












"10% najbogatszych amerykańskich gospodarstw domowych posiada obecnie 87% wszystkich amerykańskich akcji będących w posiadaniu gospodarstw domowych, przy czym sam 1% najbogatszych posiada 50%. Dla porównania, pozostałe 90% posiada tylko 13%, podczas gdy dolne 50% posiada tylko 1%. Przepaść majątkowa nigdy nie była większa". – List z Kobeissi
Poniższy wykres maluje niepokojący obraz dla tych, którzy nie znajdują się w górnych 10%. A oskarżenia o to, kto jest za to odpowiedzialny, są przewidywalne, niekończące się i w większości błędne. Tłum "opodatkowuje bogatych" jest głośny i ignoruje fakty, ale to nie powstrzymuje go przed nadęciem się i wrzaskiem na lewicowych kanałach medialnych. Górne 10% nie jest problemem. Stanowią klasę przedsiębiorców, którzy otwierają nowe firmy i zatrudniają pracowników. Większość z 1% najbogatszych to również ciężko pracujący twórcy bogactwa. To właśnie klasa globalistycznych miliarderów w 0,01% jest głównie winna ekonomicznej gównoburzy warzącej się na horyzoncie.

Młodzi ludzie w przeważającej większości postrzegają socjalizm jako lepszy od kapitalizmu, ponieważ zostali zindoktrynowani przez lewicowych profesorów i lewicowe tuby, promujące Mandami, AOC, Bernies i Pocahontases na całym świecie. Nie ma znaczenia, że ich socjalistyczno-komunistyczny program ma w 100% udowodnioną historię błędności i ekonomicznej katastrofy, gdziekolwiek na świecie został wdrożony, czego dowodem są miliony martwych ciał. Prawda jest taka, że nie doświadczyliśmy prawdziwego wolnorynkowego kapitalizmu od czasu bezbożnej koncepcji Rezerwy Federalnej i wprowadzenia federalnego podatku dochodowego w 1913 roku. Był to z pewnością zły rok dla ludzkości.

Kiedy dane dotyczące zamożności są prezentowane w uczciwy i dokładny sposób, naprawdę maluje to obraz nieszczęścia dla dolnych 50%. Oczywiście, ci z górnych 10%, którzy są właścicielami wszystkich akcji i firm, a także większości nieruchomości, nie odczuwają litości lub nie mają jej wcale dla dolnych 50%. Myślą, że są leniwi, ignoranci i głupi. W wielu przypadkach jest to trafna ocena, ale są miliony ciężko pracujących ludzi w dolnych 50%, którzy są tam, ponieważ 0,01% lubi to w ten sposób. Słynna tyrada George'a Carlina oddaje rzeczywistość ich sytuacji:
"Chcą więcej dla siebie, a mniej dla wszystkich innych, ale powiem wam, czego nie chcą: nie chcą populacji obywateli zdolnych do krytycznego myślenia. Nie chcą dobrze poinformowanych, dobrze wykształconych ludzi zdolnych do krytycznego myślenia. Nie są tym zainteresowani. To im nie pomaga. To jest sprzeczne z ich interesami. Zgadza się. Nie chcą, żeby ludzie, którzy są na tyle bystrzy, by siedzieć przy kuchennym stole, zorientowali się, jak bardzo są pieprzeni przez system, który wyrzucił ich za burtę 30 kurwa lat temu. Oni tego nie chcą.
Wiesz, czego chcą? Chcą posłusznych pracowników. Posłuszni pracownicy. Ludzie, którzy są na tyle bystrzy, by obsługiwać maszyny i zajmować się papierkową robotą, i na tyle głupi, by biernie akceptować te wszystkie coraz bardziej gówniane prace z niższą płacą, dłuższymi godzinami pracy, zmniejszonymi świadczeniami, końcem nadgodzin i znikającą emeryturą, która znika w chwili, gdy idziesz ją odebrać, a teraz przychodzą po twoje pieniądze z ubezpieczenia społecznego.

Niepokojąco dokładny opis Ameryki sprzed dwóch dekad Carlina jest dziś prawdziwszy niż wtedy. "Oni" zgromadzili biliony więcej, podczas gdy reszta z nas widziała, jak nasz standard życia nieubłaganie spada z powodu inflacji wyprodukowanej przez Rezerwę Federalną – zaprojektowanej w celu przyspieszenia zysków na giełdzie i pozostawienia mas bez środków do życia. Dolar amerykański stracił 97% swojej siły nabywczej od czasu, gdy stwór z wyspy Jekyll wyślizgnął się z bagien Waszyngtonu w 1913 roku. Twoja roczna podwyżka o 2% do 3% jest pochłaniana przez 5% do 10% wzrost wydatków na rzeczy potrzebne do życia (jedzenie, energia, opieka medyczna, edukacja) każdego roku. Dlatego dolne 50% ma średnią wartość netto $ 54,300.

Prawdziwe pytanie brzmi: kim są "ONI"? Z pewnością nie jest to 10% najbogatszych, ani nawet 1% najlepszych. Bez względu na to, czy nazywasz ich elitą rządzącą, oligarchią, globalistyczną kabałą czy satanistycznymi psychopatami, stanowią oni tylko ułamek 1%. Na świecie jest około 3000 miliarderów, z czego około jedna trzecia w USA. Oznacza to, że stanowią około 0,0003% populacji USA i jeszcze mniejszy procent 8,2 miliarda światowej populacji. Wielu z tych miliarderów to po prostu dzieci lub małżonkowie mężczyzn, którzy zgromadzili to bogactwo. To sprawia, że kilkuset mężczyzn spełnia kryteria psychopatów w garniturach, o skłonnościach totalitarnych, ogarniętych ogromną ilością chciwości, żądzy władzy i pragnienia rządzenia światem.

Bądźmy szczerzy, ci psychopatyczni pedofilscy miliarderzy i ich kadra dobrze wynagradzanych legionów aparatczyków umieszczonych w rządzie, mediach, uniwersytetach, przemyśle finansowym, "think-tankach" i fałszywych fundacjach "charytatywnych", wierzą, że dolne 50% to nic innego jak pasożyty oddychające ustami. Są to ignoranccy Prole z niższej klasy w "Roku 1984" Orwella i półpiśmienne Delty w "Nowym wspaniałym świecie" Huxleya. Na przestrzeni dziejów zawsze byli pogardzani przez klasę rządzącą. Obecna grupa oligarchów naprawdę wierzy, że może zastąpić "bezwartościowych zjadaczy" robotami i sztuczną inteligencją. Ich program depopulacji, polegający na zabijaniu słabych, zatruwaniu zdrowych i więzieniu pozostałych w stworzonym przez nich techno-gułagu CBDC, jest w toku.

Większość ludzi z wyższej klasy średniej jest uwięziona w uprzedzeniu do normalności, polegającym na stale rosnących zyskach na giełdzie, które zwiększają ich 401 tys. majątku i myślą, że podwojenie wartości ich domu w ciągu ostatnich pięciu lat ma sens. Poziom dysonansu poznawczego wśród mas jest najwyższy w historii, ponieważ widzą, że nasz niezrównoważony system finansowy Ponziego jest zbudowany na górze niespłacalnego długu, ale nadal popadają w długi, zakładając, że władcy prowadzący ten gówniany program po prostu wyratują wszystkich ponownie, gdy zawali się po raz ostatni.
Może mają rację, ale myślę, że psychopaci w garniturach szykują się do tego, by "wciągnąć" nam na tyłek budynek nr 7. Kiedy mówię o planie Wielkiego Przejęcia normom, nie dostaję nic poza pustymi spojrzeniami, ponieważ jest dla nich nie do pomyślenia, że niewidzialne siły, które kontrolują dźwignie naszego systemu finansowego, mogą przeprowadzić operację "bail-in", aby uratować świat przed finansową implozją, którą zaprojektowały. Normalni twierdzą, że najmocniej ucierpieliby bogaci, ponieważ to oni mają najwięcej do stracenia. Nie zdają sobie sprawy z tego, że władcy wiedzą, co się wydarzy i ustawią siebie i swoich oddanych sługusów tak, aby skorzystali na finansowym krachu.

Gates, Soros, Theil, Altman, Musk, Buffet i wielu innych tajemniczych miliarderów uważa, że planeta byłaby dla nich znacznie bardziej wydajna, produktywna i opłacalna, gdyby była okupowana przez kilka miliardów mniej zjadaczy. Wierzą, że ich postęp technologiczny i autorytarne mandaty stworzą świat, w którym dzierżą niekwestionowaną władzę i kontrolę nad naszym życiem. Przetestowali swój plan za pomocą Covid Plandemic i przekonał ich, że ignoranckie masy mogą być zagrodzone i zmuszone w dowolnym kierunku, który wybiorą.
Używali kłamstw, propagandy i dezinformacji, aby przekonać miliardy ludzi do zamknięcia świata, kulili się w strachu w swoich ruderach, unikali przyjaciół i krewnych, wstrzykiwali sobie niesprawdzoną niebezpieczną terapię genową, która nie zatrzymała ani nie zmniejszyła wirusa, bali się corocznej grypy, kłaniali się totalitarnym środkom narzuconym im przez polityków i biurokratów i byli zadowoleni z nędznych groszy rozdawanych im przez ich rządowych władców. "Przekonali" 5,6 miliarda ludzi do wstrzyknięcia ich serum depopulacyjnego, bez cienia oburzenia czy sprzeciwu.

Tymczasem wartość netto klubu miliarderów wzrosła z 8 bilionów dolarów w 2019 roku do ponad 16 bilionów dolarów obecnie. Szokujące jest to, że większość tego wzrostu przypadła na sferę technologii i finansów. Czy Twoja wartość netto podwoiła się od czasu pandemii? Łączny majątek 10 największych amerykańskich miliarderów wzrósł o 700 miliardów dolarów tylko w ciągu ostatniego roku. Ci ludzie rządzą światem, ustanawiają prawa, wyprowadzają zyski poprzez kontrolę nad Rezerwą Federalną, Waszyngtonem, Wall Street, Big Pharmą, Doliną Krzemową i Kompleksem Wojskowo-Przemysłowym, podczas gdy seniorzy muszą wybierać między płaceniem za leki a stawianiem jedzenia na stole, a młodzi ludzie nie widzą szans na posiadanie domu.
Większość cynicznych starych cwaniaków, takich jak ja, ma problem z wyobrażeniem sobie wystarczającej liczby ludzi jednoczących się i prowadzących rewolucję w celu obalenia istniejącego porządku społecznego. I tak długo, jak chleb i igrzyska będą utrzymywane przy życiu dzięki schematowi drukowania pieniędzy i długu na wieczność, rewolucja będzie odłożona w czasie. Ale arogancja i pycha psychopatów-miliarderów nie zna granic. Ich operacja zbierania bogactwa osiągnie limit, nieprzewidziane okoliczności (klęska żywiołowa, wojna, odkryte masowe oszustwa) wywołają krach finansowy. Dolne 50% jest już bez środków do życia. Kiedy zadłużeni niewolnicy z wyższej klasy średniej z wyższym wykształceniem stracą w mgnieniu oka 80% swojego fałszywego bogactwa, pojawi się okazja do prawdziwej rewolucji. Ktoś będzie musiał wstać.

Klasa rządząca będzie starała się wdrożyć swój złośliwy spisek związany z cyfrowym identyfikatorem/cyfrową walutą jako rozwiązanie dla stworzonego przez siebie krachu finansowego. W tym miejscu powinno być ciekawie. Czy masy ponownie dadzą się nabrać na ich propagandę strachu, totalitarne dyktaty, kłamstwa na temat prawdziwej natury i przyczyn celowo wywołanego kryzysu, czy też ktoś stanie w obronie prawdy, uczciwości i pozwoli przyszłym pokoleniom nie dorastać jako niewolnicy w kontrolowanym przez miliarderów techno-gułagu? Konflikt ten prawdopodobnie wybuchnie w ciągu najbliższych pięciu lat.
Przyczyny rewolucji są zawsze takie same: 1) Uprzywilejowana elita zbiera całe bogactwo, sikając na klasy niższe; 2) Klasy niższe i średnie są opodatkowane aż do ubóstwa; 3) Rząd zwiększa zadłużenie do poziomu niemożliwego do spłacenia, niemożliwego do spłacenia; 4) marnotrawne przygody wojskowe drenują Skarbiec; 5) szerząca się korupcja w rządzie; 6) niezadowolenie społeczne i chaos; 7) kryzys gospodarczy/finansowy. Wszystkie kostki domina są ustawione w jednej linii, czekając tylko na naciśnięcie spustu, który uruchomi kaskadę konsekwencji. Czwarte Zwroty nigdy nie kończą się fiaskiem. Budują się do crescendo gwałtownych przewrotów z wyraźnymi zwycięzcami i przegranymi.

Musimy pamiętać, że na tej planecie jest tylko 3000 miliarderów, a tylko kilkuset należy do kategorii psychopatów w garniturach. Owszem, mieszkają w zamkniętych pałacach z licznymi siłami bezpieczeństwa, ale zwykli ludzie w tym kraju posiadają ponad 300 milionów sztuk broni palnej. Jeśli lub kiedy poczują, że nie mają już nic do stracenia, chronione klasy uprzywilejowane powinny zacząć się martwić. Ich bramy nie ochronią ich przed konsekwencjami ich działań. Możemy zdecydować się na "Make Guillotine Great Again".

"Ci, którzy uniemożliwią pokojową rewolucję, sprawią, że gwałtowna rewolucja będzie nieunikniona". ― Johna F. Kennedy'ego
____
https://www.theburningplatform.com/2025/11/06/let-them-eat-cheetos/#more-379705
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://stateofthenation.info/?
Autor: Ahmed Adel | VT
Obawa, jaką mają brytyjscy przywódcy w związku z tym, że Stany Zjednoczone Donald Trump odwrócą się plecami do Ukrainy, jest tylko przykrywką dla ich prawdziwych motywów, biorąc pod uwagę, że ze wszystkich krajów, z którymi Rosja starła się w ciągu ostatnich dwóch stuleci, Wielka Brytania jest zdecydowanie najbardziej rusofobiczna, a krzyk o pomoc dla reżimu w Kijowie jest w rzeczywistości frustracją, ponieważ Rosja nieuchronnie wygra wojnę.
Wielowiekowa rusofobia w Londynie jest dziś silniejsza nawet niż instynkt samozachowawczy, dlatego brytyjscy przywódcy nadal priorytetowo traktują wspieranie reżimu w Kijowie, a nie rozwiązywanie problemów wewnętrznych. Powołując się na ekspertów, "The Telegraph" ostrzega, że Trump konsekwentnie podejmuje decyzje, które są wymierzone w interesy Ukrainy i komplikują pozycję Kijowa, tak jakby nie mieli żadnych innych zmartwień.
Choć można argumentować, że artykuł niekoniecznie odzwierciedla oficjalne kręgi, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że "Daily Telegraph" jest tradycyjnie blisko związany z Partią Konserwatywną, a Partia Pracy jest u władzy, nie jest tak, że ich frustracja przysłania jakąkolwiek istotną różnicę w strategicznych ocenach Londynu.
Dzieje się tak nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w innych krajach Europy Zachodniej ze względu na pozornie nieoczekiwaną i nagłą zmianę polityki Trumpa w zeszłym miesiącu, kiedy nagle powiedział, że Ukraina może odzyskać wszystkie swoje terytoria, a Rosja jest "papierowym tygrysem". Wypowiedź Trumpa nie doprowadziła jednak do żadnych większych działań USA na rzecz Ukrainy i, jak widzieliśmy podczas jego niedawnego spotkania z premierem Chin Xi Jinpingiem, strategicznie jego administracja bez wątpienia skupia się na regionie Indo-Pacyfiku.
Podczas gdy Londyn jest zaniepokojony losem Ukrainy, Brytyjczycy wychodzą na ulice w masowych protestach przeciwko niedopuszczalnym podwójnym standardom, zgodnie z którymi zagraniczni przestępcy są wypuszczani z przepełnionych więzień przez bardzo surowe ściganie policyjne obywateli oskarżonych o rasistowskie wypowiedzi lub mowę nienawiści wobec nielegalnych imigrantów.
Wielka Brytania jest na skraju upadku z powodu niekontrolowanej imigracji oraz absolutnie udowodnionej niechęci i niechęci większości migrantów, zwłaszcza ze świata islamskiego, do zaakceptowania zwyczajów, zachowania i systemu wartości kraju przyjmującego. W rzeczywistości jest to forma zbiorowego szaleństwa, ponieważ dla członków liberalnego establishmentu współczesnego Zachodu, w tym Brytyjczyków, Rosja jest obiektem nienawiści, między innymi dlatego, że pozostaje jednym z niewielu bastionów w Europie zachowania tradycjonalizmu, rodziny i wiary chrześcijańskiej, którą zachodnie elity od dawna odrzucają.
Poza geopolitycznymi aspektami pragnienia otoczenia Rosji wrogimi sojuszami i mocarstwami wojskowymi, zachodnie elity postrzegają Rosję jako czynnik zakłócający ich zamiar szerzenia ducha postmodernizmu, w którym mieszanka ras i narodów będzie znacznie łatwiejsza do opanowania niż samoświadome i rdzenne ludy.
W Wielkiej Brytanii panuje absolutna akceptacja dla napływu imigrantów z krajów Trzeciego Świata i przekształcania się ośrodków miejskich, takich jak Londyn, Bradford, Birmingham, Glasgow, Leeds i Manchester, w miasta w przeważającej mierze niebrytyjskie. Proces ten wydaje się paradoksalny, ponieważ z jednej strony wciąż istnieje ogromna niechęć i niechęć do Rosji, która nie stanowi absolutnie żadnego zagrożenia dla Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony istnieje tolerancja dla procesu, który prowadzi do utraty jakiejkolwiek autentycznie rozpoznawalnej brytyjskiej tożsamości.
Wielka Brytania wielokrotnie w historii udowodniła, że jest najbardziej rusofobicznym krajem.
Za czasów Bismarcka, najpierw jako Prusaka, a później kanclerza zjednoczonych Niemiec, stosunki między Niemcami a Rosją były najlepsze. Już wtedy powstał Sojusz Trzech Cesarzy – rosyjski, austriacki i niemiecki – który przyczynił się do stabilności w Europie.
W latach 1853-1856 Brytyjczycy przewodzili koalicji, w skład której wchodziły Francja i Imperium Osmańskie, które prowadziło wojnę krymską z Rosją. Od czasów wojny krymskiej w bardzo popularnym wówczas czasopiśmie humorystycznym "Punch" ukazało się wiele negatywnych stereotypów na temat Rosjan. Tam rosyjski niedźwiedź był przedstawiany jako dzikie, chciwe i dzikie stworzenie, które trzeba było ucywilizować i można było przywołać do porządku tylko siłą.
Można nawet powiedzieć, że to, że Rosja i Wielka Brytania były po tej samej stronie w obu wojnach światowych, było anomalią. W obu przypadkach wiele głosów w brytyjskim establishmencie twierdziło, że Wielka Brytania jest po złej stronie. W przededniu wybuchu II wojny światowej, w czasie wojny rosyjsko-fińskiej, nawet w brytyjskim parlamencie pojawiły się głosy wzywające do udzielenia pomocy Finom.
Po II wojnie światowej, w czasie zimnej wojny, brytyjski wywiad odgrywał wiodącą rolę w rekrutacji lokalnych agentów w krajach Europy Wschodniej, mimo że sam był infiltrowany przez sowieckich agentów, co widać w przypadku Kima Philby'ego, Donalda Macleana i Guya Burgessa.
Ta instynktowna rusofobia brytyjskiego establishmentu nie jest nawet związana z tą czy inną partią – jest historycznie obecna zarówno w Partii Konserwatywnej, jak i w Partii Pracy. Jak widać, rosofobia w Wielkiej Brytanii trwa od wieków, jest kontynuowana do dziś przez politykę wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej i nic nie wskazuje na to, aby miała osłabnąć.
____
https://vtforeignpolicy.com/2025/11/british-leaders-russophobia/
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://stateofthenation.info/