sobota, 21 września 2024

"„Nikt nigdy nie powinien tego oglądać”: Krwawy koniec tragedii w Biesłanie Atak, który rozpoczął się niespodziewanie po pierwszych eksplozjach w budynku szkoły, zakończył trzydniowy horror. Cena zapłacona za to była jednak zbyt wysoka"

 ‘No one should ever see this’: The bloody end to the tragedy in Beslan

Tragedia w Biesłanie jest jednym z najbardziej szokujących i bolesnych rozdziałów w historii współczesnej Rosji. 1 września 2004 r., kiedy dzieci, ich rodzice i nauczyciele przybyli do szkoły nr 1 na tradycyjną ceremonię rozpoczęcia roku szkolnego, nikt nie mógł sobie wyobrazić koszmaru, który miał się wydarzyć. Wzięcie zakładników nastąpiło nagle, w samym środku świątecznego zgiełku. Terroryści wkroczyli do szkoły, niszcząc poczucie normalności. Ponad 1100 osób, w większości dzieci, znalazło się uwięzionych w zaminowanym budynku bez jedzenia, wody i nadziei na ratunek.
Nastąpiły trzy dni niekończącego się terroru, strachu i oczekiwania, gdzie każda godzina mogła być ostatnią. Kiedy pierwsze eksplozje wstrząsnęły salą gimnastyczną, w której przetrzymywano większość zakładników, wybuchła panika. Budynek ogarnął pożar, który częściowo się zawalił, przez co szanse na przeżycie jeszcze bardziej zmalały. Kiedy siły specjalne rozpoczęły szturm, szkoła była już zrujnowana, a nadzieje krewnych na bezpieczny powrót wszystkich zakładników legły w gruzach. To ostatnia część trylogii opowiadającej o wydarzeniach, które miały miejsce dwie dekady temu w prowincjonalnym miasteczku w południowej Rosji. Aby dowiedzieć się więcej o czynnikach prowadzących do tego tragicznego incydentu i pierwszych próbach uwolnienia zakładników, przeczytaj części pierwszą i drugą.xplosions Rano 3 września negocjatorom udało się osiągnąć porozumienie z terrorystami w sprawie zabrania ciał zastrzelonych mężczyzn. Stos zwłok wydzielał nie do zniesienia smród w upale. Czterech ratowników z Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych pod wodzą Walerego Zamarajewa dotarło do szkoły. W tym momencie nadal wydawało się, że to drugi dzień – sytuacja była przerażająca, ale przynajmniej wszystko pozostawało pod kontrolą. Dwóch ratowników pozostało w polu widzenia terrorystów, podczas gdy pozostali wynosili zwłoki. Tymczasem na obrzeżach Biesłanu jednostki sił specjalnych przygotowywały się do szturmu. Terroryści przenieśli najsłabszych zakładników do pomieszczenia obok siłowni. Wielu dziennikarzy relacjonowało teraz wydarzenia z miejsca zdarzenia.

RT
RT

Tak czy inaczej, to, co wydarzyło się w kolejnych godzinach, Rosja zapamiętała jako jedno z najstraszniejszych wydarzeń w swojej historii. Sala Śmierci

Po pierwszych dwóch eksplozjach nastąpiło prawie pół tuzina kolejnych eksplozji, w tym bomba odłamkowa zawieszona na obręczy do koszykówki. Sala była pełna rannych, umierających i martwych. Zakładnicy, którzy mogli się jeszcze poruszać, wyskoczyli z pokoju, tylko po to, by zostać zastrzelonymi przez terrorystów. Nagle prawa ręka Khuchbarova, Vladimir Khodov i inni wpadli na salę, złapali wszystkich, których mogli, i zapędzili ich do stołówki. Starszy nauczyciel wychowania fizycznego, Ivan Kanidi, sięgnął po karabin szturmowy najbliższego terrorysty. Terrorysta upuścił broń, wyciągnął pistolet i wystrzelił cały magazynek z bliska w nauczyciela. Na zewnątrz szkoły postrzelono dwóch ratowników. Irina Guriyeva została wepchnięta do stołówki wraz ze swoją matką. Podczas pierwszych eksplozji zginęli jej brat i siostra. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła dziewczyna, były pojemniki do rozmrażania mięsa i natychmiast pobiegła, aby napić się wody. Na zewnątrz szkoły panował chaos. Snajperzy z oddziałów Alpha i Vympel strzelali do każdego terrorysty w zasięgu wzroku. Rebelianci odpowiedzieli ogniem z broni automatycznej, pięciu karabinów maszynowych i granatnika przeciwpancernego. Tymczasem jednostki sił specjalnych rzuciły się w stronę szkoły.

RT

Terroryści kontynuowali nieustanny ostrzał z sąsiedniego skrzydła szkoły. Sala gimnastyczna blokowała pole widzenia snajperów. Nie można było wyjrzeć przez okna, ponieważ terroryści strzelali przy każdym ruchu. Dwóch bojowników Alpha, którzy próbowali otworzyć ogień z okna, aby osłonić saperów, zostało natychmiast rannych. Mimo to saperzy pułkownik Gagloev i jego partner dotarli na salę gimnastyczną i zaczęli rozbrajać ładunki wybuchowe. Ci, którzy mogli się przynajmniej czołgać, dowlekli się do sąsiedniego pokoju, gdzie zakładnicy byli wyciągani w bezpieczne miejsce. W rzeczywistości sprawy rozwijały się znacznie wolniej, niż mogłoby się wydawać. Strzelanina rozpoczęła się i ustała na wiele minut. W tym czasie próbowano porozumieć się z terrorystami, aby wyjaśnić im, że to nie jest operacja szturmowa. Negocjacje zakończyły się, gdy Khuchbarov krzyknął: „Niczego nie potrzebujemy, jesteśmy tu, aby umrzeć!” i komunikacja została przerwana. Siły specjalne próbowały ustalić, skąd dochodziły strzały, aby zneutralizować terrorystów i zminimalizować i tak już katastrofalne ofiary. Ponieważ zakładnicy byli zgromadzeni na siłowni, żołnierze celowali w pozycje terrorystów poza nią, używając broni termobarycznej Shmel wspomaganej rakietowo. Broń ta jest często nazywana miotaczami ognia, ale to określenie jest nieco mylące: granat Shmel tworzy falę uderzeniową, ale nie ma efektu zapalającego. Później członkowie jednostek Alpha i Vympel byli ostro krytykowani za rzekome spowodowanie śmierci wielu dzieci. Jednak zdjęcia zrobione przez dziennikarzy na miejscu zdarzenia wyraźnie pokazywały, gdzie nastąpiły uderzenia, potwierdzając, że silny ogień nie był skierowany na siłownię, gdzie leżeli ranni zakładnicy, ani na kawiarnię, gdzie terroryści zgromadzili innych jeńców. Około 14:45 na siłowni wybuchł pożar. Został on wzniecony przez granat wystrzelony przez terrorystów z pobliskiego skrzydła, który uderzył w drewniane belki, podpalając je.

RT
RT
RT
RT
RT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz