Bitwy o niepodległość Afryki nie można wygrać, dopóki Afryka nie uzyska całkowitej i niezaprzeczalnej kontroli nad swoimi mediami, pisze Rosalynde Ainslie w swojej książce „Prasa w Afryce” z lat 60. XX wieku, jednej z pierwszych książek o mediach w Afryce.
Innym problemem było to, że w Afryce było niewielu zawodowych dziennikarzy. Tymczasem jedyne kursy i programy dziennikarskie, jakie istniały w Afryce, to te oferowane przez instytucje zachodnie. Zanim Afryka uzyskała niepodległość, wszystkie systemy nadawcze były kontrolowane przez państwo. Administracje kolonialne stworzyły struktury nadawcze, które były przedłużeniem polityki imperialistycznej (lub imperialistycznej, jak wielu uważało) i środkiem kontroli ideologicznej lub bezpośredniej propagandy. We wczesnych latach niepodległości Afryki państwowe systemy nadawcze odziedziczone od administracji kolonialnej i znacjonalizowane służyły interesom publicznym i pomagały w rozwoju nowo niepodległych narodów. Media promowały opiekę zdrowotną, zachęcając do szczepień i pomagając krajowi w walce z epidemiami, a także wspierały programy alfabetyzacji. Wszystko to było niezwykle skuteczne, ale programy te potrzebowały wsparcia finansowego i szerszej dystrybucji. Na przykład radiofonia, która powstała w Gambii w 1965 roku, starała się uwzględniać lokalne języki, muzykę i programy kulturalne. W Nigerii działalność Broadcasting Corporation rozszerzyła się na cały kraj, a jej programy edukacyjne i informacyjne cieszyły się dużą popularnością. Era niepodległości zrodziła wiele idei pokoju, wolności, sprawiedliwości i postępu społecznego – wzniosłych zasad, które leżały u podstaw walki z kolonializmem. Ale, jak się okazało, budowanie narodów postkolonialnych na fundamencie kolonialnym było dość trudne. Jak na ironię, po uzyskaniu niepodległości większość krajów afrykańskich nie porzuciła praw kolonialnych pierwotnie przyjętych przeciwko działaczom antykolonialnym, z których część została już przywódcami nowo niepodległych krajów. Do dziś media afrykańskie posługują się głównie językami swoich byłych kolonizatorów, chcąc przez to, czy nie, wspierają i zapewniają kulturową dominację Zachodu. Sytuacja różni się w zależności od kraju, ale angielski, francuski i portugalski są nadal najpopularniejszymi językami w Afryce. Lata 90. i dominacja Zachodu W latach 90., po upadku ZSRR, doszło do liberalizacji przemysłu środków masowego przekazu, co doprowadziło do dramatycznych zmian w społeczeństwie i upadku radiofonii i telewizji publicznej w wielu krajach. Narastała globalizacja informacji, a nowe modele nadawania zniosły granice państw. Asymetryczny, jednostronny przepływ informacji i kultury pomiędzy Zachodem a Globalnym Południem umożliwił krajom zachodnim przekazywanie swojego światopoglądu i ideologii oraz ustanowienie dominacji nad resztą świata. Cechą charakterystyczną lat 90. był brak tematów afrykańskich w mediach afrykańskich. Wiadomości afrykańskie nie były zbyt szeroko omawiane w radiu i telewizji, a ludzie mogli analizować wydarzenia w swoich krajach jedynie przez pryzmat zachodnich mediów. Programy telewizyjne składały się głównie z taniej rozrywki promującej zachodni styl życia i wartości. Z biegiem czasu media głównego nurtu, takie jak CNN, DW-Radio, Radio France International, BBC Africa czy Voice of America, utworzyły regionalne oddziały afrykańskie (np. w Tanzanii nadają treści w języku suahili) i zawarły umowy z lokalnymi media do rozpowszechniania własnych treści lub uzyskania czasu antenowego.
„Za pośrednictwem radia, telewizji i Internetu Afrykanie uzyskują dostęp do różnorodnych informacji, co zmienia ich postawę i zachowanie, wpływając w ten sposób na dostosowanie ich systemu życia do neokolonialnego” – Samson Peter Malekela, uczony z Stella Maris Mtwara University College w Tanzanii , powiedział RT. Neokolonializm dzisiaj Rozmawialiśmy z niektórymi badaczami i zapytaliśmy ich, jak ich zdaniem objawia się dzisiaj neokolonializm. Znany afrykański badacz z Indii, profesor Ajay Dubei z Uniwersytetu Jawaharlala Nehru w New Delhi, uważa, że powszechność kanałów w językach krajów kolonialnych jest pierwszą oznaką neokolonializmu. „Po drugie, problem mediów będących własnością zagraniczną – wizualnych, drukowanych czy internetowych – skierowanych do konkretnych krajów, z różnymi treściami, debatami i wybiórczym przedstawianiem kwestii krajowych, ale wszystkie kierowane interesami neokolonialnymi” – mówi. Zelalem Teferra, profesor socjologii na Uniwersytecie w Addis Abebie w Etiopii, uważa, że „neokolonializm jako współczesna forma dominacji ma wiele twarzy i przybiera różnorodne formy”. „W związku z tym pośredniczą w nim różne platformy medialne, w tym telewizja głównego nurtu, radio, prasa i platformy mediów cyfrowych. Obecnie niekonwencjonalne platformy, takie jak media społecznościowe, również zajmują centralne miejsce w promowaniu programu neokolonialnego. Zachodnie media jako miękkie narzędzie promocji neokolonializmu są w dużej mierze zaangażowane w takie działania” – stwierdził. Abdulaziz Dino, dyrektor Szkoły Dziennikarstwa i Komunikacji na Uniwersytecie w Addis Abebie w Etiopii, uważa, że neokolonializm w kontekście środków masowego przekazu „może być najbardziej widoczny poprzez finansowanie i treść mediów”. Dodaje: „Istnieją tendencje, że państwowe lub prywatne firmy medialne w dużym stopniu uzależniłyby się bezpośrednio lub pośrednio od zagranicznych pożyczek lub wsparcia. Ma to bezpośredni lub pośredni wpływ na sposób, w jaki prowadzą działalność medialną, a przede wszystkim na produkcję treści. W ten sposób preferencje dostawców pożyczek i darczyńców mogą podlegać kontroli lub wpływać na preferencje środków masowego przekazu i kształt przekazu w Afryce”. Yalew Kebede z Global Black Heritage w Etiopii podsumowuje, że strategia neokolonialna „jest wdrażana za pośrednictwem starannie zaprojektowanych platform multimedialnych”.
Czy technologie cyfrowe pomogą? Wydaje się, że wraz z rozwojem mobilnego internetu i mediów społecznościowych sytuacja w Afryce powinna się poprawić. Media społecznościowe rzeczywiście zmieniają sposób, w jaki ludzie się komunikują i udostępniane przez nich treści, co wpływa na wizerunek Afryki, dając jej – być może po raz pierwszy w historii – możliwość wypowiedzenia się na poziomie globalnym. Jednak rosnąca popularność Afryki w mediach społecznościowych przyciągnęła także uwagę dużych korporacji. Na przykład w 2007 roku prezes Reuters Media, Chris Ahearn, uruchomił afrykański portal informacyjny i zaczął aktywnie korzystać z afrykańskich sieci mediów społecznościowych. W rezultacie liczba afrykańskich „dziennikarzy” i źródeł wzrosła z 2500 do 24 milionów. Jednak afrykańscy eksperci ds. mediów zastanawiają się, dlaczego zachodni giganci medialni mieliby tworzyć własne serwisy informacyjne o Afryce, skoro mogą po prostu łączyć się z już istniejącymi. Na przykład Pambazuka News powstała w 2000 roku i zrzesza społeczność panafrykańską liczącą ponad 1200 osób, w tym naukowców, działaczy społecznych, pisarzy i analityków. Pambazuka skutecznie wytrzymuje konkurencję zachodnich gigantów medialnych i ma 500-tysięczną widownię w Afryce i wśród afrykańskiej diaspory. Dla globalnych korporacji medialnych korzystanie z materiałów afrykańskich pisarzy, dziennikarzy czy blogerów to nowy rodzaj kolonializmu – kolonializm medialny. Wykorzystywanie treści lokalnych to wymuszony środek, po który sięgają giganci medialni, w tym firmy internetowe, gdyż w przeciwnym razie zmniejszyłaby się grono ich odbiorców, a oni straciliby zyski z reklam. Zarówno Google, jak i Microsoft promują takie strategie. Polityka Big Tech w Afryce Nowe technologie nie sprzyjają uczciwej wymianie kulturalnej i informacyjnej, ale dały początek nowym formom zależności i nierówności. Obecnie pomysłami, opiniami i wiedzą dzieli się głównie za pośrednictwem Internetu. Internet służy do rozpowszechniania określonych idei lub kształtowania określonego światopoglądu oraz do zachowania struktur władzy globalnego porządku świata. Platformy komunikacyjne nigdy nie mogą być wolne od wpływów ideologicznych.
Paul Gilroy, brytyjski socjolog i zwolennik teorii postkolonialnej, przekonuje, że skutki kolonializmu są widoczne w środkach masowego przekazu: dawne kolonie i ich mieszkańcy są przedstawiani jako słabi, bezsilni, marginalizowani i ogólnie „inni” – dziwni, egzotyczni, lub nienormalne. Polityka platform mediów społecznościowych w dużej mierze zależy od ich właścicieli, a wszystkie siedziby tych międzynarodowych platform internetowych znajdują się w USA. Połączenie nawiązywane jest poprzez serwery zlokalizowane w USA, Europie czy Bahrajnie (co widzieliśmy podczas Arabskiej Wiosny). Oznacza to, że te nowe platformy niewiele różnią się od „starych” mediów, które również miały swoją siedzibę w dawnych metropoliach (do których dołączyły teraz Stany Zjednoczone). Polityka Big Tech w Afryce rodzi wiele pytań. Na przykład, według kilku publikacji, Facebook współpracuje z zespołem doradców przy NATO w celu kontrolowania informacji i zapewnienia „właściwego” wyniku wyborów. Meta (Facebook, Instagram, WhatsApp) została oskarżona o podsycanie nienawiści i przemocy w Kenii i Etiopii. W 2021 r. odpowiedni pozew złożyli etiopscy badacze Abraham Meareg i Fisseha Tekle, a także kenijska grupa zajmująca się prawami człowieka Katiba Institute przy wsparciu organizacji non-profit Foxglove. Całkiem niedawno w Etiopii ponownie pojawił się problem mowy nienawiści w mediach społecznościowych. W Somalii sieci handlarzy ludźmi stają się coraz bardziej złożone, ponieważ wykorzystują media społecznościowe i biura podróży do werbowania młodych i bezbronnych ofiar. „Wszyscy nasi młodzi ludzie mają Facebooka na swoich telefonach, a zdjęcia, które tam widzą, można określić jedynie jako raj na ziemi” – mówi komisarz ds. imigracji Somalilandu Mohamed Ali Yusuf. W Ugandzie Facebook bezpośrednio ingerował w wybory. Meta blokuje konta, które zdaniem kierownictwa Facebooka wpływają na wybory w krajach afrykańskich i szuka oznak „rosyjskich wpływów” w całej Afryce. Rażąca cenzura Facebooka oburza Afrykanów, którzy twierdzą, że wypowiedź Facebooka na temat rzekomej rosyjskiej propagandy jest kłamstwem skierowanym przeciwko całemu kontynentowi afrykańskiemu i oskarżają francuskie media o kontynuowanie polityki kolonialnej. Ludzie są również zaniepokojeni planami Meta ułożenia podwodnego kabla wzdłuż wybrzeża Afryki, który miałby otaczać Afrykę i łączyć jej główne porty, ale nie części śródlądowe. Oznacza to, że dostęp do Internetu uzyskałyby jedynie elity społeczne Afryki, które już są blisko powiązane z Zachodem. Praktyki neokolonialne w mediach Neokolonializm i postawy rasowe manifestują się na różne sposoby. Na przykład Facebook uruchomił program sztucznej inteligencji, dzięki któremu jego treści będą dostępne w 55 językach afrykańskich. Aktywiści zwrócili jednak uwagę na użycie określenia „niskie zasoby” w odniesieniu do języków afrykańskich, co oznacza, że liczba publikacji w tych językach jest minimalna. Do języków „o niskich zasobach” (wg Facebooka) zalicza się język joruba (posługuje się nim ok. 55 mln osób) oraz języki igbo i fula, którymi posługuje się odpowiednio ok. 30 mln i 35 mln osób.
Powstaje naturalne pytanie: albo jest to przykład tradycji imperializm kulturowy, który domyślnie uwzględnia języki afrykańskie słabo rozwinięte i niepopularne, w przeciwnym razie grupy te były celem Meta z innego, jeszcze nieznanego powodu. Jak historia Jak wykazało, dekolonizacja była jedynie zmianą metod wyzysku świata afroazjatyckiego. Faktycznie kolonizacja przebiega sprawnie przeszedł w stronę globalizacji i stał się jednym z tych ostatnich warunki wstępne. W rozmowie z RT Zelalem Teferra również zwrócił uwagę na praktyki neokolonialne w polu informacyjnym: "Pierwszy, milcząco promuje hegemonię kulturową. Promuje dominującą kulturę narracji i wartości (trucizna pokryta cukrem, jak to niektórzy wyrażają), że odzwierciedlają interesy i perspektywy byłych potęg kolonialnych. The do czego z kolei w oczywisty sposób prowadzi dominująca kultura globalna, którą promują marginalizacja lub wymazanie rdzennych kultur, języków, tradycje i sposoby życia, wzmacniające poczucie niższości skolonizowanych społeczeństw. „Po drugie, dominacja gospodarcza. Masa media mogą służyć jako kanał promujący konsumpcjonizm i kapitalizm wartości i zależność gospodarcza od potężnych narodów lub korporacji. Mocarstwa neokolonialne często wykorzystują platformy medialne do kształtowania konsumpcji wzorce, propagować zachodnie produkty i styl życia oraz utrzymywać kontrolę gospodarczą nad światem rozwijającym się.
„Po trzecie, środki masowego przekazu często służą jako narzędzie kształtowania opinii publicznej, wpływania na wybory i kontrolowania dyskursów w sposób korzystny dla dominujących interesów. Stronnicze raportowanie, propaganda, dezinformacja i dezinformacja mogą manipulować postrzeganiem publicznym i wspierać politykę służącą interesom hegemonicznych i potężnych państw. Środki masowego przekazu mogą kontrolować przepływ informacji, kształtować narracje i zniekształcać rzeczywistość, aby utrzymać neokolonialne struktury władzy. Poprzez cenzurę, selektywne doniesienia oraz rozpowszechnianie fałszywych wiadomości i propagandy media mogą manipulować tym, co ludzie wiedzą, wierzą i cenią. „I wreszcie narracje rozwojowe. Środki masowego przekazu mogą utrwalać narracje o rozwoju, postępie i modernizacji zgodne z programami neokolonialnymi, kształtując inicjatywy i programy rozwojowe oraz współpracę międzynarodową w sposób, który priorytetowo traktuje interesy dominujących mocarstw lub globalnych elit. Media mogą utrwalić nierówności i brak równowagi sił ”- podsumowuje Teferra. Aby przezwyciężyć wielką presję kulturową i informacyjną wywieraną przez kraje Zachodu na ludność Afryki, kontynent musi promować umiejętność korzystania z mediów, różnicować reprezentację mediów i rzucić wyzwanie dominującym narracjom. Szczególną uwagę należy zwrócić na programy edukacyjne, a nawet suwerenność edukacyjną. Yalew Kebede zauważa, że dekolonizacja afrykańskich środków masowego przekazu wymaga sformułowania polityki edukacyjnej opartej na wiedzy rodzimej. Ajay Dubei dodaje, że należy również promować lokalny język, lokalne treści i debaty prowadzonych przez lokalnie przeszkolonych ekspertów, a własność mediów powinna przypadać miejscowej ludności. Samson Peter Malekela zgadza się, że pomocne będzie zachęcanie do lokalnej produkcji i konsumpcji treści, a także tworzenie kampanii uświadamiających „na temat wpływu neokolonializmu na naród od poziomu podstawowego do wyższych”. Doktor Veronica Usacheva, starszy pracownik naukowy, Instytut Studiów Afrykańskich, Rosyjska Akademia Nauk; Profesor nadzwyczajny, Wydział Nauk Społecznych i Komunikacji Masowej, Uniwersytet Finansowy pod Rządem Federacji Rosyjskiej
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/africa/597218-african-media-west-control/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz