AUTOR: TYLER DURDEN
Autor: Peter Schweizer za pośrednictwem The Gatestone Institute,
[Przejęcie elity] jest kluczowym narzędziem sukcesu [Chin]. Pomysł jest dość prosty: kusząc elitę innego kraju pieniędzmi, dostępem i przysługami, skłaniasz ich do postrzegania ich interesów i interesów Chin jako splecionych lub nawet takich samych.
[Każda] z omawianych przez nas osób zaprzeczyłaby swojej roli w pomaganiu Chinom w uzyskaniu dostępu do amerykańskich rynków kapitałowych, amerykańskiej technologii wojskowej i inwigilacji lub amerykańskiego kształtowania polityki. Każdy z nich powie, że po prostu poszukuje możliwości biznesowych, które zaoferował im chiński rynek, jak każdy kapitalista dóbr. Mogą twierdzić, że firmy, które prowadzą, są naprawdę międzynarodowe...
Ray Dalio, który napisał w swojej książce z 2017 roku, która nosi tytuł Zasady, o swoim "osobistym bohaterze", Wang Qishan. "Za każdym razem, gdy rozmawiam z Wangiem", omdlał Dalio, "czuję, że zbliżam się do złamania jednoczącego kodu, który odblokowuje prawa wszechświata". Wang jest drugim najpotężniejszym człowiekiem w Komunistycznej Partii Chin i znanym jako egzekutor Xi. The Economist nazwał go "najbardziej przerażającym człowiekiem w Chinach". Ale nie do Dalio. Czytelnicy dowiadują się na następnej stronie tej książki, że w tym samym czasie Dalio próbował założyć nowy fundusz hedgingowy w Chinach.
Nie wszyscy też są tak posłuszni, jak Mark Zuckerberg z Facebooka.
Prawie wszystko, co sprzedaje [Apple], jest produkowane w Chinach, a iPhone ma ponad 23 procent rynku telefonów w Chinach. Apple wielokrotnie oskarżano o czerpanie korzyści z przymusowej pracy chińskich Ujgurów, czemu firma zaprzecza.
Jak napisał muckraker i powieściopisarz Upton Sinclair: "Trudno jest zmusić człowieka do zrozumienia czegoś, gdy jego wynagrodzenie zależy od tego, że tego nie rozumie".
Badając, w jaki sposób Amerykanie bogacą się, pomagając Komunistycznej Partii Chin osiągnąć jej otwarty cel zastąpienia USA jako "światowej potęgi nr 1", natknąłem się na wyrażenie "przejęcie elit" - ich termin opisujący działania wpływowych ludzi w USA wobec Chin.
"Przejęcie elit" może odnosić się do różnych rzeczy, ale dla Komunistycznej Partii Chin, chińskiego aparatu wywiadowczego lub osób zaangażowanych w quasi-prywatne przedsięwzięcia biznesowe jest kluczowym narzędziem ich sukcesu. Pomysł jest dość prosty: kusząc elitę innego kraju pieniędzmi, dostępem i przysługami, skłaniasz ich do postrzegania ich interesów i interesów Chin jako splecionych lub nawet takich samych.
Chińczycy nie są w tym subtelni i ledwo próbują to ukryć. Praktykują ją na całym świecie, w szczególności w Afryce, realizując swoją Inicjatywę Pasa i Szlaku. Ale elity w zachodnich demokracjach okazały się łagodnym akcentem, szczególnie wśród elit pozarządowych.
"Red Handed: How American Elites are Helping China Win", moja najnowsza książka, koncentruje się na tej prawdzie i bada, w jaki sposób elity w środowisku akademickim, wysoko finansowanym, sporcie i rozrywce oraz sektorze technologicznym stały się apologetami godnych ubolewania historii praw człowieka w Chinach, szpiegostwa przemysłowego i wojskowego oraz coraz bardziej agresywnego zachowania.
Tym, co odróżnia to od zwykłej dyplomacji czy nawet uświęconego tradycją sloganu biznesowego, że "klient ma zawsze rację", jest władza sprawowana przez tych, którzy ulegają pokusie. Książka bada publiczne działania i wypowiedzi niektórych z najpotężniejszych ludzi w USA. Ze świata Doliny Krzemowej poznajemy Marka Zuckerberga z Facebooka, Tima Cooka z Apple i Billa Gatesa z Microsoftu. Ze świata Wall Street przyjrzeliśmy się Rayowi Dalio z Bridgewater, największej firmie inwestycyjnej funduszy hedgingowych na świecie, i Larry'emu Finkowi z BlackRock. Ze środowisk akademickich badaliśmy działania uniwersytetów Harvard i Yale. Zbadaliśmy historie związków rodziny Bushów, rodziny Trudeau w Kanadzie, rodziny Pelosi i oczywiście rodziny Bidenów.
Jednak wiadomości każdego dnia są pełne jeszcze innych przykładów. Sposób, w jaki Chiny dokooptowały wszystkich tych ludzi i instytucje – i innych poza nimi – jest alarmująco podobny, prosty i nietrudny do złożenia. W ciągu 30 lat dziennikarstwa śledczego jestem przyzwyczajony do konieczności przekopywania się przez niekończące się warstwy korporacji fasadowych, pośredników, rejestrów bankowych i zeznań podatkowych, aby ujawnić te powiązania. Jednak powiązania między ludźmi i instytucjami, które sprawdziliśmy, a chińskim rządem, dość dobrze świeciły na stronie, gdy zdecydowaliśmy się spojrzeć na mechanikę korupcji przez pryzmat chińskiego przechwytywania amerykańskich elit. Jest to jeden z powodów, dla których powiedziałem, że jest to najstraszniejsze dochodzenie, jakie kiedykolwiek przeprowadziłem.
Przyciśnięta do muru, każda z omawianych przez nas osób zaprzeczyłaby swojej roli w pomaganiu Chinom w uzyskaniu dostępu do amerykańskich rynków kapitałowych, amerykańskiej technologii wojskowej i inwigilacji lub amerykańskiej polityki. Każdy z nich powie, że po prostu poszukuje możliwości biznesowych, które zaoferował im chiński rynek, jak każdy kapitalista dóbr. Mogą argumentować, że firmy, które prowadzą, są prawdziwie międzynarodowymi korporacjami i jako takie są zobowiązane do zajęcia jak najbardziej neutralnego stanowiska w sprawie amerykańskiej polityki zagranicznej.
I nie mylą się co do tego całkowicie.
Nie wszyscy z nich są tak bezczelni, jak urodzony na Sri Lance Chamath Palihapitiya, miliarder i inwestor, który w wywiadzie w zeszłym tygodniu odrzucił kwestię ludobójstwa Chin na własnych ujgurskich obywatelach z lekceważącym "nikogo to nie obchodzi".
Nie wszyscy też są tak posłuszni, jak Mark Zuckerberg z Facebooka. Podczas państwowej kolacji w Białym Domu w 2015 r. z okazji wizyty u chińskiego prezydenta Xi Jinpinga, trzeci najbogatszy mężczyzna na świecie nakłonił swoją etnicznie chińską, siedmiomiesięczną żonę, aby została przedstawiona Xi i natychmiast złożył dziwną prośbę. Czy Xi nada ich nienarodzonemu dziecku swoje chińskie imię? Komunistyczny dyktator był zszokowany prośbą i grzecznie odmówił, wyjaśniając, że byłoby to "zbyt wielką odpowiedzialnością", aby dać ją zupełnie obcej osobie.
Nie są też tak gwiazdorscy, jak Ray Dalio, który napisał w swojej książce z 2017 roku, która nosi tytuł Zasady, o swoim "osobistym bohaterze", Wang Qishan. "Za każdym razem, gdy rozmawiam z Wangiem", omdlał Dalio, "czuję, że zbliżam się do złamania jednoczącego kodu, który odblokowuje prawa wszechświata". Wang jest drugim najpotężniejszym człowiekiem w Komunistycznej Partii Chin i znanym jako egzekutor Xi. The Economist nazwał go "najbardziej przerażającym człowiekiem w Chinach". Ale nie do Dalio. Czytelnicy dowiadują się na następnej stronie tej książki, że w tym samym czasie Dalio próbował założyć nowy fundusz hedgingowy w Chinach.
Apple Computers to kolejny świetny przykład. Prawie wszystko, co sprzedaje firma, jest produkowane w Chinach, a iPhone ma ponad 23 procent rynku telefonów w Chinach. Apple wielokrotnie oskarżano o czerpanie korzyści z przymusowej pracy chińskich Ujgurów, czemu firma zaprzecza. Ale, jak powiedział niedawno vanity fair inwestor technologiczny: "Jeśli jesteś Apple i spędziłeś 20 lat budując infrastrukturę w Chinach, nie możesz po prostu nacisnąć przycisku i przenieść całej infrastruktury do Indii", dodając: "Odbudowa łańcucha dostaw trwa od 10 do 15 lat. W tej chwili po prostu nie sądzę, żeby mieli wybór".
Oczywiście dyrektor generalny Apple, Tim Cook, był obecny na ekskluzywnym spotkaniu w siedzibie Microsoftu w Seattle, gdzie tytani technologii spotkali się z Xi jeszcze przed kolacją państwową w 2015 roku. Kiedy Xi wszedł do pokoju, uderzony piorunem Cook odwrócił się do kolegi i zapytał: "Czy czułeś, jak pokój się trzęsie?"
Dla innych dzieje się podobnie z możliwościami komercyjnymi. Nikt nie powinien być zszokowany tym, że koszykarz LeBron James skrytykował dyrektora generalnego innej drużyny NBA za tweetowanie o tłumieniu przez Chiny demokratycznych protestów w Hongkongu. James zarabia miliony tantiem za koszulki i inne przedmioty noszące jego imię i podobiznę w Chinach, ale najwyraźniej jest także ekspertem w sprawach zagranicznych, besztając ówczesnego GM Houston Rockets Daryla Moreya jako "albo źle poinformowanego, albo niezbyt wykształconego w sprawie sytuacji" w odniesieniu do chińskich represji wobec dysydentów na terytorium.
Jednak chińscy komuniści nie są absolutystami w tej kwestii. Istnieje powszechna fraza w języku mandaryńskim, która z grubsza tłumaczy się: "Dużo pomocy, z odrobiną złego ust". Zwrot ten oddaje to, że praktyczni Chińczycy wiedzą, że ich przyjaciele będą musieli od czasu do czasu krytykować działania Chin. Ale tak długo, jak ci przyjaciele będą rozwijać interesy Chin w ważnych sprawach, będą raczyć to przeoczyć.
Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi ostro krytykowała łamanie praw człowieka w Chinach. Podczas swojej pierwszej kadencji w Kongresie znalazła się na placu Tiananmen w 1991 roku i odważnie rozwinęła transparent z napisem: "Tym, którzy zginęli za demokrację w Chinach". Wściekła chińska policja przejęła baner. "Zaczęłam biegać" - wspomina Pelosi. "A moi koledzy, niektórzy z nich, trochę się pogrążyli. Prasa została potraktowana gorzej, ponieważ mieli kamery i zostali zatrzymani".
Ona również ostatnio ewoluowała. A jej mąż, Paul, od tego czasu zarobił miliony dolarów w transakcjach z Chinami jako inwestor partnerski w Matthews International Capital Management, pionierze na chińskim rynku inwestycyjnym, i poprzez inne swoje przedsięwzięcia. Od dwóch lat blokuje wysiłki Kongresu zmierzające do zbadania pochodzenia wirusa COVID. Ponieważ wiele dowodów wskazuje na możliwość wycieku wirusa z laboratorium w Wuhan, Pelosi nakazała Demokratom w Kongresie, aby nie współpracowali z żadnymi wysiłkami w celu zbadania tej sprawy.
Zachowania, wypowiedzi i działania tych i wielu innych osób, które obszernie omawiamy w książce, z pewnością sugerują przeplatanie się ich interesów z interesami Chin. A te interesy są wystarczająco silne, aby zablokować humanitarne i narodowe obawy, na których opiera się wzrost Chin.
Jak napisał muckraker i powieściopisarz Upton Sinclair: "Trudno jest zmusić człowieka do zrozumienia czegoś, gdy jego wynagrodzenie zależy od tego, że tego nie rozumie".
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz