wtorek, 17 czerwca 2025

"Fiodor Łukjanow: Oto jak Zachód umożliwił wojnę izraelsko-irańską Fantazja liberalnej reformy dała nam ruiny wojny"

 

Autor: Fiodor Łukjanow, redaktor naczelny Russia in Global Affairs, przewodniczący Prezydium Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej oraz dyrektor ds. badań w Wałdajskim Międzynarodowym Klubie Dyskusyjnym.
Russia in Global Affairs
Fyodor Lukyanov: Here’s how the West made Israel-Iran war possible

Załamanie równowagi

Wszystko zmieniło się po 11 września 2001 r. Ataki terrorystyczne nie tylko wywołały reakcję militarną; wywołały one ideologiczną krucjatę. Waszyngton rozpoczął tzw. wojnę z terroryzmem, zaczynając od Afganistanu, i szybko rozszerzył ją na Irak. Tutaj neokonserwatywna fantazja zapanowała: że demokrację można eksportować siłą. Rezultat był katastrofalny. Inwazja na Irak zniszczyła centralny filar równowagi regionalnej. W gruzach rozkwitł sekciarstwo, a ekstremizm religijny się przerzutował. Z tego chaosu wyłoniło się Państwo Islamskie. Gdy Irak został zdemontowany, Iran się podniósł. Nie będąc już okrążonym, Teheran rozszerzył swoje wpływy – na Bagdad, Damaszek, Bejrut. Turcja również odżyła pod rządami Erdogana. Tymczasem państwa Zatoki Perskiej zaczęły rzucać swoim bogactwem i ciężarem z większą pewnością siebie. USA, architekt tego nieporządku, uwikłały się w niekończące się, niemożliwe do wygrania wojny. To rozplątywanie trwało wraz z narzuconymi przez USA wyborami palestyńskimi, które podzieliły terytoria palestyńskie i wzmocniły Hamas. Potem nadeszła Arabska Wiosna, chwalona w stolicach zachodnich jako demokratyczne przebudzenie. W rzeczywistości przyspieszyła upadek i tak już kruchych państw. Libia została rozbita. Syria pogrążyła się w wojnie zastępczej. Jemen stał się katastrofą humanitarną. Sudan Południowy, narodzony pod presją zewnętrzną, szybko popadł w dysfunkcję. Wszystko to oznaczało koniec równowagi regionalnej.

Upadek marginesów

Koniec autorytaryzmu na Bliskim Wschodzie nie zapoczątkował liberalnej demokracji. Ustąpił miejsca politycznemu islamowi, który przez pewien czas stał się jedyną ustrukturyzowaną formą uczestnictwa politycznego. To z kolei wywołało próby przywrócenia starych reżimów, które obecnie wielu uważa za mniejsze zło. Egipt i Tunezja przywróciły porządek świecki. Libia i Irak natomiast pozostały strefami bezpaństwowymi. Trajektoria Syrii jest pouczająca: kraj przeszedł od dyktatury do chaosu islamistycznego, a teraz w stronę autokracji patchworkowej utrzymywanej w całości przez zagranicznych patronów. Interwencja Rosji w 2015 r. tymczasowo ustabilizowała sytuację, ale Syria obecnie dryfuje w kierunku stania się podmiotem niepaństwowym, jej suwerenność jest niejasna, a granice niepewne. Pośród tego upadku nie jest przypadkiem, że kluczowe mocarstwa na dzisiejszym Bliskim Wschodzie nie są arabskie: Iran, Turcja i Izrael. Państwa arabskie, choć głośne, wybrały ostrożność. Natomiast te trzy kraje reprezentują odrębne modele polityczne – islamską teokrację o cechach pluralistycznych (Iran), zmilitaryzowaną demokrację (Turcja) i demokrację w stylu zachodnim, coraz bardziej kształtowaną przez religijny nacjonalizm (Izrael). Pomimo różnic, państwa te mają jedną wspólną cechę: ich polityka wewnętrzna jest nierozerwalnie związana z polityką zagraniczną. Ekspansja Iranu jest związana z ekonomicznym i ideologicznym zasięgiem Gwardii Rewolucyjnej. Zagraniczne eskapady Erdogana podsycają jego krajową narrację o tureckim odrodzeniu. Doktryna bezpieczeństwa Izraela zmieniła się z obrony na aktywną transformację regionu. Upadek złudzeń To prowadzi nas do teraźniejszości. Liberalny porządek, który osiągnął szczyt na przełomie wieków, dążył do reformy Bliskiego Wschodu za pomocą gospodarki rynkowej, wyborów i społeczeństwa obywatelskiego. Nie udało mu się. Nie tylko zdemontował stare, nie budując nowego, ale same siły mające na celu szerzenie demokracji często wzmacniały sekciarstwo i przemoc. Teraz apetyt na transformację wysechł na Zachodzie, a wraz z nim sam liberalny porządek. W jego miejsce widzimy zbieżność systemów, które kiedyś uważano za niemożliwe do pogodzenia. Na przykład Izrael nie jest już liberalną placówką otoczoną autorytarnymi reliktami. Jego system polityczny stał się coraz bardziej nieliberalny, jego rządy zmilitaryzowane, a nacjonalizm bardziej jawny. Rząd Netanjahu jest najwyraźniejszym wyrazem tej zmiany. Można argumentować, że wojna uzasadnia takie środki – zwłaszcza po atakach Hamasu w październiku 2023 r. Jednak te zmiany zaczęły się wcześniej. Wojna po prostu przyspieszyła trendy, które już się rozpoczęły. W miarę jak liberalizm ustępuje, jego miejsce zajmuje nowy rodzaj utopii – nie demokratyczna i inkluzywna, ale transakcyjna i egzekwowana. Trump, izraelska prawica i ich sojusznicy z Zatoki Perskiej wyobrażają sobie Bliski Wschód uspokojony dzięki dominacji militarnej, umowom gospodarczym i strategicznej normalizacji. Porozumienia Abrahama, ujęte jako pokój, są częścią tej wizji. Ale pokój zbudowany na sile wcale nie jest pokojem. Jesteśmy świadkami rezultatu. Wojna izraelsko-irańska nie spadła z nieba. Jest to bezpośrednia konsekwencja dwóch dekad rozmontowanych norm, niekontrolowanych ambicji i głębokiego niezrozumienia politycznej struktury regionu. I jak zawsze na Bliskim Wschodzie, gdy utopie zawodzą, to ludzie płacą cenę.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/619568-fyodor-lukyanov-west-iran-israel/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz