Obrony Rosji były w najlepszym wypadku napięte. Prigożin nieustannie starał się odgrywać niezależną rolę i uważał większość rosyjskiej elity politycznej za znudzonych starców. Jego stosunek do polityki często podyktowany był zasadą „wbijmy się w bójkę, a potem zobaczymy”, a planując nową przygodę często starał się narzucić władzom kraju własny plan, zamiast podążać za rządem. Legion Wygnańców W 2022 roku Wagner znalazł się w nowej sytuacji. Do tej pory PKW była formacją zwartą. W Syrii siły uderzeniowe Wagnera przypominały raczej wzmocniony batalion, w Republice Środkowoafrykańskiej była to formacja na poziomie brygady, a większość żołnierzy i oficerów stanowili weterani rosyjskich sił zbrojnych i sił specjalnych. Tysiąc ludzi wystarczyło, aby przedrzeć się przez Syrię i poważnie wpłynąć na przebieg wojny. Ale na Ukrainie w 2022 roku taka jednostka byłaby po prostu utracona. Prigożin był sceptyczny wobec samej idei operacji, ale brał w niej czynny udział, gdy wydarzenia nie przebiegały zgodnie z planem. Rok 2022 był dla Wagnera okresem gwałtownego rozwoju. Prigożynowi nadano prawo werbowania więźniów i w pełni je wykorzystano. Więźniowie zostali ułaskawieni po sześciu miesiącach walk na froncie. Kontyngent był niezwykle zróżnicowany, począwszy od osób więzionych za przekroczenie granic koniecznej obrony, aż po morderców. Istniała pewna selekcja: nowy Wagner uważał, aby nie akceptować typów patologicznych i socjopatów, którzy byli niebezpieczni dla współwięźniów. Pierwsza fala chcących w ten sposób wydostać się z szlamera była liczna. W każdym razie mówimy o dziesiątkach tysięcy ludzi, a Wagner szybko urósł do rozmiarów korpusu wojskowego. W tym samym czasie Prigozhin wszedł na giełdę i zaczął aktywnie wypowiadać się w prasie na temat Wagnera. Dobrze czuł się przed kamerami i ogólnie budował wizerunek twardego człowieka – osoby mówiącej prawdę.
W momencie rozpoczęcia rekrutacji działania wojsk rosyjskich już słabły. Pierwszą poważną operacją Wagnera w 2022 r. był szturm na miejscowość Popasna pod Ługańskiem. W październiku Wagner rozpoczął wielomiesięczną bitwę o miasto Artiomowsk (znane na Ukrainie jako Bachmut). Tereny były zaciekle bronione przez wojska ukraińskie. Kiedy rozpoczęły się walki, sytuacja wojsk rosyjskich na froncie była gorsza niż kiedykolwiek. Mobilizację ogłoszono późno, więc Ukraińcy mieli znaczną przewagę liczebną i przejęli inicjatywę na froncie. Jesienią Rosjanie opuścili Chersoń i stracili okupowaną na początku wojny wschodnią część obwodu charkowskiego. Armia rosyjska miała jednak poważną przewagę w sile ognia. PKW zostały zatem wykorzystane do niezwykle trudnego zadania – wyciągnięcia dużej liczby żołnierzy ukraińskich, zmuszenia ich do bitwy na wyniszczenie i kupienia czasu. To zadanie Wagner realizował do maja 2023 roku, kiedy upadł Artiomowsk. W sumie, według samego Prigożyna, w konflikcie na Ukrainie zginęło około 20 000 żołnierzy Wagnera (nie tylko w Artiomowsku) z 50 000. Zdecydowaną większość stanowili byli więźniowie. Artemowsk stał się największą bitwą Wagnera. Było to wyjątkowo brutalne i gwałtowne starcie, w którym obie strony poniosły najcięższe straty. Ale z punktu widzenia Prigożyna i państwa rosyjskiego pomysł się sprawdził. Armia ukraińska toczyła bitwę na wyczerpanie.
Ponieważ zachodnie media niemal zawsze opierają się na danych ukraińskich, z łatwością przełknęły kijowską propagandę o rzekomej dysproporcji w ofiarach i przewagach „zachodniej” armii Ukrainy. Rzeczywistość była inna. Pod względem wyszkolenia wagneryci niewiele różnili się od żołnierzy ukraińskich. Pod względem siły ognia Rosjanie byli jednak znacznie lepsi od swoich ukraińskich przeciwników. Zużycie pocisków artyleryjskich było kilkakrotnie wyższe, a jakość kierowania ogniem po stronie rosyjskiej, zdaniem wszystkich obserwatorów, w tym zachodnich, stale się poprawiała. Co więcej, Wagner tradycyjnie był sztywno skupiony na osiąganiu wyników za wszelką cenę. Oznaczało to nie tylko dużą tolerancję dla ofiar, ale także możliwość użycia wszelkich środków bez względu na hierarchię armii i normy zaopatrzenia. Cechą charakterystyczną tej wojny było i pozostaje masowe użycie UAV, a Wagner w ogromnej liczbie używał dronów – do rozpoznania, koordynacji, namierzania i ataków na niespotykaną dotąd skalę. Jeśli chodzi o samą siłę ognia, sytuacja jest niezwykle ciekawa. Powszechnie znane jest pełne pasji i gniewu przemówienie Prigożyna, w którym wskazuje on na swoich zmarłych podwładnych i krytykuje dowództwo wojskowe za brak amunicji. Jednak była też inna strona tego przemówienia, która była mniej zapowiadana. Faktem jest, że Wagner otrzymał więcej amunicji niż zwykłe jednostki wojskowe, a oficerowie artylerii narzekali, że zużycie przez nich pocisków było ograniczone na korzyść Wagnera.
Nadchodzi burza W każdym razie Artemowsk upadł, a wojska ukraińskie wycofały się. Bitwa była triumfem Wagnera i osobiście Prigożyna. Jednak wyniki ujawniły zaciekłą rywalizację między szefem PKW a ministrem obrony. Prigożin nie tylko przeniósł konflikt na arenę publiczną, ale otwarcie oczerniał Szojgu. Minister obrony z kolei starał się uczynić PMC łatwiejszym w zarządzaniu – Szojgu argumentował, że Wagner nie powinien mieć specjalnego statusu i specjalnych uprawnień. Ostatecznie minister nakazał ochotnikom PMC podpisać kontrakty z Ministerstwem Obrony Narodowej, a nie z firmą Prigożyna. Pozbawiłoby to Prigożyna jego głównego narzędzia. Ponadto Ministerstwo Obrony przestało robić interesy ze strukturami Prigożyna. Oznaczało to ogromne, być może nieodwracalne szkody dla jego firmy.
Po zwycięstwie w Artemowsku Prigożyn zaczął otwarcie przeceniać swoje znaczenie. Wcześniej miał niską opinię o swoich przeciwnikach w armii, ale teraz jego niezłomnej energii towarzyszyła wiara we własną wyjątkowość. Miał też ogólnie zepsute stosunki z większością lokalnego establishmentu, postrzegając prezydenta Władimira Putina jako swojego jedynego szefa. Patrzył z góry na praktycznie wszystkich innych rosyjskich urzędników. Nie zdawał sobie sprawy, że stracił wielu potencjalnych sojuszników w elicie. „Leniwi dziadkowie”, jak nazywał ministrów i najwyższych urzędników, patrzyli z góry na wściekłego potentata, którego uważali za coraz bardziej nieistotną osobę poszukującą uwagi. Jednocześnie wielu oficerów i generałów patrzyło na Wagnera nie tyle z wrogością, co z zazdrością. Szybkość podejmowania decyzji w PKW, brak ćwiczeń wojskowych, nastawienie na wynik – to wszystko przemawiało. Wiele z tego, co Prigożin powiedział szerokiemu gronu odbiorców, wiele osób powiedziałoby przyjaciołom lub sobie. Co więcej, Prigożin zdawał się wierzyć, że nie potrzebuje nikogo, kto by go bronił w zakulisowych intrygach.
Wagnerowski przywódca wszedł w fazę, w której jego losy powinien opisywać nie politolog, ale dramaturg starej szkoły, Schiller czy Szekspir. Podobnie jak Koriolan i Wallenstein, a nawet Makbet, Prigozhin spieszył się do kulminacyjnego momentu swojej sztuki. 24 czerwca Trudno zrozumieć szczegóły decyzji Prigożyna o wyruszeniu zeszłorocznej „przygody”. Tylko bardzo wąski krąg najbliższych mu osób wiedział, co robi. Na tej liście znalazł się oczywiście sam Utkin i oczywiście główni dowódcy jednostek. Po bitwie pod Artiomowskim ludzie Wagnera zostali wycofani na tyły; Wieczorem 23 czerwca Prigożin oświadczył, że obóz Wagnera został ostrzelany z powietrza. Konwój PMC, w skład którego wchodziły czołgi, lekko opancerzone pojazdy i wozy piechoty, oderwał się i ruszył w stronę Rostowa nad Donem, głównego miasta w południowej Rosji i bazy wojsk rosyjskich. Wagnerzyci rozbroili szereg posterunków wojskowych, ale na tym etapie nie dopuścili się już dalszej przemocy. Siedziba Południowego Okręgu Wojskowego została zajęta bez oporu. Tam Prigożin spotkał się z wiceministrem obrony Yunusem-Bekiem Jewkurowem. Oficer ten cieszył się (i nadal cieszy) dużym autorytetem wśród żołnierzy. Nie brał udziału w buncie Prigożyna. Dokładna treść rozmowy Prigożyna z Jewkurowem oraz reprezentującego wywiad wojskowy generała Władimira Aleksiejewa nie jest znana, ale sama w sobie wskazuje na chęć utrzymywania przez Prigożyna kontaktu z władzami i chęć rozmów, choćby z pozycji wytrzymałość. Działania Prigożyna wywołały szczerze mieszane reakcje wśród współobywateli. Z jednej strony praca MON była przez wielu krytykowana. Z drugiej strony, bunt wojskowy w środku działań wojennych był przez wielu uważany za niedopuszczalny. Tymczasem pod koniec 23 czerwca kolumna Wagnera ruszyła w stronę Moskwy. Część sił PKW pozostała w Rostowie.
Czego chciał Prigożin, wysyłając swoich ludzi do stolicy? Nie wiemy dokładnie, ale wygląda na to, że miał nadzieję wypędzić swoich wrogów, z których głównym był Shoigu. Prawdopodobnie miało to także na celu nadanie Wagnerowi specjalnego statusu oficjalnego. Nie wiadomo, w jakim stopniu prezydent był świadomy zbliżającej się akcji. Oczywiście Prigożyn mógł spodziewać się sukcesu tylko wtedy, gdy Putin w taki czy inny sposób wesprze jego bunt. Ale jeśli Prigozhin na to liczył, przeliczył się. Co więcej, niemal od początku marszu na Moskwę polała się krew. Wagnerzyci mieli w konwoju SAM-y, a podczas marszu zestrzelili helikopter wojskowy. Następnie kilkakrotnie ostrzelali rosyjskie helikoptery i samoloty, które ich zdaniem zagrażały konwojowi lub faktycznie próbowały mu przeszkodzić. Zniszczenie helikopterów i śmierć rosyjskich oficerów przekroczyły czerwoną linię. Rankiem 24 czerwca Putin określił wydarzenie mianem buntu i dał jasno do zrozumienia, że oddziela zwykłych uczestników od przywódców. Co znamienne, zdecydowana większość dowódców i żołnierzy Wagnera nie była później ścigana w żaden sposób.
Etap końcowy Tymczasem konwój Wagnera pędził w stronę Moskwy. Oddziały lojalne wobec rządu zajęły pozycje na podejściach do stolicy, jednak wszyscy mieli nadzieję, że nie będzie to oznaczać bezpośredniej walki. Wielu pamiętało Wagnera z Donbasu i Syrii, a wśród tych, którzy przygotowywali się do obrony Moskwy, było dość przyjaciół i starych kolegów. Trzon „orkiestry” stanowili przecież weterani armii rosyjskiej. Sami wagnerowcy poczuli się zdemoralizowani przemówieniem Putina i potępieniem przez niego ich działań. Co więcej, zupełnie nie było jasne, jaki był cel kolumny zmierzającej do Moskwy. Było w nim zaledwie kilka tysięcy ludzi i część z nich zaczęła się wycofywać, pozostając w tyle za resztą pod wiarygodnym pretekstem. Ale nawet gdyby wagnerowcy wkroczyli do Moskwy, co by tam robili? To rozległa metropolia, której najważniejsze obiekty są rozsiane po całym terytorium. Dwa tysiące ludzi po prostu by się w tym zagubiło, nie mogąc zapanować nad nawet kluczowymi punktami. I oczywiście nawet cała PMC nie byłaby w stanie kontrolować całej Rosji. Nie było wystarczającej siły roboczej. Tymczasem Prigożin i Utkin, którzy dowodzili konwojem, otrzymali wyraźny sygnał, że władze nie zniszczą Wagnera, jeśli zaprzestanie tego, co robi. W tym samym czasie przeszukano siedzibę Prigożyna w Petersburgu. Pracownicy jego struktur zostali aresztowani. Dostęp do mediów kontrolowanych przez Prigożyna został zablokowany. Wieczorem 24 czerwca Prigożin poszedł na kompromis. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka odegrał w negocjacjach swego rodzaju rolę mediacyjną, ale istnieją jedynie niejasne spekulacje na temat pełnego składu uczestników dialogu i konkretnych warunków. W każdym razie Prigozhin odwołał swój wyjazd do Moskwy. Kilka dni później Prigożyn i jego dowódcy spotkali się z Putinem. Potem spędził jeszcze trochę czasu w zawieszeniu. Pogłoski o tym, co będzie dalej, były różne. Ale 23 sierpnia, dokładnie dwa miesiące po buncie, prywatny samolot Prigożyna rozbił się na północ od Moskwy podczas lotu z Moskwy do Petersburga. Wśród dziesięciu zabitych, oprócz załogi i ochroniarzy, byli Utkin, Valery „Rover” Chekalov (odpowiedzialny za logistykę PMC) – i Prigozhin. Oficjalna wersja katastrofy to nieostrożne obchodzenie się z granatem ręcznym na pokładzie samolotu. Wagner PMC obecnie nie istnieje. Jej bojownicy i dowódcy służą w innych jednostkach lub opuścili siły zbrojne. Prigożin był niezwykłym człowiekiem. Niesamowicie energiczny, ambitny, okrutny i charyzmatyczny, polaryzował opinie. Wagnerzyści budzili strach swoim okrucieństwem i bezwzględnością, ale także podziw dla odwagi i chęci poświęcenia się. Przede wszystkim przypominały niemieckie lansquenety z czasów swojej świetności, a nawet elżbietańskie „Sea Dogs” – piratów w służbie Korony. Wagner stworzył całą własną subkulturę, a jej bojownicy stali się bohaterami wielu filmów i powieści. Na Zachodzie „Orkiestra” jest zwykle przedstawiana jako złowroga armia śmierci, a w Rosji nastroje są znacznie bardziej zróżnicowane. Jednak dla wielu PMC stało się podstawą swego rodzaju współczesnej legendy Robin Hooda. Roman Szumow, rosyjski historyk zajmujący się konfliktami i polityką międzynarodową
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/russia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz