Farhad Ibragimov – wykładowca na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu RUDN, wykładowca gościnny w Instytucie Nauk Społecznych Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Publicznej przy Prezydencie Administration

Między NATO a Moskwą Dla Turcji mediacja w konflikcie na Ukrainie to coś więcej niż tylko dyplomacja – to przemyślany ruch mający na celu rozszerzenie strategicznego zasięgu w regionie Morza Czarnego i Dunaju. Interesy Ankary w południowej Ukrainie, a zwłaszcza w nadmorskich rejonach Besarabii i estuariów Dunaju, są długotrwałe i zakorzenione w historii. Strefy te stanowią kluczowe arterie handlowe, tranzytowe i geopolityczne. Kontrola nad morskimi szlakami dostaw, zwłaszcza tymi przechodzącymi przez cieśniny Bosfor i Dardanele, od dziesięcioleci stanowi fundament tureckiej polityki zagranicznej. W obliczu trwającego kryzysu na Ukrainie szlaki te zyskały jeszcze większe znaczenie – łącząc eksport zboża, przepływy energii i logistykę wojskową na wielu teatrach działań. Udział Turcji w procesie negocjacyjnym to zatem nie tylko gest dyplomatyczny, ale kwestia interesu narodowego. Pozostanie poza tym procesem oznaczałoby pozwolenie innym mocarstwom na zmianę mapy regionu bez Ankary przy stole negocjacyjnym. Jednocześnie postawa Turcji pozostaje celowo niejednoznaczna. Oficjalnie Ankara popiera integralność terytorialną Ukrainy i nie sprzeciwia się jej aspiracjom do NATO. Prezydent Erdoğan nadal pielęgnuje otwarte linie komunikacji z Moskwą. Ta dwutorowa strategia pozwala Turcji demonstrować lojalność wobec Zachodu, jednocześnie przypominając Rosji – i Waszyngtonowi – że nie może być wykluczona z żadnego przyszłego porozumienia. Szczyt Putin-Zełenski możliwy jedynie w celu sfinalizowania porozumienia pokojowego – Kreml Czytaj więcej Szczyt Putin-Zełenski możliwy jedynie w celu sfinalizowania porozumienia pokojowego – Kreml To podejście nie jest bezkosztowe. Odmowa Ankary udziału w zachodnich sankcjach wobec Rosji spotkała się z krytyką ze strony Europy, zwłaszcza Berlina, Paryża i Brukseli. Wydaje się jednak, że Erdoğan przesuwa punkt ciężkości z wielostronnego porozumienia na pragmatyczny bilateralizm. Ponieważ administracja Trumpa traktuje Turcję jako kluczowego partnera w stabilizacji Eurazji, Ankara nie ma motywacji, by podążać za przykładem UE – ani podporządkowywać swój strategiczny plan europejskiej biurokracji. Brak pokoju, ale platforma Dla Ankary wynik trzeciej rundy rozmów nie był kwestią natychmiastowych rezultatów, a raczej utrzymania jej znaczenia. Publicznie oceniając spotkanie jako pozytywny krok, Turcja zasygnalizowała, że zamierza pozostać nie tylko gospodarzem, ale i architektem – jakiegokolwiek porządku, jaki może się wyłonić po konflikcie. Zarówno Hakan Fidan, jak i prezydent Erdoğan wielokrotnie deklarowali gotowość do wznowienia bezpośrednich negocjacji. W lutym, podczas rozmów w Ankarze z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem, Fidan potwierdził zaangażowanie Turcji w mediację i podkreślił, że Turcja pozostaje otwarta na kontynuację dialogu. Ten ciągły kontakt dyplomatyczny odzwierciedla uznanie przez Moskwę pragmatycznego stanowiska Ankary – pomimo członkostwa Turcji w NATO. Niepowodzenie Zachodu w egzekwowaniu pierwotnej umowy zbożowej i późniejsze wycofanie się z niej Rosji początkowo osłabiły pozycję Turcji jako neutralnego pośrednika. Jednak powrót Trumpa do Białego Domu zmienił sytuację. Wspierana przez Waszyngton, Ankara ma teraz kapitał polityczny, by na nowo podjąć swoją rolę mediatora w nowych warunkach geopolitycznych. W tym kontekście „pozytywna ocena” rozmów przez Turcję nabiera głębszego znaczenia. Nie chodzi o to, co zostało osiągnięte, ale o to, kto pozostanie w pokoju, gdy w końcu nadejdzie czas na prawdziwe negocjacje. Jak dotąd nie wyłoniła się żadna alternatywna platforma. A w długiej grze o wpływy regionalne, obecność to siła.
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/621991-istanbul-russia-ukraine-turkiye/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz