piątek, 25 lutego 2022

"Wieczna tyrania !!!!!!!!!!: Niekończące się wojny są wrogiem wolności !!!!!!!!!!!"

 AUTOR: TYLER DURDEN

PIĄTEK, LUT 25, 2022 - 05:40 AM

Autor: John W. Whitehead & Nisha Whitehead via The Rutherford Institute,

Ze wszystkich wrogów wolności publicznej wojna jest być może najbardziej przerażająca, ponieważ zawiera i rozwija zalążek każdego innego. Wojna jest rodzicem armii; z tych wpływów długi i podatki... znane instrumenty do doprowadzenia wielu pod dominację nielicznych... Żaden naród nie mógł zachować swojej wolności pośród nieustannych wojen".

- James Madison

Wojna jest wrogiem wolności.

Tak długo, jak amerykańscy politycy będą nas angażować w wojny, które doprowadzają naród do bankructwa, zagrażają naszym żołnierzom i kobietom, zwiększają szanse na terroryzm i ciosy w kraju i popychają naród o wiele bliżej ostatecznego upadku, "my, naród", znajdziemy się w wiecznym stanie tyranii.

Nadszedł czas, aby rząd USA przestał nadzorować świat.

Ten ostatni kryzys – udział Ameryki w starciu między Rosją a Ukrainą – wygodnie nastąpił po długiej linii innych kryzysów, wyprodukowanych lub innych, które miały miejsce jak w zegarku, aby utrzymać Amerykanów w rozproszeniu, złudzeniu, rozbawieniu i izolacji od stałego wkraczania rządu w nasze wolności.

I tak trwa w swoim orwellowskim stylu.

Dwa lata po tym, jak COVID-19 przesunął świat w stan globalnego autorytaryzmu, tak jak tolerancja ludzi dla ciężkich mandatów wydaje się w końcu wyczerpać, jesteśmy przygotowywani do następnego rozproszenia i następnego drenażu naszej gospodarki.

Jednak pilnowanie świata i prowadzenie niekończących się wojen za granicą nie czyni Ameryki – ani reszty świata – bezpieczniejszą, z pewnością nie czyni Ameryki znowu wielką i niezaprzeczalnie wbija USA głębiej w długi.

Rzeczywiście, nawet gdybyśmy położyli kres całej ingerencji wojskowej rządu i sprowadzili wszystkich żołnierzy do domu dzisiaj, zajęłoby dziesięciolecia, aby zapłacić cenę tych wojen i zdjąć wierzycieli rządu z naszych pleców.

Wojna stała się ogromnym przedsięwzięciem zarabiającym pieniądze, a rząd USA, ze swoim ogromnym imperium wojskowym, jest jednym z najlepszych nabywców i sprzedawców.

Większość Amerykanów – którym wyprano mózgi, by uwierzyli, że patriotyzm oznacza wspieranie machiny wojennej – nie zdaje sobie sprawy, że te trwające wojny mają niewiele wspólnego z utrzymaniem bezpieczeństwa kraju, a wszystko z podtrzymywaniem wojskowego kompleksu przemysłowego, który nadal dominuje, dyktuje i kształtuje prawie każdy aspekt naszego życia.

Zastanówmy się: Jesteśmy kulturą wojskową zaangażowaną w ciągłą wojnę. Byliśmy narodem w stanie wojny przez większość naszego istnienia. Jesteśmy narodem, który utrzymuje się z zabijania poprzez kontrakty obronne, produkcję broni i niekończące się wojny.

Jesteśmy również karmieni stałą dietą przemocy poprzez naszą rozrywkę, wiadomości i politykę.

Cały sprzęt wojskowy prezentowany w hitach filmowych jest dostarczany - na koszt podatnika - w zamian za starannie umieszczone spoty promocyjne.

Kiedy byłem chłopcem dorastającym w 1950 roku, prawie każdy klasyczny film science-fiction kończył się bohaterskim amerykańskim wojskowym ratowaniem dnia, niezależnie od tego, czy były to czołgi bojowe w Invaders from Mars (1953), czy wojskowe blokady drogowe w Invasion of the Body Snatchers (1956).

To, czego wtedy jako uczeń nie wiedziałem, to stopień, w jakim Pentagon płacił za obsadzenie go w roli zbawcy Ameryki. Kiedy moje własne dzieci dorastały, to właśnie przebojowy film Jerry'ego Bruckheimera Top Gun – stworzony przy pomocy i sprzęcie Pentagonu – zwiększył obywatelską dumę z wojska.

Teraz kolej na moje wnuki, aby być onieśmielonym i przytłoczonym propagandą wojskową skoncentrowaną na dzieciach. Nie każcie mi nawet zaczynać od propagandy wojennej rozpowszechnianej przez producentów zabawek. Nawet reality show weszły na koncert, a biuro rozrywki Pentagonu pomogło sprzedać wojnę amerykańskiej opinii publicznej.

Szacuje się, że amerykańskie agencje wywiadu wojskowego (w tym NSA) wpłynęły na ponad 1 800 filmów i programów telewizyjnych.

Do tego dochodzi rosnąca liczba gier wideo, z których wiele jest zaprojektowanych lub stworzonych dla wojska, które przyzwyczaiły graczy do interaktywnej gry wojennej poprzez symulacje wojskowe i scenariusze strzelanek pierwszoosobowych.

 ten sposób aklimatyzujesz populację do wojny.

W ten sposób pielęgnujesz lojalność wobec machiny wojennej.

W ten sposób, zapożyczając z podtytułu do filmu Dr Strangelove z 1964 roku, uczysz naród, aby "przestał się martwić i pokochał bombę".

Jak pisze dziennikarz David Sirota dla Salonu: "[C]ollusion między wojskiem a Hollywood - w tym pozwolenie urzędnikom Pentagonu na edycję scenariuszy - po raz kolejny rośnie, a nowe programy telewizyjne i filmy mają na celu uczczenie Navy SEALs ... główni hollywoodzcy reżyserzy pozostają bardziej niż szczęśliwi, że ideologicznie nachylają swoje filmy właśnie w pro-wojenny, promilitarystyczny kierunek, którego żąda Pentagon w zamian za subsydiowany przez podatników dostęp do sprzętu wojskowego.

Dlaczego Pentagon (i CIA i cały rząd) jest tak skoncentrowany na wykorzystywaniu Hollywood jako machiny propagandowej ?

Dla tych, którzy czerpią zyski z wojny, jest to – jak przyznaje Sirota – "produkt" sprzedawany za pośrednictwem produktów popkulturowych, które oczyszczają wojnę, a tym samym zwiększają liczbę rekrutacji... W czasie, gdy coraz więcej Amerykanów kwestionuje podstawowe zasady militaryzmu (tj. niszczące budżet wydatki na obronę, niekończące się wojny / okupacje itp.), Urzędnicy wojskowi desperacko próbują odwrócić falę opinii publicznej z powrotem w kierunku promilitarystycznym - i wiedzą, że popkultura jest najskuteczniejsze narzędzie do osiągnięcia tego celu."

Media, pragnące zdobyć wyższe oceny, były równie współwinne uczynienia (prawdziwej) wojny bardziej przyjemną dla publiczności, pakując ją jako przyjazną dla telewizji.

Oto, co profesor Roger Stahl nazywa reprezentacją "czystej wojny": wojny "bez ofiar, bez ciał i bez cierpienia":

"'Dehumanizacja zniszczenia' poprzez wyodrębnienie wszystkich ludzkich obrazów z obszarów docelowych ... Język używany do opisania czystej wojny jest tak samo antyseptyczny jak obrazy. Bombardowania to "naloty". Przyszła bomba jest "celem możliwości". Nieuzbrojone obszary są "miękkimi celami". Cywile są "szkodami ubocznymi". Zniszczenie jest zawsze "chirurgiczne". Ogólnie rzecz biorąc, czysta wojna zmiotła ludzkość cywilów z ekranu ... Stwórz warunki, w których wojna wydaje się krótka, abstrakcyjna, oczyszczona, a nawet estetycznie piękna. Zminimalizuj jakiekolwiek poczucie śmierci: żołnierzy lub cywilów".

W ten sposób sprzedajesz wojnę ludności, która mogła zmęczyć się niekończącymi się wojnami: zdezynfekuj relacje wojenne z wszystkiego, co graficzne lub kompromitujące (prezentuj czystą wojnę), przemilcz rzeczywistą liczbę zabitych żołnierzy i cywilów (koszt ludzki), rzuć biznes zabijania ludzi w bardziej abstrakcyjny, smaczny sposób (taki jak polowanie), demonizować swoich przeciwników i czynić broń wojenną źródłem zachwytu i rozkoszy.

"Ta obsesja na punkcie broni wojennej ma nazwę: technofetyszyzm" - wyjaśnia Stahl. "Broń wydaje się przybierać magiczną aurę. Stają się centralnymi elementami kultu".

"Oprócz patrzenia na majestat tych bomb, zostaliśmy również zaproszeni do wejścia do wnętrza tych zaawansowanych technologicznie maszyn i zabrania ich na spin" - powiedział Stahl. "Albo jeśli mamy środki, możemy kupić jeden z pojazdów wojskowych na rynku konsumenckim. Nie tylko jesteśmy zapraszani do fantazjowania o byciu w fotelu kierowcy, ale jesteśmy rutynowo zapraszani do zaglądania przez celownik. Te powtarzające się sposoby obrazowania wojny kultywują nowe sposoby percepcji, nowe relacje z narzędziami przemocy państwowej. Innymi słowy, przyzwyczailiśmy się do "widzenia" przez machiny wojenne.

Aby sprzedać wojnę, musisz zaspokoić apetyt społeczeństwa na rozrywkę.

Nie zadowalając się rozpowszechnianiem propagandy wojennej w Hollywood, reality show i osadzonych dziennikarzach, których raporty okazały się gloryfikowanymi reklamami promocyjnymi dla wojska, Pentagon zwrócił się również do sportu, aby dalej rozwijać swój program, "wiążąc symbole sportu z symbolami wojny".

Od tego czasu wojsko jest mocno zakorzenione w widowiskach sportowych w kraju, dokooptując piłkę nożną, koszykówkę, a nawet NASCAR.

W ten sposób podtrzymujesz apetyt narodu na wojnę.

Nic dziwnego, że przemoc w rozrywce jest najgorętszym biletem sprzedaży w kasie. Jak zauważa profesor Henry Giroux: "Kultura popularna nie tylko handluje przemocą jako rozrywką, ale także dostarcza przemocy społeczeństwu uzależnionemu od zasady przyjemności przesiąkniętej graficznymi i ekstremalnymi obrazami ludzkiego cierpienia, chaosu i tortur".

Nic dziwnego, że rząd nadal zaostrza apetyt narodu na przemoc i wojnę poprzez płatne programy propagandowe (rozsiane w rozrywce sportowej, hollywoodzkich hitach i grach wideo) – co Stahl nazywa "bojowością" – które gloryfikują wojsko i służą jako narzędzia rekrutacyjne dla rozwijającego się imperium wojskowego Ameryki.

Nic dziwnego, że Amerykanie od najmłodszych lat są przygotowywani do zaciągania się jako żołnierze piechoty - nawet wirtualni - do armii amerykańskiej (przypadkowo jest to również nazwa pierwszoosobowej strzelanki wyprodukowanej przez wojsko). Na przykład Explorer Scouts są jednym z najpopularniejszych narzędzi rekrutacyjnych dla wojska i jego cywilnych odpowiedników (organy ścigania, Straż Graniczna i FBI).

Nic dziwnego, że Stany Zjednoczone są największym konsumentem, eksporterem i sprawcą przemocy i brutalnej broni na świecie. Poważnie, Ameryka wydaje więcej pieniędzy na wojnę niż połączone budżety wojskowe Chin, Rosji, Wielkiej Brytanii, Japonii, Francji, Arabii Saudyjskiej, Indii, Niemiec, Włoch i Brazylii. Ameryka nadzoruje świat, z 800 bazami wojskowymi i żołnierzami stacjonującymi w 160 krajach. Co więcej, jastrzębie wojenne zamieniły amerykańską ojczyznę w quasi-pole bitwy ze sprzętem wojskowym, bronią i taktyką. Z kolei krajowe siły policyjne stały się wędrownymi przedłużeniami wojska – stałą armią.

Mamy do czynienia z wyrafinowaną, dalekosiężną machiną wojenną, która wpleciła się w samą tkankę tego narodu.

Oczywiste jest, że nasze priorytety krajowe desperacko potrzebują przeglądu.

W końcu wszystkie imperia wojskowe upadają i upadają, rozprzestrzeniając się zbyt cienko i wydając się na śmierć.

Stało się to w Rzymie: u szczytu swojej potęgi nawet potężne Cesarstwo Rzymskie nie mogło patrzeć na upadającą gospodarkę i rozwijającą się armię. Przedłużające się okresy wojny i fałszywy dobrobyt gospodarczy w dużej mierze doprowadziły do jego upadku.

To się dzieje znowu.

Imperium Amerykańskie – z jego niekończącymi się wojnami prowadzonymi przez amerykańskich żołnierzy, którzy zostali zredukowani do niewiele więcej niż broni do wynajęcia: zlecane na zewnątrz, rozciągnięte zbyt cienko i rozmieszczone w odległych miejscach, aby nadzorować świat – zbliża się do punktu krytycznego.

Rząd destabilizuje gospodarkę, niszcząc krajową infrastrukturę poprzez zaniedbania i brak zasobów, i zamieniając dolary podatników w krwawe pieniądze z niekończącymi się wojnami, atakami dronów i rosnącą liczbą ofiar śmiertelnych.

Dokładnie przed takim scenariuszem ostrzegał prezydent Dwight D. Eisenhower, ostrzegając obywateli, aby nie pozwolili, aby nastawiona na zysk machina wojenna zagroziła naszym wolnościom lub procesom demokratycznym. Eisenhower, który służył jako Naczelny Dowódca sił alianckich w Europie podczas II wojny światowej, był zaniepokojony wzrostem napędzanej zyskiem machiny wojennej, która, aby się utrwalić, musiałaby nadal prowadzić wojnę.

Jednak, jak eisenhower uznał, konsekwencje pozwolenia kompleksowi wojskowo-przemysłowemu na prowadzenie wojny, wyczerpywanie naszych zasobów i dyktowanie naszych narodowych priorytetów są poważne:

Każda broń, która jest produkowana, każdy wystrzelony okręt wojenny, każda wystrzelona rakieta oznacza, w ostatecznym sensie, kradzież od tych, którzy głodują i nie są karmieni, tych, którzy są zimni i nie są ubrani. Ten świat broni nie wydaje pieniędzy sam. Spędza pot swoich robotników, geniusz swoich naukowców, nadzieje swoich dzieci. Koszt jednego nowoczesnego ciężkiego bombowca jest następujący: nowoczesna ceglana szkoła w ponad 30 miastach. Są to dwie elektrownie, każda obsługująca miasto liczące 60 000 mieszkańców. To dwa piękne, w pełni wyposażone szpitale. Jest to około 50 mil autostrady. Płacimy za jednego wojownika pół miliona buszli pszenicy. Płacimy za pojedynczy niszczyciel z nowymi domami, które mogły pomieścić ponad 8000 osób. To, powtarzam, jest najlepszy sposób życia, jaki można znaleźć na drodze, którą podąża świat. To w ogóle nie jest sposób na życie, w żadnym prawdziwym sensie. Pod chmurą grożącej wojny jest to ludzkość wisząca na żelaznym krzyżu.

Nie posłuchaliśmy ostrzeżenia Eisenhowera.

Nielegalna fuzja przemysłu zbrojeniowego i rządu, przed którą ostrzegał Eisenhower, stała się być może największym zagrożeniem dla dzisiejszego narodu.

To, co mamy, to zbieg czynników i wpływów, które wykraczają poza zwykłe porównania do Rzymu. Jest to związek Orwellowskiego 1984 roku z jego mrocznym, totalitarnym rządem – tj. faszyzmem, związkiem władzy rządowej i korporacyjnej – oraz państwem totalnej inwigilacji z imperium wojskowym rozciągniętym na cały świat.

Jak wyjaśniam w mojej książce Battlefield America: The War on the American People i w jej fikcyjnym odpowiedniku The Erik Blair Diaries, w ten sposób tyrania wzrasta, a wolność spada.

Wzrost i poleganie na militaryzmie jako rozwiązaniu naszych problemów zarówno w kraju, jak i za granicą źle wróży zasadom konstytucyjnym, które stanowią podstawę amerykańskiego eksperymentu wolności.

Jak ostrzegał autor Aldous Huxley: "Wolność nie może rozkwitać w kraju, który jest na stałe na wojennej stopie, a nawet prawie wojennej. Permanentny kryzys usprawiedliwia stałą kontrolę nad wszystkimi i wszystkim przez agencje rządu centralnego".


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz